Gdy słabości usprawiedliwia się "papierkiem"

Zamiast wziąć się ze słabościami za bary, współczesny człowiek uznał je za chorobę i oczekuje, że ktoś go z nich wyleczy! (fot. eliotreeves / flickr.com)
dziennik.com / slo

To pytanie tak naprawdę od razu podzieli czytelników na dwie grupy. W pierwszej będą zwolennicy wszelkich syndromów i jednostek chorobowych niedawno wykrytych. W drugiej grupie znajdą się wszyscy ci, którzy uważają, że zbyt wiele ludzkich słabości usprawiedliwia się "papierkiem".

Co sprawiło, że lenistwo zamieniło się w zespół przewlekłego zmęczenia, pożądliwość w nimfomanię, pijaństwo w chorobę alkoholową, a obżarstwo w zaburzenia łaknienia? Czy tak nazwane odwieczne ludzkie słabości łatwiej pokonać? Wygląda na to, że nie! Wciąż przybywa specjalistów niosących pomoc tym, którzy nie radząc sobie z rzeczywistością zapadają na rozliczne naukowo zwane syndromy i zespoły.

Zamiast wziąć się ze słabościami za bary, współczesny człowiek uznał je za chorobę i oczekuje, że ktoś go z nich wyleczy!

DEON.PL POLECA

Wady stare jak świat

Rozejrzyj się wśród znajomych, a z pewnością znajdziesz jakiś interesujący i wiele tłumaczący zespół lub syndrom.

Zespół osobowości typu A – nadmierna skłonność do rywalizacji, niecierpliwość, agresja, wrogość; dawniej nazywano to po prostu chamstwem.

Syndrom wypalenia zawodowego – brak zainteresowania pracą; kiedyś określano to mianem lenistwa.

Syndrom nieadekwatnych osiągnięć szkolnych – tak określa się dziś postawę uczniów, którzy źle wypadają podczas ustnych odpowiedzi i na klasówkach, a zarzekają się, że się uczyli. Kiedyś nauczyciel kwitował to krótkimi słowami – "nie umiesz, dostajesz dwóję".

Syndrom grupowego myślenia – człowiek myśli to, co grupa, albo ukrywa swoje poglądy, żeby się nie narażać i być akceptowanym. Do niedawna opisywano to jako konformizm.

Gierki w literki

Pokolenie dzisiejszych 40-latków miało kierować się w szkole prostymi zasadami: nie przeszkadzać na lekcjach, nie gadać, nie ściągać i uczyć się, ile wlezie. I już. Im lepiej komuś szło trzymanie się reguł, tym lepsze miał wyniki na świadectwie. Dziś na lekcjach co drugie dziecko może chodzić po klasie i gadać jak najęte, wystarczy, że ma zaświadczenie, iż cierpi na zespół nadpobudliwości ruchowej z deficytem uwagi, nazywany ADHD.

Uczniowie, którym średnio idzie rozwiązywanie matematycznych zadań czy pisanie wypracowań, z reguły posiadają plik zaświadczeń: o dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii… O tej ostatniej chorobie 10 lat temu nikt jeszcze w polskich szkołach nie słyszał! Tymczasem zaświadczenie o zaburzeniach zdolności matematycznych ma coraz więcej dzieci. Jak to się ma do definicji dyskalkulii, która zakłada, że problemy z matematyką ma średnio tylko 4-6 proc. społeczeństwa? Nie da się ukryć, że liczne grono Polaków (i nie tylko) wykorzystuje "odkrycia" psychologii i powołując się na nie, usprawiedliwia swoje wady.

Lepsza nazwa

Dawniej pijak był po prostu pijakiem, potem alkoholikiem, dziś jest osobą z "chorobą alkoholową", która wymaga leczenia. Leczą się też ludzie zdradzający współmałżonka lub puszczający rodzinę z torbami na skutek hazardu. Lecząc się, próbują usilnie nie myśleć o sobie źle. Psychoterapeuci namawiają pacjentów, aby pracowali nad swoją zdolnością dysocjacji, czyli oddzielali siebie od gnębiącego ich problemu. A więc "problem alkoholowy" i "chorobliwa otyłość", a nie "pijak" lub "obżartuch". Psychoterapeuci tłumaczą, że to pomaga ludziom zachować właściwy dystans wobec problemu. Pozwala też np. na ulgowe traktowanie ze strony komornika, gdy ten przychodzi do domu hazardzisty po pralkę, komputer, samochód…

Wystarczy pokazać zaświadczenie o podjętej terapii i już jest łatwiej rozłożyć spłatę długu na niewielkie raty. I dobrze, że jest taka możliwość dla tych, którzy naprawdę chcą zmienić swoje życie i wygrać z uzależnieniem. Niestety, jest to też wygodna "podkładka" dla spryciarzy.

