Bł. Carlo Acutis po śmierci objawił się swojej cioci w niezwykły sposób

(fot. carloacutis.com)
KAI / jb

Matka beatyfikowanego 10 października w Asyżu Karola Acutisa ujawniła w rozmowie z francuską agencją prasową AFP, że wkrótce po śmierci swego syna dowiedziała się od swej siostry, iż trzymał on w rękach jej psa, którego nigdy wcześniej nie widział.

Według agencji świadczy to jednoznacznie o tym, że włoski nastolatek, który być może zostanie w przyszłości ogłoszony patronem internetu, kochał także zwierzęta. Było to bardzo w duchu św, Franciszka, w którego mieście rodzinnym został pochowany i obecnie ogłoszony błogosławionym.

Matka chłopca, zmarłego w 2006 w wieku 15 lat, w wypowiedzi dla AFP wspomniała o psie Billym, należącym do jej siostry. „Carlo nigdy nie miał okazji go widzieć. Przed śmiercią powiedział mi, że da mi znak o swoim istnieniu także po śmierci. I rzeczywiście, gdy tylko zmarł, zadzwoniła do mnie moja siostra, mówiąc, że dziś „we śnie widziałam Carla, który trzymał Billego w swoich dłoniach”.

Beatyfikacja zmarłego na białaczkę 12 października 2006 w Monzy koło Mediolanu w wieku 15 lat Karola Acutisa, który ofiarował swoje cierpienia za Kościół Katolicki i za papieża, odbiła się dużym echem na całym świecie. Na przykład w Japonii, w której katolicy stanowią znikomą część ludności, media społecznościowe podawały nieustannie wiadomości z tego wydarzenia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bł. Carlo Acutis po śmierci objawił się swojej cioci w niezwykły sposób
Komentarze (14)
TK
~Teresa Kowalczyk
13 października 2020, 14:49
Nie wiem czy takie opowiadania nie przeszkadzają tylko i zasłaniają jego heroiczna świętość - codzienna eucharystia , adoracja odnawianie oddania Maryi , miłość do ubogich ...
MJ
Marzena Jońska
12 października 2020, 23:10
Szkoda chłopaka, ale żeby od razu ogłaszać go świętym od internetu?
ŁŁ
~Łukasz Łukasz
12 października 2020, 22:25
Dla mnie to szok Zawsze wydawało mi się że święty to nadczłowiek uwielbiany przez starsze Panie za mądre słowa a tu normalny koleś nosi bluzę i jensy jak ja Lubial zagrać na pleyce a jak czytam jego cytaty to uderza w sedno dotyka prawdy
MR
~M. R.
22 października 2020, 13:15
Chyba źle Ci się wydawało (a i mnie także). Po beatyfikacji JP2 do studia RM dzwonią słuchacze, generalnie "och, ach jak się cieszymy" itp. Wśród nich telefon od raczej młodego mężczyzny: "A skąd my wiemy, że Pan Bóg uczyni go świętym, że zgodzi się z naszym ziemskim wyborem ?" Cisza, zapanowała wyraźna konsternacja a dopiero po chwili jedne kapłan się odezwał "Noo...nooo... Pan Bóg jest samodzielny w swoich decyzjach i niczym nie związany ale my, Kościół tu na Ziemi, uważamy, że ten człowiek zasłużył sobie na miano Świętego". Ja mam przekonanie, że są Święci różnego "kalibru" i mocy przyjścia nam z pomocą, a to zależy także od ich stażu na tamtym świecie, czego się nauczyli (bo uczą się na pewno) a i jakich odkryć tam dokonali. Warto zapoznać się co działo się po śmierci Św. Szarbela i jak reagował, przeor zakonu. W skrócie, można to ująć "dajmy mu się wykazać, niech działa i pokaże". Są bardziej święci, mniej święci ale bez wątpienia są i starają się nam pomóc jak tylko mogą.
DM
~Dyzio Marzyciel
12 października 2020, 13:18
