Mieć czy nie mieć? Moda na nieposiadanie

(fot. shutterstock.com)
Katarzyna Górczyńska

Chcemy być trendy jeżdżąc wypasionym autem, czytając książki w wersji elektronicznej lub słuchając audiobooków, bujając się w rytm najpopularniejszej muzyki zamkniętej w coraz mniejszych mp3 z coraz większymi słuchawkami, oglądając najlepsze filmy tylko w jakości HD.

Zamieszczamy na społecznościowych portalach zdjęcia z najcieplejszych krajów, ale najpierw, żeby tam pojechać, posługujemy się satelitarną nawigacją GPS, bo używanie książkowej mapy samochodowej jest po prostu passe.

Zastanawiam się z czego to wynika: to postęp, zmiana jakości życia czy snobizm? Dyskusja może być zacięta, ale tym razem inna rzecz przykuła moją uwagę.

Mieć czy nie mieć?

DEON.PL POLECA

Zauważyłam ostatnimi czasy pewien trend. Mimo coraz większego zalewu rynku nowymi gadżetami, wszechobecnie panuje moda na nieposiadanie, a najczęściej dotyczy ona odbiornika telewizyjnego. Nie wiem czy to kwestia przekonań, braku środków na zakup sprzętu czy bunt przeciwko płaceniu abonamentu, ale fakt nieposiadania dość powszechnie występuje w określonych kręgach i zaczynam przypuszczać, że żaden z powyższych motywów nie ma żadnego znaczenia. Za brakiem "małego ekranu" przemawia zwykle argument o stracie czasu, manipulacji widza, fałszowaniu faktów czy sztucznego kreowania potrzeb, co zresztą logicznie wynika z manipulacji i fałszowania. Lepiej więc nie słuchać, nie czytać, nie oglądać. Być niejako ponad tym, odizolować się, podobno nabrać dystansu i zacząć samodzielnie myśleć. W związku z tym czuję się bardzo niemodna.

Posiadam telewizor, który dość często oglądam. Od niedawna jestem właścicielem smartfona. Laptop jest nieodłącznym narzędziem mojej, a z racji częstego przemieszczania się i konieczności pisania również w podróży, zaczynam zastanawiać się nad nabyciem tabletu. Dla mnie to narzędzia kontaktu ze światem, znajomymi, zapoznania się z nowymi badaniami i opiniami, źródło inspiracji i rozrywki, choć akurat to ostanie nie jest mi obce również bez elektronicznego sprzętu. Ale ani firma, ani ilość funkcji nie ma dla mnie znaczenia. Każde z tych urządzeń ma służyć w konkretnym, określonym przeze mnie celu. Jednak jest grupa ludzi, którzy obnoszą się samym posiadaniem rzeczy, nie do końca zwracając uwagę na ich rzeczywiste zastosowanie.

Po drugiej stronie są ci, którzy także się lansują, ale poprzez nieposiadanie. Nie mają telewizora, rzadko używają komórki, nie korzystają z elektronicznych urządzeń z jabłuszkiem. Nie zbierają znajomych na popularnych portalach. Jeśli muzyka, to tylko na żywo, a film - jedynie w kinie. Bo generalnie to wszystko to jest strata czasu. Według nich lepiej nie oglądać telewizji, bo to manipulacyjne zło. Telefon komórkowy uzależnienia, Internet zresztą też, ale najczęściej wypowiadają się na ten temat (o ironio!) właśnie tam. Nie tracąc oczywiście czasu w ten sposób… Bo piszą przecież o rzeczach ważnych i wartościowych. A przez to uświadamiają społeczeństwo, rzekomo wnosząc kaganek oświaty w to zmanipulowane i ogłupione społeczeństwo.

