Bochnia: Dominikanie już pomagają chorym w DPS-ie
„Są tutaj osoby, którym trzeba pomóc i to jest najważniejsze. Ryzyko, że sami zachorujemy schodzi na drugie miejsce” - tak po pierwszych godzinach pracy w bocheńskim Domu Pomocy Społecznej mówi dominikanin o. Marek Rozpłochowski. Od dziś dominikanie pomagają w placówce, w której na COVID-19 zachorowało część pracowników i podopiecznych.
Ojcowie czekali na przyjazd od trzech tygodni. „Nie był to łatwy czas, bo była niepewność co nas czeka. Dziś już wiemy, że siostry dominikanki, które dotychczas były tutaj wolontariuszkami zrobiły genialną robotę. W nowe obowiązki cierpliwie wprowadza nas Sebastian Lewandowski, koordynator działań w DPS w Bochni. Sytuacja jest opanowana. Potrzeba rąk do pracy. To jest nasze zadanie” - mówi ojciec Marek.
Dominikanin w rozmowie z KAI dodaje, że nigdy nie pracował w DPS-ie, ale opiekował się chorymi ojcami w klasztorze. Ponadto razem z młodzieżą odwiedza mieszkańców tego typu placówek. „Podopieczni bocheńskiego DPS-u przyjęli nas sympatycznie. Jest miło. Niektórzy cały czas chodzą na nami i chcą nam pomagać” - mówi dominikanin.
Wolontariusze opiekują się 27 osobami z problemami psychicznymi. Będą pracować w dzień i w nocy na trzy zmiany. „Rozmawialiśmy wcześniej o ewentualnym ryzyku zakażenia się, ale jedyną rzeczą, której się baliśmy to niepewność jak tutaj będzie i czy fizycznie damy radę. Nikt z nas nie miał wielkich obaw o ryzykowanie zdrowia. Są tutaj osoby, którymi trzeba się zaopiekować i to jest najważniejsze” - mówi o. Marek Rozpłochowski.
Dziś prace w bocheńskim DPS-ie rozpoczęło sześciu dominikanów - pięciu z klasztoru w Krakowie i jeden z klasztoru w Korbielowie. Trzech z nich to bracia studenci, pozostali to prezbiterzy.
Dominikanie zastąpili siostry ze Zgromadzenia św. Dominika, które po trzech tygodniach udały się na kwarantannę. W DPS-ie pracował także tarnowski misjonarz ks. Piotr Dydo - Rożniecki.
Skomentuj artykuł