Akcja adoracja? Młodzi są bardzo na tak. "Gdy stąd wychodzę, jestem bardziej sobą"
Nazwa jest najprostsza, jaka może być: "Kwadrans z Jezusem". I dokładnie o to chodzi w nowej akcji, którą ze swoją społecznością z Instagrama i TikToka rozkręca krakowski duszpasterz młodych, ks. Marcin Filar. Modlitewny minimalizm, poczucie wspólnoty i modlitewne wyzwanie okazuje się być strzałem w dziesiątkę.
Już po pierwszej dobie od zaproszenia do akcji zgłasza się kilkadziesiąt osób. Dlaczego? Dlatego, że już doświadczyli mocy duchowych wyzwań, które pomagają w rozwoju relacji z Bogiem i odkrywaniu siebie. I dlatego, że chodzi o rzecz naprawdę prostą: kwadrans adoracji Najświętszego Sakramentu. Raz w tygodniu, w wybranym przez siebie dniu i porze. Za to cyklicznie, przez wybrany okres.
- Pomysł siadł, bo jak ludzie się dowiadują, że chodzi o raz w tygodniu, ale nie muszą się deklarować na konkretny dzień ani konkretną godzinę, od razu piszą, że to super pomysł i super mobilizacja. Można się zdeklarować na trzy, sześć albo dwanaście miesięcy, potem można deklarację przedłużyć, a przez cały ten czas należysz do społeczności, która wspólnie Pana Jezusa adoruje - mówi ks. Marcin Filar.
Każde dzieło potrzebuje omodlenia
Krakowski duszpasterz przyznaje, że "Kwadrans z Jezusem" to inicjatywa wynikająca z ciągle poszerzającej się przestrzeni Crosspostu - czyli wielkopostnej akcji angażującej młodych w życie duchowe i rzucającej im wyzwania na miarę ich potrzeb. Pierwsza crosspostowa akcja odbyła się w 2021 roku, w tym roku miała miejsce trzecia edycja. Wokół Crosspostu rośnie społeczność młodych, którzy szukają swojej drogi wiary, a akcja związana na początku z okresem Wielkiego Postu rozszerza się na inne miesiące.
- Tło "Kwadransa z Jezusem" jest takie, że dojrzewają we mnie pewne rzeczy, które się będą działy wokół Crosspostu już po wakacjach, bo rozszerzam rzeczywistość Crosspostu poza wielki post. Dlaczego? Dlatego, że przekonałem się w tym roku na Lednicy, że to jest rzeczywistość, w której wiele osób się odnalazło i jest za nią wdzięczna. Formuła podejmowania wyzwań w wierze ludziom podeszła. I chcą tworzyć pewną społeczność - tłumaczy ks. Filar. - Poza tymi pomysłami wiem też, że każde boże dzieło potrzebuje tego, żeby było omodlone i zastanawiałem się, jak stworzyć społeczność nie wokół wyzwań, ale wokół modlitwy. I tak mi przyszło do głowy, że piętnaście minut adoracji to będzie w sam raz. Choć może się to wydawać mało, ale czasem dla mnie samego to jest dużo - dzieli się ksiądz.
"Z adoracji zawsze wychodzę, będąc bardziej sobą"
Co osobom wierzącym daje adoracja? Lista jest długa, ale w zaproszeniu skierowanym do swoich obserwatorów w mediach społecznościowych ks. Marcin podkreśla trzy rzeczy.
Pierwsza - to odkrywanie siebie. To coś, w czym młodzi, ale nie tylko oni, bardzo potrzebują wsparcia w czasach, kiedy świat cyfrowy daje złudne poczucie, że można być, kim tylko się chce, niezależnie od swoich talentów i charakteru, a jednocześnie stawia bardzo wysoko poprzeczkę oczekiwań, zmuszając ludzi podwójnego życia: tego na pokaz i tego prawdziwego, które nie jest ani trochę tak doskonałe, jak to widać na instagramowych zdjęciach. Łatwo się temu poddać i pogubić. I trudno znaleźć miejsce, w którym można bezpiecznie szukać tego, kim naprawdę się jest. A taką właśnie przestrzenią jest przestrzeń adoracji, czas spotkania z Jezusem w Najświętszym Sakramencie.