Kiedy czytam tego typu komentarze, mam nieodparte wrażenie, że naprawdę zaczyna rodzić się swoista moda na nieposiadania. Na nieposiadanie, nie używanie, nie bywanie. W pewnych kręgach, w których obserwuje się boom na nieposiadanie, nie chodzi o to, że bez udogodnień techniki można żyć. Moda na nieposiadanie zaczyna przybierać postać kreowania osoby nieposiadającej na kogoś o wyższym statusie. Jeśli nie masz, nie bywasz, nie czytasz, nie oglądasz i nie podążasz za nowinkami, to świadczy o Twoim poziomie. Wysokim poziomie. Zastanawiam się tylko czy tak naprawdę chodzi o samo posiadanie? Czy przypadkiem problem nie leży jednak w określeniu swojej postawy wobec posiadanej rzeczy? Bo według mnie jest różnica w tym czy ja chcę to domowe kino mieć, muszę je posiadać, potrzebuję jego funkcjonalności w swoim domu czy pragnę jego obecności, bo zawsze o takim marzyłam.

Sztucznie kreowane potrzeby

To czy telewizja wykreuje nasze potrzeby czy nie, zależy od nas samych - czy damy się wciągnąć w machinę manipulacji. Ważna jest nasza wiedza, doświadczenie, umiejętność samodzielnego myślenia, które nie jest wynikiem jedynie braku telewizora w domu. Jeżeli mam potrzebę poznania prawdy, to rzucam okiem na to, co mówią nie tylko w jednej stacji czy jednym programie. Sięgam po badania, naukowe artykuły, opinie specjalistów, stanowisko biegłych, osąd specjalistów. Staram się objąć sytuację wieloaspektowo, popytać, poczytać, czerpać z różnych źródeł na dany temat, a dopiero na końcu sama wyciągam wnioski. Dlatego właśnie Pan Bóg obdarzył nas rozumem. Dlatego nie czuję, że to obciach, kiedy wieczorem rozsiadam się wygodnie na kanapie, żeby dla relaksu obejrzeć ulubiony serial zaraz po tym, jak przegląd kanałów informacyjnych daje mi pewien obraz wydarzeń mijającego dnia. A reklama nowego rewolucyjnego produktu, niezbędnego według jej twórców w mojej codziennej egzystencji, nie wzbudza we mnie nadzwyczajnego rozgorączkowania, bo mam świadomość swoich potrzeb i pragnień.

Za chwilę znowu zacznie się czas przedświątecznych zakupów i spece od marketingu będą stawać na głowie, żeby zapewnić nas o potrzebie zakupu całej masy produktów leżących na półkach. Nie zdajemy sobie sprawy, że ułożenie ich w konkretnym miejscu, w określonej kolejności nie jest przypadkowe. Zbombardują nas pluszowe zajączki, czekoladowe jajeczka, cukrowe baranki. Można to potraktować jako nieodłączny element świąteczny, można po prostu to lubić, nie zapominając przy tym, co powinno być w tym czasie najważniejsze, a można naczytać się kobiecych czasopism i naoglądać wnętrzarskich portali, by wyjść z założenia, że ta cała masa kiczowatych i cukierkowych ozdób to po prostu must have każdej nowoczesnej pani domu. Ale to do mnie należy wybór. To ja decyduję, jaką przyjmę postawę wobec puchatych kurczaczków i czekoladowych jajeczek oraz nowych obrusów zakupionych specjalnie pod kolor pisanek. Wydaje mi się, że podobnie jest z innymi produktami.

To Ty dokonujesz wyboru

Niektórzy twierdzą, że kiedyś ludzie żyli bez tych wszystkich udogodnień i też było dobrze. Pamiętam pewną rozmowę sprzed świąt Bożego Narodzenia, kiedy poprosiłam o przesłanie niezbędnych materiałów do 20 grudnia, bo potem wyjeżdżam i będę zupełnie odcięta od Internetu do początku stycznia. Usłyszałam od mojego rozmówcy: Ojej, a to są jeszcze takie miejsca? To pokazuje jak to, o czym nawet nie marzyliśmy jeszcze 20 lat temu, dzisiaj jest częścią naszego życia. Nieodłączną częścią. Tak bardzo, że aż normalną, istniejącą jakby od zawsze. Choć przez dwa tygodnie świąt, żyjąc zupełnie odłączona od Internetu, miałam co robić i zupełnie mi go nie brakowało, to po jakimś czasie zaczęło mnie trochę korcić, by sprawdzić maile i aktualności na popularnych portalach. Choć swoją drogą trzeba było zrobić przelewy, odpowiedzieć pacjentom. Brak zrodził potrzebę, bo to również forma kontaktu ze światem. Forma, która na dobre wpisała się w nasze życie.

