104. urodziny najstarszego kapłana w Polsce
Najstarszy polski kapłan, ks. Kazimierz Herud, odprawił 13 grudnia, w dzień swoich 104. urodzin uroczystą Mszę św. razem z abp. Stanisławem Gądeckim. – Świętujemy rozpoczęcie 105 roku życia, czyli wydarzenie nadzwyczajne nie tylko dla nas samych, ale dla całego Kościoła katolickiego w Polsce, który nie ma kapłana tak długowiecznego, jak ks. Herud – podkreślił wiceprzewodniczący Episkopatu Polski kierując pod adresem jubilata najlepsze życzenia.
Podczas porannej Mszy św. roratniej w Domu Księży Emerytów metropolita poznański modlił się w intencji jubilata, który na swoje urodziny zaprosił pięciopokoleniową rodzinę. – Nasz czas jest wyglądaniem ku przyszłości i ku Temu, który ma nadejść i który odnowi wszystko, a obok naszego ludzkiego czasu biegnie czas zbawienia, który jest związany z życiem nieskalanym i wskazuje na względność ludzkiego czasu – przypominał uczestnikom uroczystości abp Gądecki.
– Ks. Herud nosi w sobie historię Kościoła w Polsce i w poznańskiej archidiecezji, pamięć o najdalszych wydarzeniach, dlatego dziękujemy dziś Bogu za życie i za wiarę ks. Heruda – mówił podczas Mszy św. metropolita poznański.
We uroczystości urodzinowej wzięli udział przyjaciele ks. Heruda i jego rodzina. Koncelebrowało ją kilkunastu kapłanów. Homilię wygłosił przyjaciel jubilata, ks. Wojciech Raczkowski.
– Ksiądz radca miał pogodne usposobienie i przez całe swoje życie wprowadzał zasadę: uśmiechać się do wszystkich i mimo wszystko – podkreślił kaznodzieja opisując posługę kapłańską ks. Heruda. Ks. Raczkowski zauważył, że jubilat pochodził z rodziny Bogiem silnej, a od rodziców odziedziczył olbrzymie docenianie życia rodziny. – Ksiądz radca troszczył się szczególnie o duszpasterstwo rodzin w swojej parafii – mówił w homilii ks. Raczkowski.
Ks. Herud już od 29 lat jest emerytowanym kapłanem archidiecezji poznańskiej. Przeszedł na emeryturę po ukończeniu 75 roku życia, w dzień wprowadzenia stanu wojennego, 13 grudnia 1981 roku. Zamieszkał wtedy w nowo utworzonym poznańskim domu księży emerytów, stając się pierwszym jego lokatorem.
Rodzina Herudów ma śląskie korzenie, ale ks. Herud urodził się już w Wielkopolsce, po przesiedleniu się rodziców do Droszewa koło Kalisza. Kazimierz Herud przyszedł na świat 13 grudnia 1906 roku, jako dwunasty z piętnaściorga dzieci. Ojciec prowadził stu hektarowe gospodarstwo. Uczęszczał do Gimnazjum Klasycznego w Krotoszynie, w którym w 1928 roku otrzymał świadectwo dojrzałości. W tym samym roku wstąpił do Seminarium Duchownego w Gnieźnie, gdzie studiował już jego o dwa lata starszy brat Bronisław.
Święceń kapłańskich udzielił mu 12 czerwca 1933 roku Prymas Polski, kardynał August Hlond. Został skierowany do pracy duszpasterskiej jako wikariusz w parafii w Chodzieży, potem w Poniecu. W 1941 roku został aresztowany przez gestapo i osadzony w Forcie VII w Poznaniu, skąd przetransportowano go do obozu koncentracyjnego w Dachau. Tam w ciężkich warunkach, w głodzie, zimnie i wyniszczającej pracy przetrwał do maja 1945 roku. Po wyzwoleniu obozu przez wojska alianckie został kapelanem w Polskiej Misji Wojskowej przy Brytyjskiej Armii Renu. Do Polski wrócił w 1946 roku.
Biskup Walenty Dymek skierował go do pracy w parafii Radlin oraz Cielcza k/Jarocina, gdzie przed wojną proboszczem był jego rodzony brat, zamęczony w Dachau. Od 1957 roku aż do przejścia na emeryturę ks. Herud był proboszczem w Brodach Poznańskich. W tej rozległej parafii katechizował dzieci w różnych punktach katechetycznych, dojeżdżając do nich motorowerem, zasłużył się też dbałością o zabytkowy kościół, który wymagał różnych remontów. Parafianie brodzcy darzą go do dziś wielkim szacunkiem. Służył również posługą duszpasterską siostrom urszulankom w Pniewach, także po przejściu na emeryturę. „Większość mojego kapłańskiego życia poświęciłem siostrom zakonnym, a w szczególności Zgromadzeniu Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, którym przez prawie pięćdziesiąt lat służyłem w konfesjonale” – mówi o sobie ks. Herud.
Skomentuj artykuł