Mieć czy nie mieć? Moda na nieposiadanie

Mieć czy nie mieć? Moda na nieposiadanie
(fot. shutterstock.com)
Katarzyna Górczyńska

Chcemy być trendy jeżdżąc wypasionym autem, czytając książki w wersji elektronicznej lub słuchając audiobooków, bujając się w rytm najpopularniejszej muzyki zamkniętej w coraz mniejszych mp3 z coraz większymi słuchawkami, oglądając najlepsze filmy tylko w jakości HD.

Zamieszczamy na społecznościowych portalach zdjęcia z najcieplejszych krajów, ale najpierw, żeby tam pojechać, posługujemy się satelitarną nawigacją GPS, bo używanie książkowej mapy samochodowej jest po prostu passe.

Zastanawiam się z czego to wynika: to postęp, zmiana jakości życia czy snobizm? Dyskusja może być zacięta, ale tym razem inna rzecz przykuła moją uwagę.

Mieć czy nie mieć?

DEON.PL POLECA


Zauważyłam ostatnimi czasy pewien trend. Mimo coraz większego zalewu rynku nowymi gadżetami, wszechobecnie panuje moda na nieposiadanie, a najczęściej dotyczy ona odbiornika telewizyjnego. Nie wiem czy to kwestia przekonań, braku środków na zakup sprzętu czy bunt przeciwko płaceniu abonamentu, ale fakt nieposiadania dość powszechnie występuje w określonych kręgach i zaczynam przypuszczać, że żaden z powyższych motywów nie ma żadnego znaczenia. Za brakiem "małego ekranu" przemawia zwykle argument o stracie czasu, manipulacji widza, fałszowaniu faktów czy sztucznego kreowania potrzeb, co zresztą logicznie wynika z manipulacji i fałszowania. Lepiej więc nie słuchać, nie czytać, nie oglądać. Być niejako ponad tym, odizolować się, podobno nabrać dystansu i zacząć samodzielnie myśleć. W związku z tym czuję się bardzo niemodna.

Posiadam telewizor, który dość często oglądam. Od niedawna jestem właścicielem smartfona. Laptop jest nieodłącznym narzędziem mojej, a z racji częstego przemieszczania się i konieczności pisania również w podróży, zaczynam zastanawiać się nad nabyciem tabletu. Dla mnie to narzędzia kontaktu ze światem, znajomymi, zapoznania się z nowymi badaniami i opiniami, źródło inspiracji i rozrywki, choć akurat to ostanie nie jest mi obce również bez elektronicznego sprzętu. Ale ani firma, ani ilość funkcji nie ma dla mnie znaczenia. Każde z tych urządzeń ma służyć w konkretnym, określonym przeze mnie celu. Jednak jest grupa ludzi, którzy obnoszą się samym posiadaniem rzeczy, nie do końca zwracając uwagę na ich rzeczywiste zastosowanie.

Po drugiej stronie są ci, którzy także się lansują, ale poprzez nieposiadanie. Nie mają telewizora, rzadko używają komórki, nie korzystają z elektronicznych urządzeń z jabłuszkiem. Nie zbierają znajomych na popularnych portalach. Jeśli muzyka, to tylko na żywo, a film - jedynie w kinie. Bo generalnie to wszystko to jest strata czasu. Według nich lepiej nie oglądać telewizji, bo to manipulacyjne zło. Telefon komórkowy uzależnienia, Internet zresztą też, ale najczęściej wypowiadają się na ten temat (o ironio!) właśnie tam. Nie tracąc oczywiście czasu w ten sposób… Bo piszą przecież o rzeczach ważnych i wartościowych. A przez to uświadamiają społeczeństwo, rzekomo wnosząc kaganek oświaty w to zmanipulowane i ogłupione społeczeństwo.