Gdybyśmy jednak poszli tropem pozbywania się telewizorów, to powinniśmy pozbyć się komórek, netbooków, nawigacji GPS, lodówek, pralek i wielu innych przedmiotów codziennego użytku. A przecież nie wyobrażamy sobie bez nich życia. Ale według propagatorów nieposiadania, taka pralka podobno nas nie zmanipuluje. Chociaż kiedyś prano wyłącznie ręcznie, więc czy to też nie jest przypadkiem sztucznie wykreowana potrzeba? Cała magia polega na tym, by mieć świadomość manipulacyjnej machiny, korzystać z nowinek, ale nie dać wciągnąć się w pułapkę. Umieć rozróżnić, co naprawdę jest nam potrzebne i rzeczywiście służy swoją funkcjonalnością czy innowacyjnością, a co jest zbyteczne i nie wprowadza większej wartości w nasze życie. A co jest kaprysem, ale moim kaprysem, a nie żądzą sztucznie wykreowaną przez kolorowe napisy i promocyjne ceny.

Telewizor, jako ten najbardziej popularny wśród nieposiadanych rzeczy, jest tylko przykładem. Chodzi raczej o to, że niezależnie od tego, co to będzie: telewizja, prasa, Internet czy radio, to mówienie, że świat przedstawiany jest tam tendencyjnie i fałszywie, dlatego lepiej się z tego wyłączyć, nie słuchać, nie oglądać, nie uczestniczyć, poświęcić ten czas na bardziej pożyteczne czynności i stwarzać pozory bycia wolnym jest złudne. Bo żeby coś poznać, dostrzec coś wartościowego, znaleźć coś na wagę złota, trzeba często przekopać się przez tony gruzu. Owszem, niekiedy tracąc przy tym mnóstwo czasu, być może. Ale znajdując to, co interesujące i wartościowe, jesteśmy o to bogatsi i mądrzejsi.

Ani posiadanie telewizora, ani jego brak nie uchroni nas przed manipulacją, bo to od nas zależy czy damy się wciągnąć w tę machinę sztucznie kreowanych potrzeb czy nie. Nawet jeśli komercyjny świat marketingu sprzedaje nam kicz i fałsz, to nie ulega wątpliwości, że pośród tego kolorowego blichtru są także perełki, do których warto, a nawet trzeba się dokopać.

Nie jest moją intencją ocena którejkolwiek ze stron. Nie piętnuję tych, którzy postanowili nie czynić telewizora centralnym sprzętem w domu, jednakowoż chciałabym również nie być piętnowaną z powodu obecności dodatkowego monitora w moim mieszkaniu. Zastanawiam się, podobnie jak mój znajomy na swoim blogu, czy nie posiadanie dzisiaj na przykład telefonu jest wyrazem snobizmu, egoizmu czy może raczej wolności. Można by rzec, że jest to wyraz hipsterstwa. Dla wielu to nie podążanie za modą, ale właśnie zaspokajanie potrzeby bycia niewidzialnym, anonimowym, zdystansowanym. Z drugiej strony myślę, że posiadanie telefonu jest znakiem czasu, bo żyję nie tylko dla siebie. Ale wszystko musi mieć umiar. Czasem po prostu nadmiar rodzi potrzebę braku, stąd pewnie ten pokój, kiedy ten brak staje się urealniony....

