Dziecko-lek niewłaściwą drogą medycyny

Radio Watykańskie

We Francji urodziło się pierwsze tzw. dziecko-lek. Zostało ono poczęte metodą in vitro z wyselekcjonowanego materiału genetycznego, w celu wyleczeniu swojego starszego brata, chorego na β-talasemię. Urodzony chłopiec nosi imię Umut-Talha, co w języku tureckim znaczy „nasza nadzieja”. Jego krew pępowinowa, zawierająca wiele komórek macierzystych układu krwionośnego, zostanie sukcesywnie przetoczona jego starszemu bratu, aby zastąpić jego chorą krew.

Mimo, że prawo francuskie bioetyczne z 2004 r. zezwala na poczęcie i narodziny dziecka-leku, eksperymenty takie budzą wiele kontrowersji. „Jest to niewłaściwa droga, działanie niegodne człowieka - powiedział abp Pierre d’Ornellas, metropolita Rennes i przewodniczący grupy roboczej ds. bioetyki episkopatu francuskiego – nawet jeśli pragnienie uleczenia brata jest tak bardzo godne. Towarzyszenie cierpieniu rodziców, którzy mają ciężko chore dziecko, jest obowiązkiem społeczeństwa. Rozumiemy ich los i ich oczekiwania wobec medycyny”. "Jednakże – czytamy w oświadczeniu wydanym przez Konferencję Episkopatu Francji – zgoda na używanie bytu ludzkiego, całkowicie bezsilnego, w celu leczenia, jest aktem niegodnym człowieka. Poczęcie dziecka w celu użycia go – nawet po to, by leczyć – nie szanuje jego godności. Co powie to dziecko, gdy odkryje, że jest dzieckiem-lekiem? Taki utylitaryzm jest zawsze krokiem w tył. Nie branie pod uwagę podstawowego dobra dziecka, którego domaga się Konwencja Praw Dziecka, jest niebezpieczne dla społeczeństwa. Również arcybiskup Paryża, kard. André Vingt-Trois, przestrzegł przed niebezpieczeństwem "instrumentalizacji bytu ludzkiego w celu osiągnięcia dobra innych".

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Dziecko-lek niewłaściwą drogą medycyny
Komentarze (41)
L
leszek
18 lutego 2011, 10:44
Nieprawda! Nieprawda, że nieprawda :)) I to ma być argument? Najpierw usiłując dowodzić przewrotnych kłamstw wmawiasz mi to czego nie powiedziałem, a potem z uśmiechem sobie jaja robisz? Jak to jest, że jak widzisz że nie masz racji to zamiast to przyznać i wycofać się usiłujesz z dyskusji zrobić pyskówkę... Ubliżanie komuś ponieważ śmiał zaprotestować gdy obrażano jego uczucia religijne to jest zwykłe chamstwo Kto tu komu ubliża ? Ten kto na uwagę o obrażaniu uczuć religijnych kpi sobie o chorobliwie wydelikaconych uczuciach 'prawdziwych katolików' - czyli Ty Kingo... Używanie metafory aby dowodzić że sytuacja metaforyczna jest taka jak w dosłownym, nie metaforycznym przykładzie, to jest zwyczajny, nieuczciwy chwyt erystyczny. Rzeczywiście, lepiej się pomódl, jak Ci niektórzy radzili. Lepiej byłoby gdybyś skorzystała z rad które Tobie ci niektórzy dawali... Ale skoro nawet modlitwa jest dla Ciebie pretekstem do pyskówki to nie mam ochoty brać w tym udziału. Pisz sobie co chcesz.
Jadwiga Krywult
18 lutego 2011, 09:25
Nieprawda! Nieprawda, że nieprawda :)) Ubliżanie komuś ponieważ śmiał zaprotestować gdy obrażano jego uczucia religijne to jest zwykłe chamstwo Kto tu komu ubliża ? Używanie metafory aby dowodzić że sytuacja metaforyczna jest taka jak w dosłownym, nie metaforycznym przykładzie, to jest zwyczajny, nieuczciwy chwyt erystyczny. Rzeczywiście, lepiej się pomódl, jak Ci niektórzy radzili.
