Dlaczego nie lamentuję na wieść o tym, że kardynał Ryś wyprowadza się z Łodzi

Kard. Grzegorz Ryś; fot. episkopat.pl

Szczerze mówiąc, to myślałem, że wszyscy z tej nominacji się ucieszą (oczywiście poza osobistymi wrogami Kardynała, których mu przecież na południu Polski nie brakuje). Tymczasem zaskoczyło mnie, jak wiele pojawiło się w mediach lamentów i głosów rozczarowania z powodu… zerwanych „zaślubin” z archidiecezją łódzką. „Zaślubin”? Pękam ze śmiechu! Dlaczego coś, z czego wszyscy się śmiejemy, nagle zaczęliśmy traktować tak poważnie?

Biskup po rozwodzie?

Wszystkiemu winien jest ten nieszczęsny pierścień, a właściwie dorobiona do niego teo-ideo-logia, która może i kiedyś miała swoje uzasadnienie, ale ostatecznie okazała się wyłącznie symbolem.

DEON.PL POLECA

 

 

Gdyby uporczywie trzymać się języka „zaślubin”, to w przypadku tego konkretnego biskupa sprawa byłaby jeszcze bardziej zagmatwana niż się wydaje. dlaczego?

Otóż 16 lipca 2011 roku ksiądz profesor (chyba prałat) Grzegorz Ryś został mianowany biskupem pomocniczym w Krakowie, a więc jego – jeśli można tak powiedzieć – pierwsza miłość to archidiecezja krakowska. Żeby jednak sprawę jeszcze bardziej skomplikować, to zwróćmy uwagę na fakt, że biskupa zawsze mianuje się dla konkretnej diecezji (w logice: jedna diecezja, jeden biskup). Mianowanie biskupów pomocniczych zawsze wiąże się z faktem, że są do pomagania w konkretnej diecezji, ale symbolicznie przypisuje się im inne, historyczne, zwykle już nieistniejące diecezje – takim miejscem dla „młodego” biskupa Grzegorza była Arcavica w Hiszpanii w metropolii Toledo. Dziś to tylko ruiny. A zatem, jeśli upierać się przy logice zaślubin biskupa z diecezją, to trzeba powiedzieć, że biskup Grzegorz zaślubiony został kupie gruzu niedaleko Toledo…

Do tego dochodzi jeszcze fakt, że 30 września 2023 roku, kiedy arcybiskup Grzegorz Ryś otrzymał nominację kardynalską, zgodnie z tradycją, otrzymał też rzymski kościół tytularny św. Cyryla i Metodego (i to nie była kolejna „miłość”, na boku…).

Biskup jest po to, aby rządził

Choć biskup, zresztą jak każdy ksiądz, powinien kochać zarówno ludzi, do których został posłany, jak i całą diecezję, to w praktyce jego zadaniem jest nie tylko „kochanie”, ale i zarządzanie. Oczywiście chodzi tu nie o jego własne „zaślubione” dobra, ale o dobra Kościoła. Jeśli w spełnianiu tego obowiązku nie potrafi podejmować decyzji – to źle. Jeśli w diecezji rządzi ktoś inny, zza pleców biskupa – to źle. Jeśli biskup podejmuje głupie decyzje – to źle. Jeśli wykorzystuje diecezję jako swoją własną materialną własność – to też bardzo źle. Powinien rządzić mądrze i pokornie. Taki jest ideał. Z tym, że te jego „rządy” to właściwie jest administracja dobrami nie swoimi: i jak w Ewangelii, za dobre administrowanie czeka go uznanie i nagroda, a za złe kara… zwykle wyrażana przez pogardę ze strony innych.

DEON.PL POLECA


Inaczej mówiąc, najlepiej jest gdy i kocha, i rządzi. Nieco gorzej gdy wprawdzie kocha, ale nie podejmuje żadnych decyzji, albo odwrotnie: gdy wprawdzie jakieś decyzje podejmuje, ale robi to bez serca. Najgorzej jest, gdy ani nie kocha, ani nie jest w stanie podjąć właściwych decyzji, które administracyjnie prowadziłyby diecezję i zapewniały jej rozwój.

Tak to już jest w diecezjach, w prowincjach zakonnych, we wspólnotach – słowem, tak jest w Kościele. No a wiadomo, nie wszyscy jednakowo do wszystkiego się nadają i sama nominacja nie niesie tu żadnej specjalnej łaski, a wręcz przeciwnie, boleśnie obnaża wszystkie braki.

Zarządzanie w Kościele to zarządzanie… biedą

W normalnych warunkach – wyłączając z tego oczywiście politykę – określone funkcje wymagają określonych kompetencji. Jeśli ktoś ich nie ma, powinien je zdobyć. Wprawdzie – w tym chyba przoduje tzw. „budżetówka” – często ludzie dwa razy więcej wysiłku wkładają w maskowanie własnych niekompetencji niż musieliby włożyć w naukę, no ale to jest jeszcze inny przykład patologii. W normalnych warunkach jeśli jest jakieś stanowisko do obsadzenia, organizuje się konkurs albo szuka odpowiedniego kandydata. Kiedy natomiast ktoś się nie sprawdzi, wręcza się mu wypowiedzenie.

