Grzesiek - urzędnik z Krakowa, Renia - szczęśliwa mama i Pr-owiec sieci hoteli oraz Robert - pastor z Tomaszowa Mazowieckiego. Różnią ich pasje, sposoby patrzenia na świat, role społeczne i pomysły na spędzanie czasu. Wszystkich połączyło jedno: bycie liderem SZLACHETNEJ PACZKI.
- To wcale nie jest ściema, że dawanie daje szczęście, a ja lubię i chcę być szczęśliwy - podkreśla pewnym tonem Grzesiek - urzędnik i lider z Krakowa. Kiedy staje na szczudłach, jest najwyższym wolontariuszem w Polsce! Jego przygoda z wolontariatem zaczęła się dwa lata temu, wtedy zaangażował się w paczkową pomoc powodzianom z województwa małopolskiego. - W tym błocie, upale i obok zalanych domów spotkałem bardzo dzielnych ludzi. Czułem, że mogę im pomóc rozmową i obecnością, że to dla nich dużo znaczy - wspomina Grzesiek. Potem został liderem na krakowskim Podgórzu.
- Dzięki Paczce wiem, że ja też mogę zmieniać świat -to zdanie może wydawać się patetyczne, ale Grzesiek brzmi bardzo prawdziwie. Dodaje, że tak naprawdę wcale nie jest nieustannie zmotywowany, że nie ma tylko optymistycznego spojrzenia i ciągłej chęci pomagania innym. Podkreśla, że po prostu lubi być szczęśliwy. Na początku, przed podjęciem wyzwania myślał, że sobie nie poradzi i że nie ma czasu. Dzisiaj z radością opowiada o satysfakcji jaką czuł po osiągnięciu sukcesu, w dzień finału projektu, kiedy rodziny z Jego rejonu otrzymały pomoc.
Ludzie niezwykli i narkotyk
Paczkę tworzą ludzie i ich wyjątkowe historie. Wolontariusze, darczyńcy, rodziny w potrzebie
i dobroczyńcy. - Jakiś starszy pan, co mu powódź cały dom zalała, powiedział ze szczerym uśmiechem, że on i tak jest szczęściarzem, bo ma super żonę, którą kocha i dlatego niczego się nie boi, komuś poleciały łzy, jak dostał paczkę, bo nagle poczuł, że ktoś o nim pomyślał ciepło, ktoś inny od niechcenia zrobił paczkę, a dzisiaj robi kilka i namawia znajomych - opowiada z uśmiechem Grzesiek. Podkreśla, że te historie mogą brzmieć banalnie, ale trzeba odważyć się je przeżyć.
- Wolontariat to taki pozytywny narkotyk… po pewnym czasie człowiek zaczyna się uzależniać i chce więcej i więcej… no i wciąga innych! - podsumowuje z entuzjazmem.
Sieć hoteli i siła rodziny
- Najważniejsza jest rodzina. Bez niej nie mogłabym połączyć życia domowego, pracy, studiów podyplomowych i miliona innych rzeczy, które ma do zrobienia kobieta - opowiada
z entuzjazmem Renata, PR-owiec sieci hoteli, szczęśliwa mama i liderka projektu.
- Dzięki mojemu mężowi Markowi i moim dzieciom potrafię! - dodaje radosnym głosem. Renia mimo licznych aktywności ciągle się uśmiecha, zaraża pozytywną energią. Dzieci: Kuba i Martynka są na bieżąco informowane o tym, co dzieje się w życiu ich mamy. - Kiedy zabierzesz nas do Paczki? - pytają zniecierpliwione. Kobieta podkreśla, że robi wszystko, by jej dzieci zostały dobrymi i wrażliwymi ludźmi.
- Nie mogę pozwolić, by ich świat kończył się na jednej zabawce, żeby w tym zmaterializowanym świecie były obojętne na biedę, która jest tuż obok - opowiada. W Paczce urzekło ją to, że konkretny człowiek i jego potrzeby są na pierwszym miejscu. - To zgodne z moją filozofią wychowania - zapewnia.
