Biskupi chcą autonomii. Trudne sprawy rozstrzygną lokalnie?

(fot. © Mazur/catholicnews.org.uk)
RV / pk

Żaden z ojców synodalnych nie chce zmieniać doktryny, jednak coraz bardziej narasta poczucie, że wiele istotnych kwestii powinno być rozstrzyganych na szczeblu lokalnym.

Zwraca na to uwagę abp Mark Coleridge z Australii. Jego zdaniem o rodzinie i małżeństwie trudno jest mówić na szczeblu uniwersalnym. Przede wszystkim dlatego, że nie istnieje coś takiego, jak rodzina. Istnieją tylko rodziny i wiele wzorców życia rodzinnego - podkreśla abp Coleridge.

- Na szczeblu lokalnym powinny być rozstrzygane sprawy dotyczące strategii duszpasterskiej zwłaszcza w odniesieniu do tych, którzy doświadczają trudności - powiedział Radiu Watykańskiemu australijski arcybiskup. - Potrzeba większej kreatywności w terenie. Niektórzy twierdzą, że jeśli nie otworzymy na przykład drzwi na rozwiedzionych, którzy żyją w nowym związku, to cały synod będzie do niczego. Myślę, że tak nie jest. Ten synod powinien raczej otworzyć przed nami drzwi kreatywności wobec konkretnych sytuacji. Tego uczy nas sam Papież. On nam pokazuje, że mamy wielkie pole manewru w duszpasterstwie. Nie stoimy przed alternatywą: stare rozwiązania albo nic. Musimy myśleć w nowy sposób. Na przykład zawsze nam mówiono, że publicznie mamy głosić prawdę, a prywatnie mamy się odnosić do ludzi z miłosierdziem. To już się skończyło. Dziś potrzebujemy publicznych gestów miłosierdzia. To właśnie czyni Papież Franciszek. Na przykład, zapytany o homoseksualistów, odpowiedział: "kimże ja jestem by ich sądzić". Jest to bardzo publiczny gest.

Ten sam temat był też dziś podjęty na codziennym briefingu z dziennikarzami. Niemiecki benedyktyn opat Jeremias Schröder podkreślił, że często słyszał, jak ojcowie synodalni wnioskowali o większe uprawnienia dla lokalnych episkopatów przy rozstrzyganiu spraw dotyczących małżeństwa i rodziny. Jego zdaniem przynajmniej dwudziestu biskupów opowiadało się za takim rozwiązaniem, podczas gdy jedynie dwóch czy trzech się temu sprzeciwiało, wskazując, że jedność Kościoła powinna zostać zachowana również na tym polu.

DEON.PL POLECA


- Sądzę, że na przykład w kwestii rozwiedzionych, żyjących w nowym związku, powinno się pozwolić na lokalne rozwiązania duszpasterskie. Katolicka opinia publiczna w Niemczech jest bardzo wrażliwa na tym punkcie. Również postrzeganie homoseksualizmu i społeczne przyzwolenie na homoseksualizm jest bardzo zróżnicowane w zależności od kultury. I dlatego jest dla mnie oczywiste, że również na tym polu powinno się pozwolić episkopatom na formułowanie własnych rozwiązań duszpasterskich, które muszą być zgodne z tym, co można głosić, nauczać i przeżywać w danym kontekście - powiedział opat Schröder.

