Bezwstydność i prześladowanie skromności?

(fot. shutterstock.com)
ks. Zdzisław Józef Kijas OFMConv. / slo

Internetowy słownik synonimów języka polskiego wylicza aż 101 synonimów słowa "bezwstydność". Wśród nich jest amoralność, bezwstyd, obsceniczność i wiele innych. Wszystkie w zasadzie dotyczą sposobu obchodzenia się człowieka z samym sobą.

Bezwstydność jest świadomym zerwaniem z intymnością, która winna stać na straży jego wewnętrznej wolności. Odtąd człowiek staje się wręcz niesympatycznie przezroczysty: pokazuje wszem i wobec, kim jest i co robi, kim pragnął być i co osiągnął. W istocie przestał mieć szacunek dla własnej tożsamości i intymności, odpowiedzialnej za to, z kim i w jaki sposób nawiązuje relację.

Skromność odnosi się nie tylko do stroju. Osobą nieskromną jest nie tylko ten, kto się "nieskromnie" ubiera, lecz również ten, kto (zupełnie) utracił kontrolę nad swoim zachowaniem, kto notorycznie afiszuje się swoją intymnością, lekceważy etyczną jakość relacji z drugimi oraz czystość swoich pragnień. Za bezwstydnego winien zostać uznany ten, kto bezkrytycznie i beztrosko reklamuje to, co myśli i co przeżywa, czego doświadczył i co chce posiąść, do czego dąży i co go złości. Osobie takiej zupełnie obca wydaje się dyskrecja i cnota przyzwoitości. Bez skrępowania, bez najmniejszego wstydu pojawia się przed kamerami, opowiadając o swoich przeżyciach. Nie zatrzymuje się jednak na dzieleniu się z widzami swoim doświadczeniem duchowym, ale idzie dalej, dotykając doznań uczuciowych czy seksualnych przygód. Jego wylewność w tych tematach zdaje się nie mieć moralnych hamulców. Rozkłada poszczególne elementy swojego życia niczym malarz farby na palecie, w oczekiwaniu, że będą konsumowane przez odbiorcę (czytelnika czy widza). W zamian chce stać się sławny, czyli być na topie.

Komuś takiemu brakuje poczucia wstydu. Przekracza granice przyzwoitości, zdaje się niczego nie bać, nic nie stanowi dla niego zagrożenia. Uważa, że jest na tyle "dla siebie", na ile oddaje się "innym". Jest samą zewnętrznością. Codziennie przekonuje siebie, że jeżeli stanie się osobą bez tajemnic i każdy będzie wszystko wiedział o jego wyczynach, stanie się powszechnie szanowany i będzie się cieszył sławą. Utwierdzają go w tym środki masowego przekazu, kuszące tanią i przelotną popularnością, obiecujące możliwość zjawienia się na pierwszych stronach witryn internetowych, kolorowych magazynów czy bycie na ustach tak zwanych osób wpływowych. Na różne sposoby wmawia mu się, że wszystko, co uważał dotąd za "swoje", powinien udostępnić publiczności. Jego prywatność, skryte tęsknoty, cele, jakie sobie wyznaczył, wartości, których się trzyma, słowem wszystko winno stać się odtąd "własnością wspólną".

Współczesność wymusza na człowieku "dobrowolne" wyzbycie się prywatności, którą uważa za podejrzaną i niemodną. Odtąd życie każdej osoby (mężczyzny, kobiety, dziecka czy osoby starszej, polityka czy ekonomisty, kapłana czy osoby zakonnej) ma się toczyć niczym na teatralnej scenie, którą wszyscy inni obserwują. Zycie każdego człowieka winno być jasno rozłożone jak ikonki na płaskim ekranie komputera, pozwalając, aby każdy w dowolnym momencie "wszedł" w jego intymność i dobrze się jej przyjrzał.

Kto pragnie zachować coś dla siebie, obronić jakiś fragment tajemnicy swojego życia, zaczyna być traktowany podejrzliwie. Sądzi się, że coś ukrywa, że czegoś się boi albo że ma nieczyste intencje. Wytyka się go palcami. Uważany jest za dziwaka, gdyż nie dopasował się (w pełni) do obowiązującego stylu życia, co jest odbierane jako lekceważenie tych, którzy poddali się dyktatowi mody. Kogoś takiego karze się na różne sposoby: utrudnia mu promocję, nie zaprasza się go na "przyjęcie", nie uważa "za swojego". Cierpi tylko dlatego, że odważył się być nieco inny, chciał ustrzec swoją intymność. Nie pozwolił, aby inni, często bezimienni, poznali całą prawdę o nim i mogli trzymać go w szachu. Stał się dla nich przysłowiową czarną owcą tylko dlatego, że postanowił być przede wszystkim sobą, a nie tym, za kogo chcieli uważać go inni, nie pozwolił innym szantażować się znajomością jego (być może trudnej) przeszłości czy ambitnych planów na przyszłość. W ten sposób znalazł się na marginesie tak zwanego mainstreamu.

Więcej w książce: SIŁA CHARAKTERU - ks. Zdzisław Józef Kijas OFMConv.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bezwstydność i prześladowanie skromności?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.