Czy doszło do cudu za jego wstawiennictwem?
Zamknięcie diecezjalnego procesu o domniemanym uzdrowieniu młodej osoby za przyczyną Sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego odbędzie się dziś wieczorem w bazylice św. Jana Chrzciciela w Szczecinie. Dokumentacja trafi następnie do Watykanu, gdzie zostanie zbadana w ramach toczącego się procesu beatyfikacyjnego kard. Wyszyńskiego. Dziś przypada 32. rocznica jego śmierci.
Proces o domniemanym cudownym uzdrowieniu otworzył 27 marca ub. roku abp Andrzej Dzięga, metropolita szczecińsko-kamieński. Sprawa dotyczy 42-letniej dziś kobiety, która w wieku 19 lat zachorowała na raka tarczycy.
17 lutego 1988 r. wykonano w Szczecinie rozległą operację usuwając zmiany nowotworowe oraz dotknięte przerzutami węzły chłonne. Po początkowym pozornym polepszeniu stan zdrowia pacjentki pogorszył się. Podczas pobytu w Instytucie Onkologii w Gliwicach w styczniu i marcu 1989 kobietę leczono jodem radioaktywnym. W gardle wytworzył się guz wielkości 5 cm, który dusił pacjentkę i zagrażał jej życiu.
14 marca 1989 r., po intensywnych modlitwach za wstawiennictwem Prymasa Tysiąclecia, stwierdzono przełom. Kolejne badania prowadzone w gliwickim Instytucie Onkologii, potwierdzały dobry stan kobiety. W ciągu 23 lat nie stwierdzono u niej reemisji nowotworu i jest całkowicie zdrowa.
Dziś wieczorem nastąpi podpisanie dokumentów dotyczących domniemanego cudu, co oznacza zamknięcie diecezjalnego dochodzenia w tej sprawie. Jak dowiaduje się KAI zgromadzone materiały liczą około 300 stron. Są to zeznania świadków oraz kompletna dokumentacja lekarska uzdrowionej osoby.
Zgodnie z procedurą przygotowano cztery egzemplarze materiałów: dwa po polsku, dwa w języku włoskim. Swoje podpisy złoży abp Andrzej Dzięga oraz członkowie trybunału beatyfikacyjnego. Jednym z nich będzie o. Gabriel Bartoszewski OFM Cap, wicepostulator w procesie beatyfikacyjnym kard. Wyszyńskiego.
Dzisiejsza sesja rozpocznie się o godz. 17.30, o 18.00 odprawiona zostanie uroczysta Msza św. pod przewodnictwem abp. Andrzeja Dzięgi, homilię wygłosi warszawski biskup pomocniczy Tadeusz Pikus. Po Mszy św. nastąpi złożenie kwiatów pod pomnikiem Prymasa Tysiąclecia.
O. Bartoszewski zwraca uwagę, że zakończenie dochodzenia diecezjalnego o domniemanym cudownym uzdrowieniu jest w toku całego procesu wydarzeniem bardzo ważnym. - Sprawy beatyfikacyjne, które zawierają materiał o domniemanym cudzie dają takim sprawom 'zielone światło' i pierwszeństwo do dyskusji teologicznej i do ewentualnej beatyfikacji - tłumaczy kapucyn.
Jednakże sprawa zostanie przebadana przez siedmioosobową grupę biegłych lekarzy pracujących na zlecenie Kongregacji ds. Kanonizacyjnych dopiero po ogłoszeniu dekretu o heroiczności cnót kard. Wyszyńskiego. Nieoficjalnie mówi się, że może to nastąpić za 2-3 lata.
O. Bartoszewski od lat pracuje nad przygotowaniem "Positio super virtutibus", czyli dokumentacji o heroiczności cnót Prymasa Tysiąclecia. Obecnie materiały te są przygotowywane do druku. Zakonnik zwraca uwagę, że pomimo, iż kard. Wyszyński żył w innych czasach, jego nauczanie zachowuje aktualność także dla chrześcijan żyjących po przełomie 1989 r. - On wyraźnie mówi jak trzeba żyć, co trzeba robić. To jest wciąż aktualne, obecnie może jeszcze bardziej niż za czasów komuny - ocenia.
W jednym z wcześniejszych wywiadów dla KAI, o. Gabriel, który pracował przy wielu procesach beatyfikacyjnych podkreślał, że sprawa kard. Wyszyńskiego jest szczególna, co związane jest m.in. z wielkością tej postaci, jej dokonaniami, rozległą działalnością.
Kapucyn zwracał też uwagę, że kult Prymasa w Polsce jest żywy, na co wskazuje np. opublikowany niedawno zbiór świadectw różnych osób - świeckich i duchownych, zwykłych ludzi i uczonych - w których wyrażali wdzięczność, za łaski otrzymane dzięki wstawiennictwu Kardynała. Dotyczyły one, precyzuje o. Bartoszewski, zmiany w sytuacji duchowej, materialnej, zdrowotnej, rodzinnej.
Na pytanie, dlaczego Prymas Polski powinien zostać beatyfikowany, o. Bartoszewski odpowiedział, że Stefan Wyszyński jako chrześcijanin, katolik, biskup, kardynał praktykował cnoty heroiczne, "wierzył w Boga, uwielbiał Matkę Bożą, spoglądał na rzeczywistość oczyma wiary oraz szerzył i umacniał ją swoim nauczaniem".