L
leszek
18 lutego 2011, 08:37
Ale istniał już wcześniej, nie zaczął istnieć dopiero z chwilą wcielenia. Umniejszasz znaczenie Wcielenia sugerując, że odwieczny Bóg ubrał tylko kostiumik człowieka. Nieprawda! A niby w jaki sposób to zrobiłem?!? Zwracając Ci uwagę na niewygodną dla Ciebie prawdę, że Jezus nie zaczął istnieć dopiero z chwilą Wcielenia? Chcesz sugerować że Jezus nie wcielił się ale został wcielony, a wcielenie odbyło się bez Jego świadomości i wbrew Jego woli? Napisałam, że sprawa jest bardziej skomplikowana. Sugerowałeś, że Wcielenie było decyzją tylko Jezusa. Przeciw temu protestuję, bo to nieprawda. Nieprawda! A niby w jaki sposób to zrobiłem?!? Zwracając Ci uwagę na niewygodną dla Ciebie prawdę, że Wcielenie Jezusa nie odbyło się wbrew Jego woli i bez Jego udziału? I próby dowodzenia że jest to tego typu sytuacja są obrażaniem uczuć religijnych chrześcijan/katolików. Uczucia religijne 'prawdziwych katolików' są chorobliwie wydelikacone. Ubliżanie komuś ponieważ śmiał zaprotestować gdy obrażano jego uczucia religijne to jest zwykłe chamstwo A tak gwoli ścisłości to nie zauważyłem aby ktokolwiek (prócz mnie) okazywał 'takie oburzenie'. A ja, byłem 'tak oburzony' że nawet nie uznałem za stosowne zareagować, i włączyłem się dopiero na prośbę Aury. Aura okazywała wielkie oburzenie (aż Cię wezwała na pomoc :)) I według Ciebie, wzywanie kogoś na pomoc jest objawem wielkiego oburzenia? Znamienne jest to że tylko powtarzasz się o wielkim oburzeniu ale nie podajesz jakichkolwiek przykładów mogących to potwierdzić. W przypadku wyprodukowanego dziecka i jego krwi pępowinowej to oczywista oczywistość że nie jest to metafora Metaforą jest to, że Jezus to lek. Używanie metafory aby dowodzić że sytuacja metaforyczna jest taka jak w dosłownym, nie metaforycznym przykładzie, to jest zwyczajny, nieuczciwy chwyt erystyczny.
Jadwiga Krywult
18 lutego 2011, 08:13
Ale istniał już wcześniej, nie zaczął istnieć dopiero z chwilą wcielenia. Umniejszasz znaczenie Wcielenia sugerując, że odwieczny Bóg ubrał tylko kostiumik człowieka. Chcesz sugerować że Jezus nie wcielił się ale został wcielony, a wcielenie odbyło się bez Jego świadomości i wbrew Jego woli? Napisałam, że sprawa jest bardziej skomplikowana. Sugerowałeś, że Wcielenie było decyzją tylko Jezusa. Przeciw temu protestuję, bo to nieprawda. I próby dowodzenia że jest to tego typu sytuacja są obrażaniem uczuć religijnych chrześcijan/katolików. Uczucia religijne 'prawdziwych katolików' są chorobliwie wydelikacone. A tak gwoli ścisłości to nie zauważyłem aby ktokolwiek (prócz mnie) okazywał 'takie oburzenie'. A ja, byłem 'tak oburzony' że nawet nie uznałem za stosowne zareagować, i włączyłem się dopiero na prośbę Aury. Aura okazywała wielkie oburzenie (aż Cię wezwała na pomoc :)) W przypadku wyprodukowanego dziecka i jego krwi pępowinowej to oczywista oczywistość że nie jest to metafora Metaforą jest to, że Jezus to lek.
