Czy Benedykt XVI nawrócił się na ducha Asyżu?

(fot. EPA/Giuseppe Giglia, ANSA)
Radio Watykańskie / drr

Czy Benedykt XVI nawrócił się na ducha Asyżu? Z tym pytaniem dziennik Il Foglio zwrócił się do Andrei Riccardiego, założyciela rzymskiej Wspólnoty św. Idziego, która stała się swoistym spadkobiercą idei międzyreligijnych spotkań na rzecz pokoju.

1 stycznia, po zamachu na koptyjski kościół w Egipcie, Benedykt XVI zapowiedział, że na październik zaprasza do Asyżu przedstawicieli różnych religii i wyznań chrześcijańskich, by modlić się o wolność religijną, będącą gwarancją pokoju. Paolo Rodari, watykanista dziennika Il Foglio, przypomina jednak, że Joseph Ratzinger nie był entuzjastą pomysłu Jana Pawła II, który w 1986 r. po raz pierwszy zaprosił do Asyżu liderów innych wyznań i religii. Ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary obawiał się bowiem, że przyczyni się ono do szerzenia religijnego synkretyzmu. Stąd pytanie o „nawrócenie” Benedykta XVI na ducha Asyżu.

Słowo nawrócenie nie wydaje mi się w tym wypadku uzasadnione – odpowiada prof. Riccardi. Oczywiście, Joseph Ratzinger zawsze obawiał się skutków relatywistycznego dialogu międzyreligijnego, w którym zacierają się tożsamości poszczególnych religii, a Chrystusa nie przedstawia się jako jedynego Zbawiciela. Ale zarazem wspierał on racjonalny dialog między kulturami. Tym niemniej w 2006 r. Papież wyłożył jasno, co myśli o asyskich spotkaniach religii. Napisał o tym w liście do miejscowego biskupa z okazji 20-lecia pierwszego spotkania – przypomina prof. Riccardi.

Benedykt XVI nazwał je wówczas inicjatywą odważną i profetyczną. Zaznaczył jednak, że „aby nie rozumieć opacznie sensu tego, o co chodziło Janowi Pawłowi II w 1986 r., a co zgodnie z jego własnymi słowami zwykło się nazywać duchem Asyżu. Ważne jest, by nie zapominać, jak wielką wagę przywiązywano do tego, by międzyreligijne spotkanie modlitewne nie stało się okazją do interpretacji synkretycznych, opierających się na koncepcji relatywistycznej” – czytamy w liście. Benedykt XVI podkreślił też, że trzeba unikać niepotrzebnego zamieszania. „Dlatego również wtedy, gdy się gromadzimy, aby modlić się o pokój, każdy musi zachować własny styl modlitwy, odrębny dla różnych religii. Takiego wyboru dokonano w 1986 r., i taki wybór powinien obowiązywać do dziś. Współdziałanie różnych osób nie powinno być odbierane jako uleganie relatywizmowi, negującemu sens prawdy i możliwość dojścia do niej” – napisał Benedykt XVI.

Założyciel Wspólnoty św. Idziego wspomina, że zalecenia te udało się zachować już podczas spotkania w 2002 r., zwołanego po zamachu terrorystycznym w Nowym Jorku. Wracałem wówczas z kard. Ratzingerem z Asyżu do Rzymu i wymieniłem z nim kilka zadań – wspomina prof. Riccardi. Zapytałem, czy przebieg spotkania go zadowolił, a on odpowiedział: „Wszystko poszło bardzo dobrze”. Sądzę, że miał tu na myśli sposób, w jaki przygotowaliśmy modlitwy. A mianowicie, że zachowaliśmy odrębność różnych religii, bez popadania w relatywizm, który neguje znaczenie prawdy oraz możliwość jej poznania” – powiedział Andrea Riccardi.

