"Celibat jest wartością pozytywną i owocną"

Kard. Bertone: celibat jest wartością pozytywną i bardzo owocną w dziejach Kościoła. (fot. Arkadiusz Karon/KAI)
KAI / psd

Na wartość celibatu, który „choć nie jest nietykalny, to jest jednak tradycją pozytywną w dziejach Kościoła” wskazał kard. Tarcisio Bertone. Watykański sekretarz stanu kończąc swą wizytę w hiszpańskiej Katalonii udzielił wywiadu tamtejszej telewizji publicznej. Dziś powraca do Rzymu.

Najbliższy współpracownik Benedykta XVI został m. in. zapytany czy w obliczu przypadków nadużyć seksualnych duchowieństwa, o których ta wiele mówi się w ostatnim okresie, Kościół nadal traktuje celibat kapłański jako „nienaruszalny”. Kard. Bertone przypomniał, że w Kościele katolickim istnieją obrządki wschodnie, gdzie posługę sprawują także duchowni żonaci. „Jednakże celibat jest wartością pozytywną i bardzo owocną w dziejach Kościoła”. Zdaniem watykańskiego sekretarza stanu „tak wiele zagrożeń i bolesnych konsekwencji niesie właśnie łamanie celibatu”.

Kard. Bertone zarzucił mediom, że donosząc o przypadkach nadużyć seksualnych duchowieństwa traktują te sprawy z dużą zajadłością i nienawiścią względem Kościoła. Jednocześnie zaznaczył, że Stolica Apostolska podchodzi do nich z pełną przejrzystością.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Celibat jest wartością pozytywną i owocną"
Komentarze (10)
I
internauta
28 kwietnia 2010, 20:09
nadal nikt na Deonie nie jest w stanie powiedzieć, na czym to przeżywanie i odkrywanie seksualności w celibacie polega konkretnie. Brat_robot: Też nie odpowiem na to pytanie, bo nie znam satysfakcjonującej odpowiedzi. Jedynie taki trop w myślenia, którym sama podążam: Seksualność istnieje poza związkiem dwóch osób. Ty jesteś mężczyzną, a ja kobietą i nasza seksualność, czyli Twoja męskość i moja kobiecość nie zależą od obecności partnera. Seksualność determinuje nasz sposób bycia niezależnie od bycia włączonym w związek małżeński. Ona może w związku partnerskim znajdować wyraz i to jak sądzę, tu na ziemi ten najpełniejszy ("na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę."). Natomiast męskość i kobiecość przeżywana w celibacie, bardziej zwraca uwagę na duchowy wymiar seksualności, duchowy wymiar kobiecości i męskości, duchowy wymiar macierzyństwa i ojcostwa (co nie znaczy, że w małżeństwie tego duchowego wymiaru nie ma). I jeszcze jedna myśl w temacie: W niebie nie będzie małżeństw - o tym zapewniał Jezus. Więc celibat przeżywany przez niektórych ludzi tu na ziemi, może pomóc odkrywać nam głębiej sens seksualności - bo przecież tam w niebie nie przestaniemy być kobietami i mężczyznami (chyba? - nie jestem teologiem). Bardzo mi odpowiada to co napisałaś., tzn. chciałem napisać dobrze napisałaś. Trafić powinno do osób, które pracują  intensywnie nad równowagą w sobie (starają się, by duch nie zesechł)
Irek
28 kwietnia 2010, 14:00
Celibat bezwzględnie ma wielką wartość. Może powinien byc przeżywany przez "elity", czyli tych, którzy rzeczywiście ze względu na Królestwo Boże wybierają bezżenność? Wielu wybiera celibat, bo inaczej nie ma szans na święcenia - potem jest ciężko. Jestem za celibatem, ale skłaniam się bardziej ku rozwiązaniom Kościoła prawosławnego.
28 kwietnia 2010, 12:46
nadal nikt na Deonie nie jest w stanie powiedzieć, na czym to przeżywanie i odkrywanie seksualności w celibacie polega konkretnie. Brat_robot: Też nie odpowiem na to pytanie, bo nie znam satysfakcjonującej odpowiedzi. Jedynie taki trop w myślenia, którym sama podążam: Seksualność istnieje poza związkiem dwóch osób. Ty jesteś mężczyzną, a ja kobietą i nasza seksualność, czyli Twoja męskość i moja kobiecość nie zależą od obecności partnera. Seksualność determinuje nasz sposób bycia niezależnie od bycia włączonym w związek małżeński. Ona może w związku partnerskim znajdować wyraz i to jak sądzę, tu na ziemi ten