L
leszek
18 lutego 2011, 07:59
Problem o którym mowa w artykule to powołanie do istnienia wcześniej nie istniejącej osoby ludzkiej A cóż innego było w Nazarecie ? Jezus nie istniał wcześniej JAKO OSOBA LUDZKA. Już kilka razy pisałem. Inne było to że Jezus już wcześniej istniał i nie zaczął istnieć dopiero z chwilą wcielenia. po to aby traktując ją jak rzecz użyć jej jako leku. Natomiast Jezus nie zaczął istnieć dopiero z chwilą wcielenia, Jako osoba ludzka zaczął istnieć z chwilą wcielenia. Ale istniał już wcześniej, nie zaczął istnieć dopiero z chwilą wcielenia. a istniał już na początku, Od początku istniał jako Osoba Boska, a nie jako osoba ludzka. Ale istniał. i nie został przez kogoś wcielony aby zostać użyty jak jakaś rzecz, ale świadomie i dobrowolnie wcielił się w człowieka. Sprawa jest bardziej skomplikowana. 'Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał...' Chcesz sugerować że Jezus nie wcielił się ale został wcielony, a wcielenie odbyło się bez Jego świadomości i wbrew Jego woli? I w związku z tym produkowanie dzieci-leków nie ma absolutnie nic wspólnego z wcieleniem Jezusa. Oczywiście, że nie jest to taka sama sytuacja, ale nie jest też tak, że porównanie zasługuje na takie oburzenie, jakie okazaliście. Sytuacja jest zupełnie inna. I próby dowodzenia że jest to tego typu sytuacja są obrażaniem uczuć religijnych chrześcijan/katolików. Jezus ani nie został wyprodukowany jak tamto nieszczęsne dziecko, ani wcielenie nie odbyło się bez Jego udziału i wbrew Jego woli, ani nie był planowany czy używany jako jakiekolwiek lekarstwo. A tak gwoli ścisłości to nie zauważyłem aby ktokolwiek (prócz mnie) okazywał 'takie oburzenie'. A ja, byłem 'tak oburzony' że nawet nie uznałem za stosowne zareagować, i włączyłem się dopiero na prośbę Aury. Wiadomo co to są leki, wiadomo że tamto dziecko wyprodukowano aby użyć jego krwi pępowinowej zawierającej komórki macierzyste jako lekarstwo. I ani Ciało ani Krew Jezusa nie ma z tym nic wspólnego. Można mówić różnymi metaforami że Krew Jezusa leczy, ale nie oznacza to że jest Ona lekarstwem które należy/można stosować jak krew pępowinową tamtego dziecka albo choćby jak aspirynę. Krew Jezusa nie jest żadnym lekarstwem. To oczywista oczywistość, że mamy do czynienia z metaforą. W przypadku wyprodukowanego dziecka i jego krwi pępowinowej to oczywista oczywistość że nie jest to metafora, więc to oczywista oczywistość że jedno z drugim nie ma nic wspólnego.
Jadwiga Krywult
18 lutego 2011, 07:30
Problem o którym mowa w artykule to powołanie do istnienia wcześniej nie istniejącej osoby ludzkiej A cóż innego było w Nazarecie ? Jezus nie istniał wcześniej JAKO OSOBA LUDZKA. po to aby traktując ją jak rzecz użyć jej jako leku. Natomiast Jezus nie zaczął istnieć dopiero z chwilą wcielenia, Jako osoba ludzka zaczął istnieć z chwilą wcielenia. a istniał już na początku, Od początku istniał jako Osoba Boska, a nie jako osoba ludzka. i nie został przez kogoś wcielony aby zostać użyty jak jakaś rzecz, ale świadomie i dobrowolnie wcielił się w człowieka. Sprawa jest bardziej skomplikowana. 'Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał...' I w związku z tym produkowanie dzieci-leków nie ma absolutnie nic wspólnego z wcieleniem Jezusa. Oczywiście, że nie jest to taka sama sytuacja, ale nie jest też tak, że porównanie zasługuje na takie oburzenie, jakie okazaliście. Wiadomo co to są leki, wiadomo że tamto dziecko wyprodukowano aby użyć jego krwi pępowinowej zawierającej komórki macierzyste jako lekarstwo. I ani Ciało ani Krew Jezusa nie ma z tym nic wspólnego. Można mówić różnymi metaforami że Krew Jezusa leczy, ale nie oznacza to że jest Ona lekarstwem które należy/można stosować jak krew pępowinową tamtego dziecka albo choćby jak aspirynę. Krew Jezusa nie jest żadnym lekarstwem. To oczywista oczywistość, że mamy do czynienia z metaforą.
