Kiedy stawia pan diagnozę: depresja?

Należy odróżnić nastrój depresyjny i przygnębienie od depresji jako choroby (fot. demandaj / flickr.com)
Andrea M. Hesse / slo

Rozmowa z prof. dr. Ulrichem Hegerlem z Kliniki Psychiatrycznej Uniwersytetu im. Ludwiga Maksymiliana w Monachium, kierownika Programu Sieci Kompetencji w Depresji.

Kiedy stawia Pan diagnozę: depresja?

Należy odróżnić nastrój depresyjny i przygnębienie od depresji jako choroby: w przypadku choroby do nastroju depresyjnego dołącza się jeszcze wiele innych dolegliwości. Od zaburzenia inicjatywy, braku siły, niezdolności odczuwania radości; poprzez zaburzenia snu, aż do głębokiej rozpaczy, z myślami, że nie chce się już żyć, żeby sobie zrobić coś złego. Jeśli kilka z tych objawów występuje łącznie przez ponad jeden - dwa tygodnie, wówczas można postawić diagnozę z pełnym przekonaniem.

DEON.PL POLECA

Skąd bierze się ta choroba?

Nie ma ostatecznego, jasnego wytłumaczenia dla depresji. Ani ze strony psychologicznej, ani też neurobiologicznej. Nasz mózg jest wszak bardzo, ale to bardzo skomplikowany.

Poważnym problemem jest to, że wielu pacjentów sądzi, iż chorowanie na depresję oznacza, że to oni osobiście sprawiają zawód. Dlatego podkreślamy: depresja ma zawsze aspekt cielesny, brak równowagi substancji przekaźnikowych w określonych obszarach mózgu. Ten brak równowagi odpowiedzialny jest za to, że wszystko widzi się w czarnych kolorach, nie wykazuje się inicjatywy i cierpi z powodu zaburzeń snu i apetytu.

Przykład może to lepiej pokazać. Kto podczas Oktober-fest idzie na trzeźwo do namiotu z piwem, ten tam nie wytrzyma. Musi stamtąd wyjść. Ale po szklance piwa wszystko wygląda inaczej. Alkohol zmienia także funkcjonowanie substancji przekaźnikowych. Własne zachowanie i sposób przeżywania zmieniają się w krótkim czasie. Tak samo jest w przypadku depresji. Zmienia ona zachowanie i sposób przeżywania, gdyż substancje przekaźnikowe zderzają się ze sobą.

Czy Pan także, zgodnie ze swoim doświadczeniem, stawia na środki antydepresyjne i psychoterapię jako metody leczenia depresji?

W lżejszych przypadkach często wystarcza jedno z nich: rozmowa lub lekarstwo. O tym może i musi zadecydować lekarz w konkretnym przypadku. Wielu ludzi korzysta z psychoterapii. Uczą się, jak sobie radzić w przyszłości z sytuacjami obciążającymi ich, w szczególności jak można ich unikać. W cięższych przypadkach decyduje się o konsekwentnym leczeniu przy pomocy środków antydepresyjnych. Ważne jest pokierowanie chorobą: orientować się w chorobie, znać wady i zalety środków antydepresyjnych, akceptować diagnozę depresji i nastawić się na to. Ważne jest także nauczyć się rozpoznawać wczesne objawy i będąc jeszcze w stanie dobrego zdrowia podjąć kroki, które są konieczne przy nawrocie fazy depresyjnej, do uzyskania pomocy. To decyduje o dalszym przebiegu.

Czy przy lżejszych depresjach zaleca Pan dziurawiec?

Dziurawiec nie jest wart tyle samo, co syntetyczne środki antydepresyjne. Jest on powszechnie dostępny na rynku środków leczniczych, gdyż wśród znacznych części społeczeństwa panuje przekonanie, że chemia jest zła, a natura jest dobra. Jednakże tylko nieliczne spośród wielu proponowanych preparatów mają naukowo dowiedzioną skuteczność w lżejszych depresjach. Substancje chemiczne w dziurawcu są rozpoznane zaledwie w ułamku. Preparaty z dziurawca także nie są nieszkodliwe. Działanie innych lekarstw może być zakłócone w niebezpieczny sposób.