Przyznał on również, że spotkania w duchu Asyżu, które co roku organizuje Wspólnota św. Idziego, zawsze miały wielu krytyków. Ich kontynuacja jest zasługą Jana Pawła II, który zawsze udzielał im poparcia – wyznaje prof. Riccardi w wywiadzie dla dziennika Il Foglio.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy Benedykt XVI nawrócił się na ducha Asyżu?
Komentarze (14)
R
R
31 stycznia 2011, 22:39
~Tradycjonalista Dobrze by było, gdybyś zaczął poprawnie pisać po polsku. Twoje zdanie: "Benedykt 16 jest bardzo madry czlowiek." wskazuje na poważne braki w tej dziedzinie. W języku polskim obowiązują deklinacje, więc Twoje zdanie powinno brzmieć: "Benedykt 16 jest bardzo mądrym czlowiekiem." I tu nawet jestem skłonny się z Tobą zgodzić - jest bardzo mądrym człwiekiem, bo potrafił wycofać się ze swoich błędnych opinii o spotkaniu w Asyżu i postanowił kontynuować dzieło zapoczątkowane przez Jana Pawła II. Rzeczywiście do tego potrzeba i mądrości i pokory. I wyjaśnij mi, co to znaczy wg Ciebie "normalny katolik". Bo coś podejrzewam, że to po prostu ktoś podzielający Twoje poglądy. Tradycjonalista ewidentnie do normalnych nie należy. Trzeba byc nienormalnym, by nie doceniać WIELKOŚCI decyzji JPII o spotkaniu w Asyżu. A kto czyta BXVI, ten wie , ze i on jest za dialogiem, ale przeciwko synkretyzmowi, czyli mieszaniu wszystkieiego ze wszystkim w jakąs nieokresloną, ponowoczesną "duchowość". Dialog jest mozliwy tylko wtedy, gdy dialogujący mają dobrze ugruntowaną własną tożsamość religijną i wiedzę o swojej religii.
J
Juda
31 stycznia 2011, 22:21
Bardzo ciekawy wykład na temat tego, czym jest ekumenizm: http://jeszcze7000.org/filmy/148-ekumenizm pzdr.
T
tojka
28 stycznia 2011, 13:44
Piotrek, czego sie czepiasz szczegolow, w nich diabel siedz ... Ja tez nie pisze poprawnie. Mam niemiecka klawiature i nie chce mi sie ciagle jezyka przestawiac. Moze tradycjonalista tez ma rozsadne wytlumaczenie, ale nawet jesli nie to no co w tym zlego???
P
Piotrek
28 stycznia 2011, 12:27
~Tradycjonalista Dobrze by było, gdybyś zaczął poprawnie pisać po polsku. Twoje zdanie: "Benedykt 16 jest bardzo madry czlowiek." wskazuje na poważne braki w tej dziedzinie. W języku polskim obowiązują deklinacje, więc Twoje zdanie powinno brzmieć: "Benedykt 16 jest bardzo mądrym czlowiekiem." I tu nawet jestem skłonny się z Tobą zgodzić - jest bardzo mądrym człwiekiem, bo potrafił wycofać się ze swoich błędnych opinii o spotkaniu w Asyżu i postanowił kontynuować dzieło zapoczątkowane przez Jana Pawła II. Rzeczywiście do tego potrzeba i mądrości i pokory. I wyjaśnij mi, co to znaczy wg Ciebie "normalny katolik". Bo coś podejrzewam, że to po prostu ktoś podzielający Twoje poglądy.
T
Tradycjonalista
28 stycznia 2011, 11:54
 Kinga, nie pisz bzdur. Paiez Benedykt 16 nie zmienil zdania. To co bylo w 1986 to jest niedpuszczalnie po prostu, natomiast Benedykt nie chce wogole odwracac sie od problemu podtrzymawania pokoju w swiece ale jednoczesnie nie chce powtarzac oburzajacych normalnego katolika, pomylek JP2. Benedykt 16 jest bardzo madry czlowiek. 
28 stycznia 2011, 08:46
Benedykt nie zmienił zdania.
T
tojka
28 stycznia 2011, 08:15
Moim zdaniem papiez nie jest czlowiekiem, ktory sie wstydzi jakis swoich zachowan, czy tez  przekonan. On po prostu nie jest Janem Pawlem II.
Jadwiga Krywult
28 stycznia 2011, 08:04
