Kiedy ktoś, kogo kochasz, jest w depresji

(fot. nkaos / flickr.com)
Jeannette Bischkopf / slo

Jak bliscy odczuwają depresję chorego członka rodziny? Depresja poważnie obciąża życie w rodzinie i relacje między jej członkami.

Jak pokazują badania, funkcjonowanie rodzin, w których żyje osoba z depresją, zmienia się bardziej niż w rodzinach, gdzie wystepują inne choroby. Wachlarz reakcji emocjonalnych członków najbliższej rodziny chorych na depresję jest szeroki:

Kiedy ktoś, kogo kochasz, jest w depresji...

...czujesz się zagubiony, przerażony, zmieszany

DEON.PL POLECA

...tęsknisz za osobą, którą znałeś.
...nie rozumiesz, kim się stała.
...czujesz się wykluczony.
...czujesz się zły i sfrustrowany.
...czujesz się wyczerpany.
...szukasz desperacko drogi kontaktu.
...czujesz się winny i samotny.
...zrobisz wszystko, żeby pomóc.

Ponad połowa pytanych w badaniach podała, że depresja współmałżonka wywołuje w nich poczucie straty, poczucie winy i smutek. Takie reakcje emocjonalne w większym stopniu dotyczą kobiet niż mężczyzn. Poczucie winy karmi się niepewnością co do przyczyny depresji. Poczucie winy jest destrukcyjne, a właściwie nawet niszczące. Szczególnie dzieci reagują w ten sposób, mając skłonność do obwiniania się o to, że ojciec czy matka źle się czują. Dzieci zamykają się wtedy w sobie, tracą poczucie pewności siebie, stają się nieufne, krążą w myślach ciągle wokół tego tematu. Sytuacja ta może być zaczynem rozwiniętej u nich później depresji. Także osoby dorosłe mogą reagować poczuciem winy z powodu depresji współmałżonka, co dla niego staje się dodatkowym obciążeniem. Jest niejako tak, jak gdyby współmałżonek depresyjny musiał rozgrzeszyć wszystkich pozostałych, uwolnić ich od poczucia winy. Na to jednak często nie ma on siły, a poza tym sytuacja ta wyzwala w nim emocje ambiwalentne i nieuświadomione wobec członków rodziny.

Wyniki badań małżonków pacjentów z zaburzeniami dwubiegunowymi wskazują, że ponad połowa badanych nigdy nie poślubiłaby swych partnerów, gdyby byli wcześniej świadomi rozmiaru obciążeń, które depresja niesie z sobą zarówno dla samego chorego, jak i całej rodziny. Myśli o rozwodzie zalicza się do częstych subiektywnych reakcji na tę sytuację. Z jednej strony są one odbiciem powstałych równolegle z sytuacją trudności w relacji i komunikacji z partnerem depresyjnym. Z drugiej strony wielu współmałżonków zdrowych czuje się tak obciążonych, że najchętniej uwolniliby się od wszystkich tych problemów. Taką postawę manifestuje w badaniach około połowa pytanych, przy czym tu także w odczuciu subiektywnym bardziej obciążone są kobiety niż mężczyźni. Wyobrażanie sobie odejścia można rozumieć jako próbę ucieczki z sytuacji bez wyjścia. Zarazem łączy się ono z doświadczaniem poczucia winy, ze złością na partnera chorego i z lękiem przed pozostawieniem go samego. Jeśli porównać wypowiedzi współmałżonków pacjentów depresyjnych z wypowiedziami współmałżonków pacjentów z problemem alkoholowym, to ci pierwsi wydają się o wiele bardziej zrezygnowani, jeśli chodzi o spojrzenie na sytuację rodzinną; mają słabszą nadzieję na pozytywny rozwój zdarzeń niż ci drudzy.

