Cyklotymia - niestabilność nastroju

Czy wszyscy po trosze nie jesteśmy cyklotymikami? (fot. shutterstock.com)
B. Neumann, D. Dietrich / slo

Cyklotymia jest zasadniczo spokrewniona z zaburzeniami dwubiegunowymi, ponieważ również tutaj naprzemiennie występują fazy maniakalne i depresyjne. W cyklotymii jednak fazy te nie mają aż takiej intensywności i nie od razu rzucają się w oczy.

Osoba dotknięta cyklotymia przeżywa raz okres lekkiej depresji, raz znowu okres łagodnej manii, pozbawiony jednak jej wyraźnych, ostrych cech; przepełniają wtedy energia i aktywność. Nic dziwnego zatem, że cyklotymia rzadko bywa diagnozowana, ponieważ jej objawy nie są ani specjalnie widoczne, ani też nie są odbierane przez otoczenie jako choroba.

Czy wszyscy po trosze nie jesteśmy cyklotymikami?

DEON.PL POLECA

Przypuszczalnie w życiu większości z nas dobre okresy przeplatają się ze złymi. Najczęściej jednak potrafimy wskazać przyczynę odmiennego nastroju. W wypadku cyklofrenii i zaburzeń dwubiegunowych jest inaczej: tutaj zmiany nastroju następują bez wyraźnych przyczyn. Dlatego diagnozę można postawić tylko wtedy, gdy prawidłowość tę zauważy ktoś z rodziny czy najbliższego otoczenia osoby dotkniętej takimi objawami i namówi ją do pójścia do lekarza. Nieraz jednak nawet lekarz ma trudności z postawieniem właściwej diagnozy, ponieważ, żeby była ona pewna, trzeba stwierdzić, że w zachowaniu danej osoby okresy łagodnej depresji, przedzielane okresami łagodnej manii i ewentualnie okresami względnego zdrowia występowały w ciągu co najmniej dwu lat. Dlatego trzeba zaobserwować objawy charakterystyczne dla poszczególnych faz, pamiętając o tym, że przejawiają się one dość dyskretnie. Ta ważna rola - obserwatora i informatora - przypada bliskim osoby dotkniętej cyklotymia.

Bagatelizowanie nie prowadzi do niczego dobrego

Może się zdarzyć, że cyklotymik przeżyje całe życie, ani razu nie zgłaszając się do lekarza. W tym wypadku dana osoba nie odczuwa większych problemów i jest mniej lub bardziej zadowolona ze swego życia. Przeważnie jednak nie kończy się na łagodnych problemach. Wraz z upływem lat stan cyklotymii przechodzi często w "prawdziwe" zaburzenie dwubiegunowe I lub II, a więc w depresję z fazami manii albo znacznego obniżenia nastroju. Wtedy sytuacja staje się poważna i koniecznie wymaga leczenia.

Lepiej zaryzykować i podnieść fałszywy alarm, niż pozwolić depresji na dobre się zakorzenić. Ta niepozorna forma depresji, jaką jest cyklotymia, daje się leczyć - im wcześniej zostanie rozpoznana - ze szczególnie dobrym skutkiem.

"Trzy rzeczy pomagają nieść ciężary życia: nadzieja, sen i śmiech".
Immanuel Kant (1724-1804), filozof, cierpiał na depresję.

Więcej w książcei: Depresja nie jest przeznaczeniem - Bernd Neumann, Detlef Dietrich

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Cyklotymia - niestabilność nastroju
Komentarze (7)
F
fillip
4 października 2014, 00:31
Witam, może to nie jest dobre miejsce ale bardzo prosił bym was, czytelników o modlitwę za mnie. Choruję na nerwicę lękową. jest mi bardzo ciężko od wielu lat pracuję z psychologiem i modlę się.  Teraz poszedłem na studia i do pracy ... Objawy się strasznie nasiliły. Sprawiają mi ogromne cierpienia, lęk powoduję że nie mogę się skoncetrować na pracy i nauce . , nie mogę normalnie rozmawiać z ludzmi.Stale boję się... potszebuję wsparcia.. módlcie się za mną proszę..! Módlmy się też za innych dotkniętych nerwicą czy innymi podobnymi problemi depresja,schizofremia bo to są straszliwie ciężkie choroby.Pokornie proszę o choć jedną wzmiankę do Boga o mnie..!
L
lkjhj
6 października 2014, 21:52
Msza sw.o uzdrowienie.....
E
ech:)
18 sierpnia 2014, 14:31
Gdy się tak dobrze przyjrzeć, to nie ma człowieka bez jakiejś tam choroby, czy zaburzeń. Wszystko już zostało zdiagnozowane. Uśmiech i smutek. Ot teraz mając zmiany nastroju bede sie zastanawiać która to dolegliwość. Może jednak to tylko cyklotymia? I szybciutko pobiegnę do lekarza by nie przezyć całego zycia lepiej lub gorzej nie wiedząc, ze jestem chora. Ciekawa która firma farmaceutyczna wyprodukowała nowy antydepresant. W ten prosty sposób prawdziwie potrzebujący pomocy ludzie z cięzkimi problemami często zostają sami.  Jaki piękny był kiedyś świat gdy nie klasyfikowano śmiechu i smutku.
Ż
Żabka
18 sierpnia 2014, 18:51
Nie kumam... Ci z ciężkimi problemami chyba tym bardziej idą do lekarza?...
Z
zac
20 sierpnia 2014, 13:25
nie ma nic złego w klasyfikowaniu smutku i radości... trzeba tylko umieć odróżnic normę od patologii i nie psychopatologizować naturalnych zjawisk... w większosci przypadków pomiędzy normą a patologią jest różnica ilościowa tzn. naturalnym jest doswiadczanie smutku mieszczęcego się w jakichś granicach -ale przekroczenie tych granic w każdą ze stron może świadczyć o zaburzeniu.. cięższym zaburzeniom psychicznym zwykle towarzyszy cierpienie psychiczne na tyle duże, że człowiek nie radzi sobie z nim za pomocą tych zasobów w które jest wyposażony... zwykłe wahanie nastroju, z którym jesteśmy się w stanie uporac, a jedynie odczuwamy jako  chwilowy czy kilkudniowy dyskomfort nie wymaga by "biec do lekarza", a człowiek jest w stanie odróznić taki stan, od wielotygodniowego głębokiego smutku i zobojęnienia odbierające możliwosci normalnego funkcjonowania, mimo prób i wysiłków...
K
Karolina
6 października 2014, 20:45
Żabko, tym z ciężkimi problemami... ciężej iść do lekarza po pomoc.
Ż
Żabka
6 października 2014, 21:00
to jest bardzo smutne :(((((( podziwiam, że dają radę mimo wszystko