Bp Muskus: św. Franciszek z Asyżu uczy, jak odnawiać Kościół w niespokojnych czasach

(fot. Magdalena Dobrzyniak)
KAI / kk

Do rozwoju i odnowy Kościół potrzebuje tych, którzy mniej pouczają, a więcej kochają – pisze bp Damian Muskus OFM w mediach społecznościowych w związku z uroczystością św. Franciszka z Asyżu.

Hierarcha, który sam jest franciszkaninem, podkreśla, że Biedaczyna chciał być „żywą Ewangelią” i dlatego stał się „zaczynem odnowy” w Kościele.

Bp Muskus stwierdził, że św. Franciszek z Asyżu zapisał się w historii świata, bo "nad życie umiłował Panią Biedę", a swoją pokorą i pragnieniem "bycia mniejszym" oraz pokutnym stylem życia przemieniał świat.

"W pokornym Franciszku Najwyższy upatrzył sobie narzędzie do odbudowy Kościoła w niespokojnych czasach. Franciszek, posłuszny wołaniu Pana, nie rozpoczął jednak, jak wielu samozwańczych reformatorów, od głośnego buntu przeciwko panującemu porządkowi, nie powstał przeciwko Kościołowi i jego pasterzom" – podkreślił krakowski biskup pomocniczy. Dodał, że by odnowić Kościół, Biedaczyna z Asyżu postanowił „swoje życie uczynić zaczynem odnowy”.

DEON.PL POLECA

"Ten, który postanowił być najmniejszy ze wszystkich, stał się nadzieją dla Kościoła w czasach zamętu, bo zapragnął uczynić swoje życie żywą Ewangelią" - zaznaczył bp Muskus. Według niego, św. Franciszek z Asyżu wciąż przypomina, że "w Bożej logice to, co w ludzkich oczach jest słabe i małe, ma wielką wartość w niebie".

Hierarcha przypomniał ponadto słowa Benedykta XVI z jego ostatniej audiencji generalnej: "Wiedziałem zawsze, że łódź Kościoła nie jest moja, nie jest nasza, lecz Jego".

"Te słowa warto dla przypomnienia umieścić nie tylko w kancelariach parafialnych, kuriach biskupich, a nawet dykasteriach watykańskich, ale wszędzie tam, gdzie spotykają się, żyją, tworzą i modlą się uczniowie Jezusa" - uważa krakowski biskup pomocniczy.

DEON.PL POLECA


"Ile razy, przekonani o własnych racjach, ludzie odrzucają inaczej myślących, inaczej modlących się, wyrażających swą wiarę na inny sposób? Podziały w Kościele, jeszcze bardziej wyostrzone w czasie pandemii, są efektem tego, że często zapomina się o podstawowej prawdzie: Kościół nie jest moją własnością, nie jestem w nim panem. Pan jest jeden" - ocenił.

Jego zdaniem Kościół będzie trwał i rozwijał się zgodnie z pragnieniem jego Założyciela, gdy "wszyscy wierzący, duchowni i świeccy, zrozumieją, że ich rolą jest kochać i służyć, a nie zabiegać o zdobycie aktu własności Kościoła". "»Mój Kościół« mogę mówić tylko wówczas, gdy chcę go przytulić w geście miłości i oddania, nigdy zaś, gdy chcę go zawłaszczyć dla siebie i manifestować w nim swoją władzę" – zauważył.

"Kościół, który kocham, potrzebuje jak najmniej płomiennych oświadczeń, dokumentów i deklaracji, a jak najwięcej ludzi żyjących Ewangelią, ufnych w Bożą miłość, miłujących prostotę i pokorę, zdolnych wybaczać i o wybaczenie prosić" - stwierdza bp Muskus i podkreśla, że do rozwoju i odnowy Kościół potrzebuje "tych, którzy rozpoznają Jezusa w odrzuconych i wzgardzonych, którym obce jest pragnienie znaczenia i władzy, którzy mniej pouczają, a więcej kochają".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bp Muskus: św. Franciszek z Asyżu uczy, jak odnawiać Kościół w niespokojnych czasach
Komentarze (2)
JS
Jasiek Siegen
6 października 2020, 20:04
Był sobie stary pasterz, który przekazał młodemu pasterzowi zapis drogi, którą ten ma stado zaprowadzić na pastwisko. I młody pasterz wyszedł ze stadem. Niestety, w międzyczasie świat się zmienił, ale stary młody pasterz trzymał się dokładnie drogi, wyznaczonej przez starego pasterza. Po drodze miały byś strumienie, z których stado mogło się napić, ale wyschły i część stada rozpierzchła się, szukać wody i zabłądziła. Na drodze do wspaniałych pastwisk pojawiły się miasta, linie kolejowe, drogi. Każda taka okoliczność powodowała, że stado topniało, ale młody pasterz tego nie zauważył, trzymając się opisu, przekazanego przez starego. Wreszcie na końcu rzeczywiście młody pasterz dotarł do wspaniałego pastwiska. Cóż z tego, skoro razem z nim dotarło tam tylko kilka owiec, bo resztę stracił podczas trudnej drogi? No właśnie, czy o to chodzi, żeby zbawienie zapewnić tym nielicznym? A syn marnotrawny jest nadal ważny, czy może sobie pójść, gdzie chce?
KN
~Katarzyna Nowak
6 października 2020, 08:00
Jakie piękne słowa szkoda że tylko puste bo jak jest dobry kapłan taki jak właśnie Franciszek z Asyżu to go zniszczą i to właśnie biskupi bo tam się liczy kasa A nie wierni mieliśmy okazję się przekonać. Nie mi oceniać ale kuria powinna wziąć do serca słowa biskupa Damiana ale i on sam .