Agnieszka Kałuża: Życzyłabym sobie, by duszpasterze i biskupi byli bardziej wyczuleni na głos kobiet i świecką intuicję [ROZMOWA]

Fot. Joel Muniz / Unsplash
KAI / mł

- Nie jesteśmy na etapie zadowalającym. Kobiety raczej nie są zapraszane do pracy w instytucji Kościoła, a bez wątpienia pomogłoby to naszemu Kościołowi uniknąć niektórych nieprzyjemnych i krępujących sytuacji. Często napotykamy mur, trudny do sforsowania, i trzeba go jakoś obejść. To mozolny proces i kobiety czasami tracą na niego dużo energii - mówi Agnieszka Kałuża, przewodnicząca Krajowej Rady ds. Duszpasterstwa Kobiet, w rozmowie z KAI.

Głos kobiet nie jest w Kościele wystarczająco słyszany

KAI: Jak ocenia Pani rolę kobiet w Kościele w Polsce? Czy nasz potencjał jest we właściwy sposób wykorzystany?

Agnieszka Kałuża (przewodnicząca Krajowej Rady ds. Duszpasterstwa Kobiet): - Z przykrością powiem, że głos kobiet nie jest w Kościele wystarczająco słyszany, komunikacja z kobietami również mogłaby wyglądać inaczej. Życzyłabym sobie, jak wiele kobiet, by duszpasterze, biskupi, byli bardziej wyczuleni na świecką intuicję, która często widzi więcej i odkrywa te obszary, do których księża po prostu nie docierają. W orędziu papież Polak pisał, że wzrost obecności kobiet w życiu społecznym, ekonomicznym i politycznym na szczeblu lokalnym, krajowym i międzynarodowym jest procesem dobroczynnym. Dlaczego Kościół miałby być z tego wyłączony?

DEON.PL POLECA

Katolickie feministki oczekują zmiany w Kościele, która pozwoli mu być na równi Kościołem kobiet i mężczyzn, a także dostępu do pełnienia odpowiedzialnych funkcji w kościelnych instytucjach, czy również taki głos wybrzmiewa w duszpasterstwie kobiet?

- Tak, sama utożsamiam się z pewnymi oczekiwaniami świeckich zaangażowanych w Kościół i biorących za niego odpowiedzialność. Dużo zależy od otwartości kapłanów, także na poziomie diecezji, od tego czy duszpasterze, proboszczowie, biskupi zapraszają kobiety do współpracy. Dostrzegam już pewne zmiany, widzę kobiety działające w niektórych strukturach kościelnych. Niektórzy biskupi są otwarci i doceniają nasz potencjał, kwalifikacje i wykształcenie. Osobiście znam wiele kobiet, które chciałyby się bardziej zaangażować i pomóc Kościołowi, chociażby w zakresie mówienia o różnych trudnych sprawach, tak by były one bardziej zrozumiałe i uwzględniały wrażliwość drugiej osoby.

Kobiety z powodzeniem mogą pomagać w zarządzaniu parafią

- Obecnie nie jesteśmy tu na etapie zadowalającym. Kobiety raczej nie są zapraszane do pracy w instytucji Kościoła. Nasz głos z pewnością wniósłby empatię i uważność na drugiego człowieka, ale też pewną delikatność, które są cechą niektórych kobiet. Bez wątpienia pomogłoby to naszemu Kościołowi uniknąć niektórych nieprzyjemnych i krępujących sytuacji. Zobaczymy, czy zmiany czekające nasz Kościół pokażą zbliżony kierunek. Często napotykamy mur, trudny do sforsowania, i trzeba go jakoś obejść. To mozolny proces i kobiety czasami tracą na niego dużo energii. Wszystko zależy od tego z kim przychodzi nam współpracować. Ze swojej strony możemy pokazywać, że faktycznie mamy wysokie kompetencje, jesteśmy profesjonalistkami w wielu dziedzinach i oprócz tego, że realizujemy się w życiu rodzinnym i zawodowym, możemy te same kompetencje i umiejętności wnosić do kościoła.

A gdyby mogła Pani podpowiedzieć duchownym, gdzie widzi Pani większą rolę dla kobiet, na jakich konkretnie stanowiskach?

