(fot. shutterstock.com)
Anna Kaik

Każdemu na pewno zdarzyło się przynajmniej raz, odłożyć wykonanie pracy "na ostatnią chwilę". Niektórym jednak zdarza się to notorycznie.

Prokrastynacja, bo tak fachowo nazywa się ta skłonność, doczekała się już osobnych stron w internecie, a nawet fun page'ów na Facebooku. To wada, z której na szczęście umiemy żartować, ale lepsze dla nas od obśmiewania jej byłoby, gdybyśmy spróbowali się jej pozbyć. Odkładanie wszystkiego na wieczne "później", jak twierdzą naukowcy, ma negatywny wpływ na nasze zdrowie. Przesada? Niestety, nie.

Nie mam czasu, żeby spać

Przyglądnijmy się, co się dzieje, gdy wobec naszych obowiązków nadużywamy wymówki: "to może poczekać".

DEON.PL POLECA

Grażyna Morek w tekście pt. "Co masz zrobić dziś?" na pierwszym miejscu wśród konsekwencji tej skłonności należy na pewno postawić notoryczny niedobór snu. Mówisz do siebie: ten raport skończę dziś wieczorem, jutro po południu napiszę zaległy artykuł, w piątek się tym zajmę... Tymczasem w zaplanowanym terminie pojawiają się nagle nowe obowiązki do wykonania. Co robić? Trzeba znów "zarwać" noc. "W weekend to odeśpię" - myślisz. Tymczasem w weekend żona proponuje wyjazd na narty albo stwierdzasz, że brakuje ci kilku rzeczy, więc ponieważ dawno nie byliście razem na zakupach, zrobicie je w sobotę przed południem. A wieczorem w tv puszczają fajny film albo wpadają znajomi, z którymi "nigdy nie macie czasu się spotkać". Tłumaczysz sobie, że przecież w ten sposób również wypoczywasz. Tak regularnie wygląda weekendowe odsypianie. Funkcjonujesz tak przez kolejny tydzień, kolejny weekend... Po dłuższym czasie stosowania tej "strategii" na trzęsące się ręce zaczynasz zażywać magnez, a prawie same zamykające się oczy "podnosisz" jakimś napojem energetycznym, bo kawa już dawno straciła dla ciebie swoje pobudzające właściwości. Tymczasem organizm bezskutecznie woła o sen! Holenderscy naukowcy z Uniwersytetu w Utrechcie wykazali, że ponad 40 procent badanych przez nich osób, funkcjonowało w ten sposób. Wydaje się chyba niemożliwym wymienić wszystkie skutki braku snu dla organizmu: od "najlżejszych" typu upośledzenie odporności po ciężkie schorzenia psychiczne.

Tak naprawdę - jestem beznadziejny

Zresztą, zaburzenia psychiczne pojawiają się u większości prokrastyników, nie tylko u tych, którzy rezygnują z koniecznej dla zachowania zdrowia ilości snu. Jak twierdzi Morek, głównie są to zaburzenia nastroju: pojawia się nadmierny niepokój, ciągle towarzyszące poczucie winy, złość na siebie, które prowadzą do znacznych deficytów w poczuciu własnej wartości. Mimo iż, "na zewnątrz" udaje nam się jakoś utrzymać swój pozytywny wizerunek osoby odpowiedzialnej i zdyscyplinowanej, podświadomie czujemy, że tak naprawdę oszukujemy otoczenie, co do nas. Po prostu zaczynamy myśleć o sobie źle, gdyż jedynie my sami znamy skalę naszych zaniedbań. "Samego siebie nie oszukasz" - mówi stare powiedzenie, które dobrze odnosi się do tej sytuacji. Takie zachwianie własnego obrazu niesie kolejne poważne konsekwencje, m.in. negatywnie wpływa na nasze relacje z ludźmi. Wszystko zaczyna się niepotrzebnie komplikować. A wystarczyłoby zmienić swoje nastawienie do trudności, gdyż głównie o to się tutaj rozchodzi: zamiast nieprzyjemnego zadania wybieramy jakąś przyjemność, nie myśląc o konsekwencjach.

