Za klasztornymi murami czyli antysylwester w Tyńcu

(fot. Łukasz Kraczka/DEON.pl)
Bożena Wałach / DEON.pl

Jedni lubią fajerwerki i sylwestrowe szaleństwo. Inni chętniej wybierają opcję odcięcia się od gorączkowych przygotowań do „tej jedynej nocy w roku” i wykorzystania sylwestrowego czasu dla siebie. Miejscem, które temu sprzyja może być klasztor.

Na ten pomysł wpadli benedyktyni z Tyńca. Dostrzegli, że nie każdy ma ochotę spędzać Sylwestra w tłumie bawiących się ludzi, a kilkudniowa asceza za grubymi klasztornymi murami może być kusząca dla spragnionych spokoju. XI-wieczne opactwo, położone malowniczo na białej skale nad Wisłą, przyciąga ciszą i urokiem. Dwa lata temu bracia wyremontowali tzw. Wielką Ruinę czyli dawną klasztorną bibliotekę i urządzili w niej Dom Gości. Od tego czasu zapraszają chętnych.

- Postanowiliśmy czas okołosylwestrowy wykorzystać bardzo egoistycznie – mówi Anna, która razem z mężem spędziła zeszłorocznego sylwestra w klasztorze benedyktynów. - Zamiast wydawać fortunę na sylwestrowe kreacje i kilkugodzinną zabawę, postanowiliśmy ten czas poświęcić sobie nawzajem – wyjaśnia. – To zdecydowanie bardziej owocne i odprężające.

DEON.PL POLECA

Pokoje w benedyktyńskim Domu Gości (każdy z łazienką, dostępem do internetu, bez telewizora) urządzone są bardzo ascetycznie, przypominają klasztorne cele. Wrażenie potęgują odremontowane fragmenty starych zabytkowych murów. Zamiast numerów pokoje noszą imiona mnichów i mniszek związanych z zakonem, np. pokój Hildegardy albo Anzelma.

Bracia nie przygotowują niczego specjalnego, ale pozwalają swoim gościom włączyć się w klasztorną rutynę i cieszyć się atmosferą ciszy i skupienia. Goście przyjeżdżają wieczorem 30 grudnia. Po powitalnej kolacji mogą uczestniczyć w wieczornych modlitwach: nieszporach, komplecie i wspólnym kolędowaniu. Ostatni dzień starego roku zaczyna się jutrznią (o godz. 6) i mszą z mnichami. Chętni mogą również uczestniczyć w porannej medytacji. Po śniadaniu zwiedzanie klasztoru i czas na spotkania i rozmowy z mnichami. Po obiedzie wspólna kawa i ciasteczka, a po kolacji nieszpory i adoracja.

Zanim wybije północ zakonnicy wraz z gośćmi odśpiewają uroczyste „Te Deum” na zakończenie 2010 r. Nowy Rok benedyktyni witają mszą świętą, a po niej gości zebranych na krużganku częstują herbatą z sokiem malinowym i ciastkiem. Ci, którzy mają ochotę na pogawędki mogą zostać dłużej na krużgankach. Powinni jednak pamiętać, że 1 stycznia nie zwalnia w klasztorze od wczesnego wstawania – jutrznia zaczyna się o 5.45. Na zakończenie odbędzie się również spotkanie z najpopularniejszym chyba benedyktynem – ojcem Leonem Knabitem.

- Antysylwester tak się spodobał, że goście zaczęli nadciągać z każdego zakątku Polski, a miejsca należy rezerwować z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem – mówi Jadwiga Pribyl z Benedyktyńskiego Instytutu Kultury. – Jeden z gości wyjeżdżając w zeszłym roku wpłacił już zaliczkę na poczet tegorocznego sylwestra.

