Bp Dec: zauważmy małżeństwa w kryzysie

(fot. flickr.com/ by Ed Yourdon)
PAP / ad

O zauważenie ze szczególną miłością tych, którzy przeżywają kryzys powołania małżeńskiego i rodzinnego - zaapelował w liście pasterskim na Wielki Post biskup świdnicki Ignacy Dec. Prosi w nim małżonków, aby nie podejmowali pochopnych decyzji. Jednocześnie stwierdza, iż "tragedie rozwodów, rodzinnych zaniedbań i oziębłości niszczą nie tylko same rodziny, ale rozkładają życie narodu i Kościoła".

Zdaniem bp. Deca, jedną z ważnych przyczyn krytycznego stanu wielu polskich rodzin i małżeństw jest uleganie konsumpcyjnemu stylowi życia, który "w prosty sposób sugeruje jedynie przyjemnościowe i egoistyczne podejście do życia". Biskup świdnicki podkreśla, że nieumiejętność rezygnacji z własnych ambicji oraz niezrozumienie dla postawy wyrzeczenia i ofiary na rzecz dobra wspólnego rodziny - to najczęstsze powody rozpadu młodych małżeństw.

"Szczególnie niepokoi, że zarówno polski wymiar sprawiedliwości jak i brak skutecznej polityki prorodzinnej, nie sprzyjają obronie wierności małżeńskiej, a także trwałości rodzin. Bulwersuje, niekiedy noszący znamiona znieczulicy, brak wrażliwości na ból i piętno, jakie rozwód wyciska na psychice i duchowości dzieci" - ubolewał hierarcha.

Jednocześnie zaapelował do diecezjan, aby tegoroczne wielkopostne wyrzeczenia i modlitwę ofiarowali w intencji małżeństw "zmagających się z czasem próby". Wyraził przy tym ufność, że "wsparcie Kościoła zaowocuje w nich wielkodusznością, przebaczeniem i nadzieją, które ratują jedność małżeństw i przywracają pokój w rodzinie". Zachęcał także wiernych do zaangażowania się w katolickie ruchy małżeńskie i rodzinne np. Domowy Kościół i Spotkania Małżeńskie. Zapowiedział drugą edycję Ogólnopolskiego Kongresu Małżeństw, jaki odbędzie się w dniach 5-7 października w Świdnicy.

Bp Dec odniósł się także w liście pasterskim do kryzysu. "W czasach, gdy na naszym kontynencie słowo ‘kryzys’ jest odmieniane przez wszystkie przypadki, warto przyjrzeć się naszemu podejściu do spraw materialnych. Życie na kredyt, nierealne plany budżetowe, niejasność w kryteriach oceny potrzeb, to nie tylko problem firm i instytucji. Niestety, także polskie rodziny narażają się na poważne kłopoty finansowe. Gdy dojdzie do tego niestabilny rynek pracy widzimy, jak bardzo groźne w skutkach może być lekkomyślne albo nierzetelne rozeznanie sytuacji materialnej rodziny. Sprawy materialne naszych rodzin, roztropność w gospodarowaniu budżetami rodzinnymi, powinny stać się przedmiotem wielkopostnej refleksji" - apelował biskup świdnicki. Zachęcał także do wrażliwości na ubogich.

List pasterski bp. Deca odczytywany jest w kościołach diecezji świdnickiej w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu - 26 lutego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bp Dec: zauważmy małżeństwa w kryzysie
Komentarze (36)
?
??
7 marca 2012, 10:27
czyli tak: " nie zdradzaj i nie rozwódź się, ale..... jak juz to zrobisz to Kościół ci pomoże bo zapewni ci opiekę duchową w duszpasterstwie dla małżeństw niesakramentalnych... i masz moralny obowiązek tak żyć żeby wychować dzieci..." ??