Bliscy pacjentów depresyjnych odczuwają często beznadziejność, rezygnację i zniechęcenie. Może to doprowadzić u nich do reakcji depresyjnych. Zdarza się to szczególnie wtedy, gdy poczucie beznadziejności utrzymuje się przez dłuższy czas i łączy się z poczuciem bezsilności - przekonaniem, że nie można pomóc współmałżonkowi. Poczucie winy lub istniejąca jednocześnie złość wobec partnera depresyjnego oraz odczuwanie całej sytuacji jako beznadziejnej są częste u współmałżonków osób z depresją. Taki splot poczucia winy, złości Często zdarza się też, że bliscy pomijają zupełnie własne pragnienia i reakcje i ograniczają swoje potrzeby. Postawę taką zawiera opis sporządzony przez parę terapeutów, prowadzących terapię dla par i pracujących z krewnymi pacjentów z depresją: "Kiedy zapytaliśmy męża pacjentki, w czym odczuwa on na sobie negatywne skutki depresji żony, zastanawiał się przez chwilę, a potem powiedział: «Myślę, że tylko w tym, że martwię się jej stanem». Kiedy jednak poprosiliśmy, by zechciał dokładniej opowiedzieć o swoich reakcjach na depresję, wyznał w końcu, że odczuwa samotność i lęk" .

Gdy życie ze współmałżonkiem depresyjnym odczuwane jest jako obciążenie, bliscy spostrzegają niekiedy zmiany w swoim zachowaniu. Stają się bardziej ostrożni i tracą swą spontaniczność. Wynika to z tego, że w kontakcie z partnerem depresyjnym muszą ważyć każde słowo, a w konsekwencji bardziej kontrolować samych siebie. Współmałżonkowie pacjentów depresyjnych czują się jakby sami "zarażeni" nastrojem osoby, która popadła w depresję.

Lęk, niepokój i napięcie pojawiają się też wywołane świadomością, że chory ma myśli samobójcze albo usiłował samobójstwo popełnić. Jeśli myśli samobójcze, groźby tego rodzaju albo próby samobójcze nieustannie dają o sobie znać i unoszą się w atmosferze jak widmo ciągłego zagrożenia, współmałżonkowie osób depresyjnych dochodzą do kresu swej wytrzymałości. Mają uczucie, że są bezbronni wobec nastrojów swych depresyjnych bliskich, a ich własne nastroje wahają się pomiędzy współczuciem a buntem. Jeżeli przeżywają po raz pierwszy fazę depresji bliskiej osoby, czują lęk przed możliwością nawrotu choroby. Doświadczenie to bywa w ich odczuciu tak brutalne, iż obawiają się, że jego powtórzenie się byłoby dla nich przeżyciem ponad siły. Jeśli współmałżonkowie przeżyli kilkakrotnie depresyjne fazy w zachowaniu swych bliskich, w ich myślach pojawia się nadzieja, że kolejna faza nastąpi, być może, w dłuższym odstępie czasu albo że jej przebieg okaże się mniej dramatyczny niż poprzednio. Regularność, z jaką występują fazy depresji, stwarza niemal rodzaj nowej normalności. Córka pacjenta depresyjnego opowiada:

"Moje doświadczenie podpowiada mi jedno na temat choroby mego ojca: najpierw, że przychodziła i odchodziła z regularnością pór roku. Właśnie ta regularność czyniła tę sytuację czymś bardzo normalnym. Tak normalnym, że - jak sobie przypominam - nigdy nie myślałam w ten sposób, że ojcowie moich koleżanek nie kładą się co parę miesięcy do łóżka w zaciemnionym pokoju, by przez następnych kilka tygodni w ogóle nie wychodzić z niego nawet na posiłek".

Beznadziejność i rezygnacja pojawiają się wtedy, kiedy napięcia w rodzinie utrzymują się przez dłuższy czas, gdy stan zdrowia chorego nie zmienia się na lepsze i gdy bliscy mają poczucie, że ich możliwości działania się wyczerpały. Bezsilność to emocja dominująca. Niekiedy emocje te, poprzedzone poczuciem całkowitej bezsilności, mogą się gwałtownie nasilić: "Tkwię teraz w jakimś kryzysie. To znaczy widzę, że jestem coraz mniej zdolna do tego, by stany Jana przyjmować ze zrozumieniem i spokojem. Zaczynam fiksować. Próbuję wyrywać go dosłownie gwałtem z łóżka, szarpię go, zachowuję się jak szalona furia... Nienawidzę się za ten brak opanowania".