 Kiedy czytam tego typu komentarze, mam nieodparte wrażenie, że naprawdę zaczyna  rodzić się swoista moda na nieposiadania. Na nieposiadanie, nie używanie, nie bywanie. W pewnych kręgach, w których obserwuje się boom na nieposiadanie, nie chodzi o to, że bez udogodnień techniki można żyć. Moda na nieposiadanie zaczyna przybierać postać kreowania osoby nieposiadającej na kogoś o wyższym statusie. Jeśli nie masz, nie bywasz, nie czytasz, nie oglądasz i nie podążasz za nowinkami, to świadczy o Twoim poziomie. Wysokim poziomie. Zastanawiam się tylko czy tak naprawdę chodzi o samo posiadanie? Czy przypadkiem  problem nie leży jednak w określeniu swojej postawy wobec posiadanej rzeczy? Bo według mnie jest różnica w tym czy ja chcę to domowe kino mieć, muszę je posiadać, potrzebuję jego funkcjonalności w swoim domu czy pragnę jego obecności, bo zawsze o takim marzyłam.

Sztucznie kreowane potrzeby

To czy telewizja wykreuje nasze potrzeby czy nie, zależy od nas samych - czy damy się wciągnąć w machinę manipulacji. Ważna jest nasza wiedza, doświadczenie, umiejętność samodzielnego myślenia, które nie jest wynikiem jedynie braku telewizora w domu. Jeżeli mam potrzebę poznania prawdy, to rzucam okiem na to, co mówią nie tylko w jednej stacji czy jednym programie. Sięgam po badania, naukowe artykuły, opinie specjalistów, stanowisko biegłych, osąd specjalistów. Staram się objąć sytuację wieloaspektowo, popytać, poczytać, czerpać z różnych źródeł na dany temat, a dopiero na końcu sama wyciągam wnioski. Dlatego właśnie Pan Bóg obdarzył nas rozumem. Dlatego nie czuję, że to obciach, kiedy wieczorem rozsiadam się wygodnie na kanapie, żeby dla relaksu obejrzeć ulubiony serial zaraz po tym, jak przegląd kanałów informacyjnych daje mi pewien obraz wydarzeń mijającego dnia. A reklama nowego rewolucyjnego produktu, niezbędnego według jej twórców w mojej codziennej egzystencji, nie wzbudza we mnie nadzwyczajnego rozgorączkowania, bo mam świadomość swoich potrzeb i pragnień.

Za chwilę znowu zacznie się czas przedświątecznych zakupów i spece od marketingu będą stawać na głowie, żeby zapewnić nas o potrzebie zakupu całej masy produktów leżących na półkach. Nie zdajemy sobie sprawy, że ułożenie ich w konkretnym miejscu, w określonej kolejności nie jest przypadkowe. Zbombardują nas pluszowe zajączki, czekoladowe jajeczka, cukrowe baranki. Można to potraktować jako nieodłączny element świąteczny, można po prostu to lubić, nie zapominając przy tym, co powinno być w tym czasie najważniejsze, a można naczytać się kobiecych czasopism i naoglądać wnętrzarskich portali, by wyjść z założenia, że ta cała masa kiczowatych i cukierkowych ozdób to po prostu must have każdej nowoczesnej pani domu. Ale to do mnie należy wybór. To ja decyduję, jaką przyjmę postawę wobec puchatych kurczaczków i czekoladowych jajeczek oraz nowych obrusów zakupionych specjalnie pod kolor pisanek. Wydaje mi się, że podobnie jest z innymi produktami.

To Ty dokonujesz wyboru

Niektórzy twierdzą, że kiedyś ludzie żyli bez tych wszystkich udogodnień i też było dobrze. Pamiętam pewną rozmowę sprzed świąt Bożego Narodzenia, kiedy poprosiłam o przesłanie niezbędnych materiałów do 20 grudnia, bo potem wyjeżdżam i będę zupełnie odcięta od Internetu do początku stycznia. Usłyszałam od mojego rozmówcy: Ojej, a to są jeszcze takie miejsca? To pokazuje jak to, o czym nawet nie marzyliśmy jeszcze 20 lat temu, dzisiaj jest częścią naszego życia. Nieodłączną częścią. Tak bardzo, że aż normalną, istniejącą jakby od zawsze. Choć przez dwa tygodnie świąt, żyjąc zupełnie odłączona od Internetu, miałam co robić i zupełnie mi go nie brakowało, to po jakimś czasie zaczęło mnie trochę korcić, by sprawdzić maile i aktualności na popularnych portalach. Choć swoją drogą trzeba było zrobić przelewy, odpowiedzieć pacjentom. Brak zrodził potrzebę, bo to również forma kontaktu ze światem. Forma, która na dobre wpisała się w nasze życie.

