We mszy św. przed Pomnikiem Powstania Warszawskiego na pl. Krasińskich w Warszawie, której przewodniczył biskup polowy, uczestniczyli m.in.: prezydent Andrzej Duda, marszałek Senatu Stanisław Karczewski, prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Przybyli także uczestnicy Powstania Warszawskiego, żołnierze Armii Krajowej, kombatanci, przedstawiciele wojska, harcerze i mieszkańcy stolicy.
W homilii bp Guzdek przypomniał, że przez przyjęcie chrztu w 966 roku nasz kraj "został wszczepiony w Chrystusa". "Od tamtego czasu wyrósł na potężne drzewo, którego gałęzie sięgały kiedyś od morza do morza. Źródłem jego siły była mądrość czerpana z Ewangelii i łaska płynąca z sakramentów" - ocenił hierarcha. Niestety - jak stwierdził - odejście od Boga i porzucenie Jego przykazań, zwłaszcza wezwania do wzajemnej miłości i jedności, brak zdolności do wyrzeczeń na rzecz dobra wspólnego, a nawet zdrada polskiej racji stanu we współpracy z wrogimi mocarstwami sprawiły, że Polska została wymazana z map Europy na 123 lata.
"Nadszedł jednak czas odrodzenia się naszej państwowości. W tym roku dziękujemy za wielki dar niepodległości odzyskanej dzięki zabiegom dyplomatycznym, a nade wszystko przelanej krwi polskiego żołnierza" - podkreślił bp Guzdek. Przypomniał, że od 1918 r. "to drzewo było zadbane i podlewane obficie potem i krwią naszych rodaków".
"Dzięki podejmowanym wysiłkom rosło w siłę i przynosiło obfity plon rozwoju gospodarczego i poprawy warunków życia obywateli naszego kraju. Niestety, we wrześniu 1939 roku wrogowie ze wschodu i z zachodu ponownie podjęli działania, aby polskie drzewo wolności wyciąć, a nawet wyrwać je z korzeniami. Polska została podzielona przez hitlerowskie Niemcy i sowiecką Rosję i na kolejne pięć lat wymazana z map Europy" - powiedział biskup polowy. Jak ocenił, w tamtym czasie w wybiciu się na niepodległość pomagał Kościół katolicki "kształtując sumienia i ucząc, że miłość Ojczyzny żąda ofiary", a najważniejszą ostoją patriotyzmu były polskie rodziny, które "jak latorośle wszczepione w Chrystusa czerpały życiodajne soki z Ewangelii i sakramentów świętych".
"Dziś w sposób szczególny pragniemy wspomnieć bohaterski czyn oraz modlić się za poległych i zmarłych uczestników Powstania Warszawskiego. Chcemy przekazać wyrazy uznania i okazać wdzięczność tym, którzy latem 1944 roku polskie drzewo wolności podlewali własną krwią" - podkreślił. Dodał, że sprawując mszę św. w miejscu uświęconym męczeńską krwią rodaków, uczestnicy proszą Boga o dar pokoju. "Oby już nigdy polskie drzewo wolności nie musiało być podlewane krwią żołnierzy i ludności cywilnej. Z tego miejsca krew powstańców woła o wierność Bogu i troskę o ojczyznę. Potrzeba nam zgody, potrzeba nam jedności" - zaapelował hierarcha.
Przypomniał słowa papieża Franciszka, który w marcu przestrzegał, że "kraj, który codziennie się kłóci, nie rozwija się ani nie rozbudowuje, wywołuje strach wśród ludzi. To kraj chory i smutny. Natomiast kraj, w którym dąży się do pokoju, gdzie wszyscy dobrze sobie życzą, bardziej lub mniej, ale jednak, gdzie nie życzy się innym zła, rośnie". "Niech cierpliwy i rozważny dialog pomoże rozwiązać nawet najtrudniejsze problemy. Niech wzajemny szacunek i harmonijna współpraca sprawią, że polskie drzewo wolności będzie się rozrastać, umacniać i rodzić dorodne owoce. Prośmy Ducha Świętego o dar mądrości dla nas, dla współczesnego pokolenia Polaków" - powiedział bp Guzdek.
Po mszy św. przed Pomnikiem Powstania Warszawskiego odbędzie się apel pamięci.
Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. 1 sierpnia 1944 r. do walki stanęło ok. 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka dni trwało ponad dwa miesiące. W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wyniosły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono ze zniszczonego miasta, które po powstaniu Niemcy niemal całkowicie zburzyli.
Skomentuj artykuł