Etuzjaści mody na oldschoolowe komputery

Gros entuzjastów antycznego hardware’u ogranicza się do posiadania tego co im zostało sprzed lat. (fot. iconolith / flickr.com)
Łukasz Dziatkiewicz / slo

Nic się tak nie starzeje jak sprzęt komputerowy. Niemniej są tacy, którym to nie przeszkadza. Tą grupę pasjonują stare komputery i konsole do grania oraz stworzone dla nich programy, zwłaszcza gry. Zazwyczaj nie ma przeszkód by używać nawet paronastoletnią lodówkę, aparat fotograficzny bądź samochód. Co więcej, ten archaiczny i co za tym idzie mniej wyrafinowany sprzęt jest mniej awaryjny i prostszy w naprawie. Ale używanie już więcej niż paroletniego komputera, może ze względu na słabsze parametry i przestarzałe oprogramowanie sprawiać kłopot.

Chyba że się nie podchodzi do tych kilkunastoletnich, góra kilkudziesięcioletnich zabytków stricte użytkowo.

Rewolucyjne maszynki

DEON.PL POLECA

Niedawno zmarł człowiek, który przyczynił się do rewolucji informatycznej. Spójrzmy, ile kosztują na eBayu stareńkie dzieła firmy z jabłuszkiem. Za Apple II (pierwszy model z 1977 r.) trzeba zapłacić minimum dobrze ponad 100 dolarów, ale są i zestawy za blisko 1000. W 1984 r. Apple wprowadziło hardware wyższej klasy - 16-bitowego Macintosha. Najdroższy jakiego znalazłem na wspomnianym serwisie aukcyjnym kosztował 6 500 dol. (w opcji “kup teraz", cena wywoławcza prawie 5 tys.). Wszystko zależy oczywiście od stanu, unikatowości, dodatkowych akcesoriów itp.

Po co komuś taki artefakt? Wystarczy zajrzeć do internetu lub na imprezę w rodzaju tej, która miała miejsce w kwietniu w Krakowie pt. “Dawne komputery i gry". Wystawcami starych komputerów i konsoli byli kolekcjonerzy i niejednokrotnie ciągle użytkownicy, zaś zwiedzającymi m.in. dawni miłośnicy nierzadko z dziećmi. Maluchom wyraźnie nie przeszkadzała archaiczność prezentowanych gier, oddawały się im z równym zapałem jak dwie-trzy dekady temu ich ojcowie. Ci należeli do pokolenia, które jako pierwsze używało komputerów we własnych czterech ścianach. Niektórym wspomnienia o tych pierwszych maszynach nie wystarczają. A mogą one sięgać nawet końca lat 70., bowiem wtedy na skalę masową zaczęto używać komputerów.

Na początku kolejnej dekady na pozycję lidera wysunął się IBM, niemniej po piętach deptał mu Apple. Komputery obu firm zaczęły trafiać nie tylko na uczelnie, do dużych biur i kompanii, lecz również do mniejszych firm oraz domów prywatnych. W przypadku tych ostatnich kluczową rolę odegrali producenci i marki, które dziś nie istnieją lub zajmują się czymś innym, a w masowej świadomości są głównie symbolem okresu pionierskiego.

Były to kanadyjski Commodore, amerykańskie Atari oraz brytyjski Sinclair. Różne drogi wiodły je do stworzenia udanych komputerów domowych, czyli poprzedników mikrokomputerów, zwanych częściej komputerami osobistymi (PC). Dość, że w 1982 r. do sprzedaży weszło mało znane w Stanach ZX Spectrum Sinclaira (na rynek USA trafiły klony pod marką Timex) oraz C64, a rok później Atari 800 XL. Ostatnia wymieniona marka ma szczególne zasługi nie tylko w rozwoju komputerów, ale i domowych konsoli do gier oraz umieszczanych w miejscach publicznych wideoautomatów do gry (maszyn z monitorem za grę na której się płaci, ang. video arcade games). Produkty każdej z tych trzech blisko spokrewnionych branży są przedmiotem fascynacji współczesnych hobbystów.

Wehikuły czasu

Lata 90. to już zdecydowana dominacja komputerów klonów IBM przy współudziale produktów Apple, a na rynku domowych gier wideo rosnąca rola konsoli. W tym czasie pojawia się termin old school określający wszystko co stare, zwykle minimum 15-20-letnie i zazwyczaj zaliczane do popkultury, szczególnie do muzyki, ubioru, języka, sprzętu elektronicznego i gier wideo. Może mieć on znacznie zarówno negatywne - niemodne, jak i wręcz przeciwnie - szlachetne, głównie ze względu na stary rodowód. - W latach 90. pojawiła się - użyję okropnego słowa - dedyferencjacja, czyli zaburzenie granic pomiędzy przeciwstawnymi wymiarami np. sztukę niską łączono z wysoką, doszło do mieszania skrajności, łamania barier, powszechna stała się niestabilność, nic nie było pewne. Jednym z wyraźnych trendów konsumenckich okazał się bezpieczny powrót do starych, uznawanych ze stabilne czasów - tłumaczy psycholog społeczny z UJ dr Jerzy Rosiński.