Jak depresja wpływa na zdrowie zdrowych członków rodziny?

Rodzina chorego przeżywa więc depresję jako sytuację stresującą. Najbliżsi obawiają się u siebie wystąpienia problemów zdrowotnych jako skutków stresu i obciążeń wynikających z depresji albo też obserwują u siebie istnienie reakcji stresowych. Najsilniejszym obciążeniem jest próba samobójcza osoby depresyjnej albo moment skierowania jej do szpitala. Za obciążenia długotrwałe uważa się takie, które powstają w trakcie wspólnego życia i dzielenia dnia codziennego z osobą depresyjną.

Połowa rodzin, w których jest osoba z depresją podaje w wywiadach, że uważa własną rodzinę za niezdrową. Członkowie tych rodzin własne zdrowie oceniają ogólnie gorzej niż ci z grup kontrolnych. Depresja jednego z członków rodziny idzie w parze z podwyższoną zapadalnością na choroby u innych członków rodziny. W czasie ostrych faz depresji pozostali członkowie rodziny częściej korzystają z usług służby zdrowia niż normalnie. Zgłaszają oni więcej problemów zdrowotnych natury funkcjonalnej, takich jak objawy lęku i depresji, które upodabniają ich do ich chorych bliskich. W czasie ostrej fazy depresji wszystkie obowiązki rodzinne ciążą na niedepresyjnych członkach rodziny. Prowadzi to u nich do nagromadzenia się obciążeń, a to z kolei wyzwala poczucie przeciążenia i wyczerpania. Do tego dochodzi jeszcze to, że na początku mają oni niewielką wiedzę na temat depresji.

Objawy depresji są przyjmowane jako szczególnie niebezpieczne, jeśli trudno znaleźć przekonujący powód wystąpienia tej choroby u danej osoby, a przez to też nie istnieją możliwości oddziaływania. Czas, który trwa do rozpoczęcia leczenia, naznaczony jest lękiem i niepewnością Wiele osób opisuje ten stan jako "ciężar i obciążenie". Źródłem lęku są określone symptomy depresji obserwowane u chorego, na przykład urojenie na tle poczucia winy czy mania na tle obaw przed zubożeniem. Jeśli współmałżonek depresyjny jest mocno przekonany o tym, że rodzina straci cały majątek, wywiera przez to pewną presję na pozostałych członkach swej rodziny. Próbują oni badać wszystkie obawy chorego, aż odkrywają, że chodzi o jeden tylko fragment, jeden element choroby. Tej fazie niepewności towarzyszą silne napięcia. Może to być próba znoszenia obciążeń dla wszystkich członków rodziny. Nie można się dziwić, że w tym czasie są oni bardziej podatni na lęk i depresję albo zaburzenia psychosomatyczne.

Lęk bliskich o ich chorego znajdującego się w ostrej fazie depresji wywołuje też świadomość, że chory może targnąć się na swe życie albo powtórzyć próbę popełnienia samobójstwa. Wielu bliskich żyje więc w nieustannym napięciu, bojąc się, że przeoczą sygnały tego niebezpieczeństwa albo źle je odczytają. Ich stan można porównać do ciągłego bycia w pogotowiu i czekania na alarm, niczym służby ratownicze, z tym że ci pierwsi zdają sobie sprawę ze swych ograniczonych możliwości. Bliscy mają przecież normalne, codzienne obowiązki, swą pracę zawodową, którą muszą wykonywać, i nie mogą uważać na chorego przez 24 godziny na dobę. Wywołuje to u nich poczucie ciężaru ponad siły, napięcie i rozdrażnienie. Jednocześnie często nie chcą oni podejmować jakichś decyzji za chorego. W okresach jednak, gdy może on targnąć się na swe życie, są właśnie z takim problemem konfrontowani.

