Arturo Sosa SJ do studentów z duszpasterstwa akademickiego: wsłuchujmy się w głos Pasterza

(fot. Studio Inigo)
Tadeusz Cieślak SJ

Od wizyty w duszpasterstwie akademickim w Gdańsku rozpoczął o. Arturo Sosa SJ swój pobyt w Trójmieście.

12 maja po południu przełożony generalny Towarzystwa Jezusowego przyjechał do Gdańska-Wrzeszcza, gdzie odprawił Mszę św. akademicką i wygłosił homilię.

(fot. Studio Inigo)

Nawiązał w niej do ewangelii Niedzieli Dobrego Pasterza, mówiąc o zadaniach chrześcijańskiej wspólnoty. Zachęcił przy tym wiernych do wychodzenia poza bezpieczne ramy "owczarni zapewniającej komfort i bezpieczeństwo", by udać się na życiodajne pastwiska wolności, która uzdalnia nas do miłości. Warunkiem jest jednak rozpoznanie głosu Pasterza czyli Jezusa, wydobycie go spośród różnych innych głosów i propozycji, jakie przychodzą ze świata. Tu właśnie ważny jest skarb rozeznawania, który pozostawił nam św. Ignacy. A z kolei rozpoznanie właściwego głosu pozwala odkryć nie tylko osobiste powołanie każdego z nas, ale także powołanie do tworzenia wspólnoty, jaką jest Kościół, otwierając się na innych. "Wsłuchujmy się w głos Pasterza - mówił o. Generał. Idźmy za Nim, wychodząc z bezpiecznych zagród naszego życia i pozwólmy także innym, aby do nas dołączyli, nawet jeśli myślą czy żyją inaczej niż my".

Duszpasterstwo akademickie działa przy prowadzonej przez jezuitów parafii Świętego Krzyża w Gdańsku-Wrzeszczu od 1958 r. Obecnie prowadzi je o. Paweł Kowalski. Nosi ono nazwę Winnica i obejmuje kilka kilkudziesięcioosobowych grup, w tym wspólnotę medytacji ignacjańskiej, Wspólnotę Odnowy w Duchu Świętym oraz wolontariaty. W ramach działalności DA można wymienić inicjatywy formacyjne dla studentów (w tym pogłębianie życia wewnętrznego w duchu św. Ignacego), nabożeństwa, wyjazdy integracyjne oraz działalność społeczno-charytatywną. Jak zauważa o. Kowalski, młodzież akademicka jest bardzo aktywna duszpastersko, łącznie z postulowanym przez papieża Franciszka robieniem ewangelicznego "rabanu". Nie brakuje też refleksji nad własnym powołaniem, co owocuje sakramentem małżeństwa bądź wybraniem życia zakonnego.

(fot. Studio Inigo)

Publikujemy całość homilii:

Drodzy Młodzi Przyjaciele,

Przede wszystkim pragnę wam powiedzieć, że bardzo się cieszę z tego naszego spotkania i wspólnej modlitwy tego wieczoru.

Wiem, że wasze duszpasterstwo nosi nazwę Winnica i ufam, że jest ono dla was miejscem w którym z biegiem czasu stajecie się dojrzali i cenni jak wyborne wino.

Ale nie o winnicy i nie o winie mówi nam dzisiejsza ewangelia, nie o latoroślach.

Dziś mówimy o owczarni, o owcach i pasterzu.

Dlaczego owce idą za pasterzem? Bo znają jego głos. Bo potrafią odróżnić Go od głosu innych ludzi.

Ta ewangeliczna scena odwołuje się do powszechnego doświadczenia słuchaczy Jezusa, które dla nas nie jest do końca jasne.

Spróbujmy jej się nieco dokładniej przyjrzeć i odnieść to do naszego życia, bo przecież nie o jakąś teorię czy ideę tu chodzi, ale o życie, o nasze życie!

Za czasów Jezusa było wiele owiec w owczarni i należały one do różnych właścicieli. Zostawiali je na noc pod opieką strażnika. Rankiem, gdy przychodził czas, aby wyruszyć, przychodzili pasterze i wołali swoje owce. Owce danego pasterza szły za nim, inne zostawały. Owce potrafiły rozpoznać swojego pasterza po głosie, choć pewnie też zdarzały się niektóre nieco mniej bystre, albo takie które jeszcze nie nauczyły się rozpoznawać głosu własnego pasterza, wówczas szły za tymi, które były z ich stada, szły wraz ze swoimi.

