Abp Gänswein: Bez tego życie księży staje się "katastrofą". Wielokrotnie słyszał o tym od Benedykta XVI

Fot. EWTN Polska / YouTube
KAI / pk

- Wielokrotnie usłyszałem od niego (Benedykta XVI - przyp. red.), że cała nasza wierność powołaniu, jego sens, zaczynają się od miłości, którą mam w stosunku do Jezusa. Jeśli jej brakuje, albo się ona umniejsza, zaczyna zanikać, to nasza kapłańska wydajność, całe życie, nie stają się powołaniem. Zaczynają być katastrofą - mówił abp Georg Gänswein.

Osobisty sekretarz papieża spotkał się w bydgoskim Domu Polskim z kapłanami oraz osobami życia konsekrowanego, dzieląc się doświadczeniem bliskości, jakiej doświadczył, służąc głowie Kościoła. - To, co było dla mnie codziennym pokarmem przez wszystkie lata, to jego nauczanie, jak i przykład osobistego życia. Ważne, byśmy zrozumieli, że to, o czym mówił Benedykt XVI, nie jest tylko czymś teoretycznym. To było świadectwo całego jego życia. Papież wiedział, że dzięki niemu może pomóc wszystkim, za których był odpowiedzialny - dodał.

U podstawy każdego powołania - jak dodał abp Gänswein - jest doświadczenie przeżyte, które potem staje się także przekonaniem. - Jeżeli Pan kogoś woła do tego, by szedł za Nim, to najpierw dla tej osoby staje się kimś żywym. Spotyka się, wzywa osobiście i to jest bardzo zrozumiałe oraz oczywiste dla osoby powołanej. W tym momencie przychodzi czas, w której Pan oczekuje osobistej odpowiedzi. I tak zaczyna się droga, pójście za, ale także z Jezusem - powiedział.

Powołanie to nie droga wybrana przez daną osobę

Mówiąc do kapłanów zaznaczył natychmiast, że nie jest to droga wybrana przez daną osobę. - To jest droga, na którą zostałem wybrany, a ona wymaga mojego zaangażowania - powiedział, dodając, że w międzyczasie trzeba przeżyć formację intelektualną, społeczną, duchową. - Jednak ostatecznie chodzi o takie słowo, wokół którego wszystko nas gromadzi i nadaje ono sens życiu - jest nim miłość. Mogę mieć wiele aspektów pozytywnych w moim kapłańskim czy zakonnym życiu, ale ostatecznie jeżeli u podstawy nie będzie miłości, to wszystko inne nie ma sensu - podkreślił abp Georg Gänswein.

DEON.PL POLECA

Następnie dodał, że w życiu szukał takiego przewodnika, któremu mógłby zaufać. Przewodnika, który go poprowadzi. - Stał się nim, któremu zawdzięczam wiele, zanim poznałem go osobiście, od strony intelektualnej, prof. Ratzinger, a potem papież Benedykt XVI. Wielokrotnie usłyszałem od niego, że cała nasza wierność powołaniu, jego sens, zaczynają się od miłości, którą mam w stosunku do Jezusa. Jeśli jej brakuje, albo się ona umniejsza, zaczyna zanikać, to nasza kapłańska wydajność, całe życie, nie stają się powołaniem. Zaczynają być katastrofą. Dlatego naszym zadaniem przez całe życie będzie utrzymać tę miłość jako żywą i świeżą - mówił.

Osoba, która w pełni przeżywa swoje powołanie, przynosi owoc nie tylko dla siebie, ale dla całego Kościoła

Według abp. Gänsweina kapłani muszą również widzieć, że mają Matkę, którą jest Kościół, pomimo wszystkich ludzkich problemów, z jakimi mają do czynienia na co dzień. - Według papieża Benedykta XVI nie jest możliwe, by w pełni przeżywać kapłaństwo bez pełni miłości do Matki - powiedział, mówiąc, że osoba, która w pełni przeżywa swoje powołanie, przynosi owoc nie tylko dla siebie, ale całego Kościoła. - To samo dotyczy życia konsekrowanego - dodał, kończąc, że księża nie są grupą uprzywilejowaną. - Są wciąż na służbie ludowi Bożemu - zakończył.

Arcybiskup gościł w Bydgoszczy na zaproszenie Centrum Edukacyjno-Formacyjnego, które z Fundacją Watykańską Joseph Ratzinger-Benedykt XVI, Centrum Studiów Ratzingera zainaugurowało cykl wykładów oraz spotkań formacyjno-edukacyjnych poświęconych pogłębieniu i propagowaniu nauczania papieża Benedykta XVI. W drugim dniu abp Georg Gänswein odwiedził również zakon klauzurowy Mniszek Klarysek od Wieczystej Adoracji.

Źródło: KAI / pk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Abp Gänswein: Bez tego życie księży staje się "katastrofą". Wielokrotnie słyszał o tym od Benedykta XVI
Komentarze (3)
KM
~Krzysztof Mróz
15 czerwca 2024, 10:23
Byłem księdzem. Odszedłem po wielu doświadczeniach rujnacych mnie jako człowieka... Dla proboszcza i biskupa jako wiakry jesteś nikim. Zataja się statystykę samobójstw kapłanów, giną najczęściej młodzi... Byłem też w tej kolejce ale przejrzałem. Mówienie o miłości do niewidzialnego Jezusa to abstrakcja wobec braku miłości szacunku do widzialnego podwładnego.
HZ
~Hanys z Namyslowa
13 czerwca 2024, 15:28
Zawsze myslalemze biskupami,kardynalami,zostaja najpobozniejsi kaplani,w ciagu mojego zycia tak sie rozczarowalem, arcybiskupa tak upodlono, upodlili Go swoi, mam jeszcze w pamieci tributte Benedykta XVI odczytane na pogrzebie kardynala Meissnera, Kosciol potrzebuje wierzacych biskupow nie idacych z duchem czasu, a ogladam cos odwrotnego, Ducha Swietego przejal durch czasu, wszystko skonczy sie katastrofa,narazie mamy kleski,brak powolan, ludzie wierza,ale odchodza od Kosciola,a nie od Boga, Kosciol. probuje kijem zawracac rzeki odplywow, kiedy biskupi i kardynalowie zaczna wierzyc, prawdziwie kochac Jezusa Chrystusa?? Ciagle nie moga pojac tego ze przyklad idzie z gory.
SG
~Stanisław Greszel
14 czerwca 2024, 17:51
Z jednym się nie zgodzę. Ludzie odchodzą tak samo od Boga, jak i od Kościoła. To w co sobie wierzą prywatnie, bez Kościoła - to jakiś ich wyrób bogopodobny, ale na pewno nie Bóg prawdziwy.