- Na przykład funkcja rzeczniczki, specjalistki w zakresie komunikacji, wykładowcy, organizatorki. Kobiety z powodzeniem mogą pomagać w zarządzaniu parafią, jako świetne menadżerki. Mam też koleżankę asystentkę kościelną. Oczywiście nie w Polsce. Myślę, że gdybyśmy chcieli znaleźć równowagę między tym, do czego jesteśmy przywiązani, a tym, co zostało wypracowane w innych krajach, mogłoby się to świetnie sprawdzić i nie tylko zmienić wizerunek Kościoła, ale też pomóc mu lepiej działać jako instytucji. Póki co, Kościół wydaje się wciąż miejscem zamkniętym. Znam co prawda kilku księży, którzy pozwalają kobietom na aktywność i zaangażowanie, jednak z uwagi na ilość obowiązków zawodowych i rodzinnych często trudno jest pogodzić z nimi taki wolontariat. Bywa, że kobiety czują się wykorzystane i wypalone, ponieważ oddają dużo swojego czasu, angażują się zawsze na 100%. Może warto, by mogły to robić w ramach swojej odpowiedzialności zawodowej.

Od czasów Jana Pawła II nic się nie zmieniło

Kolejną ważną kwestią jest rola sióstr zakonnych, których potencjał często nie jest wykorzystywany. Wiele z nich to osoby wykształcone, których rola niekiedy ogranicza się do podstawowych czynności.

- Tak, choć oczywiście są także w Kościele miejsca, gdzie siostry są doceniane, pełną ważną rolę, ich wykształcenie i kompetencje są wykorzystywane. Myślę, że doskonałym przykładem do naśladowania jest tu postawa papieża Franciszka, który pokazał, że kobietom można powierzyć różne funkcje w Kościele. Widoczna była ich rola podczas synodu. Często podkreśla on, że wnoszą do wspólnoty nową jakość. Wydaje mi się, że kobiety są bardziej otwarte na to, by patrzeć na niektóre kwestie z różnych stron, poszukiwać kompromisu w kwestiach spornych. Nie chodzi o to, że chcemy komuś coś zabierać, raczej dokładać te elementy, których brakuje do pełni. Siostry zakonne to skarbnica talentów. Są inicjatorkami spotkań i warsztatów dla kobiet, pracują z młodzieżą, są dowcipne i kreatywne. Nie wiem, czy Pani wie, ale jedna z największych legend warszawskiej ginekologii, to urszulanka SJK, s. Elżbieta Woźna. Jej sposób mówienia o sprawach intymnych, z poczuciem humoru i rzetelnie, budzi ogromny szacunek i zaufanie kobiet. Jak my wszyscy, mają też swoje słabe strony, o których dużo słyszeliśmy do tej pory, ale właśnie dlatego każdy potrzebuje wytrwałej pracy nad sobą.

Jak widzi Pani rolę kobiety katolickiej w dzisiejszych czasach?

- Myślę, że paradoksalnie od czasów Jana Pawła II nic się w tym temacie nie zmieniło. Ojciec Święty zachęcał kobiety do zaangażowania i aktywności w różnych sferach życia. Pokazywał, że powinny być one przed nimi otwarte i zagwarantowane prawnie. Widzimy, że jeszcze są miejsca, gdzie kobieta nadal jest na słabszej pozycji. Jednak powinnyśmy być kobietami dobrego wpływu i prowadzić do zmian, pokazując dobre i działające rozwiązania, stając odważnie, gdy komuś dzieje się krzywda, wzorując się na postawach kobiet biblijnych, nie wymuszaniem i szantażem czy nawet przemocą i agresją.

Wiele kobiet w Kościele pomaga innym kobietom w rozwoju osobistym

Poprzez pokazywanie dobrych i działających rozwiązań taką samą rolę możemy pełnić w życiu społecznym. Jako świadome katoliczki powinnyśmy też pokazywać szerszą perspektywę i ulotność błyskotek, które proponuje świat, a które szybko stracą swój blask. Wiemy, że na dłuższą metę potrzebne jest coś więcej, potrzebny jest Ktoś, na kim można się oprzeć w każdej sytuacji. Chrześcijaństwo ma ofertę nieporównywalną z żadną inną, bo ona nie ma terminu ważności, jest zawsze aktualna i nie trzeba jej aktualizować do nowszej wersji, a jego piękno tylko zyskuje przy bliższym poznaniu, jeśli w centrum stoi Jezus. O tym mówimy kobietom i z tym przekazem dociera wiele kobiet, głoszących konferencje, współprowadzących rekolekcje.

Wiele kobiet w Kościele pomaga innym kobietom w rozwoju osobistym, odkrywaniu swojego piękna i akceptacji tego, kim są. Naszą misją jest uświadamianie kobietom ich tożsamości i godności dziecka Bożego oraz uczenie, że należy tę godność szanować, wynosić do wartości, która ma być ważna w pierwszej kolejności dla nas samych. Będzie to możliwe, kiedy same będziemy świadome tej tożsamości.

KAI / mł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Agnieszka Kałuża: Życzyłabym sobie, by duszpasterze i biskupi byli bardziej wyczuleni na głos kobiet i świecką intuicję [ROZMOWA]
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.