Ponadto, zwraca uwagę wicepostulator, kard. Wyszyński bronił wiary, odbywając liczne rozmowy z komunistami, począwszy od urzędników niższego szczebla, poprzez ministrów, aż do I sekretarza PZPR. - Podczas tych spotkań, które trwały godzinami, broniąc Kościoła, wykładał jego naukę. Nawet Gomułce, z którym niejeden raz rozmawiał po kilka godzin, a raz nawet sześć... - zaznacza o. Bartoszewski.
Stefan Wyszyński urodził się w 3 sierpnia 1901 r. w miejscowości Zuzela nad Bugiem. Po ukończeniu gimnazjum w Warszawie i Łomży wstąpił do Seminarium Duchownego we Włocławku, gdzie 3 sierpnia 1924 roku został wyświęcony na kapłana.
Po czterech latach studiów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim na Wydziale Prawa Kanonicznego i Nauk Społecznych uzyskał stopień doktora.
Po studiach udał się w podróż naukową po krajach Europy Zachodniej. Po powrocie do kraju został profesorem nauk społecznych w Wyższym Seminarium Duchownym we Włocławku, jednocześnie prowadził intensywną działalność społeczną wśród robotników tego miasta.
Podczas II wojny światowej jako znany profesor był poszukiwany przez Niemców. Ukrywał się m.in. we Wrociszewie i w założonym przez Matkę Elżbietę Czacką zakładzie dla ociemniałych w Laskach pod Warszawą. W okresie Powstania Warszawskiego ks. Wyszyński pełnił obowiązki kapelana grupy "Kampinos" AK działającej w Laskach i okolicy oraz tamtejszego szpitala powstańczego.
Po zakończeniu działań wojennych ks. Wyszyński wrócił do Włocławka i zaczął organizować Seminarium Duchowne, zniszczone w czasie wojny. W 1945 r. został rektorem Seminarium.
W 1946 r. papież Pius XII mianował ks, prof. Wyszyńskiego biskupem, ordynariuszem lubelskim. Sakry biskupiej udzielił mu na Jasnej Górze Prymas Polski kard. August Hlond, 12 maja 1946 r. Po jego śmierci 22 października 1948 r. bp Wyszyński został mianowany arcybiskupem Gniezna i Warszawy oraz Prymasem Polski.
W coraz bardziej narastającej konfrontacji z reżimem komunistycznym, Prymas Wyszyński podjął decyzję zawarcia "Porozumienia" podpisanego przez przedstawicieli Episkopatu i Władz Państwowych (14 lutego 1950 r.). Zostało ono wówczas negatywnie ocenione przez Stolicę Apostolska jako zbyt ugodowe. Podpisując ten dokument Prymas chciał obronić Kościół w Polsce przed frontalnym atakiem komunistów, jak to miało miejsce w pozostałych krajach bloku.
12 stycznia 1953 r. abp Wyszyński został kardynałem, nie mógł jednak pojechać do Rzymu po kapelusz kardynalski, ponieważ nie otrzymał paszportu.
Osiem miesięcy później (25 września 1953 r.) kard. Wyszyński został aresztowany i internowany. Przebywał kolejno w Rywałdzie Królewskim koło Grudziądza, w Stoczku Warmińskim, w Prudniku koło Opola i w Komańczy w Bieszczadach.
W ostatnim miejscu internowania został przezeń napisany tekst odnowionych Ślubów Narodu (wygłoszone na Jasnej Górze 26 sierpnia 1956 r. jako Jasnogórskie Śluby Narodu). 26 października 1956 r. Prymas wrócił do Warszawy z internowania.
W latach 1957-65 prowadził Wielką Nowennę przed Jubileuszem Tysiąclecia Chrztu Polski - niezwykłe, narodowe rekolekcje.
W latach sześćdziesiątych Prymas Polski czynnie uczestniczył w pracach Soboru Watykańskiego II, na jego prośbę również Ojciec Święty ogłosił 21 listopada 1964 r. Maryję Matką Kościoła.
W okresie rodzącej się "Solidarności" Prymas Tysiąclecia pozostawał ośrodkiem równowagi i spokoju społecznego. Zatroskany o pokój w Ojczyźnie i dobro ludzi ustawicznie wzywał do odpowiedzialności.
Zmarł 28 maja 1981 r. w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Na pogrzeb kardynała w Warszawie 31 maja przybyły dziesiątki tysięcy ludzi.
Proces beatyfikacyjny kard. Wyszyńskiego na etapie diecezjalnym rozpoczął się 20 maja 1983 r. a zakończył 6 lutego 2001 r. Akta zebrane w toku procesu - w sumie 37 tomów - wraz załącznikami (książkami, artykułami autorstwa kandydata na ołtarze) zostały przekazane do watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.
Kardynał Stefan Wyszyński (1901-1981) dla Kościoła w Polsce okazał się mężem opatrznościowym. Zwany Prymasem Tysiąclecia zdołał utrzymać jedność Kościoła w czasach PRL, reprezentował go i nieugięcie bronił. Mianowany kardynałem jeszcze przez Piusa XII, aresztowany, inwigilowany, krytykowany, ale zawsze nieugięty. Niektórzy sądzą, że bez niego nie byłoby "polskiego" papieża.
Skomentuj artykuł