Tendencja do odkładania na później trudnych lub nudnych spraw jest naturalną reakcją - tak broni się nasza psychika. Jednak przeciwwagą dla niej powinna być wypracowana siła woli. Bez niej ani rusz. Z siłą woli jest jak z mięśniami, które nieużywane zanikają. Z drugiej strony: im częściej będziemy jej używać, tym łatwiej będzie nam przychodziło radzenie sobie z tendencją unikania nieprzyjemnych obowiązków.

Mięśnie silnej woli i czerwone światełko

Siłę woli można wzmacniać głównie na dwa sposoby: albo przez odmawianie sobie nawet drobnych przyjemności, albo przez dodanie sobie zadań niezbyt przyjemnych do wykonania. Na przykład: spróbujmy zrezygnować ze słodzenia herbaty albo z wyjeżdżania windą - nie dla schudnięcia, tylko właśnie dla ćwiczenia woli. Najlepiej "piec dwie pieczenie na jednym ogniu" i przy okazji zająć innym doskwierającym nam problemem: tuszą, bałaganiarstwem, spóźnianiem się, rozrzutnością - i w tych obszarach wprowadzić choćby najmniejsze umartwienie.

Druga metoda to dobrowolne zwiększenie liczby trudnych zadań lub obowiązków. Na przykład: dołóżmy sobie 20 minut nauki języka obcego dziennie albo gry na jakimś instrumencie, znów nie w celu osiągania na tych polach spektakularnych sukcesów, ale dla ćwiczenia "mięśni" silnej woli.

Naucz się też rozpoznawać w sobie ten głos, który w sytuacjach, gdy należałoby coś zrobić natychmiast, podszeptuje ci: zaraz, za chwilę. Niech włącza ci się wtedy czerwone światło. Działaj od razu, jak tylko wyłapiesz tę myśl, wbrew twojej oschłości i niechęci do wykonania zadania. Wykorzystaj siłę tej niechęci i świadomie zdecyduj, że zabierzesz się za nie teraz, z proporcjonalnie dużym zapałem. To naprawdę leży w zakresie twojej decyzji.

Nagrodą będzie nie tylko fakt, że jesteś zawsze na bieżąco z obowiązkami i coraz bardziej pozytywne myślenie o sobie. Satysfakcja po wykonaniu zadania, na które zupełnie nie miało się ochoty, jest nieporównywalna z niczym innym.