A właściwie to mam problem, bo nie wiem czy iść z duchem czasu, to znaczy posiadać nowoczesny zestaw kina domowego z obrazem w jakości HD i platformą cyfrową czy nie mieć tego wcale…. A może po prostu jestem hipsterem, tylko jeszcze o tym nie wiem? W sumie to i dobrze, że tak jest: ja mam, a ktoś nie. Bo jak pisał ksiądz poeta: "gdyby każdy miał to samo, nikt nikomu nie byłby potrzebny".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mieć czy nie mieć? Moda na nieposiadanie
Komentarze (28)
NP
~nie posiadam TV
11 listopada 2020, 17:06
nie mam TV od kilkunastu już lat............- ucieszyło mnie to niezmiernie że jestem modna, to dla mnie bardzo ważne. Czuję się tak bardzo dowartościowana, dzięki wam, nie umiem nawet wyrazić tego. hehehe .............. Uwaga: brak TV ma swoje minusy! Pytając o drogę w Warszfce nie poznałam aktora serialowego, co skutkowało zmianę z hollywoodzkiego uśmiechu na ostre nadanie mi kierunku. Ostrzejszy mógłby być tylko Niemiec w czapce faszysty (no bo oni to podobno nie faszyści)............ W każdym b.r. jest super, uwielbiam tą wolność. Znajomi mi nie uwierzyli i zakupili mi TV w prezencie. Nigdy nie był uruchomiony i po krótkim czasie za aprobatą- sprzedany. Jest super bo jest cicho. Muzyczka sobie gra. Radio cicho brzdęka. Modlitwa sączy się z głośnika. Pędzel szoruje płótno. Jest super ale marzy mi się pójść dalej, dużo dalej wraz z ascetycznym życiem. Cisza nie tylko w domu ale i w sercu.
M
Minii
7 kwietnia 2015, 10:51
Pozbyłam się telewizora, bo w telewizji nie było nic co by mnie interesowało, a kablówka nawet za to "nic" coraz bardziej podnosiła cenę. Nie mam dorobionej żadnej ideologii do nieposiadania telewizora.
JS
Jakub Stachowiak
7 kwietnia 2015, 10:15
Coś mi sie zdaje, że Autorka przecenia nasze możliwości oddzielania ziarna od plew... Owszem, każdy decyduje o sobie, ale czy od nas zależy, czy damy się zmanipulować...? Dlaczego w takim razie minuty antenowe na reklamy idą w miliony, a informacje o zagrożeniach dołączane do reklam sa mało czytelne lub słyszalne? Owszem indywidualnym wyborem jest to, co oglądamy i czytamy, jednak trudno się nie zgodzić, że najlepszym wyborem jest właśnie wyrzucenie telewizora. Zupełnie sie nie zgadzam, że telewizor to to samo co smartfon czy tablet, bo one dają użytkownikom choć trochę kontaktu z żywimi ludźmi. Osobiście uważam telewizor za groźniejszą używkę, niż alkohol, papierosy czy lekkie narkotyki. Jako że społecznie nie jest nacechowany negatywnie - miliony ludzi uzależniają się od niego tracąc czas przeznaczony na życie. Zadaniem ludzi myślących (wierzących czy nie) jest otwarte mówienie, że telewizor jest niebezpieczny, szkodzi zdrowiu fizycznemu i psychicznemu. Z pewnością ktoś powie, że inne ekrany mają podobny wpływ - jasne, że mogą mieć. Jednak, kiedy usuniemy już telewizor zobaczymy, iż zaczyna nam powracać odpowiedzialność za siebie. Autorka zdaje się wybierać jednak inną opcję.
O
Ola
4 kwietnia 2015, 22:24
Dobry artkul, nie rozumiem krytyki.
JJ
Jo Jo
3 kwietnia 2015, 22:34