L
leszek
17 lutego 2011, 22:40
No i co z tego? Nie o to pytałem. Sugerujesz w ten sposób że Jezus zaczął istnieć z chwilą poczęcia? No i co z tego, że Logos istniał wcześniej ? Gubisz wątek. Dziecko narodziło się 2 ty. lat temu. Kingo, właśnie trzymam się wątku. To Ty usiłujesz zmienić temat więc uciekasz od tego że Jezus nie zaistniał dopiero z chwilą poczęcia. Problem o którym mowa w artykule to powołanie do istnienia wcześniej nie istniejącej osoby ludzkiej po to aby traktując ją jak rzecz użyć jej jako leku. Natomiast Jezus nie zaczął istnieć dopiero z chwilą wcielenia, a istniał już na początku, i nie został przez kogoś wcielony aby zostać użyty jak jakaś rzecz, ale świadomie i dobrowolnie wcielił się w człowieka. I w związku z tym produkowanie dzieci-leków nie ma absolutnie nic wspólnego z wcieleniem Jezusa. Skoro tylko w pewnym sensie były lekiem, to w takim razie w pewnym sensie nie były lekiem? ;-) Twierdziłeś, że w ogóle nie były lekiem, więc się z tego wytłumacz. Nie bardzo wiem z czego miałbym się tutaj tłumaczyć. Wiadomo co to są leki, wiadomo że tamto dziecko wyprodukowano aby użyć jego krwi pępowinowej zawierającej komórki macierzyste jako lekarstwo. I ani Ciało ani Krew Jezusa nie ma z tym nic wspólnego. Można mówić różnymi metaforami że Krew Jezusa leczy, ale nie oznacza to że jest Ona lekarstwem które należy/można stosować jak krew pępowinową tamtego dziecka albo choćby jak aspirynę. Krew Jezusa nie jest żadnym lekarstwem. Ale nie pytaj się mnie teraz czy Krew Jezusa jest środkiem do utrzymywania higieny osobistej i dlaczego nie jest ;-[
Martino
17 lutego 2011, 22:37
To dziecko potraktowano jak przedmiot. To dziecko nie było chciane. Chciane były komórki pozyskiwane przy jego porodzie. To dziecko nie jest kochane. To dziecko zostalo poczęte z myślą o wykorzystaniu, tak jak się wytwarza przedmiot, który ma czemuś służyć. Diabeł zaciera ręce... Rzadko kiedy zdarza mi się zgadzać z m0cną, ale w tym przypadku popieram w 100%. Niezależnie od wszelkich pozytywnych następstw opisanej sytuacji dla życia i zdrowia chorego dziecka nic nie zmieni faktu, że owo "dziecko-lek" zostało powołane do życia nie dla niego samego, ale w celu posłużenia się nim, jak jakimś narzędziem, do osiągnięcia innego celu. Jest to oczywiste podeptanie jego przyrodzonej godności osoby ludzkiej.
Jadwiga Krywult
17 lutego 2011, 22:07
No i co z tego? Nie o to pytałem. Sugerujesz w ten sposób że Jezus zaczął istnieć z chwilą poczęcia? No i co z tego, że Logos istniał wcześniej ? Gubisz wątek. Dziecko narodziło się 2 ty. lat temu. Skoro tylko w pewnym sensie były lekiem, to w takim razie w pewnym sensie nie były lekiem? ;-) Twierdziłeś, że w ogóle nie były lekiem, więc się z tego wytłumacz.
L
leszek
17 lutego 2011, 20:20
Ale mam nadzieję że nie zamierzasz twierdzić, że Jezus zaczął istnieć z chwilą poczęcia? Imieniem Jezus nazwał Go po raz pierwszy Anioł w Nazarecie. No i co z tego? Nie o to pytałem. Sugerujesz w ten sposób że Jezus zaczął istnieć z chwilą poczęcia? - ani Krew Jezusa ani życie Jezusa nie były żadnym lekiem na cokolwiek. A wg Ciebie były lekiem?!? Nie odpowiada się pytaniem na pytanie :)). Wg mnie były w pewnym sensie lekiem. Skoro tylko w pewnym sensie były lekiem, to w takim razie w pewnym sensie nie były lekiem? ;-)
Jadwiga Krywult
17 lutego 2011, 19:40
Ale mam nadzieję że nie zamierzasz twierdzić, że Jezus zaczął istnieć z chwilą poczęcia? Imieniem Jezus nazwał Go po raz pierwszy Anioł w Nazarecie. - ani Krew Jezusa ani życie Jezusa nie były żadnym lekiem na cokolwiek. A wg Ciebie były lekiem?!? Nie odpowiada się pytaniem na pytanie :)). Wg mnie były w pewnym sensie lekiem.