"Celem ucznia Jezusa jest bycie przy Nim. Klękając przed Nim, odkrywamy samych siebie. Z adoracji zawsze wychodzę będąc bardziej sobą" - pisze ks. Marcin w relacji na Instagramie.
Druga rzecz - to zatroszczenie się o tych, którzy Jezusa jeszcze nie odkryli, nie chcą Go w swoim życiu i sami nie przyjdą na adorację. "Jesteśmy społecznością ludzi, którzy trwają na adoracji Najświętszego Sakramentu. Przychodzimy do Jezusa, aby nas przemieniał i przez naszą modlitwę przyprowadził do siebie kolejnych, którzy może na razie są daleko i wcale nie chcą Go w swoim życiu" - czytamy w formularzu, który pozwala dołączyć do adoracyjnej społeczności. "Nie ma żadnych wytycznych dotyczących modlitwy, poza wzbudzeniem w sobie intencji, aby nasze trwanie na modlitwie pomogło w przyprowadzeniu do Jezusa kolejnych ludzi, też tych, którzy nie chcą"
Adoracja uczy, co jest sukcesem, a co porażką
Trzecia rzecz - to uczenie się czegoś, co w życiu bardzo się przydaje: oddawania Jezusowi wszystkiego, co się zdarza, niezależnie od tego, czy oceniamy to jako dobre, czy jako złe, najlepiej właśnie podczas adoracji. Dzięki temu inaczej patrzymy na to, co nam się wydaje porażką albo sukcesem. Ks. Filar na swoim instagramowym koncie pisze o tym tak: "Naszym ostatecznym celem jest niebo, prawda? Ale po drodze jest masa innych celów. Takich małych. Na dzisiaj, na jutro. Na przyszły miesiąc. Małe marzenia i aspiracje. Sukces będzie wtedy, gdy one doprowadzą Cię do nieba. A to wiąże się z bardzo ważną kwestią. Zgodą na to, że może się nie udać. Że Twoje wielkie dzieło się zawali, a w oczach ludzi będzie śmieszną, żałosną porażką. Jak odróżnić sukces od porażki, skoro granica jest tak cienka? Oddawać wszystko po kolei Jezusowi. Jeśli to będzie dobre dla Twojego zbawienia - pomnoży stokrotnie. Jeśli lepiej będzie Ci to zabrać - zabierze.
"Jak temat się rozwinie, jeden Bóg to wie"
Akcja, ogłoszona dwa dni temu, już zgromadziła kilkadziesiąt zainteresowanych osób, a to dopiero początek.
- Ważna jest ta myśl, że my przychodzimy dlatego, że inni nie chcą przyjść. Zanim się podejmie jakieś działania, zanim pójdzie ewangelizacja, to my przychodzimy, klęczymy i przed Jezusem jesteśmy. Co mnie bardzo cieszy - wśród osób, które się zgłosiły, przeważają osoby młodsze ode mnie. Może takich mam obserwatorów, ale dla mnie to jest - jak mówią oni - mega sprawa, bo pokazuje, że pragnienie adoracyjnej modlitwy w ciszy jest atrakcyjne dla młodych, to wcale nie jest duchowość zarezerwowana dla babci i ciotek - mówi ks. Filar.
"Zobowiązanie dotyczy adoracji Najświętszego Sakramentu przez 15 minut w dowolnym dniu tygodnia. Jeśli nie masz w pobliżu możliwości adoracji wystawionego Najświętszego Sakramentu - nawiedź Jezusa obecnego w tabernakulum. Nie ma żadnych wytycznych dotyczących modlitwy, poza wzbudzeniem w sobie intencji, aby nasze trwanie na modlitwie pomogło w przyprowadzeniu do Jezusa kolejnych ludzi, też tych, którzy nie chcą. (...) Choć każdy z nas będzie adorował w różnym miejscu i czasie, chciałbym, abyśmy mieli poczucie przynależności do wspólnoty, która trwa na adoracji. Jak temat się rozwinie… jeden Bóg to wie" - czytamy w formularzu zgłoszeniowym.
- Zapraszam każdego - niezależnie od wieku, miejsca zamieszkania i tego, jak blisko jest Pana Boga - żeby dołączył do nas na te 15 minut tygodniowo - dodaje duszpasterz.
Skomentuj artykuł