Chciałbym się odnieść do trzech wymiarów tej sceny:

1. do owczarni
2. do głosu pasterza
3. do stada

1. Owczarnia była miejscem schronienia i bezpieczeństwa. Dlaczego więc owce nie zostawały w niej cały czas? Ponieważ nie była życiodajna. Świerzy i najlepszy pokarm jest na pastwiskach, gdzie jest również przestrzeń. Owce czują się tam swobodnie, nie są niczym ogrodzone. Mogą biegać i bawić się. Są jednak wystawione na niebezpieczeństwa: grasują tam wilki i można się tam również zgubić. Jedyną ochronę zapewnia im pasterz. Od jego umiejętności zależy na ile owce będą dobrze chronione.

My także mamy swoje owczarnie. Odgrodzone skutecznie od wielu zagrożeń. Gdzie możemy czuć się bezpiecznie. Nasze miasta, domy, kręgi znajomych, plany, poglądy…  Niezliczone aplikacje w smartfonach, które wiele ułatwiają, ale również bardzo dobrze organizują nam życie - w jakimś stopniu mówią nam co mamy robić. Wszystko to może być rodzajem ogrodzenia, w którym się zamykamy, aby czuć się bezpiecznie. Wydaje się, że nie potrzebujemy niczego więcej niż to co mamy: smacznie zjeść, ładnie się prezentować w mediach społecznościowych, dobrze się bawić, czasem pojechać na jakąś wycieczkę. Czy jednak to wszystko daje nam życie? Czy czujemy, że jesteśmy wolni, że robimy to co naprawdę jest naszym życiowym powołaniem, tym do czego zostaliśmy stworzeni?

Bóg zaprasza nas do wyjścia z owczarni zapewniającej komfort i bezpieczeństwo. Bóg chce wyrywać nas z naszych schematów myślenia. Zobaczcie jak w scenie z Dziejów Apostolskich niektórzy Żydzi zupełnie nie są w stanie usłyszeć dobrej nowiny, tak bardzo są skupieni na własnych wyobrażeniach, uczuciach, lękach.

Bóg prowadzi nas na pastwiska wolności, bo tylko w wolności jesteśmy zdolni kochać. I choć w świecie wolności pojawia się wiele niebezpieczeństw, to towarzyszy nam zaufanie do Tego, który jest naprawdę dobrym Pasterzem i zatroszczy się o nas.

2. Pasterz woła swoje owce. One znają jego głos. I nie są to owce anonimowe dla tego pasterza. Ale to owce muszę zdecydować, czy pójść za głosem, który słyszą.

Tak samo do nas docierają niezliczone głosy. Różni ludzie, różne sprawy, różne pomysły na to jak życie powinno wyglądać. Media proponują nam wiele wzorców. Najczęściej chodzi o wydawanie pieniędzy na coś, lub poświęcanie na coś naszego czasu. Zarówno w jednym jak i w drugim przypadku, chodzi o to, byśmy oddali jakąś części naszego życia. Jak rozpoznać głos Pasterza pośród wielu głosów, które nas wołają? Jak ten głos rozeznać?

Sztuka odnajdywania Bożej obecności, jego woli, sztuka rozeznania jest jednym ze skarbów jakie zostawił nam św. Ignacy. Opiera się ona na wolności, o której przed chwilą mówiłem. Wewnętrzna wolność daje przestrzeń do usłyszenia i pójścia za czyimś głosem. Potrzeba jeszcze tylko rozpoznać ten głos. Ale żeby go rozpoznać, muszę go znać. Dlatego św. Ignacy poświęca tak wiele uwagi poznaniu Jezusa. W naszej duchowości, a właściwie w całym chrześcijaństwie, wpatrujemy się w Jezusa, słuchamy Jego słów, kroczymy Jego drogami: czytając Ewangelię, uczestnicząc w liturgii. Krok po kroku Jezus staje się dla nas coraz bardziej znany, coraz bliższy. Zaczynamy znać Jego sposób działania i myślenia. Stąd berze się umiejętność rozeznania głosu Pasterza. Aby rozpoznać osobę, którą kochamy, albo z którą spędzamy dużo czasu, wystarczy usłyszeć jej kroki albo zobaczyć jej niewyraźną sylwetkę. Tak samo jest z Bogiem, jeśli żyję z Nim na co dzień, to rozpoznam Go nawet pomiędzy wieloma głosami, które będą próbowały Go zagłuszać.