BW
belka w oku
6 marca 2012, 14:54
Jedną z bolesnych przyczyn krytycznego stanu polskich małżeństw jest brak jasnego stanowiska Kościoła w sprawie ponownych związków po rozwodzie. Niespóljność nauki KK jest porażająca i przejawia się w aprobacie dla trwania w powtórnych związkach, w których urodziły się dzieci. Kościół powinien zobaczyć najpierw belkę w swoim oku, a potem szukać drzazgi w wymiarze sprawiedliwości i polityce rodzinnej.
ZK
Zauważmy kryzys nauczania
3 marca 2012, 12:02
Niech Biskup Dec i inni biskupi zwrócą uwagę na to, co głoszą o małżeństwie osoby niby aprobujące nauczanie katolickie, a nawet duchowni niesakramentalni. Autor spotkań małżeńskich, pan Jerzy Grzybowski pisze np. http://dominikanie.pl/polecamy_x/polecamy/kom_id,14456,news_id,2729,lev,1,komentarze.html "...O własne małżeństwo warto walczyć do końca. W każdym razie dopóty, dopóki mąż (żona) nie założy nowej rodziny, w której pojawią się dzieci...." Czy taka jest nauka Kościoła, że dopóki mąż(żona) cudzołoży, ale bez widocznego "efektu" to małżeństwo jeszcze można ratować. Ale jak już jest efekt w postaci dziecka, to oznacza koniec małzeństwa sakramentlanego? Zauważmy więc kryzys nauczania o małżeństwie przez ludzi Kościoła.
O
odrzuceni
1 marca 2012, 14:50
Domowy Kościół jest  tylko dla pełnych rodzin. Porzucony i samotny małżonek wychowujący dzieci jest więc karany wyrzuceniem z DK za to że został sam z dziećmi. Czy taka jest nauka Chrysusowa - porzuconych i samotnych...  odrzucać?
O
odp.
1 marca 2012, 08:46
Ja swoje stanowisko wyraziłem jasno: Krąg powinien pomagać porzuconemu a parę/modertora rejonowego/diecezjalnego należy zapytać o ogólne wskazania. Dlatego nasze zdziwienie było pełne!! Bo tego nie było!! Tyle.
1 marca 2012, 08:40
Przepraszam za ewentualne nieporozumienie: Nie interesuje mnie (bo nie mam powodu) szczegołowa sytuacja. Nie pytam o szczgółową sytuację. Nie rozstrzygam, nie osądzam pary która sie rozstała ani konkretnej decyzji o wyrzuceniu: nie chcę osądzać dlaczego odszedł z kręgu nie chcę też osądzac czy zona miała np. obowiązek odejść. Nie chcę komentować czy wyrzucenie było słuszne czy nie Tego nie moge i nie chcę robić. Zdecydowanie natomiast uważam, że jeśli jestem członkiem DK a ktoś piszących (~ps lub ~odp) też jest to problem jako taki dotyczy równiez nas. W naszym kręgu tez może rozpaść sie małżeństwo. Ja swoje stanowisko wyraziłem jasno: Krąg powinien pomagać porzuconemu a parę/modertora rejonowego/diecezjalnego należy zapytać o ogólne wskazania.
P
ps.
1 marca 2012, 08:27
To porządny i dobry człowiek, który został sam z dziećmi. Żona nie odeszła od niego, bo pił czy stosował przemoc. Odeszła, bo się zakochala. Porzucila i jego, i dzieci. Koniec tematu.
