Bioetyczny Labirynt: Transseksualizm

(fot. massdistraction / flickr.com)
ks. Piotr Kieniewicz MIC / Radio Watykańskie / slo

Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak wielkim dramatem jest niezdolność do zaakceptowania swojego ciała jako - no właśnie - jako swojego: z całą złożonością jego struktury biologicznej i zachodzącymi w nim procesami fizjologicznymi.

Wbrew pozorom, nie chodzi o to, że komuś się jego ciało nie podoba. W transseksualizmie człowiek nie ma poczucia tożsamości w odniesieniu do swojego ciała, nade wszystko w zakresie jego sfery seksualnej. Innymi słowy, mężczyzna identyfikuje siebie jako kobietę uwięzioną w męskim (a więc cudzym) ciele. Podobnie kobieta czuje się mężczyzną, mimo posiadania kobiecego ciała.

Nieprawidłowa autoidentyfikacja płciowa jest niezwykle poważnym stanem nieprzezwyciężalnego konfliktu wewnętrznego. Jakkolwiek jego natężenie może być bardzo zróżnicowane w poszczególnych przypadkach, nie wolno żadnego z nich lekceważyć. Skutkiem błędnej autoidentyfikacji płciowej nierzadko bywają poważne stany depresyjne. Odsetek prób samobójczych osób transseksualnych jest zdumiewająco wysoki, zwłaszcza jeśli uwzględni się niebywałą wręcz skuteczność medycyny w leczeniu depresji. Problem w tym, że u osoby transseksualnej niezwykle trudno usunąć przyczynę problemu. Co więcej, mimo prowadzonych badań, nie udało się ustalić przyczyn transseksualizmu. Stawiane są hipotezy, ale żadna z nich nie wyjaśnia wszystkich wątpliwości; co więcej - niektóre teorie, mimo iż znajdują jakieś uzasadnienie w faktach, wzajemnie się wykluczają.

Współczesna medycyna próbuje konflikt osobowości rozwiązać poprzez dostosowanie ciała - na ile jest ono możliwe, jest kwestią odrębną - do przeżywającej wewnętrzny dramat psychiki. Poprzez stymulację hormonalną z jednej strony, zabiegi chirurgiczne z drugiej, ale też prawną zmianę tożsamości na zgodną z odczuwaną płcią i towarzyszącą temu wszystkiemu psychoterapię, próbuje się zbudować w osobie transseksualnej poczucie więzi ze zmodyfikowanym chirurgicznie ciałem, które zaczyna przypominać ciało płci psychicznej. Oczywiście, nie w każdym przypadku cała procedura doprowadzona jest do końca. Niekiedy dla względnego komfortu psychicznego osoby transseksualnej wystarcza sądowna zmiana tożsamości połączona ze stymulacją hormonalną i psychoterapią.

Nawet jednak wtedy, gdy proces tak zwanej zmiany płci jest doprowadzony do końca, nie czyni on z kobiety mężczyzny, ani odwrotnie. Warto się przyjrzeć, na czym polega ta procedura, by dobrze zrozumieć jej naturę.

Proces dostosowania płci biologicznej do płci odczuwanej jest rozłożony w czasie, obejmując okres około dwóch lat, a niekiedy dłużej. Zaczyna się od stymulacji hormonalnej, której celem jest wytłumienie przejawów charakterystycznych dla płci odrzucanej i stopniowe kształtowanie znaków płci odczuwanej. W pewnym momencie rozpoczynany jest cykl operacji chirurgicznych. Usuwane są gonady, gdyż są one odpowiedzialne za produkcję hormonów płciowych płci biologicznej. Usuwane są też zewnętrzne cechy płciowe, a w dalszej kolejności - kształtowane są bioprotezy zewnętrznych narządów płciowych płci postulowanej. Jakkolwiek są one formowane z żywych tkanek, pozbawione są struktury i cech właściwych prawdziwym organom. Nie mają także podstawowej cechy narządów rozrodczych - nie mogą służyć do prokreacji.

