Brońmy krzyża, ale nie uderzajmy nim
„Dialogi w połowie drogi” – odcinek 57. W związku z majowym zarządzeniem prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego o zakazie eksponowania symboli religijnych w stołecznych urzędach Ewa Skrabacz i Wojciech Ziółek SJ rozmawiają o krzyżu, jego symbolice i wartości, a przede wszystkim o naszej relacji do niego. Autorzy podcastu zwracają uwagę na niebezpieczeństwo instrumentalizacji krzyża i przestrzegają przed niebezpieczeństwem ulegania prowokacji.
Mówią między innymi, że: świeckość państwa rozumiana jako nieobecność jakichkolwiek symboli religijnych nie jest neutralnością, ale pustką – wymownym, wręcz religijnym symbolem areligijności; uderzenie w krzyż – najświętszy symbol chrześcijaństwa – to próba wciągnięcia nas w wojnę religijną i na chłodno skalkulowana prowokacja polityczna. Trzeba się jej przeciwstawiać, ale nie emocjonalnie i agresywnie; krzyż – ze swej istoty – nikomu nie zagraża, nikogo nie eliminuje i nikogo nie dzieli, natomiast zakaz jego eksponowania i spowodowana tym areligijna pustka owszem: eliminuje, dzieli, dyskryminuje, wyklucza; najbardziej przekonującym dowodem na to, że krzyż nie dzieli i nie wyklucza będzie nasza postawa wobec tych, którzy ten krzyż atakują. Nic nie zastąpi osobistego świadectwa.
WZ: Witamy serdecznie, to znowu my, Ewa Skrabacz...
ES: I Wojciech Ziółek. I krzyż dzisiaj w roli głównej, bo wokół najświętszego naszego symbolu, symbolu naszej wiary, będziemy dzisiaj krążyć.
WZ: Krzyż, który znowu zaczął przeszkadzać.
ES: No właśnie, a to za sprawą Rafała Trzaskowskiego, czyli prezydenta Warszawy, który kilkanaście dni temu wydał zarządzenie, podpisał takie zarządzenie, którego konsekwencją jest zakaz eksponowania symboli religijnych. W urzędach nie mogą zatem wisieć krzyże, na biurkach pracownicy nie mogą mieć również tego symbolu. Samo zarządzenie ma nieco szerszy charakter, dotyczy przeciwdziałania dyskryminacji w kontekście wieku, płci, pochodzenia narodowego, wyznania, światopoglądu, orientacji psychoseksualnej, więc sporo tematów by tutaj było, ale my zostajemy przy krzyżu.
WZ: To ja mam takie déjà vu. Gdzieś 81. rok, trzecia klasa liceum, razem z moim przyjacielem Jędrkiem Jędrzejewskim, powiesiliśmy krzyż w szkole. Po kryjomu, ale kiedy pani dyrektor zdjęła krzyż i na apelu powiedziała, że skoro ktoś miał odwagę powiesić, to niech się ma odwagę przyznać, to my oczywiście przyznaliśmy się i zostaliśmy przez nią zaproszeni na rozmowę. I właśnie wtedy padło hasło szkoły świeckiej i państwa świeckiego. I ja przepraszam, że będę siebie cytował, ale...
ES: Dość niezręczna sytuacja, powiedzmy szczerze.
‘Religia świeckości’ przynosi pustkę, dyskryminuje innych
WZ: Pamiętam, że ja tak powiedziałem, że pani dyrektor, a mi to się wydaje, że to nie jest tak, że są dwie drogi, wierzący, ateiści, a pośrodku jest ta trzecia, która jest taka idealna, właśnie neutralna. Tylko, że... tak naprawdę są tylko dwie możliwości, prawda, że jeżeli nie wiara, to niewiara, prawda. I dlatego wydaje mi się, że właśnie uderzenie w struny, że to jest państwo świeckie i w związku z tym w państwie świeckim nie może być symboli religijnych, jest czymś z gruntu fałszywego. Bo to jest wtedy symbolizowanie innej religii. Która się nazywa właśnie ‘świeckością’.
ES: No właśnie, przestrzeń nie znosi próżni. I jeżeli nie będzie tam jednej symboliki, to pojawi się druga. A właściwie, jeśli usuwamy tę jedną, to już mamy drugą, czyli pustkę. I ona wcale nie oznacza tego, co tutaj ma być, jak deklaruje prezydent Trzaskowski, motywem przewodnim, czyli właśnie tego niedyskryminowania. No przecież jeżeli zabrania się komuś eksponowania jego symboli religijnych, no to jednak ogranicza się jego wolność w tym zakresie. Zresztą nie mamy złudzeń. To rzecz jasna kwestia bardzo polityczna. Wiemy dobrze, że prezydent Warszawy zmierza po prezydenturę Polski. W ten sposób się chce zapewne wykazać wobec swojego elektoratu. Ale co ciekawe, wcale entuzjastycznie na to zarządzenie nie zareagowało jego polityczne otoczenie czy środowisko. Bo mamy wypowiedzi i prezydenta Komorowskiego, i marszałka Hołowni, no mówiących, że nie trzeba nam teraz wojny religijnej. Prezydent Komorowski mówi, pomógł naszym przeciwnikom, dał im prezent.