O
odp
1 marca 2012, 08:24
Napisz do mnie na prv. Napisałem "bo go zaszczuto, czy bo chodzenie bez żony go dobijało), nie chcę też osądzac czy zona miała np. obowiązek odejść by ratować dzieci (alkoholik znęcający się nad rodziną). Krąg DK powinien wspierać porzuconego małżonka poprzez umożliwienie uczestnictwa w spotkaniach kręgu! Niezależnie czy jest obiektywnie bardziej poszkodowanym czy winnym. (Wyjątek to przypadek odejścia żony dla ratowania siebie i dzieci - gdy żona chce uczestniczyć w kręgu.) Na serio uważam, że z tym warto udac się do animatorów rejonowych czy diecezjalnych oraz odpowiedniego modertora w celu uczulenia kręgów na konieczność pomocy. Uszczegóławiasz, że chodzi o wyrzucenie: Nie chcę komentować czy wyrzucenie było słuszne czy nie, bo powodem mógło nie byc opuszczenie związku przez żonę (nawet z jego winy) a jakaś jego deklaracja przedstawiona animatorom. Nie piszę na priv, bo to nie dotyczy mnie! A skoro się domagasz szczegółow - żona odeszła, bo się zakochała - odeszla porzucając męża i dzieci, a ten mąż chciał nadal był w DK, nie mógł, bo mu powiedziano, że to jest dla obojga. Mimo tego, że mu to powiedzieli i animatorzy i ksiądz prowadzący spotkania, on nadal przychodził jeszcze przez chwilę, ale presja na niego była zbyt silna (nie znam szczegółów tej presji - suma sumarum chodziło o to, że jako porzucony, a nie np. jako wdowiec, to nie może uczestniczyć JUŻ w ruchu). Tyle. Co teraz z nim nie wiemy, natomiast pytając o taką jego sytuację znajomych, innych animatorów, skwitowali to jednym zdaniem całą sytuację: "on się nie nadawał z żoną do DK". Tyle. Nie roztrząsaj więcej, bo nie warto ciągnąć tego przypadku! Zresztą z ciekawości mozna by się dowiedzieć co z nim... może jednak coś się zmieniło na "plus" DK? Bo na razie to jest "minus".
P
pytanie
1 marca 2012, 07:26
Pytanie do znających się na sprawie: Czy porzucony małżonek, który nie był nigdy w Domowym Kościele, może być do niego przyjęty, sam bez współmałżonka, ( bo tamten odszedł do innego partnera?)
1 marca 2012, 00:12
Został wyrzucony. Przepraszam za nieścisłosci! Nie ważne dlaczego odeszła! Odeszła, a on był w stanie krytycznym i otrzymał od swojego Kręgu Rodzin wlaśnie to - odrzucenie i wyrzucenie z ich grona. Znam inne osób, które miały podobne doświadczenie. Co innego wdowiec- ten może uczestniczyć - TAK. Napisz do mnie na prv. Napisałem Jest masa pytań szczegołowych i nie wiadomo dlaczego odszedł (bo z treści wynika, że nie został wyrzucony) ani dlaczego odeszła żona. Natomiast krąg DK powinien wspierać porzuconego małżonka! Pisząc dłużej napiszę: Jest tak, że nie chcę osądzać dlaczego odszedł z kręgu (bo go zaszczuto, czy bo chodzenie bez żony go dobijało), nie chcę też osądzac czy zona miała np. obowiązek odejść by ratować dzieci (alkoholik znęcający się nad rodziną). Krąg DK powinien wspierać porzuconego małżonka poprzez umożliwienie uczestnictwa w spotkaniach kręgu!  Niezależnie czy jest obiektywnie bardziej poszkodowanym czy winnym. (Wyjątek to przypadek odejścia żony dla ratowania siebie i dzieci - gdy żona chce uczestniczyć w kręgu.) Na serio uważam, że z tym warto udac się do animatorów rejonowych czy diecezjalnych oraz odpowiedniego modertora w celu uczulenia kręgów na konieczność pomocy.  Uszczegóławiasz, że chodzi o wyrzucenie: Nie chcę komentować czy wyrzucenie było słuszne czy nie, bo powodem mógło nie byc opuszczenie związku przez żonę (nawet z jego winy) a jakaś jego deklaracja przedstawiona animatorom.
PP
podwójne porzucenie
29 lutego 2012, 20:05
Wynika z tego, że osoba porzucona jest porzucona dwa razy: przez małżonka i przez Kościół (Domowy) Za to porzucający jest przyjmowany bez zastrzeżeń do duszpasterstwa niesakramentalnych w Kościele. Kościół nie dba o ofiary tylko o oprawców.