Winny jest ofiarą

Nawet złodzieje sklepowi nie są już przestępcami, lecz nieszczęśnikami chorymi na kleptomanię, których nie można karać za przywłaszczenie czyjegoś mienia. Dobry psychiatra jest dziś w stanie udowodnić, że chęć wyniesienia ze sklepu brylantowej kolii jest silniejsza od świadomej woli jego pacjenta. Za złodziejskie impulsy odpowiadać mają neuroprzekaźniki wytwarzane w mózgu, zaburzające jego działanie i powodujące problemy. Przemoc domowa to też rodzaj zaburzenia, które należy leczyć.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Gdy słabości usprawiedliwia się "papierkiem"
Komentarze (9)
AN
artykuł niewygodny ?
8 września 2010, 14:03
dlaczego zdejmować artykuł skoro pokazuje jakie życie jest naprawdę tak bardzo często po prostu bywa....
M
Mila
7 września 2010, 20:38
Popieram "Owcę". Jestem zdania, że autor artykułu nie odróżnia zwykłych cwaniaków od ludzi, którzy borykają się ze swoimi chorobami/słabościami. Ci pierwsi załatwiają sobie "papierek". Drudzy natomiast, próbując stawić czoła chorobie lub słabości, proszą o stworzenie im korzystnych warunków i przychylnej atmosfery.
O
Owca
7 września 2010, 19:43
No, zanim  coś napiszecie, to trochę poczytajcie o tym za co się zabieracie. Jest różnica między słabością a chorobą. Owszem, moze i choroba bierze się z ludzkiej słabości. Ale jeśli Panu/Pani zostało oszczędzone takie doświadczenie, to dziękuj, bo te "mocną siłe" woli nie sobie  zawdzięczasz. Ty na podst. swoich przemyśleń piszę takie "prawdy", to straszna pycha. Skoro nawet spowiednik zaleca trwać w modlitwie, czekać aż Pan uwolni lub wytłumaczy sens choroby,to chyba nie jest to takie widzi mi się. Zresztą poczytaj,jaki ma związek  zaburzenie odżywiania (np. anoreksja) z psychiką, sytacją rodzinną. Nie, zresztą po co ja to pisze, weź książkę pierwszą lepszą na temat zaburzen odżywiania i zanim następnym razem skojarzysz bulimię ze zwyklym łakomstwem, przeczytaj COKOLWIEK, bo nie wiesz NIC!
J
jaaa
7 września 2010, 13:59
ok - wstęp do artykułu jest... poproszę jeszcze rozwinięcie i wnioski
K
Kasia
6 września 2010, 21:56
Wydaje mi się, że artykuł jest przesadzony i  w drwiącym tonie pokazuje osoby, które zmagają się z różnymi zaburzeniami. Uważam, że zdarzają się przypadki kiedy np. lenistwo chce się zasłaniać chorobą, ale nie można posługiwać się takimi uogólnieniami,jakie przedstawiono w tym artykule który nawet nie ma konkrtenego autora. Czyżby  ze strachu przed krytyką?
D
Drabiniasty
6 września 2010, 21:55
Autora namawiam do pogłębienia swojej wiedzy. Bez problemu mozna znaleźć różnicę pomiędzy pijakiem i alkoholikiem ( nie są to synonimy). Oczywiście Autor może usprawiedliwić swoją niewiedzę lenistwem (duchowym, intelektualnym i fizycznym) :). Uproszczenia zawarte w artykule są świadectwem naszych czasów : im mniej wiem tym częściej zabieram głos.
Łukasz
6 września 2010, 20:45
Z wieloma rzeczami się zgadzam, jednak jest tu dużo uogólnień napisanych ot, tak sobie - bez jakiegokolwiek uzasadnienia. I zgadzam się z @m0cną: brak wniosków. Biadolenie na złe czasy.
E
E6ER1
6 września 2010, 20:16
Tak, depresja to tez tylko lenistwo. Tylko czemu sie tak dziwimy, kiedy nagle, udręczony, samotny i wyszydzony człowiek popełnia samobójstwo.
6 września 2010, 18:34
W artykule zabrakło wniosków.