W tym tyglu kłopotów i silnych emocji są najczęściej sami. Nie ma nikogo, kto mógłby zdjąć z nich konieczność podjęcia decyzji albo kto by ich wspierał. Skierowanie do szpitala czy na leczenie powoduje, że zadanie "pilnowania" pacjenta przejmuje poniekąd placówka lecznicza, gdzie pacjent znajduje się pod obserwacją. Rozpoczęcie leczenia bliscy odbierają więc często jako zrzucenie z siebie wielkiego ciężaru, ponieważ kończy się wtedy ich wewnętrzne rozdarcie. W trakcie pobytu chorego w klinice czy szpitalu bliscy mogą doświadczyć uczucia pustki, podobnego do stanu wypalenia. Zaczynają zdawać sobie sprawę, jak wielki był ten ciężar, który musieli dźwigać.

Wielu z nich mówi, że kiedy ich chory współmałżonek znalazł się w szpitalu, po raz pierwszy od długiego czasu przespali całą noc. Z drugiej strony, zdarza się, że skierowanie chorego do kliniki staje się dla bliskich faktem obciążającym: często mają oni poczucie winy, że "pozbyli się" chorego. Sytuacja silnego stresu bywa opisywana jako czas niepewności, niepokoju, zaburzeń snu, lęku i uczuć ambiwalentnych wobec leczenia i współmałżonka. Ten czas i przeżycia wywołane tą sytuacją najlepiej wydaje się charakteryzować słowo "napięcie".

Oprócz ogólnych konsekwencji stresu wywołanego depresją, które negatywnie odbijają się na zdrowiu, u bliskich osoby chorej często rozwijają się objawy depresji. Można to tłumaczyć poczuciem bezsilności, której często doświadczają.

Wpływ na powstanie objawów depresji u współmałżonków zdrowych ma zapewne z jednej strony zmienne oddziaływanie struktur partnerskich i komunikacja między partnerami, z drugiej natomiast stan zdrowia i samopoczucie partnerów. Negatywne zmiany w kontaktach społecznych mogą prowadzić do zmian w sferze psychologii i fizjologii. Samotność i brak wsparcia ze strony otoczenia, jak również konflikty małżeńskie wywołują osłabienie systemu immunologicznego, procesów endokrynologicznych i psychofizjologicznych w organizmie, co oczywiście ma niekorzystny wpływ na stan zdrowia danej osoby. Ci, którzy żyją w nieudanych małżeństwach, są, ogólnie rzecz biorąc, silniej narażeni na komplikacje zdrowotne niż rozwiedzeni i wolni.

Partnerstwo zawiera więc w sobie czynnik ryzyka i traci swą funkcję ochraniającą i wspierającą. Równocześnie ogranicza ono możliwości znajdowania innych, wspierających relacji, z których swobodnie korzystają samotni. Jeśli więc depresja jednego z małżonków łączy się z uszczerbkiem w sferze wspólnego życia obu osób w związku, trzeba zakładać, że będziemy mieć do czynienia z negatywnymi konsekwencjami zdrowotnymi u obojga.

Ponadto ujemne konsekwencje w sferze zdrowia dla osób żyjących w nieszczęśliwych związkach bardziej dotyczą kobiet niż mężczyzn. Reakcje fizjologiczne towarzyszące konfliktowi są u kobiet głębsze niż u mężczyzn. Wrogość pomiędzy dwiema bliskimi osobami pozostającymi we wspólnym związku oddziałuje na samopoczucie kobiet o wiele bardziej negatywnie niż na mężczyzn.

Konieczna jest zatem ostrożność przy ocenie obciążeń zdrowotnych współmałżonków pacjentów depresyjnych; przyczyn nie zawsze trzeba upatrywać w depresji partnera. Członek rodziny nie zaczyna chorować z tego tylko powodu, że bliska osoba w rodzinie jest pacjentem depresyjnym. Trzeba tu raczej widzieć splot przyczyn, które zwiększają ryzyko zachorowania i dolegliwości. Jedno można stwierdzić z całą pewnością: szczególnie podatni na zachorowanie są ci bliscy, których chory partner jest w ostrej fazie depresji.