O
odp
29 lutego 2012, 15:39
nie wiadomo dlaczego odszedł (bo z treści wynika, że nie został wyrzucony) ani dlaczego odeszła żona. Został wyrzucony. Przepraszam za nieścisłosci! Nie ważne dlaczego odeszła! Odeszła, a on był w stanie krytycznym i otrzymał od swojego Kręgu Rodzin wlaśnie to - odrzucenie i wyrzucenie z ich grona. Znam inne osób, które miały podobne doświadczenie. Co innego wdowiec- ten może uczestniczyć - TAK.
WN
wynikły nieścisłości
29 lutego 2012, 15:25
do "małej dygresji": Domowy Kościół jest z założenia przeznaczony dla małżonków. Jeśli ktoś zostaje porzucony przez małżonka, to widocznie nie ma prawa być żadnym Domowym Kościołem. Wynika to z błędnego założenia, że ten porzucony też jest winny rozpadu małżeństwa i rozwodu Przepraszam za nieścisłości. Mąż uczestniczył aktywnie z żoną, ona porzuciła go w trakcie ich bycia w Domowym Kościele. I wtedy się zaczęła nagodna (dosłownie).
29 lutego 2012, 15:12
(...) Jeśli ktoś zostaje porzucony przez małżonka, to widocznie nie ma prawa być żadnym Domowym Kościołem. Wynika to z błędnego założenia, że ten porzucony też jest winny rozpadu małżeństwa i rozwodu @z linku Przepraszam, ale proszę nie pisać bzdur.
29 lutego 2012, 15:05
cytat: "Kapłanów zaś proszę, by wspierali w swych parafiach Ruch Domowego Kościoła, a zwłaszcza, by osobiście angażowali się w formację małżonków i rodzin, która jest cenną i wypróbowaną pomocą dla rozwoju ich duchowości." Ruch Domowego Kościoła nie wspiera małżonków w kryzysie. Odrzuca np. męża, którego żona porzuciła wyrzuca ze swoich spotkań. Tak zrobili Animatorzy i ksiądz prowadzący. Sprawa jednak rozwiązała się tak - ksiądz został przeniesiony (zupełnie przypadkiem). A ten mąz porzucony odszedł sam z Ruchu Domowego Kościoła przez napiętnowanie, nie wytrzymał presji. Tak więc... nie ma dostatecznej pomocy dla porzuconych nawet w tak znanym "ruchu". Ruch to tylko ludzie. Natomiast jeśli odrzucony ma taka wolę warto w takiej sprawie zwrocić się do pary rejonowej (diecezjalnej) i analogicznego moderatora. Nie tylko po to by wrócić do kręgu ale także po to by uczulić inne kręgi na takie sytuacje. Jest masa pytań szczegołowych i nie wiadomo dlaczego odszedł (bo z treści wynika, że nie został wyrzucony) ani dlaczego odeszła żona. Natomiast krąg DK powinien wspierać porzuconego małżonka!
ZL
z linku
29 lutego 2012, 14:53
do "małej dygresji": Domowy Kościół jest z założenia przeznaczony dla małżonków. Jeśli ktoś zostaje porzucony przez małżonka, to widocznie nie ma prawa być żadnym Domowym Kościołem. Wynika to z błędnego założenia, że ten porzucony też jest winny rozpadu małżeństwa i rozwodu
ZL
z linku
29 lutego 2012, 14:47
 Ojciec Jacek Salij pisze tak: "...Czy w przypadku, kiedy małżeństwo sakramentalne jest bezdzietne, współmałżonek (mąż albo żona) mający nieślubne dziecko ma moralne prawo, ze względu na dobro dziecka, pozostać w związku niesakramentalnym z jego współrodzicem? Otóż nie ma takiego prawa. Bo nie godzi się osoby, której ślubowało się dozgonną miłość, porzucać tak, jakby była już tylko jakąś niepotrzebną rzeczą...." i jak to się ma do zdania większości duszpasterzy niesakramentalnych, że dla dobra dziecka należy pozostać w konkubinacie (czyli mówiąc wprost - cudzołożyć)?
