Bp Galbas: Franciszek zmienia Kościół przybliżając go do ludzi, bez warunków wstępnych
Kościół może być silny tam, gdzie jest mały i słaby tam, gdzie wydaje się być wielki – zauważa bp Adrian Galbas SAC. W odpowiedzi na ankietę KAI „Jak Franciszek zmienia Kościół?” ełcki biskup pomocniczy ocenia, że papież zmienia Kościół przybliżając go do ludzi, bez warunków wstępnych. 13 marca przypada 8. rocznica wyboru kard. Bergoglio na papieża.
Publikujemy odpowiedź bp. Adriana Galbasa SAC na ankietę KAI:
Cieszę się, że pytanie KAI zaczyna się od słowa „jak?”, bo to, że Franciszek zmienia Kościół jest chyba dla wszystkich jasne. To zmienianie jest zresztą często powodem zdystansowania się do niego wielu ludzi w Kościele, czasem nawet ich oburzenia i złości.
Franciszek zmienia Kościół przybliżając go do ludzi, bez warunków wstępnych. Człowiek jest w tym miejscu, w którym jest, stamtąd trzeba go odebrać i poprowadzić w stronę Chrystusa, zdaje się mówić papież. Największą słabość ma do słabych: uchodźców, migrantów, biednych, wykluczanych, osądzanych przed czasem. W nich jest obecny Chrystus, mówi Franciszek, lekceważąc ich, lekceważymy Jego. Tę skłonność papieża ilustrują jego plastyczne i dosadne obrazy: o „pachnieniu” owcami, o szpitalu polowym, o peryferiach, o Kościele, który nie ma być urzędem celnym i wiele innych.
Na naszych oczach, od ośmiu lat Franciszek prowadzi swoją rozmowę z Samarytanką, choć ta ma bardzo skomplikowane życie, idzie krok w krok z uczniami do Emaus, choć ci są zawiedzeni Bogiem, rozgoryczeni i smutni, wchodzi do domów celników i grzeszników, do tych, co się źle mają, siada przy ich stole, choć u tak wielu współczesnych faryzeuszy wywołuje to nieświęte zgorszenie.
Franciszek zmienia Kościół poprzez to, że uświadamia mu na nowo znaczenie małych, drobnych gestów czułości, dobroci, szacunku, przyjaźni, miłosierdzia, przyjęcia drugiego i bycia przez niego przyjętym. Jego codzienny styl, pokorny i prosty, jest bezcenną lekcją tego, że życie, aby być wielkie, nie musi być wyszukane, że twarz jest ważniejsza od stołka i jeśliby ze względu na stołek miało się stracić twarz, to ten stołek jest nic niewarty.
Franciszek pokazuje nam, że siła Kościoła nie wyraża się przede wszystkim w jego zewnętrznych znakach; w liczbach i statystykach, a w zjednoczeniu z Chrystusem każdego wierzącego. Kościół może być więc silny, tam, gdzie jest mały i słaby tam, gdzie wydaje się być wielki.
Piękne jest to, że papież mianuje kardynałów także w krajach tradycyjnie niekatolickich, że pielgrzymuje na katolickie odludzia, i że w św. Józefie pokazuje Kościołowi wartość ludzi z cienia. Przez osiem lat Franciszek mnie nie zawiódł. Bardzo Bogu za niego dziękuję.
Skomentuj artykuł