Mówiąc wprost, tak zwana operacja zmiany płci jest zbiorem procedur medycznych, w których efekcie ciało osoby transseksualnej zostaje okaleczone, wysterylizowane i zmodyfikowane w ten sposób, by wyglądało jakby przynależało do tej płci, z którą się dana osoba identyfikuje. Wiele codziennych czynności przypomina jednak człowiekowi, który poddał się tym zabiegom, że mimo uzyskanego na stole chirurgicznym wyglądu, nie stał się on/ona naprawdę mężczyzną lub kobietą. Protezy, nawet te ukrwione, biologiczne, pozostają tylko protezami.

Proces tak zwanej zmiany płci generuje zresztą także inne problemy. Zburzone zostają relacje społeczne, niekiedy relacje rodzinne - w tym małżeńskie i rodzicielskie. Niekiedy cała historia nabiera charakteru swoistego ekshibicjonizmu, jak to ma miejsce obecnie w polskim parlamencie. Warto zwrócić uwagę, że dramat transseksualizmu zostaje wówczas wykorzystany jako narzędzie polityczne, w którym sama ta osoba oraz jej godność schodzą na plan dalszy, zarówno ze strony "sympatyków" jak i "przeciwników".

Jak pomóc osobom transseksualnym? Niewątpliwie potrzeba wiele solidnych, uczciwych badań, by dobrze poznać i zrozumieć złożoność stanu psychiki osoby transseksualnej. Potrzeba rozwoju psychologii i psychiatrii, które dadzą szansę na przezwyciężenie wewnętrznego konfliktu jaki przeżywa dany człowiek. Chora jest bowiem psychika, która - z nieznanych nam powodów - odrzuca ciało jako nieprawidłowe płciowo. To prawda, że łatwiej jest to ciało zmodyfikować farmakoterapią i technikami chirurgii plastycznej, niż podjąć batalię o uzdrowienie psychiki. "Łatwiej" nie oznacza jednak "lepiej"; nie oznacza "dobrze". Przyjęty przez medycynę kierunek działania wobec osób transseksualnych nie jest dobry. Niestety…