MD
mała dygresja do listu
29 lutego 2012, 09:28
cytat: "Kapłanów zaś proszę, by wspierali w swych parafiach Ruch Domowego Kościoła, a zwłaszcza, by osobiście angażowali się w formację małżonków i rodzin, która jest cenną i wypróbowaną pomocą dla rozwoju ich duchowości." Ruch Domowego Kościoła nie wspiera małżonków w kryzysie. Odrzuca np. męża, którego żona porzuciła wyrzuca ze swoich spotkań. Tak zrobili Animatorzy i ksiądz prowadzący. Sprawa jednak rozwiązała się tak - ksiądz został przeniesiony (zupełnie przypadkiem). A ten mąz porzucony odszedł sam z Ruchu Domowego Kościoła przez napiętnowanie, nie wytrzymał presji. Tak więc... nie ma dostatecznej pomocy dla porzuconych nawet w tak znanym "ruchu".
DS
do SERGIUSZA
29 lutego 2012, 09:22
+ mieszkam na terenie diecezji swidnickiej i nikt w niedziele tego listu w mojej parafii nie czytał - szkoda !! Taka jest właśnie troska Kościoła!!!! :((((( Tutaj poniżej masz ten ist pasterski Biskupa- bardzo piękny (ludzie nie mający Internetu bardzo wiele stracili!!!!!!!) - nie możesz upomnieć swojego proboszcza, że źle zrobił nie czytając tego listu???? To NIC ZŁEGO upomnieć!!  My naszemu pomagamy - upominamy jak trzeba! Z dobrym skutkiem! <a href="http://www.diecezja.swidnica.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=799:list-biskupa-widnickiego-na-wielki-post-&catid=48:-wydzia-duszpasterski-widnickiej-kurii-biskupiej">http://www.diecezja.swidnica.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=799:list-biskupa-widnickiego-na-wielki-post-&catid=48:-wydzia-duszpasterski-widnickiej-kurii-biskupiej</a>
S
sergiusz
29 lutego 2012, 09:10
+ mieszkam na terenie diecezji swidnickiej i nikt w niedziele tego listu w mojej parafii nie czytał - szkoda !!
SO
słowa O.Salija
29 lutego 2012, 07:57
Teraz już nikt nie pisze tak jak pan Operacz w podanym linku, bo wszyscy się przyzwyczaili do niesakramentalnych i przestali zauważać w tym coś złego. Nastąpiło znieczulenie na cudzołóstwo. Wszyscy to robią i duszpasterze się dostosowali. Poza tym istnieje niefortunny dokument papieża który daje prawo do życia w konkubinacie gdy są dzieci. Ojciec Jacek Salij wyraźnie to podważył. Czy chodzi o te słowa? "Co do pytania trzeciego, wydaje się, że ani nie jest to pytanie retoryczne, ani też nie jest ono niesłusznym przyczepianiem się do Kościoła. Swoją oficjalną naukę na ten temat Kościół głosi bez wykrętów i bez rozmiękczania – jak chociażby w cytowanej tu wypowiedzi Katechizmu Kościoła Katolickiego. Wydaje się jednak, że również gorący katolicy – a nawet ci księża, którzy pragną ściśle trzymać się nauki Kościoła – niekiedy ulegają, zazwyczaj bezwiednie, duchowi tego świata i nie mają odwagi podtrzymywać nadziei na odbudowanie sakramentalnego małżeństwa w sytuacjach szczególnie beznadziejnych." <a href="http://miesiecznik.wdrodze.pl/archiwalne/2011/numer-94572011/laska-sakramentu-po-rozwodzie/?print=1&cHash=876dbd0bbccd2109219fa1e9605ad03d">http://miesiecznik.wdrodze.pl/archiwalne/2011/numer-94572011/laska-sakramentu-po-rozwodzie/?print=1&cHash=876dbd0bbccd2109219fa1e9605ad03d</a>
KS
kronika SYCHAR
29 lutego 2012, 07:52
<a href="http://sychar-news.blogspot.com/">http://sychar-news.blogspot.com/</a>
R
rana
29 lutego 2012, 07:36
Teraz już nikt nie pisze tak jak pan Operacz w podanym linku, bo wszyscy się przyzwyczaili do niesakramentalnych i przestali zauważać w tym coś złego. Nastąpiło znieczulenie na cudzołóstwo. Wszyscy to robią i duszpasterze się dostosowali. Poza tym istnieje niefortunny dokument papieża który daje prawo do życia w konkubinacie gdy są dzieci. Ojciec Jacek Salij wyraźnie to podważył.
