Czy papież jest izolowany czy wyprzedza swój czas, nawołując do pokoju?

Fot. PAP/EPA/MAURIZIO BRAMBATTI
KAI / tk

Niedawna pierwsza rocznica rosyjskiego najazdu na Ukrainę i zbliżające się 10-lecie pontyfikatu Franciszka stały się dla włoskiego politologa i watykanisty Marco Politiego okazją do rozważań nt. najnowszych pokojowych inicjatyw papieża i reakcji na nie.

Według autora apele te nie wywołały prawie żadnych reakcji na świecie, co może świadczyć, jego zdaniem, o pewnej izolacji papieża w kołach politycznych albo o jego wybieganiu za daleko naprzód, gdy główni aktorzy na scenie politycznej nie są na razie przygotowani na takie rozwiązania. Chodzi zwłaszcza o uwzględnienie innego niż tylko europejski i zachodni kontekst postrzegania wojny na Ukrainie i jej skutków.

Uwagi włoskiego nestora watykanistów przypomniał dziennikarz amerykański John Allen Jr na łamach konserwatywnego portalu internetowego Crux. Zwrócił uwagę, że choć wojna trwa już ponad rok, wciąż przedwczesne jest mówienie o ostatecznych zwycięzcach i pokonanych. Jak dotychczas opór Ukrainy i determinacja Zachodu przerosły oczekiwania, nadal jednak aktualne są scenariusze, w których jakiś układ zniszczeń na polu bitwy i manipulacji gospodarczych może przynieść Putinowi przynajmniej częściowe zwycięstwo. W tym kontekście najbardziej oczywistym przegranym na płaszczyźnie dyplomatycznej wydaje się nawoływanie do wynegocjowania zakończenia wojny, którym absolutnie nikt zdaje się nie być zainteresowany – poza najważniejszym przedstawicielem tej idei, czyli papieżem Franciszkiem, podkreślił publicysta amerykański.

DEON.PL POLECA

Przypomniał, że na dwa dni przed rocznicą rosyjskiej agresji, 22 lutego, Franciszek nazwał wojnę na Ukrainie „absurdalną” i „okrutną” oraz publicznie wezwał do zawieszenia broni, które otworzyłoby drogę do wynegocjowanego porozumienia. „Apeluję do tych wszystkich, którzy sprawują władzę nad narodami, aby zobowiązali się konkretnie do zakończenia konfliktu, do zawieszenia broni i rozpoczęcia rokowań pokojowych” – powiedział papież. I dodał z mocą: „To, co zbudowane jest na gruzach, nigdy nie będzie prawdziwym zwycięstwem”.

Niesłyszany głos Watykanu w świecie

Niemal natychmiast po wypowiedzeniu tego wezwania do zaprzestania walk stało się ono „geopolityczną sierotą”, którego nikt nie podjął. I tu Allen przywołał wypowiedź Politiego, śledzącego działania papieży prawie od początku pontyfikatu św. Jana Pawła II. Zauważył on, że apel papieski zupełnie zignorowała Wielka Brytania, nie odniósł się do niego prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden a prezydent Rosji nie uważa Watykanu za skutecznego pośrednika w sprawie ewentualnych rozmów. Również chiński przywódca Xi Jinping, tym razem ze względu na problemy wewnętrzne, nie zamierza przywiązywać zbyt dużej wagi do stanowiska Stolicy Apostolskiej. A prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński, który najbardziej bezpośrednio odczuwa skutki inwazji rosyjskiej i który wcześniej rozważał możliwość mediacji watykańskiej, obecnie jest zainteresowany wyłącznie przyjazdem papieża do Kijowa i dalszą izolacją putinowskiej Rosji.

Politi zauważył, iż w przeszłości w ważnych i trudnych chwilach sytuacji międzynarodowej, jak choćby w czasie Kryzysu Kubańskiego jesienią 1962 czy wojny w Iraku w 2003, wspólnota międzynarodowa, ogólnie biorąc, witała z zadowoleniem mediacyjne wysiłki Watykanu, toteż obecne „wzruszenie ramion” na słowa papieża jest szczególnie uderzające. „Nigdy w ciągu ostatnich siedemdziesięciu lat w sprawie o tak międzynarodowym znaczeniu Stolica Apostolska nie znalazła się na tak głębokim marginesie” – stwierdził włoski watykanista.

Zasugerował nawet, że dyplomaci papiescy mogą odczuwać po cichu z tego powodu pewną frustrację. Ponoć „w niektórych ambasadach mówi się, że sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin i szef dyplomacji watykańskiej abp Paul Gallagher czują się nieswojo z powodu nieprzejednanego stanowiska argentyńskiego papieża”, który – zdaniem Politiego – wyraźnie nie chce uchodzić za „kapelana Zachodu”.