Jaką rolę w depresji odgrywa sport i odżywianie?

Gdy się miewa ciężkie epizody depresyjne, musi się być konsekwentnie leczonym medycznie. Jednak właściwy styl życia i zrównoważony program dnia są ważne. Tego trzeba się uczyć. Sport i odżywianie to sprawy podstawowe. Jednakże powiedzenie: "pouprawiaj trochę sportu i poczujesz się lepiej" byłoby zbagatelizowaniem choroby.

W Internecie każdy może uzyskać informację. Zapotrzebowanie na informację jest duże także u rodzin pacjentów.

Swoją wypowiedzią, że depresja jest uleczalna, dodaje Pan otuchy...

Depresje to często ciężkie choroby. Gdy jakiś człowiek przeżyje fazę depresyjną, wykazuje podwyższoną wrażliwość i ponosi wysokie ryzyko ponownego wejścia w fazę depresyjną. Podwyższoną wrażliwość pacjenci noszą w sobie i wyleczenie w ścisłym sensie najczęściej nie jest możliwe. Pomimo to 90 procent pacjentów możemy skutecznie leczyć, gdy dzięki naszej terapii przerywamy i skracamy fazę depresyjną bądź też dzięki długotrwałemu leczeniu wykluczamy ponowne wystąpienie fazy depresyjnej. Tak rozumiane możliwości leczenia są w przypadku chorób depresyjnych lepsze niż w większości innych chorób.

Więcej w książce: Drogi wyjścia z depresji i lęku. Cień na duszy - Andrea M. Hesse

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kiedy stawia pan diagnozę: depresja?
Komentarze (2)
R
R
1 lutego 2011, 15:39
Pewnego dnia diabeł był głodny. Zabrał więc ze sobą worek i wybrał się na polowanie dusz. Miał apetyt na wyśmienity kąsek. Usadowił się więc między gałęziami liściastego drzewa, które rosło naprzeciw okna pewnego dobrego człowieka i czekał. Dzień dobrego człowieka był jednak przejrzysty jak kryształ i przebiegał na modlitwach, wypełnianiu dobrych uczynków i szlachetnych myślach. Ani jednego odstępstwa od tej zasady. Apetyt diabła rósł coraz bardziej. Obawiał się jednak, że nie będzie mógł tutaj nic zdziałać. Aż pewnego dnia, kiedy przypatrywał się tej białej jak śnieg duszy, spostrzegł, że i ona, podobnie jak wszystkie inne ma jedno malusieńkie pęknięcie. Otóż każdego wieczoru człowiek pojawiał się w oknie i zachwycając się zachodzącym słońcem, pogrążał się przez moment w melancholii i smutku. Diabłu wystarczyło to w zupełności. Skupił całą swoją energię na tej chwili; wydrążył ją, rozszerzył i kiedy stała się już dostatecznie obszerna i pusta, wlał do niej wszystkie swoje wypróbowane mikstury: najpierw strach, potem niepewność, a na koniec desperację. Teraz wystarczyło mu już tylko sięgnąć ręką, aby mieć wspaniałą kolację. Dino Semplici P.s. Diabeł go jednak nie był w stanie strawić. Taki ten biedak zgorzkniały a do tego odmawiał psalmy. Dopiero jak przyjechała karetka zawołana przez zatroskanych, życzliwych krewnych, zawiozła go do psychiatryka, gdzie  zajęli sie nim fachowo uczeni profesorowie, specjaliści, aplikując kolejne diabelskie miksatury najnowszej generacji firmy Lilly, i to tam go dopiero wykończyli na amen. To znaczy skutecznie. I taki był koniec tego człowieka. Morał: gdzie diabeł nie może, tam profesora-eksperymentatora psychiatrii pośle.
A
autor
1 lutego 2011, 02:04
rady wkurzające wszędobylskie morały setki linków piosenek i kazań my cię uszczęśliwimy chociaż o to nie prosisz powiemy ci jak żyć pouczymy i ustawimy w szeregu a naprawdę mamy cię w nosie ważny jest nasz wpis zamknij dziób my się tu produkujemy podziwiaj.