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Bioetyczny Labirynt: Transseksualizm
Komentarze (14)
W
Wolfie
17 grudnia 2013, 01:34
Nie wiadomo z kad sie bierze ta choroba Transeksualizm. Wiec po co stwierdzenie ze chora jest psychika ? Jestem po zmianie plci typu M K i atrapy we mne nie ma tylko przeszczep z mojego wlasnego ciala. Autor pisze ladnie Panu bogu swieczke diablu ogarek. Nic z prawdy do konca nie napisal. Moze kolejny artykul bedzie bardziej obiektywny i uczciwy. Powodzenia.
TK
Taki ktoś 3
21 maja 2013, 17:57
Bolą mnie autorytarne wypowiedzi, bez dogłębnej znajomości tematu. Boli mnie łatwe stwierdzenia Autora: "To prawda, że łatwiej jest to ciało zmodyfikować farmakoterapią i technikami chirurgii plastycznej, niż podjąć batalię o uzdrowienie psychiki. "Łatwiej" nie oznacza jednak "lepiej"; nie oznacza "dobrze". Przyjęty przez medycynę kierunek działania wobec osób transseksualnych nie jest dobry. Niestety…". Jaką alternatywę można było dać mi i osobom takim jak ja? Kościół nie daje odpowiedzi. Nie uważam transseksualizmu za normę. Dla mnie jest ciężką chorobą, z konsekwencjami której będę żyć do końca życia. I nawet teraz znając te konsekwencje - jeśli miałbym podjąć jeszcze raz taką decyzję podjąłbym ją bez wahania. Jeśli ktokolwiek chciałby dowiedzieć się czegoś więcej, lub potrzebuje wsparcia - zapraszam do kontaktu: czesiekmaciejewski@gmail.com
TK
Taki ktoś 2
21 maja 2013, 17:57
Od 7 roku życia intensywny sport - z piłką nożną na czele. Gdy miałem 10 lat chciałem wpaść pod samochód, bo myślałem, że jak wezmą mnie do szpitala i zoperują - to lekarze stwierdzą, że w środku jestem chłopcem. Potem okres dojrzewania - bardzo trudny - kiedy to po raz pierwszy zwierzyłem się spowiednikowi, że czuję się chłopcem. I okres dwóch lat terapii, starania, nieustannego przełamywania się (od 15 do 17 roku życia), żeby żyć normalnie - jako dziewczynka. Bez większego skutku. Potem próba samobójcza, którą cudem przeżyłem. Tamten moment wspominam jako zupełny brak perspektyw, czarną dziurę, brak nadziei. W wieku 18 lat zacząłem proces leczenia. Pomimo wcześniejszych trudności z nauką w liceum zdałem maturę (już jako facet) na 5.0. Potem ukończone z wyróżnieniem dwa kierunki studiów. Dziś jestem cenionym specjalistą w swojej branży, pracuję i jestem nazwijmy to "społecznie użyteczny". Płacę podatki, angażuję się społecznie. Nie mam wypisane na czole - "transseksualista" - i wielu ludziom, którzy mnie spotykają do głowy nie przyjdzie, że taki właśnie jestem.
TK
Taki ktoś
21 maja 2013, 17:56
Postanowiłem dodać komentarz, z uwagi na to, że problem dotyczy mnie osobiście. Mam 35-lat i jestem po procesie korekty płci (celowo nie używam pojęcia zmiana płci). Jestem wierzący, praktykujący i świadomie (znając stanowisko Kościoła i konsekwencje nazwijmy to prawno-kanoniczne) żyję sam. Nie sposób określić jak trudno żyje się osobie transseksualnej przed podjęciem leczenia. To nie jest tak, jak wydaje się wielu osobom, że w którymś momencie przychodzi jakieś "widzimisię". Od wczesnego dzieciństwa (odkąd pamiętam) czułem się chłopcem. Od zawsze bawiłem się typowo męskimi zabawkami i w typowo chłopięce zabawy.
T
TS
6 marca 2013, 20:17
Ja również jestem osoba transseksualną k/m. Wierze w Boga i Kościół, w którym znajduje ukojenie. Nie było tak, był okres w moim życiu gdzie czułem sie wykluczony z Kościoła. Usłyszałem, że jestem potępiony na wieki bo jestem "inny", "kocham inaczej", "powinienem sie leczyć psychiatrycznie" itp. Ciężko żyć gdy ma sie poczucie wymiotowania swoim ciałem l, duszenia sie sam sobą, poczucia więźnia w swoim ciele. To straszne każdego poranka budzić się, że moje "piekło" nadal trwa i co gorzej musze sie na to godzić i nieustannie walczyć o poczucie własnej wartości.
P
Paweł
4 lutego 2013, 18:14
Nauka  już odkryła, że mózg osoby cierpiącej na tę przypadłość ma budowę  adekwatną do postulowanej tożsamości płci. Naukowcy nie wiedzą jednak do końca dlaczego ciało formuje się w przeciwny sposób do mózgu. Transseksualizm nie jest więc chorobą psychiki ale biologiczną anomalią z której trzeba zaradzić aby poszkodowani mogli godnie żyć, rozwijać się jako osoby, nawiązywać  zgodne ze swoją tożsamością relacje z otoczeniem.
