20 lat obowiązywania konkordatu

(fot. xopherlance / Foter / CC BY-NC-ND)
PAP / psd

Dwadzieścia lat temu Polska i Stolica Apostolska podpisały konkordat, który reguluje obustronne relacje pomiędzy państwem a Kościołem katolickim. Zgodnie z umową podstawa tych stosunków ma być niezależność i autonomia.

Z perspektywy 20 lat większość komentatorów - choć z zastrzeżeniami - pozytywnie ocenia fakt podpisania konkordatu w 1993 r. i jego ratyfikacji w 1998 r.

Umowy ze Stolicą Apostolską mają obecnie m.in.: Węgry, Chorwacja, Estonia, Litwa, Słowacja, Łotwa, Słowenia, Albania, Bośnia i Hercegowina, Kazachstan, niektóre landy niemieckie, Hiszpania, Francja, Włochy, Portugalia, a także Izrael i Brazylia.

Polska pierwszy konkordat podpisała w 1925 r., został on zerwany w dwadzieścia lat później przez władze PRL. Podpisany dokument składał się z 27 artykułów. Pierwszy z nich głosił: "Kościół katolicki, bez różnicy Obrządków, korzystać będzie w Rzeczypospolitej Polskiej z pełnej wolności. Państwo zapewnia Kościołowi swobodne wykonywanie Jego władzy duchownej i Jego jurysdykcji, jak również swobodną administrację i zarząd Jego sprawami i Jego majątkiem, zgodnie z prawami boskimi i prawem kanonicznym".

DEON.PL POLECA


Stolica Apostolska uznała nowe granice Polski, konkordat wprowadzał obowiązek nauczania religii w szkołach.

Państwo polskie w konkordacie z 1925 r. zobowiązywało się do wypłacania duchownym uposażeń, do czasu uregulowania spraw związanych z majątkiem skonfiskowanym Kościołowi przez zaborców. Osoby prawne kościelne i zakonne uzyskały prawo do nabywania i posiadania majątku ruchomego i nieruchomego.

Ks. prof. Wojciech Góralski, jeden z negocjatorów umowy konkordatowej z 1993 r. podkreśla, że Polska i Stolica Apostolska podpisały nowy model konkordatu, przygotowany w oparciu o nauczanie Soboru Watykańskiego II, w którym - w przeciwieństwie do konkordatu z 1925 r. - nie ma mowy o żadnych przywilejach.

"Fundamentalnym jest zapis art. 1, który głosi zasadę niezależności i autonomii państwa i Kościoła - każdego w swojej dziedzinie. Równa się to zasadzie separacji Kościoła i państwa, ale nie tak jak to było w czasach PRL - wyłącznie Kościoła od państwa, chodzi o separację paralelną, także państwa od Kościoła. Jednocześnie jest to zasada separacji przyjaznej, która dopuszcza współdziałanie dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego" - powiedział PAP ks. prof. Góralski. Dodał, że Kościół przyjął na siebie liczne zobowiązania dotyczące prawa polskiego, a zapisy, które o tym mówią, znajdują się w wielu artykułach konkordatu.

Zwolennicy konkordatu z 1993 roku podkreślają, że reguluje on relacje Polski i Stolicy Apostolskiej, potwierdza ich autonomię we wzajemnych stosunkach oraz porządkuje zasady funkcjonowania Kościoła katolickiego w Polsce, nakładając na niego także zobowiązania wobec państwa. Pojawiają się jednak również głosy, że ta podstawowa zasada umowy konkordatowej nie jest przestrzegana. Z kolei niektóre środowiska lewicowe domagają się wypowiedzenia przez Polskę konkordatu, gdyż - ich zdaniem - jest on korzystny tylko dla Kościoła.

Na mocy umowy konkordatowej Polska uznała osobowość prawną Kościoła katolickiego i zagwarantowała mu swobodne sprawowanie jego misji. W konkordacie uregulowano m.in. kwestie nauczania religii w szkołach publicznych, zakładania i prowadzenia kościelnych placówek oświatowych i wychowawczych, opieki duszpasterskiej nad żołnierzami. Uznana została prawomocność małżeństwa kościelnego, a także potwierdzono prawo Kościoła do posiadania własnych mediów oraz audycji w programach państwowego radia i telewizji. Zgodnie z konkordatem, nim dojdzie do ogłoszenia nominacji biskupa przez Stolicę Apostolską, nazwisko kandydata podawane jest do wiadomości rządu polskiego.

Bp Tadeusz Pieronek, który w czasie negocjacji nad konkordatem był sekretarzem Konferencji Episkopatu Polski, ocenia, że dzięki tej umowie udało się wygasić wszystkie źródła niepokojów w stosunkach państwa z Kościołem, które pochodziły jeszcze z czasów PRL.