Bardzo prawdopodobne, nawet już w świetle obecnej wiedzy, którą Bóg nam udostępnia poprzez fizykę kwantowej, fizykę cząstek elementarnych, jak zbudowana jest materia. W tomie "Chrześcijanie" pod red bp. Bejze, jest jeden z listów Marii Kolbe w którym opisuje ona spotkanie z synem, po jego śmierci (o której jeszcze nie wiedziała). Odmawiała poranną modlitwę, usłyszała delikatne stukanie do drzwi, odwróciła się i zdumiona zobaczyła swego syna, ubranego w franciszkański habit. Był radosny, uśmiechnięty i jak napisała "nadzwyczajnie piękny i promieniujący przedziwną jasnością". Zaniemówiła z radości, zapytała: "Synu, czy Niemcy ciebie wypuścili?" M.K. przeszedł przez pokój, podszedł do okna i odpowiedział: "Nie martw się o mnie, mamo. Tam, gdzie jestem, jest pełnia szczęścia" no i jak się możecie domyślać, po wypowiedzeniu tych słów nagle znikł. Maria wtedy zrozumiała, że jej syn umarł i przyszedł jej o tym powiedzieć. Oficjalna wiadomość z obozu o śmierci M.K. przyszła listem później.
KW
~Kornel Wolny
12 października 2020, 15:00
Człowieku, Ty się tu fizyką kwantową nie zasłaniaj. On teoretycznie wyjaśnia wiele, w praktyce, no dobrze, nie będę się tu wulgarnie wyrażał, dopowiedz sobie sam. Znam na pęczki takie osoby, co to im się śmierć bliskich przyśniła, tylko jeśli zapytasz o szczegół, to po miesiącu nie wie na pewno, czy to było przed, czy po wydarzeniu. Gdy dziś wspominam z siostrą wydarzenia z dzieciństwa, mam wrażenie, że mieliśmy różnych rodziców. I dobrze, że jest nas tylko dwoje..., tak działa w praktyce fizyka kwantowa.
DM
~Dyzio Marzyciel
12 października 2020, 22:00
Spokojnie Kornelku, jako Homo Sapiens istniejemy nie tak znowu długo a ewolucja ciagle trwa i jeszcze potrwa. Więc jeszcze wiele do poznania przed nami i następcami. ps. a w kwestii "zasłaniania" (??) to wolę poznawać Boga przez fizykę cząstek elementarnych, fizykę kwantową itp. bo Pan Bóg jest przedewszystkim racjonalny w procesie twórczo-poznawczym aż do bólu (naszego i swojego) niż przez para naukę jaką jest teologia o której to, ks. Tischner powiedział coś w stylu "wymyślają i głoszą niesamowite rzeczy nie mając na to żadnych dowodów i jeszcze przyznają sobie za to tytuły naukowe"
WC
Wojciech Chajec
12 października 2020, 10:41
Jak widać we Włoszech można celebrować beatyfikacje, a w Polsce - nie można. Dlaczego?
Dariusz Piórkowski SJ
12 października 2020, 14:51
U nas musi być pompa:) Dużo ludzi, żeby było widać siłę:)
.A
. Anakin
12 października 2020, 10:15
Nie niszczcie pamięci chłopaka takimi opowiadaniami. To nie pomoże mu w kulcie ani w autorytecie Kościoła.
KW
~Kornel Wolny
12 października 2020, 08:34
Błagam Was Redakcjo Deon.pl – zaprzestańcie takich „ckliwych”, graniczących z działem bajkowych opowieści artykulików, bo wiele tracicie w moich oczach, choć mam Was za najlepszy portal katolicki w Polsce. Jakieś kobiecie śni się jej siostrzeniec z jej psem i to ma się nazywać wizją?! Lekko sarkastycznie: mnie się kiedyś przyśnił mój nieżyjący ojciec w towarzystwie mojego też nieżyjącego czarnego kota o wdzięcznym imieniu Tasman, którego też nigdy nie mógł widzieć. Czy to jest naprawdę takie dziwne?
AN
Ania Nowak
12 października 2020, 20:24
Gdzie tam najlepszy, wolne żarty... powierzchowny i zgodny z rozproszonymi sympatiami Redaktora Naczelnego( bezdomi, taize. charyzmatycy po AWFie,,siostry dominikanki)... Widać,że portal robiony z doskoku i po amatorsku... W mediach kościółkowych za dobrze nie płacą, zatem trudno spodziewać się, że teksty jakaś elita będzie redagować...Smutne, bo kiedyś jezuici słynęli z intelektualnego podejścia do wielu zagadnień...
MR
~M. R.
22 października 2020, 13:20
A wg mnie taki fakt mógł mieć miejsce. Wszak to bardzo młody duch, jeszcze się uczy i w celu przeniknięcia do naszego świata, wybrał najprostszą drogę, najmniej energochłonną drogę, ukazania się w śnie.
JL
Jerzy Liwski
12 października 2020, 07:59
Ogarnijcie się ludzie (deon.pl), to przekracza już granice absurdu i głupoty. "Objawił się w niezwykły sposób". Wypowiedź krewnej "we śnie widziałam Carla". To teraz dla was, jak ktoś zobaczy coś we śnie, to już objawienie. A jakby się przyśnił trzymający jabłko, to byłby kandydatem na patrona sadowników?