Kobiety na traktory. Nie musisz być silna

(fot. unsplash.com)

Etykietkę "altruizm" zmieniam czasem na "idealna mama". Daję więcej niż mam, a senność zabijam kofeiną. Zapomniałam, że nie wszystko muszę robić na 100%.

Po ostatniej awanturze, którą urządziłam w domu, nie trzasnęłam drzwiami. Zaparzyłam za to herbatę i wyszłam z domu, aby usiąść chwilę w ciszy, na słońcu, które tego dnia zaczęło przypominać o tym, że wiosna naprawdę jest blisko. Zamknęłam oczy, oddychałam powoli, próbując pozbyć się nieznośnie gorzkiego poczucia porażki na froncie zmagań ze swoim wybuchowym charakterem. I wtedy - zmęczona, niespokojna, rozczarowana - doznałam olśnienia. Nagle stało się dla mnie jasne: daję więcej niż mam.

Bóg się za mnie nie wyśpi

DEON.PL POLECA

W ten sposób można funkcjonować całkiem sprawnie przez pewien czas. Można nawet czuć, że to takie piękne poświęcenie - że daję siebie innym, że zaciskam zęby… a nie, przepraszam - wszystko z uśmiechem. Więc z uśmiechem podejmuję wyzwania codzienności. Sobie od ust odejmę, a dam dzieciom. O sobie nie pomyślę, najpierw dom, mąż i rodzina. I tak dalej. I tak bez końca. To wchodzi w nawyk.

Daję więcej niż mam. Podejmuję wyzwania, które są ponad moje siły. "Zapominam o sobie", myśląc że to kwintesencja chrześcijaństwa, ale okazuje się, że jednak nie zawsze. Bo nawet "zapominać o sobie" trzeba z głową, skoro bliźniego kochamy jak siebie samego…

W tym wszystkim mogę pomyśleć nawet, że powinnam dać radę, bo przecież Bóg wspiera mnie swoją siłą. I to prawda. Tylko że Bóg się za mnie nie wyśpi. A gdy po kolejnej zarwanej nocy zabraknie mi cierpliwości dla najbliższych - to nie Bóg będzie winny tego, że mam tyle obowiązków.

Bóg da mi wsparcie, ale nie posadzi mnie przy stole jak czterolatka, przypominając o porach posiłku. I nie wciśnie mi na talerz brokuła zamiast mrożonej pizzy, którą szybko zapycham głód. Bóg będzie zachęcał do dawania siebie innym, do zapierania się siebie i niesienia własnego krzyża. Ale rozumie pewnie lepiej niż ja, że gdy będę po raz sto czterdziesty pierwszy czytać synowi tę samą bajkę o strażaku, zrobię to z dużo większą radością, jeśli wcześniej sama znajdę chociaż pół godziny czasu na lekturę dobrej książki.

Byłam pewna, że muszę być silną babą

Nie wiem, skąd to się wzięło, ale w jakiś dziwny sposób dorastałam w przekonaniu, że muszę być silną babą. Że trzeba umieć upiec chleb i uszyć firanki, być dobrym pracownikiem, a jednocześnie utrzymywać dom w czystości, spędzać czas na zabawie z dziećmi, serwując jednocześnie domownikom dania ze zróżnicowanego (ach - i ekonomicznie korzystnego) menu codziennych obiadów. Kobiety na traktory. W wydaniu XXI wieku.

I nie zamierzam wcale narzekać, że jest mi z tym ciężko. Każdy z nas ma przecież wiele obowiązków i te same 24 godziny do rozdysponowania. Tylko że mi - a może nie tylko mi - przytrafiła się fatalna skłonność do lekceważenia własnych potrzeb. Nakleiłam na niej etykietykę "altruizm", zmienianą czasem na "idealna mama". Zapomniałam, że nie wszystko muszę robić na 100% swoich możliwości. Na pewno natomiast - jeśli chcę mieć siły do działania - muszę samą siebie traktować z właśnie taką powagą. Stuprocentową. Nie zabijać bez końca senności kofeiną, braku witamin - kolejnymi suplementami, a chęci zrobienia czegoś dla siebie stwierdzeniem, że jestem egoistką, skoro chcę spędzić czas bez dzieci.

To takie proste i oczywiste, zwłaszcza gdy czyta się to napisane czarno na białym. Ale która z Was ani razu nie wyszła ze sklepu z siatką pełną dzieciecych ubrań - mimo że tego dnia miała kupić coś dla siebie - niech pierwsza rzuci we mnie zstawem śpioszków.

A każdej z nas przydałby się pewnie raz na tydzień taki specyficzny rachunek sumienia. Nie taki w którym patrzyłybyśmy na przewinienia czy braki. Taki, w którym pytałybyśmy się siebie, czy w ostatnim tygodniu - tak naprawdę, z ręką na sercu - dałyśmy sobie chociaż chwilę, żeby odsapnąć i zrobić coś dla siebie.

Wpis pierwotnie ukazał się na blogu Chrześcijańska Mama.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kobiety na traktory. Nie musisz być silna
Komentarze (2)
11 czerwca 2018, 20:08
Silna kobieta to kobieta o silnej psychice, nie koń pociągowy do roboty cały dzień. Widać jak duzy problem w Kościel stanowią świadome siebie kobiety, które nie będą tylko potulnie stały przy garach. Warto by księża i nie tylko przypomnieli sobie postać sw. Teresy z Avili - kobiety silnej i nietuzinkowej. Tak - kobiety na traktory - czas zmianiać świat na lepszy. !!!
4 maja 2016, 16:20
Szczerze powiem, że ten tekst poruszył temat, który mnie ostatnio nurtował :) też starałam się dawać z siebie jak najwięcej a im więcej się starałam tym więcej miałam potknięć związanych z brakiem cierpliwości, snu czy zmęczeniem...