3.  Ostatni wymiar, o którym chciałem powiedzieć, to bycie częścią stada. Dla dobrego pasterza każda owca jest wyjątkowa i ważna. Jezus przypomina nam o tym w przypowieści o zagubionej owcy. Z drugiej jednak strony żyjemy w społeczeństwie, jesteśmy częścią grupy i to jest nasze naturalne środowisko rozwoju. Czasem trudno jest oprzeć się grupie, postąpić zgodnie z własnym przekonaniem, nie iść owczym pędem, a z drugiej strony to inni są dla nas wsparciem.

Bóg z pewnością widzi każdego z nas z osobna, ale też stworzył nas we wspólnocie (jako mężczyznę i kobietę) i powołuje nas we wspólnocie jaką jest Kościół. Myślę, że to dzisiejsze słowo także podkreśla mocno to, że powinniśmy pamiętać, że w kontekście relacji z Bogiem potrzebujemy także wspólnoty. Wspólnoty, która pomoże nam usłyszeć głos pasterza, gdy będziemy zmęczeni; wspólnoty która będzie dawała wsparcie i będzie miejscem poznawania coraz bardziej dobrego Pasterza.

Pamiętajcie jednak, że wspólnota nie może stać się owczarnią, nie może tworzyć poczucia bezpiecznego ogrodzenia się od świata. Wspólnota, którą tworzymy jako chrześcijanie, jest zawsze otwarta na innych. Paweł z Barnaba idą do pogan, a w Księdze Apokalipsy czytamy, że "przed tronem i przed Barankiem" stoją ludzie "z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków". Nikogo nie przekreślajmy, nie twórzmy podziałów na my i oni. Wsłuchujmy się w głos Pasterza, idźmy za Nim, wychodząc z bezpiecznych zagród naszego życia i pozwólmy także innym, aby do nas dołączyli, nawet jeśli myślą czy żyją inaczej niż my.

(fot. Studio Inigo)

Na poniższym filmie możesz posłuchać kazania:

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Arturo Sosa SJ do studentów z duszpasterstwa akademickiego: wsłuchujmy się w głos Pasterza
Komentarze (2)
KN
Krzysiek Niepiekło
12 maja 2019, 22:51
Trzynasta reguła Loyoli trzymania z kościołem Reguła 13. By we wszystkim utrafić w sedno, powinniśmy być zawsze gotowi wierzyć, iż białe, które widzę, jest czarne, jeżeli się tak wypowie Kościół hierarchiczny, w przekonaniu, że między Chrystusem, naszym Panem i Oblubieńcem, a Kościołem, Jego Oblubienicą, działa ten sam Duch, który nami kieruje i rządzi ku zbawieniu innych dusz. Świętą Matką naszą, Kościołem, rządzi bowiem i kieruje ten sam Duch i Pan nasz, który nam dał dziesięć przykazań. A to jest z listu Jana: 1 J2 26 To wszystko napisałem wam o tych, którzy wprowadzają was w błąd. 27 Co do was, to namaszczenie, które otrzymaliście od Niego, trwa w was i nie potrzebujecie pouczenia od nikogo, ponieważ Jego namaszczenie9 poucza was o wszystkim. Ono jest prawdziwe i nie jest kłamstwem. Toteż trwajcie w nim tak, jak was nauczył. No i jedno z drugim nie da się pogodzić, chyba że zostaliśmy na stałe pozbawieni namaszczenia od Jezusa. Namaszczeniem od Jezusa jest spożywanie Jego Ciała i Krwi. Wtedy nikogo nie musimy słuchać, bo będzie nas pouczał sam Bóg. Slepe posłuszeństwo, które zaleca Loyola, to jest szatański pomysł, bo wtedy to słuchamy człowieka, a odrzucamy pouczenia Boga. Jest jeszcze Jr 31,31 o nowym przymierzu we Krwi Chrystusa. Tam też jest o tym, że Bóg wypisze swoje prawo w naszych sercach i nie będziemy potrzebować pouczeń. Loyola to "święty" potrzeby chwili. Taka kontra na kontrreformację. 
KN
Krzysiek Niepiekło
12 maja 2019, 22:57
Przepraszam, miało być - kontra na reformację.