Czy bluźnierstwo w sztuce popłaca?

KAI / slo

Bluźnierstwo w sztuce popłaca w krótkiej perspektywie, ale nie gwarantuje artyście, że wejdzie do podręczników historii sztuki.

Takie tezy formułowali uczestnicy dyskusji, zorganizowanej 16 lutego z okazji 2. rocznicy portalu, poświęconego wierze Areopag21, który powstał z inicjatywy znanej dziennikarki i publicystki Ewy Czaczkowskiej.

DEON.PL POLECA

Prowadząca dyskusję krytyk sztuki Monika Małkowska z "Rzeczpospolitej" zwróciła uwagę, że bluźnierstwo często jest elementem PR i swoiście rozumianego marketingu. W wypadku twórców, uchodzących za skandalistów, sama sztuka schodzi na dalszy plan. Fama skandalisty "pracuje" na rzecz artysty i jest elementem promocji jego dzieł. Zdaniem dziennikarki oburzające jest świadome i cyniczne przekraczanie barier, obrażanie tego, co ważne i szanowane przez jakieś grupy społeczne. Jednak takie wykoncypowane bluźnierstwa przestają epatować, można zadać pytanie, czy kogoś jeszcze szokuje Madonna, która wciąż zastanawia się, co nowego wymyślić, bo arsenał pomysłów na bluźnierstwo się wyczerpał.

Wykładowca teologii dogmatycznej na Uniwersytecie Gregoriańskim o. Dariusz Kowalczyk SJ postulował, by odróżniać bluźnierstwo rzeczywiste, człowieka wierzącego, od bluźniercy pozornego, skandalisty. - Bluźniercą jest ten, kto wierzy w Boga - podkreślił. Jego zdaniem, w Polsce nie ma pewnego typu bluźniercy, spotykanego we Włoszech, gdzie wierni rzucają przekleństwa na Matkę Bożą lub świętych, którzy w ich mniemaniu ich zawiedli. Jednak zdaniem jezuity artysta Nergal popełnił bluźnierstwo, drąc Biblię. - To, co było kiedyś niszą, jest dziś oswajane i powszechne - uważa o. Kowalczyk. Wyjaśnił, ze procesy, związane z naruszeniem uczuć religijnych wytacza się, aby panował ład między osobami, które mają skrajnie różne poglądy i nieraz je uzewnętrzniają.

Dla krytyka sztuki Jacka Wakara bluźnierstwo już się zdezawuowało i jest w istocie popiskiwaniem artystów i wiele ich "dzieł" nie wytrzymuje próby śmiechu. Przykładem takiego "dzieła" jest odprawienie "mszy" przez Artura Żmijewskiego w Teatrze Dramatycznym i rozdawanie później "komunii", której jednak nikt z widzów nie chciał przyjąć, jedynie podstawione przez reżysera osoby. Dziennikarz podał kilka innych przykładów, np. instalacji, w trakcie której rażono prądem żywe homary. Wobec bluźnierstwa i tego typu prowokacji najlepsza jest obojętność - stwierdził Wakar.

Aktor Adam Woronowicz mówił, że bluźnierstwo jest efektem napięcia między człowiekiem i Absolutem, dobrem i złem. Ale dotyczy to jedynie ludzi wierzących, takim bluźniercą był Pier Paolo Pasolini. We współczesnej sztuce funkcjonują też pseudobluźnierstwa - puste, pozbawione duchowości - stwierdził Woronowicz. Z jego opinią zgodził się o. Kowalczyk, który przypomniał, że autor psalmów nieraz oscyluje na granicy bluźnierstwa.

Zakonnik zwrócił uwagę, że zjawisko ma dwa aspekty - religijny i społeczny. Gdy jakieś fakty ranią wielu członków danej społeczności, prawo powinno wkroczyć.

Pewnym paradoksem jest fakt, że bluźnierstwo, raniące wiarę chrześcijan, ignorowane jest przez osoby, które chcą karać za mowę nienawiści. Zdaniem o. Kowalczyka wspólnota katolicka powinna wypracować jakiś system samoobrony, postawić granice, żądać, by pewne czyny nie były bezkarne, reagować i przeciwstawiać się im. - Głównie płoną kościoły, nie meczety i synagogi, bo bluźnierstwo przeciw chrześcijanom pozostaje bezkarne - wtórował mu Adam Woronowicz.

Uczestnicy dyskusji doszli do wniosku, że bluźnierstwo samo w sobie nie gwarantuje trwałego miejsca w panteonie najwybitniejszych twórców. Jeżeli dziś ogląda się obrazy Caravaggia to nie dlatego, że był skandalistą, portretujący swoje kochanki, a dlatego, że był genialnym artystą.

W czasie spotkania, w którym wzięli udział blogerzy i czytelnicy portalu Areopag21 rozdano też nagrody. Laureatami konkursu na najlepszy blog są diakon Jacek Jan Pawłowicz, który pisze na aktualne tematy z życia Kościoła oraz Bella Szwarcman-Czarnota, która przybliża czytelnikom tradycję judaizmu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy bluźnierstwo w sztuce popłaca?
Komentarze (2)
M
Max
17 lutego 2013, 17:38
Trzeba by zacząć od pytania czy artystą można nazwać kogoś kogo jedynym "artystycznym" osiągnięciem była profanacja świętych symboli, przedmiotów kultu, czy ceremonii. Takich "artystów" w Europie mamy wielu. Artystów samozwańczych, bo bez dyplomu artystycznych uczelni, ale za to z "błogosławieństwem" liberalnych i lewackich mediów. I oni nie są groźni, ale ci "profesorowie", "autorytety", "krytycy sztuki", którzy w mediach zachwycają się "sztuką", która nic wspólnego ze sztuką nigdy nie miała.
Bogusław Płoszajczak
17 lutego 2013, 16:46
Wszystko było by dobrze gdyby artyści (również ci bluźniący) marzyli o sławie geniusza. Wielu ludzi chce tylko zarobić, przyszłość ich nie obchodzi i ci niestety bluźnierstwem osiągają swój cel.