WZ: O wojnie religijnej jeszcze wspomnę, ale chcę też powiedzieć, że prezydent Trzaskowski wykazał się też, no tak mówić najdelikatniej, małą znajomością rzeczy. Bo mówienie, że tu właśnie teraz jest sprawa europejskości i świeckości i my musimy się dostosować, to pokazuje, że nie wie, w jak wielu krajach ten problem już był rozwiązywany. Nie wie na przykład albo nie chce wiedzieć o Włoszech, gdzie była ta sprawa poruszana.
ES: Dodam, że właśnie w tej sprawie Lautsi, jeśli dobrze wymawiam to nazwisko, bo to zdaje się jakieś skandynawskie. Włoszka o takim pochodzeniu pozwała Włochy, no właśnie w kontekście krzyża w sali szkolnej. I wielka izba Trybunału w Strasburgu orzekła, że krzyż w sali szkolnej w żaden sposób nie narusza europejskiej konwencji praw człowieka, ani praw mniejszości. Dodam, 15 głosów do 2, czyli za takim werdyktem głosowała miażdżąca większość. I powiedziano wręcz, że on nie stanowi naruszenia prawa do wolności. Ani nie jest elementem indoktrynacji.
WZ: No a jaka to była walka, to była apelacja, żeby właśnie móc to osiągnąć. Odwołując się nie do Pisma Świętego, odwołując się nie do katolickich czy chrześcijańskich zakazów, nakazów. Tylko do tego, co stanowi tożsamość danego kraju. Zresztą, może nie wszyscy wiedzą, ale w Bawarii powieszenie krzyży zostało nakazane we wszystkich urzędach...
ES: Przez władzę.
WZ: Przez władzę, właśnie w ramach tożsamości kulturowej tego regionu, tego landu. I wiszą w salach sądowych, w urzędach, w szkołach i tak dalej. A wszyscy zamiast ‘dzień dobry’ mówią Grüß Gott, bo to jest właśnie...
Nie dać się sprowokować do agresji i ‘okładania się’ krzyżem
ES: Nie mówmy tego głośno, bo niektórzy zaczną krzyczeć, że to państwo wyznaniowe. Co często zresztą słyszymy o Polsce i ja zawsze mam taką króciutką myśl, że za własne pieniądze wyślę tego, co tę radosną twórczość upublicznia, na własny koszt do kraju wyznaniowego. Niech tam sobie pożyje chwilkę i wróci, otrzeźwieje i już nigdy nie głosi takich bzdur, przepraszam za dosadność. Ale myślę, że ważne pytanie, które w kontekście tej sprawy się pojawia, to pytanie o naszą reakcję, naszą katolików.
WZ: Tak.
ES: No bo mówimy o naszym najświętszym symbolu. I co? Mamy tak to łyknąć bez słowa, czy mamy protestować?
WZ: Jak każda prowokacja, a to jest prowokacja, jak każdy taki cios, on jest zadany po to, żeby sprowokować do agresji.
ES: Czyli prętem po klatce, jak to się mówi czasem.
WZ: Tak jest, tak. I wiadomo, że się uderza w najświętszy symbol, żeby właśnie reakcja była... wielka, a przede wszystkim, żeby była agresywna, żeby była agresywna. I myślę, że tego powinniśmy bardzo unikać, bo jeżeli będziemy w obronie krzyża zachowywać się agresywnie, będziemy atakować tych, co atakują krzyż...
ES: Czyli na przykład będziemy teraz nawoływać, wieszajmy krzyże i z tym krzyżem w ręce będziemy szli przeciwko właśnie tym zakazującym.
WZ: To nie tylko, że mamy wojnę religijną, ale też przegrywamy, bo manipulujemy krzyżem, bo go używamy jako broni, bo go używamy jako instrumentu do tego, żeby kogoś uderzyć nim, co jest...
ES: I zaprzeczamy wszystkiemu temu, co ten krzyż dla nas oznacza, co w sobie niesie.
WZ: I żeby było jasne. To nie chodzi o nawoływanie do tego, że no tak, no tak zdecydował, no to trudno, poddajmy się, najważniejsze, żebyśmy mieli krzyż w sercu. Nie. Mamy, tak jak Włosi, upominać się, pokazując, że krzyż nikomu nie zagraża, że krzyż nie eliminuje nikogo.
ES: Nie dzieli, co się próbuje nam właśnie wmówić.
WZ: Natomiast zakaz eksponowania krzyża, owszem dzieli, owszem eliminuje, owszem wyklucza.