Nie wiem dlaczego oceniacie artykul jako slaby. Temat naprawde ciekawy.  Z jednej strony opisywana tu moda na nieposiadanie, z drugiej zauwazana "w zyciu" moda na coraz wieksze, plaskie odbiorniki.. Nie posiadam, ale to nie znaczy ze patrze z gory na  posiadaczy. Nieposiadanie jest moim wyborem. Lubie nie miec. Taka przeciwwaga dla konsumpcjonizmu, podobnie jak wymyslonie we Wloszech "slow food" na przekor wszechobecnemu "fast food". Prostota w stylu zycia zwyczajnie mnie bawi... Film tylko w kinie, kawa w Nero, telefon do telefonowania..
M
Magda
2 kwietnia 2015, 16:01
Bardzo słaby artykuł, Deonie, proszę o trzymanie poziomu!
M
Marek
1 kwietnia 2015, 23:23
TV to wybór, albo Telewizor, albo narty, książki, muzyka, rower, znajomi, woda, słońce, śnieg, rolki, basen, sauna, Dużo moge dostać zamiast TV :-)
F
franek
1 kwietnia 2015, 22:22
Ktoś powiedział że nie warto czytać dobrych książek.  Bo książek bardzo dobrych jest tyle, że nie starczy życia aby je przeczytać. Szkoda czasu na TV! Czy ma Pani wystarczająco czasu dla swych bliskich? Czas dla bliskich to jest Miłość. I tylko z tego będziemy rozliczać sie przed Panem.
F
franek
1 kwietnia 2015, 22:05
Pani chyba nie ma dzieci. W przeciętnej rodzinie są jednak dzieci. Tak się składa że wśród moich znajomych nie mających TV dzieci uczą się lepiej w szkole i mają lepsze oceny. Wolę porozmawiac z dzieckiem niż przeznaczać czas na oglądanie czegoś, co nie wiadomo czy jest mądre, a z pewnością lansuje poglądy zleceniodawców. Mój znajomy hydraulik mówił że nie można trzymać ręki w nocniku bez efektu brzydkiego zapachu. Nie można też całych godzin poświęcać na oglądanie TV aby z tego coś nie przesiąkło do naszego mózgu.
K
Karolina
13 kwietnia 2015, 10:00
Ja też wolę rozmawiać z dzieckiem, kiedy mam wybierać między oglądaniem tv a dzieckiem - to chyba oczywiste. Ale kiedy dzieci śpią oglądamy z mężem wydarzenia dnia i o nich dyskutujemy. Smiejemy się wspólnie przy fajnych komediach, poruszamy ważne, również nas, tematy po obejrzeniu jakiegoś ciekawego dokumentu. W ten sposób również poznajemy swoje poglądy na jakieś kwestie. Mam dzieci i tv. I nie czuję, żeby moje dzieci rozwijały się gorzej od tych, które tv w domu nie mają. nie uczę dzieci życia bez mediów, ale uczę jak żyć z nimi, znajdując złoty środek. Moje dzieci nie mają mega potrzeby siedzenia tylko przed tv lub tylko przed kompem. Bo znają gry planszowe, wiedza co to wycieczki, zawsze przychodzą wspólnie porysować, a jakie są przy tym romowy??!!!! Uczą się, że to, że stoi w domu telewizor, nie znaczy, że trzeba przed nim przesiadywać. Oswajamy je z nowinkami techniki, uczymy co jest warte obejrzenia, a co nie. Bo jesli nauczą się selekcjonować docierające informacje, nauczą się je wartościować, wtedy dopiero będą naprawdę mądre. To jak z poznaniem dobra i zła - mądrość jest wtedy, gdy umiem rozróżnić jedno od drugiego, a nie wtedy, gdy znam tylko to pierwsze... Droga Autorko, artykuł spoko, wiem o co chodzi :)
K
Karolina
13 kwietnia 2015, 10:06
A tak w ogóle to co znaczy, że ucza się lepiej i mają lepsze oceny? Od dzieci, które mają tv czy od czasu gdy go nei mają, w porównaniu z okresem, który miały? Bo pierwsze porównanie jest kompletnie nieobiektywne, bo na oceny i jakość nauki wpływa wiele czynników, nie tylko tv, a ta druga kwestia świadczy tylko o wychowaniu i rodzicach - jesli pozwalali na oglądanie tv w nadmiarze lub tego niekontrolowali, to nei dziwota, że dzieci miały problemy w szkole. Dzieki Bogu szybko się ocknęli ;) I nikt nei mówi, że mając tv trzeba go ogladac całymi godzinami!!! skąd w ogóle te wnioski???!!!! A poza tym w tv są naprawdę wartościowe programy, tylko raz jeszcze powtarzam - mądrość tkwi w tym, żeby umieć je wyselekcjonować.... A prasa? Też sprzedaje kupę szmiry. A Internet? Matko kochana.... więc pozbądźmy się wszystkiego!!!! Żyjmy w jakimś wyimaginowanym świecie, bez dostepu do informacji. To od nas zależy, i tu zgadzam się z Autorką, czy damy się zmanipulować czy nie. Czy łykniemy każde świństwo, które nam dadzą, czy zasmakujemy jakiegoś wykwintnego dania. Po to własnie Bóg dał rozum i wolną wolę!!!!!!!!!, byśmy umieli dokonywać wyborów i nie dawali sobie wcisnąć szmiry!!!! 
MR
Maciej Roszkowski
1 kwietnia 2015, 21:44
"Nieposiadanie" nie jest moim ideałem, ale zastanawiam się często  co jest mi naprawdę potrzebne i okazuje sie wcale nie tak dużo.
Z
Zocha
5 kwietnia 2015, 22:08
To samo pomyślałam kiedyś w hotelu. Byłam w nim z mężem dwa tygodnie z jedną walizką i torbą. Nic nam nie brakowało. A na codzień mieszkam w dużym  mieszkaniu po przodkach zapełnionym meblami, bibelotami i z kilkoma antresolami pełnymi ongis wartościowych rzeczy - pozostawionych bo jeszcze mogą się przydać, pełnymi starego kurzu. Mam kilka tysięcy książek których nie przeczytam po raz drugi, bo na bieżąco też nie jestem w stanie przeczytać nowości z tego co powinnam. Kurzą się a może komuś potrzebne? W kuchni kilkanaście już  nie używanych garnków, setki naczyń i sztućców. a szafie ubraniowej?!... Wstyd wyliczać! Czy aby nie komplikuję sobie życia? Tak trudno o porządek! Telewizorów mamy trzy! Po co? A czasu ciągle brak! Czy rzeczywiście? Przecież wszyscy mamy każdego dnia tyle samo czasu. Nikt nie wie ile pożyje! Chyba to wszystko da się jakoś uprościć!!!
M
MikaDo
5 kwietnia 2015, 22:10
Zocha czy piszesz o mnie? :)
T
tak
1 kwietnia 2015, 17:12
Klinąłem JEDNĄ gwiazdkę i pokazały się TRZY. Co jest grane?
N
nunu
1 kwietnia 2015, 22:58
zapewne program wyczuł co naprawdę miałeś na myśli, a na przyszłość przynajmniej sam siebie nie oszukuj,  niestety dla ciebie zostałeś rozszyfrowany
NP
~nie posiadam TV
11 listopada 2020, 16:17
do"tak" - od momentu jak wszedłeś na stronę- do momentu odświeżenia strony poprzez twoje kliknięcie - w ciągu tego czasu dwie inne osoby też wcisnęły gwiazdkę. Zobaczyłeś je, bo odświeżyłeś stronę poprzez tą czynność. Pozdrawia "nie posiadam TV"
W
wu
1 kwietnia 2015, 16:36
Autorka chciałaby być modna, ale z przykrością zauważyła, że nie może. To smutne :-(
N
nutka
1 kwietnia 2015, 14:11
a tak na marginesie- wszystkie osoby które znam, a które nie posiadają telewizora raczej głośno o tym nie mówią, czyli się nie lansują na brak, ponieważ spotyka się ten fakt z potwornym niezrozumieniem.przynajmniej takie jest moje doświadczenia.
N
nutka
1 kwietnia 2015, 14:06
też nie posiadam telewizora, ale z komputera korzystam ile potrzebuję i ile mam ochotę. nie uważam także, że jesli ktoś ma TV, to jest ode mnie gorszy, mniej światowy i w ogóle passe. nie wiem, jaki dokładnie miała cel pani pisząca ten artykuł. usprawiedliwienia się, że jednak ma telewizor? ok.mnie to nie przeszkadza.a może to ja miałam się poczuć gorzej, bo takie media odrzuciłam? nie udało się.to jest moja i mojej rodziny świadoma decyzja.dla mnie ten tekst jest zdecydowanie niepotrzebny.ale to tylko moje zdanie.
