Katecheza parafialna i lekcja religii w szkole. Obie są ważne
Powołany zaledwie kilka miesięcy temu przez polskich biskupów Zespół Roboczy ds. Katechezy Parafialnej intensywnie pracuje. Pytanie, w jakim kontekście się to odbywa.
Podczas 400. Zebrania Plenarnego KEP, które miało miejsce w marcu br., biskupi powołali Zespół Roboczy ds. Katechezy Parafialnej. Jego przewodniczącym został bp Artur Ważny, który w rozmowie z Polską Agencją Prasową poinformował, że od września 2026 roku ruszą powszechne katechezy w parafiach. Tłumaczył, że choć do tej pory katecheza parafialna była w różnym stopniu realizowana w parafiach, to „obecne konteksty społeczno-kulturowe” wymagają przemyślenia jej kształtu.
Informował wtedy, że zespół dyskutuje nad różnymi typami katechezy „chrzcielnej, przygotowującej rodziców i dzieci do przyjęcia i przeżywania sakramentu pokuty i pojednania oraz Pierwszej Komunii Świętej, przed bierzmowaniem i ewangelizacyjne”. Przypominał, że ważnym elementem każdej katechezy ma być „głoszenie kerygmatu i inspirowanie się katechumenatem realizowanym w starożytności chrześcijańskie”. Podkreślił, że katecheza parafialna będzie skierowana do wszystkich członków Kościoła, nie tylko dzieci i młodzieży.
Bp Ważny przyznał też, że prace nad nowym modelem katechezy przyspieszyły wprowadzane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej zmiany dotyczące nauki religii w szkole. Jednak wchodzący w skład Zespołu bp Wojciech Osial zapewniał w wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej, że dyskusja o katechezie parafialnej „absolutnie nie oznacza rezygnacji z lekcji religii w szkole”. Mówił, że w Kościele w Polsce musimy się nauczyć odróżniania lekcji religii od katechezy parafialnej. „Lekcja religii powinna być i o nią walczymy. Nie jest prawdą, że teraz wychodzi się ze szkoły i wraca do salek katechetycznych, jak niektórzy zaczynają to komentować” – wyjaśniał, zarzucając mediom, że często tytuły prasowe wprowadzają w błędne rozumienie.
„Jest katecheza parafialna i jest lekcja religii w szkole. Obydwie rzeczy są ważne” – przekonywał bp Osial. Przypominał, że od czasów powstania polskiego dyrektorium katechetycznego z 2001 r. wypracowany został model zróżnicowania i komplementarności pomiędzy lekcją religii w szkole a działaniami katechetycznymi w parafii. „Katecheza w parafii jest szczególnie ważna, gdyż daje doświadczenie wiary, spotkanie i osobistą relację z żywym Bogiem. Bez budowania tej więzi z Bogiem na próżno się trudzimy. W szkole nigdy takiej głębokiej relacji nie zbudujemy” – dowodził.
Zespół Roboczy ds. Katechezy Parafialnej nie zasypia gruszek w popiele. Na początku września br. spotkał się już po raz piąty. Poinformowano, że przygotowuje dokument, który w styczniu 2026 r. ma trafić do szerokich konsultacji. W praktyce oznacza to, że Zespół zwróci się do różnych środowisk z prośbą o przekazanie przemyśleń i sugestii, dając na to dwa miesiące czasu.
W wiadomości upowszechnionej przez KAI znów pojawiło się słowo „komplementarność”. Zapewniono, że członkowie zespołu nie chcą patrzeć na lekcję religii i na katechezę w parafii wąsko, ale sytuują je w szerszej wizji ożywiania parafii, podejmowania współodpowiedzialności. Korzystają z doświadczenia Kościoła ostatnich dziesięcioleci. Zaakcentowano, że Zespół pracuje w duchu synodalnym.