.
...
28 lutego 2012, 23:14
To jest jedyna osoba w Polsce, która 10 lat temu napisała to: <a href="http://www.fidelitas.pl/publicystyka.php?tryb=wyswietl&id=4">http://www.fidelitas.pl/publicystyka.php?tryb=wyswietl&id=4</a> czy ma rację?
UZ
ukryte zło
28 lutego 2012, 20:51
Te duszpasterstwa robią więcej złego niż dobrego. Ludzie rozumują, że małżeństwo niesakramentalne jest alternatywą dla sakramentalnego.
:
:(((
27 lutego 2012, 16:27
znam historie osób, które właśnie tak powiedziały (po rozbiciu swojego malżeństwa sakramentalnego, a rozbicierówna się = domagały się rozwodu i rozwód uzyskały): "i tak będziemy w Kościele - mamy duszpastertwa dla niesakramentalnych!"
A
Apel
27 lutego 2012, 14:39
Apel do Biskupów: zlikwidować pomoc dla związków niesakramentalnych i zająć się małżeństwami !
A
aa
27 lutego 2012, 11:31
Pokonajmy najpierw masonów.
P
pomoc
27 lutego 2012, 09:01
<a href="http://www.sychar.org">www.sychar.org</a> <a href="http://www.kryzys.org">www.kryzys.org</a> Chodzi nie tylko o ratowanie dzieci, tylko o ratowanie małżeństw sakramentalnych, bo to jest podstawa. Wszystko zaczyna sie od DWOJGA LUDZI - (dziecko też!)
P
pomoc
27 lutego 2012, 08:58
czy biskup ma jakąś propozycję, by te dzieci z rodzin rozbitych ratować żeby nie powtórzyły błędów w swoich małżeństwach? TO JEST JEDYNA POMOC W POLSCE STWORZONA PRZEZ ŚWIECKICH: <a href="http://www.sychar.org">www.sychar.org</a> <a href="http://www.kryzys.org">www.kryzys.org</a>
R
rana
27 lutego 2012, 07:33
Przez całe lata duchowni nie zauważali małżeństw i ich problemów. Ten temat leżał odłogiem, bo ważniejsza na kazaniach była walka z komunizmem, potem powrót religii do szkół, zwrot mienia kościelnego... Teraz, gdy małżeństwa się sypią, zaczęto wreszcie zauważać problem, ale oczywiście nikt nie chce się uderzyć we własne piersi, tylko najlepiej w cudze. Ma rację biskup mówiąc, że rozwód wyyciska piętno na psychice dzieci (nie tylko, bo pozostawionego małżonka również), ale czy biskup ma jakąś propozycję, by te dzieci z rodzin rozbitych ratować żeby nie powtórzyły błędów w swoich małżeństwach?
O
odp
27 lutego 2012, 07:10
Dlaczego mamy zauważać małżeństwa dopiero w kryzysie? Nie dopiero, a przede wszystkim!! Ktoś zresztą powiedział, że małżeństwo to nieustanny kryzys. Niewiele minął się z prawdą, bo jest coraz więcej w kryzysie, dlatego to właśnie Franku. A dlaczego coraz więcej w kryzysie? Bo świat jest coraz szybszy! O, nawet ta poniższa spowiedź?!