L
leszek
17 lutego 2011, 19:08
Jezus nie zaczął istnieć z chwilą poczęcia gdyż istniał od zawsze; - Jezus nie zaczął istnieć z chwilą poczęcia 2 tyś. lat temu ale że wcielił się wóczas w człowieka; Jezus jako czlowiek zaczal istniec w chwili poczecia. Natury boska i ludzka sa w Chrystusie niezmieszane, a jezeli je mieszacie, jestescie heretykami. Kingo, napisałem wyraźnie, że wówczas wcielił się w człowieka, nic nie mówiłem o naturach ani że są zmieszane, więc nie wmawiaj mi herezji. Ale mam nadzieję że nie zamierzasz twierdzić, że Jezus zaczął istnieć z chwilą poczęcia? - Jezus nie został wyprodukowany wbrew swojej woli czy niezależnie od swojej woli, ale Jezus wcielił się w człowieka z pełną swoją świadomością i w pełnej zgodzie ze swoją wolą; O tym juz napisalam w poscie do Aury: sednem problemu nie jest sposob poczecia. Kingo, a czy ja stwierdziłem że sednem problemu jest poczęcie? Kingo, dlaczego odwracasz kota ogonem i nie odnosisz się do tego co piszę a insynuujesz mi to co Tobie pasuje? - ani Krew Jezusa ani życie Jezusa nie były żadnym lekiem na cokolwiek. A czym byly ? A wg Ciebie były lekiem?!?
Jadwiga Krywult
17 lutego 2011, 18:23
Jezus nie zaczął istnieć z chwilą poczęcia gdyż istniał od zawsze; - Jezus nie zaczął istnieć z chwilą poczęcia 2 tyś. lat temu ale że wcielił się wóczas w człowieka; Jezus jako czlowiek zaczal istniec w chwili poczecia. Natury boska i ludzka sa w Chrystusie niezmieszane, a jezeli je mieszacie, jestescie heretykami. - Jezus nie został wyprodukowany wbrew swojej woli czy niezależnie od swojej woli, ale Jezus wcielił się w człowieka z pełną swoją świadomością i w pełnej zgodzie ze swoją wolą; O tym juz napisalam w poscie do Aury: sednem problemu nie jest sposob poczecia. - ani Krew Jezusa ani życie Jezusa nie były żadnym lekiem na cokolwiek. A czym byly ?
Jadwiga Krywult
17 lutego 2011, 18:17
Kingo, nie mogę zgodzić się że porównanie sytuacji w której ludzie decydują się na wyselekcjonowanie materiału genetycznego (tu są określone procedury) by w in vitro począć dziecko dla leczenia jego brata (prawdopodobne że kosztem innych ich braci - powstałych zarodków, z którymi nie wiadomo co dalej) do Wszechmocnego Boga, który wiedząc co jest dobrem, z miłości do ludzi godzi się zstąpić na Ziemię i zsyła swego Boskiego Syna dla zbawienia świata, i z miłości do ludzi sam, świadomie przyjmuje na siebie cierpienie i śmierć Auro, moim zdaniem nieslusznie podkreslasz, ze poczecie tego dziecka bylo in vitro. Podstawowe pytanie jest takie: czy wolno poczac dziecko po to, zeby ratowac inne dziecko ? Pytanie dotyczy tak samo poczecia w sposob naturalny.
L
leszek
17 lutego 2011, 15:50
Kingo, nie mogę zgodzić się że porównanie sytuacji w której ludzie decydują się na wyselekcjonowanie materiału genetycznego (tu są określone procedury) by w in vitro począć dziecko dla leczenia jego brata (prawdopodobne że kosztem innych ich braci - powstałych zarodków, z którymi nie wiadomo co dalej) do Wszechmocnego Boga, który wiedząc co jest dobrem, z miłości do ludzi godzi się zstąpić na Ziemię i zsyła swego Boskiego Syna dla zbawienia świata, i z miłości do ludzi sam, świadomie przyjmuje na siebie cierpienie i śmierć Auro, to co napisałaś powyżej jest chyba dobrym ujęciem.