najpełniejszy ("na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę."). Natomiast męskość i kobiecość przeżywana w celibacie, bardziej zwraca uwagę na duchowy wymiar seksualności, duchowy wymiar kobiecości i męskości, duchowy wymiar macierzyństwa i ojcostwa (co nie znaczy, że w małżeństwie tego duchowego wymiaru nie ma). I jeszcze jedna myśl w temacie: W niebie nie będzie małżeństw - o tym zapewniał Jezus. Więc celibat przeżywany przez niektórych ludzi tu na ziemi, może pomóc odkrywać nam głębiej sens seksualności - bo przecież tam w niebie nie przestaniemy być kobietami i mężczyznami (chyba? - nie jestem teologiem).
28 kwietnia 2010, 08:20
A w małżeństwie kocha tylko ciało?
28 kwietnia 2010, 07:00
Rozumiem, że jak jest w małżeństwie to ulega? W całych dyskusjach o celibacie wcale nie groźne są teorie o jego negatywnym wpływie na życie jednostki (każdy wybiera go, mam nadzieję, świadomie i dobrowolnie - wstępując w stan duchowny), ale próby wywyższania celibatu kosztem "grzesznego" małżeńskiego życia. I mówienie dyrdymałów o przeżywaniu seksualności w celibacie - nadal nikt na Deonie nie jest w stanie powiedzieć, na czym to przeżywanie i odkrywanie seksualności w celibacie polega konkretnie. Jeśli ja przeżywam i odkrywam seksualność w małżeństwie, mogę powiedzieć, na czym to polega: seks z żoną, wspólne intymne relacje, doświadczenie trudnych dni w okresie ciąży i po porodzie, dbanie o zdrowie seksualne. A w celibacie? Modlitwa? Pokuta? Sport?
27 kwietnia 2010, 19:30
Męczą sie z nim okrutnie nie znajdując zaspokojenia i z tego wszystkiego wymyślają często jakieś niestworzone dyrdymały mające ów problem zagadać. Dyrdymały to sam piszesz. Celibat jest udziałem bardzo szerokiego grona osób. Nie tylko księży. W celibacie żyje duża liczba świeckich osób samotnych. One może nawet mają trudniej, bo żyją w świecie, obracają się w środowisku, które wywiera na nich silną presję. Ci świeccy są często przykładem, że człowiek nie musi ulegać popędowi płciowemu i że sprawy wcale nie trzeba zagadywać. To raczej kwestia wartości w życiu oraz wolności wewnętrznej.
R
R
27 kwietnia 2010, 16:26
Nowa Lewica bazująca na definicji człowieka, jako zlepek popędu seksualnego i popędu śmierci nie umie pomyśleć, by ktoś mógł chcieć żyć w czystości. Jest to ograniczenie intelektualne. Dyskusja z takimi osobami z tej racji traci jakikolwiek sens,są dwie różne definicje tego samego człowieka. Realna Kościoła- bo realnie ludzie tak robią. Ideowa- skoro my tak myślimy, to inni tak robić nie mogą. Trudno udawać, że księża wraz z przywdzianiem sutanny tracą instynkt płciowy. Męczą sie z nim okrutnie nie znajdując zaspokojenia i z tego wszystkiego wymyślają często jakieś niestworzone dyrdymały mające ów problem zagadać. A problem jest. Ks. Prof.  Józef Tichner miał odwagę mówić publicznie, że jego gosposia ma kategoryczny zakaz budzenia go z poobiedniej drzemki, z jednym wyjątkiem: gdyby w tym czasie ogłoszono zniesienie celibatu.
27 kwietnia 2010, 15:49
"zapytany czy w obliczu przypadków nadużyć seksualnych duchowieństwa, o których ta wiele mówi się w ostatnim okresie, Kościół nadal traktuje celibat kapłański jako „nienaruszalny”.  " Nie wiem co mają tak zwane nadużycia seksualne do kwestii celibatu. Logika komuś poszła w las...
RK
Robert Kożuchowski
27 kwietnia 2010, 13:33
Zapomniałem, odniosłem się do zwrotu "z pełną przejrzystością." Doprecyzowałem zdanie JE Kardynała.
RK
Robert Kożuchowski
27 kwietnia 2010, 13:06
Nowa Lewica bazująca na definicji człowieka, jako zlepek popędu seksualnego i popędu śmierci nie umie pomyśleć, by ktoś mógł chcieć żyć w czystości. Jest to ograniczenie intelektualne. Dyskusja z takimi osobami z tej racji traci jakikolwiek sens,są dwie różne definicje tego samego człowieka. Realna Kościoła- bo realnie ludzie tak robią. Ideowa- skoro my tak myślimy, to inni tak robić nie mogą.