Niewydolność serca - nowa epidemia
Jeszcze do niedawna Polacy najczęściej umierali na zawały serca. Dziś nową „epidemią” kardiologiczną jest niewydolność serca – ostrzegają specjaliści z okazji przypadającego 7 maja Europejskiego Dnia Niewydolności Serca.
- Na niewydolność serca choruje już 1 mln Polaków, a liczba chorych stale się zwiększa i tak będzie jeszcze przez wiele lat - powiedział w rozmowie z PAP prof. Jarosław Drożdż z Kliniki Kardiologii I Katedra Kardiologii i Kardiochirurgii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Zachorowalność z tego powodu w USA zwiększa się od lat 90 XX w. W Polsce wyraźny wzrost przypadków tej choroby notuje się od kilku lat. Do niedawna dominowały zawały serca. Co roku zdarzały się one u 100 tys. Polaków. - Dziś mniej jest tzw. ostrych zespołów wieńcowych, za to każdego roku 100 tys. chorych trafia w naszym kraju do szpitala z powodu niewydolności serca - stwierdził prof. Drożdż.
Typowy w Polsce pacjent z niewydolnością serca to 66-letni mężczyzna (4 lata młodszy niż w innych krajach europejskich), który nie wchodzi na 2 piętro bez zatrzymania. Od kilkunastu lat jest on leczony na nadciśnienie tętnicze (bez zawału serca), ale dotychczas nie przebywał w szpitalu. Jego ciśnienie dzięki lekom to 130/85 mmHg, a tętno sięga 80/min.
- Do niewydolności serca mogą doprowadzić również choroby mięśnia sercowego i wady zastawkowe serca, gdyż jest ona skutkiem wielu trwających latami schorzeń serca - powiedział prof. Drożdż. Mięsień serca stopniowo traci zdolność do pompowania takiej ilości krwi, która zapewnia odpowiednie dotlenienie tkanek i zaopatrzenie ich w składniki odżywcze. Choć w niektórych narządach jest jej zbyt mało, to jednocześnie zalega ona w innych miejscach ciała, co doprowadza do przekrwienia.
Przekrwienie płuc powoduje spłycenie oddechu i uczucie braku tchu. Objawem przekrwienia wątroby jest złe trawienie i senność po jedzeniu. Z kolei obrzęk nóg może świadczyć o przekrwieniu kończyn dolnych.
Prof. Drożdż przekonywał, że leczenie niewydolności serca nie jest trudne. Dostępne są wszystkie najważniejsze leki. Są tanie i poprawiają zarówno wydolność fizyczną, jak i samopoczucie pacjentów. Najczęściej stosowane są inhibitory konwertazy, beta-adrenolityki, blokery receptora angiotensyny, leki moczopędne i glikozydy naparstnicy.
- Każdy z tych leków z osobna o 30 proc. zmniejsza ryzyko nagłej śmierci sercowej. W skojarzeniu z innymi farmaceutykami, ryzyko zgonu jest nawet kilka razy mniejsze – zapewnił prof. Drożdż.
Skomentuj artykuł