I
inna
2 lutego 2013, 22:37
Co za bzdury piszecie. Jakie ma szczescie ta dziewczynka, ze nie natkneła sie na wasze bzdury, obejrzyjcie sobie  http://www.youtube.com/watch?v=dSlEScXUK70&list=LLuOSBIcOSRmnfoOuvCj_iag Jestem osobą transeksualną, która próbuje pogodzic to wszystko, mało tego jestem osobą wierzącą, nie zrobiłam niczego, co by mnie wykluczało z koscioła, ale wierzcie, gdybym była na jej miejscu, miała te mozliwosci zrobiłabym to. Nie zrozumiecie nigdy , w jakim piekle żyjemy. A takimi wypowiedziamy robicie wszystko by nas odrzucic poza wspólnotę, na szczescie On widzi co mam w sercu, jakim jestem człowiekiem nie wy !
J
jac
2 lutego 2013, 12:28
wspaniale, że podnosimy wiedzę na ten temat. Szczególnie w kontekście chrześcijańskim. Im więcej światłej informacji tym lepiej, im bardziej powszechny chrześcijański support tym lepiej. Zetknąłem się z tym tematem bezpośrednio, bo mam dojrzewające dzieci; przynoszą do domu takie "ciekawostki", że czasem jestem bliski szaleństwa :-). Muszę na bierząco odrabiać to trudne rodzicielskie zadanie. Jako ojciec w chrześcijańskiej rodzinie mam berdzo ciężkie zadanie, bo duchowni i tym samym duszpasterstwa oddzielają się od problemów homo.. i trans.. murem milczenia i moralizatorstwa, niekiedy na bardzo niskim poziomie retorycznym. Psychlolodzy chrześcijańscy są kompletnie nie przygotowani, a temat jest wymagający. Problemami homo... zajmuje się w całej Polsce tylko ....kilka malutkich grup społeczników, zaś tematem trnas...- nie nie znalazłem nikogo.
K
krakus
2 lutego 2013, 10:06
Fantastyczny artkuł!!!!! Nie potępia człowieka, który dookonał modyfikacji (okaleczenia) swojego ciała!!!!! Powinno się jednak potępić tego człowieka (Palikota), który nieszczęśliwe życie cierpiącej osoby(mężczyzna/kobieta) wykorzystuje do swoich brzydkich celów. Dziwi mnie tylko to, że sama nieszczęśliwy człowiek (Grodzka) pozwala na takie wykorzystywanie swojej osoby, na wyśmiewanie  się ze siebie, na plucie na siebie. Gdyby ta osoba ze swoją prywatną sprawą (okaleczenie-"zmiana płci") nie afiszowała się przed całym światem, żyłaby spokojnie jak każdy inny człowiek. Przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie opowiada wszem i wobec o swoim leczeniu, o swoich operacjach, tak samo powinno być i w tym przypadku.
Janusz Brodowski
2 lutego 2013, 09:54
"Co więcej, mimo prowadzonych badań, nie udało się ustalić przyczyn transseksualizmu. Stawiane są hipotezy, ale żadna z nich nie wyjaśnia wszystkich wątpliwości; co więcej - niektóre teorie, mimo iż znajdują jakieś uzasadnienie w faktach, wzajemnie się wykluczają." "Chora jest bowiem psychika, która - z nieznanych nam powodów - odrzuca ciało jako nieprawidłowe płciowo." Autor albo przeczy sam sobie, albo uważa, że znalazł powód transseksualizmu. Najgorzej jak specjaliści w jednej dziedzinie (w tym wypadku bioetyk) uzurpują sobie prawo do wypowiadania twierdzeń w innej (w tym wypadku psychiatria). Razi mnie w tym artykule autorytaryzm wypowiedzi dotyczących medycyny ubrany w ładne słówka: "Przyjęty przez medycynę kierunek działania wobec osób transseksualnych nie jest dobry. Niestety…" Problemem jest, że nikt z ludzi nie zna powodów transseksualizmu i lekarze kierują się w tym przypadku zasadą spełniania oczekiwań osób chorych (ze względu m.in. na dużą liczbę samobójstw w tej grupie). Medycyna jest w tym przypadku tak naprawdę bezradna.
W
wanda
2 lutego 2013, 08:18
Mężczyzna czuje,że jest kobietą.Jednak żeni się i  staje się ojcem.Wbrew sobie?
jazmig jazmig
2 lutego 2013, 07:29
Kaleczą, zamiast leczyć. Tu jest potrzebny psycholog lub psychiatra, a nie chirurg.
R
Recenzja
1 lutego 2013, 23:50
Do autora: warto wyjustowywać tekst oraz stosować twardą spację, jakaś bibliografia też jest mile widziana, odnośniki do badań itd.
C
Cyryl
1 lutego 2013, 23:38
Ten tekst powinien być pokazywany jako wzorcowy jeśli chodzi o ton, styl i język mówienia o tych problemach.