Co tam, panie, w polityce? W Święta zmieńmy temat
Rozpoczynamy upragnione Święta Bożego Narodzenia. Po domu rozchodzi się woń wykwintnych potraw, choinka rozbłyska blaskiem migoczących lampek, a przy stole w rodzinnym gronie przez najbliższe dni będą toczyć się rozmowy – te poważne i te trochę mniej. Oby tak miło było do końca, bo czasem wystarczy jedno zdanie, by ta cudowna atmosfera zgasła szybciej niż ogień w kominku.
W Boże Narodzenie czytamy następujące słowa z Ewangelii według św. Jana: “Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, z tego, co się stało” (J 1,1-3). Także już pierwsze karty Pisma Świętego pokazują Stworzenie świata, kiedy Bóg wypowiada: „niechaj się stanie” – słowo mające moc sprawczą.
Świąteczny czas spotkań z bliskimi to doskonała okazja, aby zastanowić się nad mocą naszych własnych słów. Nie mamy władzy, by słowem bezpośrednio stwarzać świat w sensie materialnym, ale każde zdanie, które wypowiadamy, kształtuje rzeczywistość wokół nas – wpływa na nasze życie i na życie ludzi, z którymi się spotykamy. Słowa mogą budować wspólnotę, poczucie jedności i miłości, ale źle użyte może również stać się przyczyną cierpienia, napięć i sporów trudnych do przezwyciężenia.
Słowa budują, ale i rujnują
W mediach społecznościowych roi się od memów, które sugerują, że w tym roku do długiej listy kontrowersyjnych tematów przy świątecznym stole dołączyła sztuczna inteligencja. Memy, jak to memy, mają bawić, ale często kryją też głębszą refleksję. W tym przypadku pokazują, jak bardzo lubimy spory o różnice światopoglądowe. Najczęściej prym nadal wiedzie polityka.
Wielokrotnie słyszałem, że ludzie zakładają się, jak długo przysłowiowi wujkowie wytrzymają bez wypowiedzenia zapalnego zdania typu: „za tamtego rządu to…” albo „słyszeliście, co ten ostatnio powiedział…”. I tak zaczyna się ‘dyskusja w przyjaznej atmosferze’, która w połączeniu z kilkoma kieliszkami czegoś mocniejszego może szybko zamienić świąteczne spotkanie w prawdziwą burzę.
Wyproś politykę od stołu
Choć brzmi to nieco banalnie, warto przypomnieć sobie cel tego rodzinnego zgromadzenia. Z całą pewnością nie jest nim toczenie politycznych debat. Już kilka w tym roku mieliśmy i tyle w zupełności wystarczy. Nie trzeba wyręczać polityków ani promować ich wobec rodziny i znajomych. A już z całą pewnością nasi bliscy nie przyszli na świąteczny obiad czy kolację, aby dać nam szansę przekonywania ich do naszych racji.
Często wpadamy w pułapkę myślenia, że mądry i dojrzały człowiek zawsze musi mieć coś interesującego i elokwentnego do powiedzenia. Tymczasem prawdziwa mądrość w wielu sytuacjach polega na odpuszczeniu poruszania niepotrzebnych tematów, które nie przyniosą nic dobrego oprócz bezsensownych waśni. Najłatwiejszym rozwiązaniem jest zatem rezygnacja z politycznych dyskusji przy wigilijnym i świątecznym stole. Oglądanie politycznych programów czy czytanie wiadomości w tym rodzinnym czasie również nie jest niezbędną czynnością, bez której nie przeżyjemy kilku dni.
Pozwól sobie na radość
Jak zatem zareagować, kiedy ktoś jednak wciągnie nas w płomienną wymianę zdań na temat kondycji rządu, działań opozycji czy ostatnich słów Prezydenta? Nie trzeba od razu odchodzić od stołu ani obrzucać kogoś słowami krytyki. Wystarczy zwykła, uprzejma prośba: „W tak cudownej atmosferze nie chciałbym tracić czasu na politykę. Czy możemy porozmawiać o czymś przyjemniejszym?” Można też dowiedzieć się, co słychać u tej osoby albo po prostu pożartować. Nie zawsze musimy poruszać poważne tematy. Czasem warto pozwolić, by rozmowa była lekka i radosna. W końcu o to chodzi w Świętach: o radość z Narodzenia Boga.
Życzę Wam, aby te Święta były czasem pełnym słów niosących pokój i jedność. Niech każde zdanie wypowiedziane przy rodzinnym stole buduje więzi i kruszy mury sporów. Zamiast politycznych kłótni, niech nasze domy będą przepełnione śmiechem i radością, którą przynosi Boże Narodzenie.
Skomentuj artykuł