"W konkordacie zawarto wiele szczegółowych zapisów dotyczących: wolności funkcjonowania Kościoła w Polsce, jego udziału w życiu publicznym, mianowania biskupów, organizacji diecezji, obecności religii w szkole, kwestii majątkowych, duszpasterstwa w szpitalach, wojsku, więzieniach. Można powiedzieć, że na linii Kościół - państwo jest w Polsce spokój. Oczywiście czasami - szczególnie przed wyborami - zdarzają się dyskusje czy pyskówki, ale konkordat dał Polsce spokój w sprawach religijnych" - powiedział PAP bp Pieronek.

W ocenie dr. Pawła Boreckiego z Katedry Prawa Wyznaniowego Uniwersytetu Warszawskiego konkordat powinien być znowelizowany "w kierunku, który zapewniłby państwu większą ochronę przed oddziaływaniem i wpływami hierarchii kościelnej". "Przede wszystkim przepisy, które już są, powinny być wykonywane. Należałoby także uregulować sprawy finansowe Kościoła i status duszpasterstw katolickich w instytucjach mundurowych innych niż wojsko" - powiedział PAP Borecki.

Jego zdaniem konkordat funkcjonuje w sposób niedoskonały, gdyż nie wszystkie jego przepisy są przestrzegane zarówno przez stroną państwową, jak i kościelną. "Kościół łamie zasadę autonomii państwa, czego wyrazem są bezpośrednie próby oddziaływania hierarchii kościelnej na podejmowanie konkretnych decyzji przez organy państwowe. Biskupi wywierają wpływ na tworzenie prawa m.in. w zakresie bioetyki, życia rodzinnego, spraw związanych z seksualnością. Kościół oczekuje, że prawo państwowe będzie pełniło rolę służebną w stosunku do doktryny moralnej katolicyzmu" - podkreślił Borecki.

Zdecydowanym przeciwnikiem konkordatu jest filozof i etyk prof. Jan Hartman z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który uważa, że jedynym beneficjentem tej umowy jest Stolica Apostolska. "Naszemu państwu, które się zrzekło części swojej suwerenności na rzecz Stolicy Apostolskiej i złożyło jej konstytucyjny hołd, konkordat przyniósł negatywne skutki. Te zapisy w konkordacie, które chronią godność Polski, są fikcyjne. Kościół w najmniejszym stopniu nie próbuje udawać respektu dla autonomii państwa polskiego i nieustannie wysuwa kolejne roszczenia i pouczenia pod adresem rządu" - powiedział PAP prof. Hartman.

Negocjacje pomiędzy rządem a delegacją Stolicy Apostolskiej rozpoczęły się w lutym 1993 r. Zespołowi rządowemu przewodniczył ówczesny minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski, zaś kościelnemu - ówczesny nuncjusz apostolski w Polsce abp Józef Kowalczyk. O sprawności w prowadzeniu rokowań świadczy fakt, że już w lipcu 1993 r. umowa konkordatowa została podpisana. Jednak jej ratyfikacji przeszkodziło wotum nieufności dla rządu Hanny Suchockiej.

Skubiszewski podczas ceremonii podpisania konkordatu mówił, że "istniejąca od dwóch tysiącleci Stolica Apostolska i tysiącletnie Państwo Polskie znowu wiążą się ze sobą w wypróbowanej formie prawnej, jaką jest konkordat". "Jest to pewien powrót, bo związujemy to, co zostało zerwane. Lecz przede wszystkim jest to wytyczenie drogi, którą pójdziemy" - podkreślił, nawiązując do konkordatu z 1925 roku.

Po zwycięstwie koalicji SLD-PSL rozgorzała dyskusja nad konkordatem. Rząd domagał się wpisania do tej umowy deklaracji interpretacyjnej, wyjaśniającej postanowienia umowy. Watykan na to się nie zgodził, gdyż - jak utrzymywał - konkordat jest wystarczająco jasny. Posłowie SLD zwracali uwagę na konieczność uprzedniego uchwalenia ustaw okołokonkordatowych (dostosowujących polskie prawo do konkordatu).

Konkordat został ratyfikowany dopiero w 1998 za rządów AWS.

Po wyborach z 1997 roku, w listopadzie do Sejmu trafił projekt ustawy upoważniającej prezydenta do ratyfikowania konkordatu, a w dwa miesiące później ustawa została przyjęta. Prezydent ratyfikował konkordat 23 lutego 1998 roku. W tym samym dniu, kilka godzin później, na dokumencie podpis złożył papież Jan Paweł II.