Pora teraz zrobić listę zaległych spraw i zabrać się do pracy. Byle nie jutro, a dziś.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Później? Nie! Teraz!
Komentarze (14)
K
Katarzyna
30 maja 2016, 18:38
Czy zlecili komuś prowadzenie funpage facebook? Czy funpage wygląda tak jak to opisują na [url]http://www.sofista.com.pl/site,Epr,Social-Media.html[/url] ?
jazmig jazmig
9 stycznia 2016, 20:08
Silną wolę najlepiej jest wyrabiać, wykonując obowiązki od razu, bez odkładania ich na później. Później coś wyskoczy, co nam uniemożliwi wykonanie obowiązku i pojawiają się problemy. Zasada, to co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj, to jutro będziesz miał wolne, powinna wystarczyć do wyrobienia sobie silnej woli.
D
doc
10 stycznia 2015, 14:43
to nie jest artykuł o prokrastynacji, tylko o lenistwie. Prokrastynacja ma inne przyczyny, inny przebieg, inne jest jej leczenie, inna grupa ludzi. Może komuś leniwemu pomoże ten artykuł, ale na pewno nie prokrastynatorom.
GN
grammar nazi
10 stycznia 2015, 13:53
Nie ma czegoś takiego jak fun page (a tym bardziej funpage), chyba że ktoś chciałby podkreslić, że jest to strona na której można "to have a fun" czyli służąca rozrywce, ale osobiscie nie spotkałam się z takim terminem w odniesieniu do np. stron z grami. Z kontekstu jednak wynika że autorowi chodzi o fanpage, czyli stronę na facebooku gromadzącą fanów - w tym wypadku prokrastynacji. Od dziennikarza oczekiwałabym bieglejszego posługiwania się słowem.
M
mala__mi
9 stycznia 2015, 23:47
Rozbawiło mnie końcowe: "Pora zrobić listę zaległych spraw..." Dla tego, kto odwleka, listy spraw do załatwienia to kamień u szyi. Ma złudne poczucie, że coś zrobił (listę), a sprawy leżą nieruszone.
M
M.T.
9 stycznia 2015, 22:21
Na mnie ten artykuł w ogóle nie podziałał. Mam dość postanawiania poprawy w tej materii, i na zewnątrz i tak widać, że mam z tym problem, nie uchodzę za osobę zdyscyplinowaną (co?! to na pewno może w ogóle iść w parze z prokrastynacją? to nie naginana teoria albo pomylenie problemu?). Chociaż staram się, próbuję... obrzydzenie i wstręt do zadania jest silniejsze niż wszystko inne i raczej problem jest jakis głębszy niż tylko siła woli. Chociaż w jakiejś mierze to ma na pewno znaczenie. To jest kurcze jak jakiś rodzaj uzależnienia! Nie ma terapii na to czasem czy coś? Ja na prawdę mam dość... jestem tym znużona, zmęczona, rozprężona - wszystko mi już jedno. JAk się coś uda zrobić na czas... to i tak zaraz lipa. I nic mnie totalnie nie motywuje.
M
mala__mi
9 stycznia 2015, 23:43
Bo to raczej jest odwrotnie - odwlekamy dlatego, że nie wierzymy we własną skuteczność, boimy się porażki, mamy tak wysokie standardy, że przeczuwamy, że sami nie doskoczymy do tej doskonałości, a zrobić byle jak to lepiej nie robić wcale...  Nadmierny niepokój, ciągłe poczucie winy, sprzeciw wobec presji, jaką na nas wywierają przełożeni i terminy, niepewność co do wartości, jaką sobą przedstawiamy, pragnienie zapracowania na uznanie, o którym wiemy, że jest niemożliwe do zrealizowania - to leży u podstaw odwlekania. W warunkach takiego przeciążenia nie da się pracować. Więc odwlekamy.
M
M.T.
10 stycznia 2015, 18:25
no to by się zgadzało...mnie męczy bardzo presja na samą siebie i pozorna presja, którą na mnie wywierają inni (bo to tak naprawdę moja głowa a niekoniecznie ich oczekiwania, przynajmniej w niektórych wypadkach). Ja bym chciała serio wiedzieć jak z tego wyjść, bo po prostu to jest jak siedzenie w jakimś bagnie, nie da się powiedzieć sobie -  wyjdę i już po sprawie. To i tak nie powoduje ruchu w tym kierunku.. :) To tak beznadziejne że aż boli.
D
doc
9 stycznia 2015, 13:29
Guzik prawda, bo np. osoba o temperamencie melancholicznym "ma silną wolę, talent i siłę, ale bez odwagi" (fisheaters com / quizm html). I nic nie pomoże ćwiczenie silnej woli, bo ją ma, a tu chodzi o coś innego. Nie ma rad uniwersalnych dla wszystkich, tak samo jak nie ma uniwersalnych lekarstw nawet na te same choroby.
Z
zdziwiona
9 stycznia 2015, 06:41
Bliźniaczo podobny artykuł znalazł się w styczniowym Twoim Stylu ;)
D
Damian
9 stycznia 2015, 01:23
Trafiłeś w sedno, bardzo przekonywującę. Od jutra walaczę :D
N
Natalia
9 stycznia 2015, 01:38
no właśnie... "od jutra" ;p 
K
Karolek
9 stycznia 2015, 20:30
Super artykuł! Sądze że wielu ludzi ma taki problem jak ja. Zamiast stawiać czoła wyzwanioim jako prawdziwy Lew Judy, stajemy się jak niewierny Tomasz. Boimy się uwierzyć we własne talenty i możliwości oraz w to że Pan może nam w tym pomóc! Dzięki DEONie! Zaczynam od teraz! zaczynam sprzątać swój pokój!
N
Natalia
11 stycznia 2015, 18:19
Powodzenia! ;) Ja już zaczęłam... :)