Prace nad katechezą parafialną odbywają się w konkretnym kontekście i mimo zapewnień członków zajmującego się nią Zespołu, że nie chodzi o powrót do sytuacji z PRL-u, gdy nauczanie religii odbywało się wyłącznie w salkach parafialnych, nie brak Polaków, którzy intensywne prace Kościoła nad katechezą parafialną w ostatnich miesiącach właśnie w ten sposób postrzegają. Dziwią się, że jej nowy model ma wejść w życie dopiero za rok, skoro MEN ograniczyło nauczanie religii w szkołach o połowę już w tym roku.
W związku z wprowadzaniem w życie ministerialnych decyzji pojawiają się też pytania dotyczące katechetów świeckich i duchownych, którym z dnia na dzień o pięćdziesiąt procent zmniejszono możliwość pracy. W mediach pojawiają się zapewnienia, że księża rezygnują z uczenia w szkole, aby zatrudnienia nie stracili świeccy. Co jednak z tymi kapłanami, którzy nagle stracili zajęcie w szkołach? Dotychczas niejednokrotnie uczenie w szkole było ich podstawowym zajęciem, wypełniającym większość godzin pracy w tygodniu. Co zrobią z nadmiarem wolnego czasu? Nie bez znaczenia jest też aspekt finansowy. Czasy, gdy księża mogli uczyć w szkołach za darmo (tak było przez szereg lat po powrocie religii w mury szkolne w 1990 r.), a utrzymywali się wyłącznie z ofiar składanych przez wiernych, w wielu regionach Polski raczej bezpowrotnie minęły.
Podejmowane przez niektóre samorządy próby obejścia ministerialnego rozporządzenia (sztandarowym przykładem jest Czarny Dunajec) trudno uznać za trwałe rozwiązanie problemu. Trudno też powiedzieć, na ile sensowne są sugestie, że trzeba, zacisnąć zęby i przetrwać do najbliższych wyborów parlamentarnych, po których nastąpi zmiana władzy i dwie godziny religii wrócą natychmiast do szkół. Może tak być, ale nie musi. A jeśli wrócą, może się okazać, że część wiernych (w różnym wieku) z jeszcze większą niechęcią, niż to ma miejsce obecnie, potraktuje udział w katechezie parafialnej.
Problemem może się okazać zrozumienie różnicy statusu katechety i katechisty. „W Polsce katecheta to osoba, która uczy religii w szkole” - tłumaczył kilka dni temu w rozmowie z PAP Prymas Polski abp Wojciech Polak. Dodał, że w innych językach często nazywa się ją nauczycielem religii, czyli kimś, kto przekazuje naukę Kościoła o prawdach wiary i uczy zasad moralnych. „Natomiast katechista jest człowiekiem, który we wspólnocie parafialnej dzieli się z innymi doświadczeniem wiary, który towarzyszy innym na drodze wiary, pomagając im w jej rozwijaniu” – precyzował metropolita gnieźnieński.
Kontekstem, w którym trwają prace Zespołu Roboczego ds. Katechezy Parafialnej jest również odczytany w polskich kościołach 7 września br. list pasterski KEP na XV Tydzień Wychowania, zatytułowany „Wspólnota nadziei”. Upraszczając można stwierdzić, że jest on poświęcony uzasadnianiu konieczności nauczania religii w szkole i ostrej krytyce decyzji MEN w tej sprawie. Ton, w jakim został napisany, nie przekonuje części polskich katolików. Woleliby, aby ich pasterze pisali tak, jak ich meksykańscy współbracia, w przesłaniu na początek roku szkolnego, którego tłumaczenie zamieścił w mediach społecznościowych znany misjonarz Kasper Mariusz Kaproń Ofm. Pisząc o wartości i konieczności edukacji meksykańscy biskupi zwrócili się do odbiorców: „Z szacunkiem dla waszych przekonań i światopoglądów prosimy, abyście postrzegali nas jako sojuszników w tym fundamentalnym zadaniu ludzkiego życia, które nas łączy i angażuje wszystkich”.
Skomentuj artykuł