Fragment książki: Jak żyć z osobami cierpiącymi na depresję - Jeannette Bischkopf

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kiedy ktoś, kogo kochasz, jest w depresji
Komentarze (12)
S
Soplica
10 lutego 2015, 15:51
Bóg tu nic nie pomoże, po pierwsz bo go niem , a nwet jakby był to miałby  ważniejsze sprawy na głowie. Skoro nie interweniuje w Afryce i obojętne mu są sprawy życia tysięcy dzieci i ludzi to znaczy że nie ma czasu. Teraz głównym powodem depresji są pieniądze , a w zasadzie ich brak. Bezrobocie lub jego widmo, kredyty, niezamykający się domowy budżet itp. Mam żonę pogrążoną w depresji, mamy kredyt we frankach, oraz inne standardowe zobowiazania. Mamy też małe dziecko. Ta kompilacja wytwożyła tak silną depresję u żony że wszystkie wymienione przez autora objawy są moim dniem powszednim: czujesz się zagubiony, przerażony, zmieszany ...tęsknisz za osobą, którą znałeś. ...nie rozumiesz, kim się stała. ...czujesz się wykluczony. ...czujesz się zły i sfrustrowany. ...czujesz się wyczerpany. ...szukasz desperacko drogi kontaktu. ...czujesz się winny i samotny. ...zrobisz wszystko, żeby pomóc. Ale nie poddaję się mimo że wydaje mi się że jestem już niekochany, to za to ja tak bardzo kocham swoją żonę , że tej miłości teraz musi wystarczyć za dwoje. I to polecam wszystkim, a bóg , cóż on tu może skoro nie istnieje.
GD
~Grzegorz Dymek
19 lutego 2021, 14:58
Owszem, Bóg istnieje...i sam przeżył depresję. Oto ona - ...."Boże mój, Boże czemuś mnie opuścił"....
P
pele
13 stycznia 2014, 03:30
W temacie polecam "Pamiętnik samobójczyni" autorstwa Magdaleny Grochowalskiej. Zob. http://www.maternus.pl/index.php?p=ksiazki&k=124. Bardzo pouczająca pozycja. Autobiografia.
Z
zz
11 stycznia 2014, 19:36
Ten artykuł właśnie ocalił mi życie Dzięki Zrozumiałem co się ze mną dzieje ale co dalej
25 maja 2013, 00:19
Ja tak mam po utracie pracy 31 stycznia 2013. Całymi dniami chodzę od okna do okna, nie umiem się odnaleźć, ani nie wiem co mam z sobą zrobić. Nic mnie nie cieszy i na domiar złego ta wstrętna zima nie chce ustapić. Nachodzą mnie też myśli samobójcze. Nie czuję wsparcia żony i wydaje mi się, że Bóg mnie nigdy nie kochał:- (( ... @Tadeusz Mogę mieć tylko nadzieję, że nie poddałeś się. Sytuacja taka jak Twoja może faktycznie człowieka doprowadzić do maksymalnego zjazdu...Od tej pory być może coś poszło na plus, a jeśli nie, to pozostaje modlitwa plus wizyta u specjalisty. Rozmowa z psychologiem lub/i psychiatrą może pomóc określić, w jakim miejscu jesteś (np. czy to już depresja, czy tylko prosty kierunek do niej) i jak temu zaradzić.  A tak naprawdę to wszystko brzmi tak pozornie bezdusznie - jak guziki: źle, to psycholog, psychiatra i leki. A w rzeczywistości warto sprawdzić, czy to nie tędy droga, zamiast czekać, aż ból pogłębi się do granic ludzkiej wytrzymałości.
R
Rose
24 maja 2013, 23:26
Depresja to temat tabu dla ludzi którzy tego nie doświadczyli nie mają nawet wyobrażenia jak ta choroba zmienia osobę chora jak i rodzinę . W artykule to jest tylko skrotowo przedstawione . Niestety ,życie z osobą chorą ,ktora jest mąż to droga pod górę gdzie krok do przodu skutkuje dwoma w tył. Najtrudniejsze jest to ,że zostajemy same z problemami Ci którzy mogliby pomóc odsuwaja się jakby to byla choroba zakażna . Najbardziej wtedy brakuje wsparcia i zrozumienia sytuacji w rodzinie nie mówiąc o braku komunikacji z osoba chorą . Szkoda ,że tak mało się mówi właśnie o tym co przeżywają najbliżsi chorego .