Na niebezpieczeństwa płynące z takiej postawy zwróciła jednak uwagę świecka audytorka z Rwandy. Istnieją pewne elementy nauczania, które trzeba zachować - powiedziała na spotkaniu z dziennikarzami Thérèse Nyrabukeye. Rozwiązania duszpasterskie mogą być różne, ale muszą one w sposób jasny odpowiadać nauczaniu Kościoła. Inaczej z Kościołem będzie można robić cokolwiek, i stworzymy sobie sekty wewnątrz Kościoła katolickiego. Jest to kwestia bardzo delikatna. Ojcowie synodalni muszą to dobrze przebadać i pomyśleć nad konsekwencjami takich rozwiązań dla samej natury Kościoła - dodała rwandyjska audytorka.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Biskupi chcą autonomii. Trudne sprawy rozstrzygną lokalnie?
Komentarze (13)
KM
Katarzyna Michalska
14 października 2015, 15:10
"-Potrzeba większej kreatywności w terenie." Co to w ogóle za język?? To koło garncarskie albo kurs wyplatania z wikliny? Jak widać problemem nie jest to, że ogół chce takich zmian, tylko że poszczególni zwolennicy partykularyzmów grożących wprost schizmą z uporem maniaka odwracają kota ogonem. A to Papieżem się podpierają, a to widzą przyczyny kryzysów tam, gdzie ich nie ma, nie widząc ich tam, gdzie są. Jeszcze chwila, a zaczną twierdzić, że Komunia dla rozwiedzionych w ponownych związkach wynika wprost z Ewangelii. Jest kryzys rodziny jako takiej, kryzys małżeństwa, a nie kryzys treści nauczania Kościoła w tym względzie!
14 października 2015, 14:10
Tzw. "duch" SVII, najpierw wyrzucenie łaciny pod pozorem lepszego zrozumienia Mszy sw, a teraz autonomia stanowienia o Prawdzie pod pozorem "róznic" duszpasterskich. Prywatyzacja wiary ma sie dobrze.
MH
Marcin H
14 października 2015, 15:23
Akurat w przypadku łaciny to się z tobą nie zgodzę. Dlaczego mam nie mieć możliwości słuchania mszy w ojczystym języku i aktywnie w niej uczestniczyć dzięki temu że to właśnie rozumiem.
14 października 2015, 15:27
Ileż można ciągnąć ten sam temat. Tak jak łacina wyparła grekę, starofrancuski, celtycki, języki germanskie... i inne języki basenu morza śródziemnego w pierwszych wiekach, tak i sama zastała wyparta. Swoją drogą, Sobór w Trydencie wcale nie "nakazał" łaciny. Jeśli znajdziesz ów dekret "narzucający łacinę" z pewnością zwolennicy tej teorii będą Ci bardzo wdzięczni. (Bo sami do tej pory nie znaleźli.) Tak porostu było użytecznie. Wiara powinna być jak najbardziej przeżywana osobiście a zrozumiały język PŚ i liturgii zaje się tu być podastawą.
14 października 2015, 15:30
Rozumienie Liturgi obecnie jest porównywalne z tym przed SVII, mimo uproszczenia, jezyka lokalnego etc.
14 października 2015, 15:31
Rozumiesz teksty liturgiczne po angielsku, czy niemiecku?
MH
Marcin H
14 października 2015, 16:05
A co to ma do rzeczy? Jak mieszkam w jakimś kraju to powinieniem nauczyć się tego języka, a jak idę na mszę w obcym to jestem turystą i tyle. Tak jest ze wszystkim.
14 października 2015, 16:13
Widzisz ma wiele - jezyk łaciński byl (i jest) jezykiem uniwersalnym dla Liturgii, a zrozumeinie Liturgii po łacinie nie tylko nie jest trudne, ale jest zalecane przez ostatni Sobór (SVII). Zauważ, iz pisze o fałszywie rozumianym duchu SVII, który wyrzucił łacine z Kościoła.
MH
Marcin H
14 października 2015, 16:29
Bez obrazy ale zapewne jesteś trochę starszy i gdy byłeś młody to msze święte były odprawiane w tym języku stąd pewnie twoje przyzwyczajenie. Mój tata który ma prawie 70 lat jakoś za tym nie tęskni. A wytłumacz to młodym ludziom - niezrozumiałe jeszcze bardziej by ich wypychało od Kościoła.
14 października 2015, 16:36
Marcinie - wręcz odwrotnie chciało by się rzec. A tak naprawdę to znam ludzi starszych genialnie pamietajacych Liturgie po łacinie. Ale znam takze młodych ludzi, któzy sami z siebie chcą, uczą sie poznają Liturgię po lacinie. I nie chodzi tutaj tylko o Mszę "Trydencką", lecz o wiele wiecęj, bo nawet Msza św. "nowa" w łacine jest piękniejsza niż po polsku, angielsku... O gregorianie nie wspominajac.  
MH
Marcin H
15 października 2015, 08:33
Ilu jest tych młodych ludzi którzy sami chcą poznawać liturgię po łacinie? To jest garstka i to ludzi którzy są już na pewnym - wyższym etapie rozwoju duchowego. A co z resztą, większością? Owszem fajnie że jest to jakieś duchowe doświadczenie dla tej garstki i niech takie msze również się odbywają, ale moim zdaniem twoje oskarżenia SVII w tej kwesti są jak najbardziej mylne. Z drugiej strony co do argumentu uniwersalności liturgi to trzeba było by ją wprowadzić w języku angielskim. Młodzi jeszcze chętniej by przychodzili, chociażby żeby podszkolić język ;)
14 października 2015, 13:52
Kościół lokalnie (miejscami?) katolicki... No cóż Ewangelizacja Europy przychodzi z Afryki, może poza imamami Kościół niemiecki przyjmie trochę katechistów z Afryki?
jazmig jazmig
14 października 2015, 13:44
Jak ktoś chce lokalnie rozstrzygać ważne sprawy doktrynalne, to niech się przeniesie do luteranów lub im podobnym. Nie ma powodów, aby KK dostosowywał się do ludzi, którzy lepiej od Jezusa i apostołow znają Ewangelię.