A
Alicja
1 kwietnia 2015, 19:52
Ja też nie posiadam telewizora w domu. Nie dla mody, nie z poczucia wyższości. Po prostu nie spełnia moich potrzeb. Lubię spędzać wieczory inaczej, niż przed telewizorem. Nie bawią mnie teleturnieje ani talent show (i nie czuję się lepsza od ludzi, którzy lubią takie programy- to po prostu kwestia gustu). Telewizja nie daje mi tego, czego ja chcę, tylko to, co ma dla mnie zaplanowane. Telewizja wybiera dla mnie filmy i informacje. Nie odpowiada mi to. Wolę wybierać sama. W internecie, gazetach, książkach i w radiu. To nie szpan, to moje upodobania. Nie rozumiem, dlaczego autorka tekstu wrzuca wszystkich "nieposiadających" do jednego worka. Czy powinno mi być głupio, bo nie lubię telewizji?
N
nutka
1 kwietnia 2015, 21:00
Alicjo, ja Cię doskonale rozumiem:-)
T
topisałemjaJarząbek
1 kwietnia 2015, 13:50
autorka tekstu ma chyba jakiś kopleks. Proszę się rozeznać w temacie chociażby percpecji podprogowej. Czy naprawdę Pani sądzi, że jest za każdym razem sprytniejsza od gigantycznej masy speców, którzy po 16 godz. dziennie pracują nad tym jakby nam tu wyprać mózg, tak żeby nikt z nas tego nie zauważył. Przepraszam, ale albo jest Pani młoda albo bardzo naiwna. Telewizja to specyficzne medium. Włączając tv nie mam mozliwości wyboru papki którą chcę się karmić, bo nie znajduję tam tego co jest zgodne z moim światopoglądem. Proszę mi wyjaśnić jak ktoś kto odbiera w swoim tv 10 kanałów może ukształtować pogląd na daną sprawę? To nie jest żadna moda, ale próba odzyskania "głębi" myślenia i czasu by zostać samemu ze sobą. Serio to działa, niech Pani spróbuje (bez złośliwości!). Cóż to za pomysł, że wyzbycie się przedmiotu, który ma na celu poprawę komfortu życiowego (telefon, tablet) to przejaw snobizmu...to tragicznie niespójne i filozoficznie nielogiczne. Artykuł słaby....
T
Tiger
1 kwietnia 2015, 09:55
bicie piany, co nie?
M
Margi
31 marca 2015, 23:08
Nie mam telewizora i konta na FB. Bardzo dobrze mi z tym:) Komórkę, laptopa i internet mam i korzystam. A czasu coraz mniej...
I
irena
31 marca 2015, 21:01
Nie posiadam telewizora. I uważam, że odkąd go nie mam, myślę inaczej, bo  widzę więcej prawdy, choć robię się coraz starsza i coraz trudniej przychodzi mi myślenie i pamiętanie. Nie zdajemy sobie sprawy, jak telewizja na nas działa. Nie zawsze myślimy logicznie i nie zawsze wszystko kontrolujemy. Droga Autorko czy modlisz się różańcem? Czy nie jest to zbyt prosta modlitwa dla tych, którzy osiągają szczyty kontemplacji, albo abstrakcyjnego myślenia? Czy telewizja nie jest właśnie dla nich, tych mądrych, umiejących wybierać, nie poddających sie manipulacji, umiejących sobie poradzić. A różaniec jest dla prostego, biednego, chorego, potrzebującego pomocy,słabego. Których jest więcej?
M
Margi
31 marca 2015, 23:11
Proszę o rozwinięcie wątku różańcowego - czy naprawdę sądzi Pani, że różaniec jest dla prostych, biednych i słabych, czy to jakaś niedostępna dla mej wyobraźni figura retoryczna?
I
irena
1 kwietnia 2015, 20:32
Różaniec jest dla każdego w różnych sytuacjach życiowych, ale przede wszystkim jest dla ludzi grzesznych. Tak jak Chrystus przyszedł do grzeszników, a nie do tych, co dobrze się mają.