X
xxxx
18 kwietnia 2013, 22:01
Generalnie można powiedzieć, że osobom wierzącym próbuje się wcisnąć teorię, że depresja to brak Pana Boga w życiu człowieka.  Niestety uwarzam, że jest to podyktowane wygodnictwem osób które to mówią. Któremu człowiekowi na świecie nie można byłoby zarzucić słabej relacji z Bogiem? Nie ma takiej osoby. Tak postawiona teza jest bardzo wygodna. Winna jest wyłącznie osoba poszkodowana. Nie jestem winny ja, który nie chcę widzieć problemu. Albo nawet jeśli widzę problem to chciałym przerzucić pracę, którą mam wykonać sam na Pana Boga. Bardzo komfortowe założenie. Ale taka postawa nie ma nic wpsólnego z szukaniem prawdy, z dojrzałą wiarą. Dalej kiedy człowiek zaczyna odkrywać, że to nie jest do końca tak, że depresja to brak Pana Boga ale choroba mówi się, że Pan Bóg może Cię uzdrowić trzeba tylko wierzyć i się modlić. I tu znowu jestem w bardzo komfortowej sytuacji. Oczywiście Pan Bóg może to uczynić i uzdrowić w sposób cudowny danego człowieka ale widocznie chce abyśmy my wykonali pewną pracę na ziemi. Właściei to nie należałoby mówić "widocznie" tylko na pewno, bo wielokrotnie mówi o tym w Ewangelii.  Byłoby czymś nieodpowiedzialnym i niedojrzałym oczekiwanie od Boga aby zrobił coś co my jako Jego narzędzia mamy zrobić sami. 
J
joasia
16 kwietnia 2013, 13:19
Bardzo ciekawy artykuł. Depresja faktycznie może niestety mieć ogromny wpływ na inne osoby i ranić ... Cieszę się, że jestem w związku w którym dużo się rozmawia i razem rozwiązuje każdy problem ... choć nie zawsze tak było ... trzeba się tego było uczyć i dużo rozmawiać.
:
:)
15 kwietnia 2013, 10:56
Tadeusz nie poddawaj się... depresjia jest podstępną chorobą która wyniszcza nas doszczętnie ale i również bliskich... żona nie rozumie bo nie choruje... spróbuj sobie pomóc a jeśli nie potrafisz porozmawiaj z żoną w cztery oczy i powiedz co czujesz... terapia farmakologoczna pomoże tylko na chwilę musisz szukać sensu życia dalej... zaufaj Bogu pomimo wszystko On zna Ciebie najlepiej i nie pozwoli Ci upaść... może ten stan w którym się znalazłeś jest chwilą w której powinienieś się zatrzymać i poszukać właściwej drogi... nic nie dzieje się z przypadku, zawsze są jakieś rozwiązania :) Oddaj to wszystko Bogu On Ci  pomoże :)) Trzymam kciuki za powrót do radości co do artykułu bardzo ciekawy :)
U
uks
14 kwietnia 2013, 21:26
Bardzo ciekawy artykuł. Wydawć się by mogło, że depresja itp nie wpływa na innych a tak nie jest
T
Tadeusz
14 kwietnia 2013, 19:41
Ja tak mam po utracie pracy 31 stycznia 2013. Całymi dniami chodzę od okna do okna, nie umiem się odnaleźć, ani nie wiem co mam z sobą zrobić. Nic mnie nie cieszy i na domiar złego ta wstrętna zima nie chce ustapić. Nachodzą mnie też myśli samobójcze. Nie czuję wsparcia żony i wydaje mi się, że Bóg mnie nigdy nie kochał:- ((
M
Magda
10 lutego 2015, 22:15
Nie zalamuj sie. Bog Cie bardzo kocha. Poszukaj oparcia w dobrych ludziach, nawet w internecie. Modl sie. Idz do biblioteki, na spotkania grup przykoscielnych. Czy masz szanse wyjechac? Jezeli nie, szukaj wsparcia wokol. Masz prawo ogladac filmy ktore lubisz, czytac. Jestes tak samo wartosciowy jak ten, co pracuje.