W ten sposób stare komputery i konsole wyciągnięte z gratów zaczęły zmieniać się w przedmioty kolekcjonerskie. Ich zbieractwo wchodzi w skład zjawiska ochrzczonego mianem retrocomputingu. Rozumie się przez nie również używanie takiego sprzętu. Szczególnie popularne są gry oraz wykorzystywanie typowe hobbistyczne, zwłaszcza masowe jest tworzenie tzw. dem. Są to programy multimedialne o walorach stricte estetycznych. Pokazują one talent oraz umiejętności autora, gdyż zrobienie czegoś takiego na starym komputerze jest o wiele trudniejsze niż na współczesnym. Poza tym, głównie za sprawą zapaleńców, ciągle tworzone są nowe programy (pozwalające np. na korzystanie z internetu) oraz w ograniczonym zakresie nowe podzespoły. Te retrokomputerowe społeczności żyją przede wszystkim w internecie, który - jak w przypadku wielu innych hobby - okazał się nieoceniony.

Gros entuzjastów antycznego hardware’u ogranicza się do posiadania tego co im zostało sprzed lat. Ale są też tacy jak Grzegorz Kręcisz, którego kolekcja jest jedną z większych w Polsce, kolekcja liczy “ponad 200 komputerów, dziesiątki monitorów, stacji dyskietek, setki dyskietek i kaset oraz kilogramy literatury i innego sprzętu". To cytat z wirtualnego muzeum tego kielczanina (www.8-bit.interbit.com.pl), mającego nadzieję uzyskać wsparcie rodzinnego miasta i uruchomić taki obiekt w realu. Byłby to pierwsza tego typu placówka w Polsce.

Poza retrocomputingiem istnieje jeszcze niekoniecznie z nim połączony retrogaming. Polega on na zabawie starymi grami, raczej nie na oryginalnym sprzęcie, co nie jest żadnym problemem technicznym i znacznie wygodniejsze. Dr Rosiński oba retroprzypadki określa jako: - Powrót do czasów młodości i beztroski, próbę cofnięcia czasu, bowiem emocje się mu nie poddają. Tyczy się on tak dwudziestoparolatków wracających do czasów wcześniejszych, jak i starszych. Ale w przypadku wieku ok.35 plus wiąże się z szerszym kontekstem - przeżywaniem kryzysu połowy życia. Natomiast, jeśli ktoś używa czegoś czego nie zna sprzed lat, to może być to chęć naśladowania osobie starszej będącej wzorcem, w tym sposobów spędzania wolnego czasu. Albo sięga po wspomniany wcześniej bezpieczny "old school".

Zapewne za paręnaście lat wiele z tego co nas otacza będzie postrzegane jako oldschoolowe. Jednakowoż obecne komputery czy konsole nie mają szans szybko stać się ciekawymi obiektami dla zbieraczy. Adam Pacyga, który część swej kolekcji pokazał na wspomnianej krakowskiej imprezie twierdzi: - Teraz komputery są wszędzie, a każdy model jest produkowany w wielkich ilościach, więc tylko jakieś unikaty mogą stać się czymś takim, inne - popularne dopiero po upływie wielu lat. Poza tym wszelkie urządzenia z czasów pionierskich, to zawsze coś szczególnego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Etuzjaści mody na oldschoolowe komputery
Komentarze (6)
M
mhpaw
27 września 2013, 14:40
To tak dla fascynatów: [url]http://www.youtube.com/watch?v=c_kO1qOPPu8[/url] Kto zna ten wie :-)
JN
julia niemirska
26 września 2013, 23:50
świat idzie do przodu, czy tego chcemy, czy też nie - tutaj dobry artykuł na ten temat: [url]http://natemat.pl/68107,laptop-i-tablet-lepsze-od-peceta-nic-nie-zastapi-komputera-stacjonarnego[/url]
.
.
25 września 2013, 19:25
chyba "eNtuzjasci"
P
pixel
21 września 2013, 13:44
wystarczy emulator i telewizor LCD by wrócić do czasów 8-bitów.
S
SMZI
7 listopada 2011, 14:46
Zapomnieli Państwo wspomnieć że to także zachowanie czegoś co za chwile wszyscy będziemy wspominać z łezką w oku a przy okazji młodzi ludzie mogą się czegoś nauczyć. zapraszamy do odwiedzin  www.zabytkiinformatyki.edu.pl
P
per...
3 listopada 2011, 15:50
Ja do nich zdecydowanie nie należę.