Bp Kräutler ostro krytykuje Mundial 2014
Z ostrą krytyką Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej - Mundialu 2014 wystąpił brazylijski biskup Erwin Kräutler. "Przy całym entuzjazmie dla piłki nożnej w tym kraju wiele milionów bardzo krytycznie patrzy na wydarzenie, które ma się odbyć na przełomie czerwca i lipca przyszłego roku" - powiedział pochodzący z Austrii hierarcha w rozmowie z austriacką agencją katolicką "Kathpress".
"Ile pieniędzy wyrzucono i jak obchodzi się z ludźmi to jest szaleństwo. Kiedy się patrzy, jak wokół stadionów rozbiera się domy, a ludzie nie wiedzą, gdzie mają się udać. To woła o pomstę do nieba" - powiedział bp Kräutler.
Biskup nie kryje zaniepokojenia, że wokół mistrzostw świata może dojść do masowych protestów. "Zamiast Mundialu ludzie chcą edukacji służby zdrowia, funkcjonalnej infrastruktury i bezpieczeństwa. Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej FIFA zbyt mocno ingeruje w krajowe prawodawstwo, co narusza narodową dumę wielu ludzi" - powiedział 74-letni biskup diecezji Xingú w Amazonii.
Odnosząc się do kontrowersyjnej budowy zapory wodnej Belo Monte na rzece Xingú w amazońskiej dżungli z żalem powiedział, że nie udało się powstrzymać jej realizacji. Elektrownia, jaka na niej powstanie, o mocy ponad 11 tys. megawatów, ma być trzecią pod względem wielkości na świecie i ma zaspokoić rosnące potrzeby energetyczne szybko rozwijającego się państwa. Kosztowała 10 mld euro. Jej uruchomienie przewidziano na 2015 r.
Zdaniem biskupa teraz bardziej chodzi o godne człowieka zaopiekowanie się ludnością, która ucierpiała z powodu budowy. Podkreślił, że zapora i elektrownia nie mają nic wspólnego z tzw. "czystą energią". "Co to jest czysta energia, kiedy giną całe narody? Jeśli 40 tys. ludzi zostało wysiedlonych i do dzisiaj nie wiedzą dokąd mają pójść? Jeśli ogromne połacie tropikalnych lasów mogą być bezpowrotnie utracone?" - pyta retorycznie bp Kräutler.
Przypomniał, że wycięto ogromny obszar dżungli i wykopano kanał, który odwraca prąd rzeki a zakres robót ziemnych był porównywalny z wykopaniem Kanału Panamskiego. Brakuje jeszcze wybudowanej zapory. W następstwie budowy co najmniej 40 tys. osób zostało już dotknięte powodziami i jeśli dalej przez to będzie podnosił się poziom wód to utracą oni swoje domy, rodzinne strony i podstawy utrzymania. Jak na razie władze częściowo przekazały do dyspozycji wysiedlonych daleko niewystarczające malutkie domy. "Rząd nie dba o tych ludzi. Tworzy fakty dokonane pod hasłem: `bez poświęceń nie ma postępu`" - powiedział biskup diecezji Xingú.
Skomentuj artykuł