F
franek
26 lutego 2012, 20:28
Dlaczego mamy zauważać małżeństwa dopiero w kryzysie? To tak jakby zauważać samochody po kraksie. Dużo ważniejsze jest zauważanie małżeństw wogóle, jako podstawowego sposobu życia człowieka. Jeśli to zauważymy, to homilie i inne nauki będą o sposobie rozwijania małżeństwa, o budowaniu jedności, a nie tylko o łatwym do obserwcji "trwaniu". Trwanie jest wartością o tyle, że daje szanse na każdą inną działalność małżeńską, na odbicie się od dna, na przykład dla innych, na rozpoczęcie od nowa,... Ludzie potrzebują informacji jak to robić! A nie tylko informacji czego unikać. Nie wygra meczu zawodnik  nauczony tylko czego unikać na boisku. Nieprawdą jest, że księża nie nadają się do tego typu pouczeń. Oni powinni mieć czas na uczenie się szczegółów życia sakramentalnego małżeństwa, bo mają szersze pole obserwacji niż przeciętny małżonek, znający tylko własną żonę i matkę, stale zajęty zdobywaniem środków na utrzymanie rodziny.
NT
nic takiego
26 lutego 2012, 19:33
"....No i wczoraj poszliśmy do kościoła… Był w spowiedzi, powiedział, że wyznał, że mnie zdradzał i spotykał się z nią… a ksiądz zadał mu jakieś trzy pytania: z kim to było itp., i cala spowiedź trwała max. z 5 minut… Po czym ksiądz wyszedł z konfesjonału. Mąż sam był zdziwiony, bo był przygotowany na jakieś pół godziny, a tu coś takiego… Wiem, że spowiedź polega na wzywaniu grzechów przed Bogiem, ale jestem wściekła, że spowiednik w ten sposób zbagatelizował tą spowiedź… zamiast widząc, że to młody małżonek, porozmawiać z nim o tym, podkreślić jakiego zła się dopuścił, on potraktował to jak przeciętny grzech, nic wielkiego… Po takiej spowiedzi grzesznik może nabrać przekonania, że skoro to, czego się dopuścił, nie wywarło wrażenia na spowiedniku, to zapewne nagminnie się zdarza i to nic takiego… Jestem tym rozczarowana…" - post ze stronySychar
DG
drugi głos
26 lutego 2012, 18:33
Wymiar sprawiedliwości nie ma żadnego wpływu na wierność małżeńską ! Do sądu idą ludzie nie po to, by dopiero po rozwodzie zacząć cudzołożyć, ale gdy już dawno to robią. Sąd tylko potwierdza fakt niewierności i rozpadu małżeństwa. O wierność należy zabiegać przez cały okres trwania małżeństwa i tu jest większe pole do działania dla Kościoła, a nie dla sądów cywilnych. Jeśli w Kościele nie głosi się prawie wcale żadnych kazań poświęconych wierności, a grzechy zdrady odpuszcza tak samo łatwo jak np. kradzież czekolady w sklepie, to co tu szukać winnych w sądach lub polityce rodzinnej. Poza tym Kościół wyraźnie przyzwala na niewierność przez fakt stworzenia duszpasterstw dla niewiernych małżonków - kamuflując cudzołóstwo nazwą:"małżeństwo niesakramentalne" zgadzam się z Tobą
K
kryzys
26 lutego 2012, 18:18
Wymiar sprawiedliwości nie ma żadnego wpływu na wierność małżeńską ! Do sądu idą ludzie nie po to, by dopiero po rozwodzie zacząć cudzołożyć, ale gdy już dawno to robią. Sąd tylko potwierdza fakt niewierności i rozpadu małżeństwa. O wierność należy zabiegać przez cały okres trwania małżeństwa i tu jest większe pole do działania dla Kościoła, a nie dla sądów cywilnych.  Jeśli w Kościele nie głosi się prawie wcale żadnych kazań poświęconych wierności, a grzechy zdrady odpuszcza tak samo łatwo jak np. kradzież czekolady w sklepie, to co tu szukać winnych w sądach lub polityce rodzinnej. Poza tym Kościół wyraźnie przyzwala na niewierność przez fakt stworzenia duszpasterstw dla niewiernych małżonków - kamuflując cudzołóstwo nazwą:"małżeństwo niesakramentalne"