ES: Uderza w bardzo konkretną grupę.
WZ: I to jest, myślę, że po tej linii powinniśmy pójść. Ja pamiętam, jak była wojna o krzyż na Krakowskim Przedmieściu po katastrofie smoleńskiej.
ES: Oj, bardzo dobrze pamiętam.
WZ: Prawda? Samo wspomnienie jest bolesne. Samo wspomnienie tych słów, gestów, które się tam...
ES: Tego krzyża, który był robiony z puszek po piwie.
WZ: Tak.
ES: Jak dziś pamiętam, że do łez mnie doprowadził ten widok.
Nie robić z krzyża Jezusowego tła dla swojej próżności!
WZ: I pamiętam, jeden z dziennikarzy chciał ze mną zrobić wywiad. I ja udzielałem tego wywiadu. A ponieważ u mnie w pokoju był wielki krzyż, to chciał mi zrobić zdjęcie, bo zawsze do wywiadu [robi się] zdjęcie, właśnie na tle tego krzyża. I ja się absolutnie nie zgodziłem. Ja mówię, że nie, że ja nie będę. Kto ja jestem, żebym ja sobie miał z Panem Jezusem robić zdjęcie?
ES: A właściwie, że Pan Jezus ma być tłem dla ciebie...
WZ: Otóż to właśnie, że Pan Jezus będzie tłem. Bardzo powinniśmy się, uważam, tego wystrzegać. Właśnie po to, żeby pokazać, że krzyż nie jest środkiem. Że krzyż jest celem. I to celem takim, do którego całe życie będziemy iść, a i tak go nie osiągniemy. Bo krzyż to jest właśnie symbol takiej szczytowej miłości.
ES: Tak sobie przypomniałam też uczucia, które mi towarzyszą, kiedy mijam najczęściej młodych, ale nie tylko młodych ludzi z biżuterią, której elementem jest krzyż. Czasem taki naprawdę solidny, tu na piersi. Albo kolczyki. Czasem do góry nogami ten krzyż wisi. Przyznam, że pierwszy odruch jest taki troszkę, taka chęć upomnienia się i powiedzenia, ej, to jest krzyż. Ale to jest pierwsza jakaś taka emocja.
WZ: Bo potem przychodzi jaka myśl?
ES: No właśnie, później przychodzi coś, co jak sądzę, płynie z krzyża. Czyli jakieś takie zupełnie inne spojrzenie. W którym nie ma już agresji. W którym jest... może nawet nazwałabym to troską o tę osobę.
WZ: Że Ten, który na krzyżu umarł, tych ludzi kochał i kocha tak samo jak i ciebie, prawda?
ES: I w najmniejszym stopniu nie powstrzyma Jego miłości to, że ktoś ten krzyż powiesi do góry nogami albo zrobi sobie z niego breloczek. Będzie mnie to zawsze bolało. I zawsze będę... I mam nadzieję, że zawsze będę reagować emocjonalnie na takie obrazki. Bo to jest najświętszy nasz symbol.
WZ: A ja bym dopowiedział, że i Jego też boli. I Jego też boli. Ale nie w takim znaczeniu, że jaką Mi krzywdę robicie. Tylko jaką sobie krzywdę robicie.
ES: Otóż to. Bo tak swoją drogą, jak wiele pychy jest w takim przekonaniu, że my możemy...
WZ: Panu Bogu wyrządzić krzywdę. Tak.
ES: W takim ludzkim znaczeniu. Bo oczywiście to, co powiedziałeś, On cierpi, a nawet bardzo cierpi. Ale patrząc na tę krzywdę, którą my sobie zadajemy. Czyli namawiamy do dostrzegania. No bo też nie do zamykania oczu, odwracania głowy. To jest coś, co dzieje się obok nas i nie sposób tego nie zauważać. A jeśli chodzi o reakcję?
WZ: Namawiamy do mądrego bronienia krzyża. Mówienia, że jeżeli eliminujemy krzyż, to go zastępujemy właśnie tą pustką, o której wspomniałaś. A pustka nie jednoczy. A pustka nie scala. Pustka dzieli. Pustka eliminuje.
ES: No i nie dajmy sobie wmówić, że krzyż dzieli. Że krzyż jest przeciwko komuś.
WZ: Tak.
ES: A jeżeli będziemy reagować w takich sytuacjach agresją, to udowodnimy, że jesteśmy przeciw. Że krzyż jest znakiem podziału.
WZ: Pełna zgoda. Naszą postawą wobec tych, którzy atakują krzyż, naszą postawą wobec tych, którzy chcą go wykluczać mamy pokazać, że krzyż nie dzieli, że krzyż łączy, że krzyż nikogo nie wyklucza.
ES: Jednym słowem, mówiąc językiem bardzo kościelnym, musimy dać świadectwo.
Skomentuj artykuł