Przed podjęciem decyzji o zaangażowaniu się w projekt Renia zorganizowała rodzinną naradę. Mąż obiecał przejąć część obowiązków domowych, Martynka zadeklarowała pomoc w rozdawaniu ulotek, a Kuba jest najmłodszym uczestnikiem spotkań wolontariuszy. - Chcę wychowywać moje dzieci do wartości i wiem, że najlepiej trafić do nich własnym przykładem - dodaje Renia.
Robert to duchowny w Społeczności Chrześcijańskiej. Rok temu założył rejon mądrej pomocy w Tomaszowie Mazowieckim, dzisiaj koordynuje projekt w województwie łódzkim. - Dla mnie Paczka jest wyjątkowa, bo aby jakiejś rodzinie pomóc należy najpierw się z nią spotkać, poznać jej problemy i potrzeby - podkreśla Robert. - Jest wyjątkowa, bo wolontariusz osobiście angażuje się w projekt, zna członków rodziny, wie czego potrzebują i o czym marzą. Przez ten kilkukrotny kontakt buduje się pewna więź i wreszcie ta relacja może trwać dłużej - z uśmiechem dodaje mężczyzna.
Robert to osoba niezwykle aktywna. Na pytanie co robi w wolnych chwilach odpowiada: - Pływam wpław, pływam na desce windsurfingowej na Zalewie Sulejowskim w okolicy Tomaszowa Mazowieckiego, jeżdżę na rowerze (moim marzeniem sportowym jest ukończenie jakiegoś triatlonu najlepiej dystansu Iron Man). Kultura fizyczna jest ważnym aspektem Jego życia. - Od zeszłego roku kiedy to się ożeniłem wolne chwile lubię spędzać z żoną - szybko dodaje z uśmiechem.
Wolontariat wpisuje się w pracę Roberta, jako osoba duchowna codziennie spotyka się z ludźmi, którzy dzielą się z nim tym, czym żyją. Dzięki temu zna ich problemy, potrzeby i historie, wie, jakie są przyczyny trudnych sytuacji, w których się znajdują.
W Paczkę zaangażowana jest również wspólnota, w której żyje Robert. To oczywiste, że w grupie siła! - Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Ludzie z naszej wspólnoty byli zaangażowani od początku do końca projektu jako Wolontariusze oraz Darczyńcy, a niejednokrotnie będąc jednymi i drugimi jednocześnie - z dumą opowiada mężczyzna. - Skoro sam pan Jezus mówi o dwóch najważniejszych przykazaniach, czyli o kochaniu Boga i bliźniego, to tę miłość chcemy właśnie między innymi w taki sposób okazywać innym ludziom - dodaje pewnym głosem.
Moment na działanie, na rozwój i zmienianie, podejmowanie decyzji albo wyzwań, zrobienie pierwszego kroku, realizację marzeń, nie tylko i niekoniecznie swoich.
Wiedzą o tym bardzo dobrze liderzy SZLACHETNEJ PACZKI. To osoby, które w miejscach, w których mieszkają organizują rejony mądrej pomocy: kompletują zespół wolontariuszy, pozyskują adresy rodzin żyjących w niezawinionej biedzie, koordynują spotkania wolontariuszy z rodzinami i przygotowywanie pomocy przez darczyńców.
- Szukamy ludzi odpowiedzialnych, pragnących pomagać i realnie zmieniać swoje otoczenie, potrafiących pracować w grupie i organizować pracę innych osób. - mówi ks. Jacek WIOSNA Stryczek, inicjator projektu.
Rekrutacja liderów trwa do 15 czerwca. Wystarczy wejść na stronę: www.superw.pl i wypełnić formularz. Jesteś potrzebny!
Skomentuj artykuł