- Zamiast zgiełku i hucznej zabawy niektórzy wolą ascetyczny sposób wkraczania w nowy rok. Opactwo w Tyńcu jest do tego idealnym miejscem – dodaje.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Za klasztornymi murami czyli antysylwester w Tyńcu
Komentarze (16)
Z
Zenek
23 grudnia 2010, 01:01
Błękitne Niebo,  otóż dla wielu  normalny sylwester to:  tańce, głośna muzyka, alkohol (obowiązkowo), no i fajerwerki.... Benedyktyni tego nie proponują więc musieli jakoś wyraźnie zaznaczyć...  (dla tych, którzy  postrzegają sylwestra tak jak media pokażą). Jasne, że dla nich proponowany sylwester jest normalny, jak i dla szeregu osób...    
A
Alex
23 grudnia 2010, 00:23
Podoba mi się taki Sylwester. Tylko dlaczego "anty"? Jeden z normalnych, a nie anty, czyli nienormalny? ;-) pewnie  dlatego  anty  przed sylwestrem, że bez zabawy, fajerwerków, baloników, alkoholu, hałaśliwej muzyki...,  a przeciwnie, wyciszający, spokojny, refleksyjny,  kameralny, ciepły...   :-)
UL
uaktywniony link
23 grudnia 2010, 00:09
Robercie Tu masz ceny. Za pokój. Sadze, ze jest to Sylwester dla b ogatych, dla wybranych - nie dla zwykłych owieczek... http://www.benedyktyni.eu/index.php?option=18&action=articles_show&art_id=481&menu_id=396&page=291&lang=pl <a href="http://www.benedyktyni.eu/index.php?option=18&action=articles_show&art_id=481&page=291&lang=pl">http://www.benedyktyni.eu/index.php?option=18&action=articles_show&art_id=481&page=291&lang=pl</a> Uważasz, ze sylwester gdzieś w lokalu  itp. miejscu jest  tańszy ?
A
Anna
21 grudnia 2010, 19:38
Wystarczy poczytac komentarze. Jezuitom Z Deonu nie przeszkadzają
A
Anna
21 grudnia 2010, 09:53
Nawet pod tym tekstem sa komentarze które maja wychwalać jezuitów a benedyktynom dołożyć... Jezuci z Deonu nie siejcie nienawiści
M
miś
19 grudnia 2010, 15:39
Telewizji w pokojach nie ma, ale jest internet. Troche to dziwne.A miało byc ascetycznie.
DP
do pytajnika
19 grudnia 2010, 15:35
pani Ania pojedzie z mężusiem do Tyńca i w lalsztorze będą uprawiać seks. Racja, bzykaczy nie powinni tam wpuszczać, niech idą się parzyć do hotelu/motelu.
?
???
19 grudnia 2010, 15:32
pani Ania pojedzie z mężusiem do Tyńca i w lalsztorze będą uprawiać  seks.
A
Adam
17 grudnia 2010, 14:43
A ja o tym nie marzę, jeżeli mnie nie stać, ale nie żałuję innym, gdy ich na to stać. Zadawalam się tym, co mam i na co mnie stać. A odpowiedzialny jestem, gdyż mam rodzinę i to calkiem sporą. Niewola pieniądza jest wtedy, gdy one zmuszają mnie do pogoni za innymi. A reklamy nie są w stanie wyprowadzić z równowagi. Pozdrowienia.
Jadwiga
17 grudnia 2010, 09:43
Robercie Tu masz ceny. Za pokój. Sadze, ze jest to Sylwester dla b ogatych, dla wybranych - nie dla zwykłych owieczek... http://www.benedyktyni.eu/index.php?option=18&action=articles_show&art_id=481&menu_id=396&page=291&lang=pl
A
ass
17 grudnia 2010, 09:18
Robercie - naprawdę jesteś we władzy Mamona, choć może jesteś całkiem biedny, ale to narzekanie świadczy, ze nie potrafisz od władzy pieniądza się wyzwolić. Adamie, Twoja wypowiedź świadczy o tym, iż nie jesteś zmuszony do brania odpowiedzialności za życie własne i rodziny. Wyjątkowo niemądra wypowiedź. A co do osób występujących w tekście- no jeżeli do tej pory spędzali ten wieczór wydając fortunę na stroje i zabawę, to nie dziwię się że zapragneli tego wyciszenia. Wiele osób spędza ten czas w gronie rodzinnym. Nie wiem skąd przekonanie, że ma być albo hulanka albo klasztor.
RJ
Robert Jęczeń
17 grudnia 2010, 08:57
Adamie, postawiłeś słuszną diagnozę, jak jednak nie być dzisiaj we władzy Mamona, skoro wszelkie reklamy, ulotki, rachunki, metki wydają się wskazywać, że cena jest wartością rzeczy? Kiedy jest się głową rodziny w Polsce południowo-wschodniej, trzeba liczyć i przeliczać, aż w końcu wpada się w pułapkę cyfr. I to jest okropne. Ale jak od tego uciec? Dlatego właśnie napisałem, że sylwester w klasztorze to byłoby marzenie.
A
Adam
17 grudnia 2010, 08:08
Robercie - naprawdę jesteś we władzy Mamona, choć może jesteś całkiem biedny, ale to narzekanie świadczy, ze nie potrafisz od władzy pieniądza się wyzwolić.
16 grudnia 2010, 23:05
jezuici też mają swoje rekolekcje w milczeniu w tych dniach ;) Co roku odprawiam Ćwiczenia Duchowe u Jezuitów w Częstochowie właśnie na przełomie roku. Gdyby nie fajerwerki gdzieś daleko w mieście to bym nie zauważył, że zaczyna się nowy rok. Bardzo sobie cenię ten czas.
RJ
Robert Jęczeń
16 grudnia 2010, 21:50
Taki sylwester to marzenie, jakkolwiek marginalnie pojawia się w artykule wzmianka o gościu, który wpłacił zaliczkę. Występuje więc kwestia opłaty za pobyt w klasztorze. Czy naprawdę od władzy kapitału nie ma ucieczki, czy brzęk monet i szelest wyciąganych portmonetek* muszą towarzyszyć Mszy, a sylwester w Tyńcu musimy opłacić (ciekawe czy słono, czy tylko zwracane są koszty). * - raczej nie portfeli, bo mężczyźni nie przeważają w kościele
R
rj9nj
16 grudnia 2010, 21:34
jezuici też mają swoje rekolekcje w milczeniu w tych dniach ;)