Kinga, jak zalozysz te rozowe okulary to nie bedziesz wiecej robic papiezowi zadnych wyrzutow. Lepiej powiedz, dlaczego należy udawać, że Kościół nie zmienia pod działaniem Ducha Świętego interpretacji swoich nauk ? Przecież to oczywiste, że zmienia. Bardzo dobrze, że Benedykt XVI zmienił zdanie, dobrze byłoby gdyby jeszcze umiał się do tego przyznać. To nic wstydliwego.
G
gość
28 stycznia 2011, 07:48
~R  raz jeszcze tutaj: < Od tego czasu powstała m in. adhortacja "Nostra Aetate" - może pisze ją z błędem. No i narodził sie geniusz, Mąż Boży, opatrznościowy, Jan Paweł II, Wielki, którego ideę pojednania i dialogu (nie synkretyzmu) kontynuuje wielki teolog, Benedykt XVI. Kościół też przeinterpretopwuje swoje nauki pod działaniem Ducha Świętego, inaczej dalej palił by na stosach różne św. Joanny i Husów. A papieże w historii Kościoła bywali rozmaici, nie zawsze były to świetlane postaci. Cieszmy się, że mamy Benedykta XVI, człowieka światłego, intelektualistę o otwartym sercu i umyśle. Jakże cudowne są jego encykliki i książki. To mówię ja, często złosliwy "R", o niwyparzonej gębie. > Deklaracja o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich Nostra aetate jest dziełem II Soboru Watykańskiego. Oficjalny łaciński tytuł brzmi: Declaratio de Ecclesiae habitudine ad religiones non christianas
T
tojka
28 stycznia 2011, 07:46
Kinga, jak zalozysz te rozowe okulary to nie bedziesz wiecej robic papiezowi zadnych wyrzutow.
Jadwiga Krywult
28 stycznia 2011, 07:34
"Takiego wyboru dokonano w 1986 r.", a mimo to  kard. Ratzinger był zdecydowanie przeciw spotkaniu w Asyżu. Dzisiaj przechodzi do porządku dziennego nad swoją pomyłką. To nie ja więc mataczę. Ale, jak widać na przykładzie Observera, są tacy, którym koniecznie potrzebna jest wiara, że Urząd Nauczycielski zawsze mówi to samo i nigdy nie zmienia zdania. To już uczciwsi są integryści, którzy zmiany zauważyli, chociaż popełniają błąd nie potrafiąc się z nimi pogodzić.
O
Observer
28 stycznia 2011, 07:13
||< Słowo nawrócenie nie wydaje mi się w tym wypadku uzasadnione – odpowiada prof. Riccardi. Oczywiście, Joseph Ratzinger zawsze obawiał się skutków relatywistycznego dialogu międzyreligijnego, w którym zacierają się tożsamości poszczególnych religii, a Chrystusa nie przedstawia się jako jedynego Zbawiciela. Ale zarazem wspierał on racjonalny dialog między kulturami...[...] „Dlatego również wtedy, gdy się gromadzimy, aby modlić się o pokój, każdy musi zachować własny styl modlitwy, odrębny dla różnych religii. Takiego wyboru dokonano w 1986 r., i taki wybór powinien obowiązywać do dziś. Współdziałanie różnych osób nie powinno być odbierane jako uleganie relatywizmowi, negującemu sens prawdy i możliwość dojścia do niej” – napisał Benedykt XVI.  >|| Nie ma owijania w bawełny. Brak zrozumienia całości przez K. lub celowe mataczenia
T
tojka
28 stycznia 2011, 06:57
To wlasnie jest indywidualne prowadzenie Ducha Swietego zarowno papieza jak i kazdego z nas!!!
Jadwiga Krywult
27 stycznia 2011, 22:27
To jest właśnie typowo kościelne owijanie w bawełnę. Zamiast po chrześcijańsku przyznać: 'myliłem się w 1986 r., a Jan Paweł II miał rację', Benedykt XVI pisze: „aby nie rozumieć opacznie sensu tego, o co chodziło Janowi Pawłowi II w 1986 r., a co zgodnie z jego własnymi słowami zwykło się nazywać duchem Asyżu. Ważne jest, by nie zapominać, jak wielką wagę przywiązywano do tego, by międzyreligijne spotkanie modlitewne nie stało się okazją do interpretacji synkretycznych, opierających się na koncepcji relatywistycznej”