Gdybyśmy jednak poszli tropem pozbywania się telewizorów, to powinniśmy pozbyć się komórek, netbooków, nawigacji GPS, lodówek, pralek i wielu innych przedmiotów codziennego użytku. A przecież nie wyobrażamy sobie bez nich życia. Ale według propagatorów nieposiadania, taka pralka podobno nas nie zmanipuluje. Chociaż kiedyś prano wyłącznie ręcznie, więc czy to też nie jest przypadkiem sztucznie wykreowana potrzeba? Cała magia polega na tym, by mieć świadomość manipulacyjnej machiny, korzystać z nowinek, ale nie dać wciągnąć się w pułapkę. Umieć rozróżnić, co naprawdę jest nam potrzebne i rzeczywiście służy swoją funkcjonalnością czy innowacyjnością, a co jest zbyteczne i nie wprowadza większej wartości w nasze życie. A co jest kaprysem, ale moim kaprysem, a nie żądzą sztucznie wykreowaną przez kolorowe napisy i promocyjne ceny.

Telewizor, jako ten najbardziej popularny wśród nieposiadanych rzeczy, jest tylko przykładem. Chodzi raczej o to, że niezależnie od tego, co to będzie: telewizja, prasa, Internet czy radio, to mówienie, że świat przedstawiany jest tam tendencyjnie i fałszywie, dlatego lepiej się z tego wyłączyć, nie słuchać, nie oglądać, nie uczestniczyć, poświęcić ten czas na bardziej pożyteczne czynności i stwarzać pozory bycia wolnym jest złudne. Bo żeby coś poznać, dostrzec coś wartościowego, znaleźć coś na wagę złota, trzeba często przekopać się przez tony gruzu. Owszem, niekiedy tracąc przy tym mnóstwo czasu, być może. Ale znajdując to, co interesujące i wartościowe, jesteśmy o to bogatsi i mądrzejsi.

Ani posiadanie telewizora, ani jego brak nie uchroni nas przed manipulacją, bo to od nas zależy czy damy się wciągnąć w tę machinę sztucznie kreowanych potrzeb czy nie. Nawet jeśli komercyjny świat marketingu sprzedaje nam kicz i fałsz, to nie ulega wątpliwości, że pośród tego kolorowego blichtru są także perełki, do których warto, a nawet trzeba się dokopać.

Nie jest moją intencją ocena którejkolwiek ze stron. Nie piętnuję tych, którzy postanowili nie czynić telewizora centralnym sprzętem w domu, jednakowoż chciałabym również nie być piętnowaną z powodu obecności dodatkowego monitora w moim mieszkaniu. Zastanawiam się, podobnie jak mój znajomy na swoim blogu, czy nie posiadanie dzisiaj na przykład telefonu jest wyrazem snobizmu, egoizmu czy może raczej wolności. Można by rzec, że jest to wyraz hipsterstwa. Dla wielu to nie podążanie za modą, ale właśnie zaspokajanie potrzeby bycia niewidzialnym, anonimowym, zdystansowanym. Z drugiej strony myślę, że posiadanie telefonu jest znakiem czasu, bo żyję nie tylko dla siebie. Ale wszystko musi mieć umiar. Czasem po prostu nadmiar rodzi potrzebę braku, stąd pewnie ten pokój, kiedy ten brak staje się urealniony....

A właściwie to mam problem, bo nie wiem czy iść z duchem czasu, to znaczy posiadać nowoczesny zestaw kina domowego z obrazem w jakości HD i platformą cyfrową czy nie mieć tego wcale…. A może po prostu jestem hipsterem, tylko jeszcze o tym nie wiem? W sumie to i dobrze, że tak jest: ja mam, a ktoś nie.  Bo jak pisał ksiądz poeta: "gdyby każdy miał to samo, nikt nikomu nie byłby potrzebny".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mieć czy nie mieć? Moda na nieposiadanie
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.