Sam autor przyznaje jednak, że te poglądy Franciszka nt. wojny na Ukrainie mogą się wydawać odosobnione i nieskuteczne tylko wtedy, gdy ograniczymy swoje spojrzenia do Europy i Zachodu. Dla większości globalnego Południa niechęć papieża do wyraźnego opowiedzenia się po którejś ze stron w tym konflikcie i jego sceptycyzm wobec wezwań do całkowitego zwycięstwa i pragnienia wynegocjowania pokoju są zgodne z tym, jak szeroki wachlarz (a może i większość) niezachodnich mieszkańców świata postrzega tę sytuację.

Katolicki środek ciężkości

Franciszek jest oczywiście pierwszym biskupem Rzymu ze świata rozwijającego się a jego rządy w Kościele przypadły na czas, gdy demograficzny środek ciężkości w katolicyzmie wyraźnie się przesunął. Już dziś ponad dwie trzecie spośród ponad 1,3 miliarda katolików na świecie żyje poza Zachodem, a do połowy obecnego stulecia odsetek ten wzrośnie do 3/4. W takim świecie logiczne jest, że geopolityczne wyczucie Watykanu będzie coraz bliższe poglądom Unii Afrykańskiej, Indii, a nawet państw OPEC niż Waszyngtonu i Brukseli.

Większość globalnego Południa postrzega wojnę na Ukrainie na trzech odmiennych od naszego widzenia płaszczyznach: po pierwsze, jako konflikt europejski, w którym reszta świata niekoniecznie bierze bezpośredni udział, po drugie, chociaż niewielu sprzyja Putinowi, to dla większości NATO i mocarstwa zachodnie też nie są całkowicie niewinne i po trzecie, wielu niezachodnich mieszkańców świata oburza się, że w Ukrainę wlewa się ogromne ilości środków, podczas gdy – według nich – inne palące problemy globalne są zaniedbywane.

Tak więc od Pekinu po New Delhi i od Teheranu po Abudżę nalegania papieża na zawieszenie broni i zakończenie konfliktu przy stole rokowań, w których prawdopodobnie żadna ze stron nie byłaby w stanie ogłosić całkowitego zwycięstwa, dobrze współgrają z ich własnymi odczuciami.

Ostatecznie Politi dochodzi do tego samego wniosku. „Franciszek może wydawać się ignorowaną Kasandrą tylko wtedy, gdy ograniczymy się do Zachodu. Ale ogólnoplanetarna perspektywa geopolityczna, która musi znajdować odbicie w polityce Watykanu, każdego dnia sprawia, że jego krzyk alarmowy staje się coraz bardziej jasny i realistyczny” – uważa włoski komentator. Jego zdaniem konflikty dwubiegunowe: czy to między Rosją a Zachodem, czy między Chinami a Stanami Zjednoczonymi, są groźne dla wszystkich, a apel papieża o wielostronny układ stosunków międzynarodowych w stylu Aktu Końcowego z Helsinek [1975] jest jedyną strategią wyjścia.

Ostatecznie więc może należy powiedzieć o Franciszku i Ukrainie po roku, że jego linia reprezentuje całkowite przeciwieństwo tradycyjnej dyplomatycznej roli i założeń Watykanu. Ale być może oznacza to również bóle porodowe nowej wizji geopolitycznej, którą Franciszek zawsze chciał zaprojektować.

Źródło: KAI / tk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy papież jest izolowany czy wyprzedza swój czas, nawołując do pokoju?
Komentarze (2)
AS
~Antoni Szwed
9 marca 2023, 11:47
Smutne słowa Politiego dowodzą jednego: żaden człowiek sam z siebie, choćby piastował najwyższy urząd, nie ma mocy istotnego wpływania na świat. Franciszek popełnia błąd od samego początku, podejmując się roli światowego polityka a nie przywódcy religijnego, który prowadzi lud do Boga. Mimo używania retoryki kościelnej Franciszek nie ogłasza w CAŁYM Kościele modlitw o pokój, nie apeluje o uroczyste nabożeństwa pokutne, Msze Święte w intencji pokoju na świecie. A przecież TYLKO Bóg jest w stanie przywrócić ludziom pokój. Do Niego trzeba się zwracać z taką prośbą. Żaden człowiek sam z siebie Boga nigdy nie zastąpi. Kościół katolicki jako jeszcze jedno ciało polityczne nie odegra żadnej roli, co zresztą widać po braku reakcji na słowa Franciszka. Jest kompletnie lekceważony, bo nie przekonuje świata swoją wiarą, że za nim stoi Moc Boża. Kościół nie powinien negocjować między zwaśnionymi stronami, lecz USILNIE błagać Boga o pokój. Tylko Jezus Chrystus może zaprowadzić pokój na świecie.
AS
~A. Szczawiński
10 marca 2023, 10:09
Mam wrażenie, że Papież jest rozczarowany Ewangelią, która nie obiecuje ani pokoju, ani równości, ani ładnej pogody. I dlatego tworzy nowy, ateistyczny (a co najwyżej panteistyczny) system.