W Kościele, zwłaszcza tam, gdzie nie ma „kadencji”, nie jest możliwe wręczenie wypowiedzenia. Co więcej, nawet zwykły niekompetentny ksiądz jest praktycznie nieusuwalny. Można kogoś pozbawić urzędu w konsekwencji przestępstwa, którego by się dopuścił, ale nie da się kogoś pozbawić święceń za głupotę, ciasnotę, lenistwo, pazerność, chamstwo itd. A ponieważ do objęcia pewnych funkcji i stanowisk potrzebne są święcenia, dlatego przy nominacjach i wyznaczaniu misji operujemy w bardzo ograniczonym zakresie i pośród tej grupy, którą mamy do dyspozycji. Wybieramy najlepszego, ale i tak często daleko mu do ideału. Zwykle mamy bardzo ograniczony wybór, dlatego właśnie można powiedzieć, że zarządzanie w Kościele, to zarządzanie… biedą.

Najłatwiej mają ci mierni

Kiedy w końcu uda się znaleźć odpowiednie miejsce dla tych najbardziej miernych, takie, gdzie najmniej będą szkodzić, wtedy najczęściej się o nich zapomina. Niech tam sobie cicho siedzą i chwalą Boga. Zupełnie inaczej jest z najlepszymi. Czasami rzeczywiście długo siedzą w jednym miejscu, bo trudno ich zastąpić. O wiele jednak częściej przenosi się ich z miejsca na miejsce: skoro w jednym miejscu zrobili już wiele dobrego, niech i w innym podzielą się tym, co potrafią. Do tego dochodzi fakt, że przecież są miejsca ważniejsze i mniej ważne. Nawet nie będę próbował udowadniać, że moja rodzinna diecezja przemyska (w Przemyślu byłem dwa razy w życiu) jest ważniejsza niż Kraków, Warszawa i inne – przecież znajdują się one bardziej w centrum uwagi niż Przemyśl.

Cieszę się, że Kardynał Grzegorz przychodzi do Krakowa. Będzie tu miał pełne ręce pracy, wiele tu jest do zrobienia. Najważniejsze, żeby diecezję polubił, no i żeby decyzji nie podejmował za niego ktoś, kto być może stanie za jego plecami. I jeszcze jedno: lubię go słuchać, bo głosi Ewangelię. A co do tego nieszczęsnego pierścienia, to niech go sobie nosi!

Dyrektor Wydawnictwa WAM i DEON.pl. W latach 2014-2020 przełożony Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego. Autor kilku przekładów i książek, m.in. "Po kostki w wodzie. Siedem katechez o wierze uczniów Jezusa" (dostępnej także jako audiobook). Po godzinach wolontariusz w krakowskim Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego nie lamentuję na wieść o tym, że kardynał Ryś wyprowadza się z Łodzi
Komentarze (6)
AK
~August Katon
12 grudnia 2025, 17:47
Do czego ty się przychrzaniarz autorze? Do głupot, które wymyśliłeś? Jaka kupa gruzu? Negujesz możliwość pokochania przez biskupa własnej diecezji, czyli ludzi dla których jest pasterzem? Jeżeli ktoś odwołuje się do symbolicznych prowadzonych bez większego sensu jezuickich dywagacji, to ty jesteś wzorcem z Sevres tego procederu. Podejrzewam, że czynisz to z zazdrości i zawiści
KW
~ka we
6 grudnia 2025, 10:58
teo-ideo-logia jest głoszona tuż obok prawd świętych dotyczących znaczenia Eucharystii, sakramentów, życia duchowego, często tymi samymi ustami. I czy nie jest tak że w pewnym sensie 'zwykłemu człowiekowi', czyli takiemu który nie spędził wielu lat na studiowaniu tych spraw, może przyjść z trudem odróżnienie jednego od drugiego i widząc jak bardzo nie sprawdzają się głoszone prawdy w przypadku "władcy pierścieni", odrzucić razem z nimi to co ważne.
CD
~C D
4 grudnia 2025, 21:06
Artykuł bardzo dobry ale do wyznawców nie dotrze.
ES
~Ewa Słota
4 grudnia 2025, 19:34
Tak nie da się pozbawić Kapłana; za głupotę, chamstwo, pazerność, mściwość , zawiść plotkarstwo(znałam takich kapłanów). Kapłan często w małych Parafiach wyszukuje sobie podobnych sobie do Rady, Kościelnych, Caritasu. Wilk z wilkami przystaje - a Owieczka z owieczką. Pokaż mi swoich Przyjaciół - a powiem Kim ( Jaki) jesteś. To już Małe Dziecko wie. Jezus przebywał z Celnikami, Jawnogrzesznikami, (Zacheusz, Lewi Celnik) ale Jezus Pan znał serca- wiedział Kto ma serce , które pragnie Miłości, Czułości - a kto ma serce zawistne, mściwe z kamienia. Jezus wie co i jak dlatego idzie szukać zranionych serc. Są serca zimne, tak zepsute do szpiku kości - (Łotr Dobry i Zły). Przykład Serca Litościwego Dobrego Dobry Łotr- i obojętnego, zlodowaciałe, złego - Zły Łotr. Wszytko wyjdzie na Spotkaniu z Jezusem Królem ludzkich serc.
HZ
~Hanys z Namysłowa
5 grudnia 2025, 11:52
Mi się podoba ten drwiący uśmiech Rysia,przypomina mi Trzaskowskiego,sugeruje wykształcenie,znajomości,i spoglądanie z góry na owieczki,a homilię to młócenie słomy,mój rekord słuchalności,to 1 minuta, potem już uciekam.
AS
~A Szczawiński
8 grudnia 2025, 14:51
W punkt.