Miesiąc później - 25 marca - odbyła się w Watykanie wymiana dokumentów ratyfikacyjnych między Polską a Stolicą Apostolską. Podczas wymiany dokumentów papież Jan Paweł II powiedział, że "podstawową racją współpracy Kościoła i państwa jest dobro osoby ludzkiej. Ma ona służyć ochronie i zabezpieczeniu praw człowieka".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

20 lat obowiązywania konkordatu
Komentarze (3)
A
Adonis
26 lipca 2013, 13:20
20 lat x 8 miliardów rocznie, które dostaje kościół = 160 mld. I to jest ta nasza dziura budżetowa. Ale to nie znaczy, że Rostowski jest dobrym księgowym.  Absolutnie - bardzo kiepskim. Już dawno gdyby miał honor powinien odejść. Niestety, nasi politycy nie wiedzą co to znaczy.I takich mamy prostaków, którzy nami rządzą.
CJ
czym jest władza? Exupery (frag
26 lipca 2013, 12:25
(...) Oto poddany! - krzyknął Król, gdy zobaczył Małego Księcia. Mały Książę spytał: - Widzisz mnie przecież po raz pierwszy, w jaki więc sposób mogłeś mnie rozpoznać? Nie wiedział, że dla królów świat jest bardzo prosty. Wszyscy ludzie są poddanymi. (…) - Etykieta nie zezwala na ziewanie w obecności króla - rzekł monarcha. - Nie mogę się powstrzymać - odpowiedział Mały Książę bardzo zawstydzony. - Odbyłem długą podróż i nie spałem. - Wobec tego rozkazuję ci ziewać. Zaciekawia mnie ziewanie. Ziewaj jeszcze! To jest rozkaz. - To mnie onieśmiela, nie mogę więcej - powiedział Mały Książę. - Hm, hm! - odrzekł Król. - Wobec tego rozkazuję ci ziewać, to... - Bełkotał chwilę i wydawał się podrażniony. Królowi bardzo zależało, aby jego autorytet był szanowany. Nie znosił nieposłuszeństwa. Był to monarcha absolutny. Ponieważ jednak był bardzo dobry, dawał rozkazy rozsądne. - Jeśli rozkażę - zwykł mówić - jeśli rozkażę generałowi, aby zmienił się w morskiego ptaka, a generał nie wykona tego, to nie będzie wina generała. To będzie moja wina. (…) - Najjaśniejszy panie - powiedział - proszę mi wybaczyć moje pytania. - Rozkazuję ci pytać - pospiesznie powiedział Król. - Najjaśniejszy panie, kim najjaśniejszy pan rządzi? - Wszystkim - z wielką prostotą odpowiedział Król. I gwiazdy najjaśniejszego pana słuchają? Oczywiście odrzekł Król. - Słuchają natychmiast. Nie znoszę nieposłuszeństwa (…). - Chciałbym zobaczyć zachód słońca. Proszę rozkazać słońcu, aby zaszło. - Jeśli rozkażę generałowi, aby jak motyl przeleciał z jednego kwiatka na drugi, albo rozkażę mu napisać tragedię, albo zmienić się w morskiego ptaka, a generał nie wykona otrzymanego rozkazu, kto z nas nie będzie miał racji: ja czy on? - Jego Królewska Mość - odpowiedział stanowczo Mały Książę. - Słusznie. Należy wymagać tego, co można otrzymać. Autorytet opiera się na rozsądku. Jeśli rozkażesz twemu ludowi rzucić się do morza, lud się zbuntuje. Ja mam prawo żądać posłuszeństwa, ponieważ moje rozkazy są rozsądne " (...).
KI
Król,Władza i Mały Książę
26 lipca 2013, 11:34
"podstawową racją współpracy Kościoła i państwa jest dobro osoby ludzkiej. Ma ona służyć ochronie i zabezpieczeniu praw człowieka" - badzo podoba mi się to stwierdzenie Jana Pawła II podczas wymiany dokumentów konkordatowych. W jakimś sensie przypomina rozważanie pewnego autora, pod tytułem: "król władza i Mały Książę": http://leadership.blox.pl/2010/01/Krol-wladza-i-Maly-Ksiaze.html "Król, Władza i Mały Książę Fragment - ku refleksji - jednej z moich ulubionych książek. Chodzi oczywiście o "Małego Księcia" Czym jest władza według autora książki? Czym grozi bycie władcą? Może władza absolutna to jedynie iluzja? Marzenie o władzy a nie władza rzeczywista? Być może władza absolutna to jedynie umiejętność manewrowania pomiędzy okolicznościami, ludźmi, zjawiskami. Być może to jedynie umiejętność dopasowania rozkazu do okoliczności. Tylko, czy wtedy nie jest to zwykła manipulacja? Bo autorytetu już tutaj nijak nie widać. Moim zdaniem oczywiście. Co o tym sądzicie?"