L
leszel
17 lutego 2011, 15:48
Leszek, myślę, że mógłbyś wytłumaczyć Kindze dlaczego to porównianie nie jest odpowiednie. Hm... Auro... Nie wiem czy potrafię to zrobić... @Vodayo napisał: A ja słyszałem że pierwsze "dziecko lek", poczete zostało ponad 2tyś lat temu, aby ofiarą własnej krwi, i wlasnego życia, ocalić innych przed grzechem pierworodnym. Czyżbym coś pomylil? A Ty odpisałaś mu: Pokusa porównywania człowieka do Boga jak widać jest ogromna. Ale również ogromna jest różnica między Bogiem a człowiekiem... Sam zastanawiałem się nad tym czy nie skomentować wpisu @Vodayo, ale uznałem że głupawość prowokacyjnych aluzji @Vodayo świadczy o tym, że jakiekolwiek reakcje nie mają sensu. Delikwent zwyczajnie wypisuje brednie byleby tylko sprowokować jakieś reakcje, a wygląda że nawet nie bardzo wie o czym pisze. I problem nawet nie w tym, że możnaby w tamtym komentarzu widzieć porównywanie się człowieka do Boga. Istotniejsze jest to że: - Jezus nie zaczął istnieć z chwilą poczęcia gdyż istniał od zawsze; - Jezus nie zaczął istnieć z chwilą poczęcia 2 tyś. lat temu ale że wcielił się wóczas w człowieka; - Jezus nie został wyprodukowany wbrew swojej woli czy niezależnie od swojej woli, ale Jezus wcielił się w człowieka z pełną swoją świadomością i w pełnej zgodzie ze swoją wolą; - ani Krew Jezusa ani życie Jezusa nie były żadnym lekiem na cokolwiek. A z tym rzekomym ocaleniem od grzechu pierworodnego tu już kupa śmiechu...
A
Aura
17 lutego 2011, 15:07
Kingo, nie mogę zgodzić się że porównanie sytuacji w której ludzie decydują się na wyselekcjonowanie materiału genetycznego (tu są określone procedury) by w in vitro począć dziecko dla leczenia jego brata (prawdopodobne że kosztem innych ich braci - powstałych zarodków, z którymi nie wiadomo co dalej) do Wszechmocnego Boga, który wiedząc co jest dobrem, z miłości do ludzi godzi się zstąpić na Ziemię i zsyła swego Boskiego Syna dla zbawienia świata, i z miłości do ludzi sam, świadomie przyjmuje na siebie cierpienie i śmierć
Jadwiga Krywult
17 lutego 2011, 14:38
Kinga pominęłaś: W każdym razie tu kluczowe jest, że Jezus jest Bogiem-Człowiekiem, z dwoma naturami, boską też. Pominęłam ponieważ to w niczym nie zmienia faktu, że niesłusznie czepiałaś się internauty, który napisał: A ja słyszałem że pierwsze "dziecko lek", poczete zostało ponad 2tyś lat temu, aby ofiarą własnej krwi, i wlasnego życia, ocalić innych przed grzechem pierworodnym. Czyżbym coś pomylil?
Jadwiga Krywult
17 lutego 2011, 14:35
O tym czy człowiek ma powstać decydują również rodzice współżyjąc w dokładnie wybranym momencie i nikt im nie zarzuca, że uzurpują sobie rzekomo prawa stworzyciela. Oczywiście, że tak, Bóg błogosławił ludzi, by byli płodni i rozmnażali się, rodzice uczestniczą w boskim dziele stworzenia. Jeżeli ich komórka jajowa i plemnik zostaną połączone in vitro, to małżonkowie-dawcy komórek również TYLKO UCZESTNICZĄ w boskim dziele stworzenia.
A
Aura
17 lutego 2011, 14:13
O tym czy człowiek ma powstać decydują również rodzice współżyjąc w dokładnie wybranym momencie i nikt im nie zarzuca, że uzurpują sobie rzekomo prawa stworzyciela. Oczywiście, że tak, Bóg błogosławił ludzi, by byli płodni i rozmnażali się, rodzice uczestniczą w boskim dziele stworzenia.
A
Aura
17 lutego 2011, 14:10
Kinga pominęłaś: W każdym razie tu kluczowe jest, że Jezus jest Bogiem-Człowiekiem, z dwoma naturami, boską też. Co nie zmienia faktu, że człowiek nie jest Bogiem, lecz Bożym stworzeniem. Przy tym in vitro natomiast człowiek pretenduje do roli stworzyciela, selekcjonuje materiał genetyczny i decyduje, czy człowiek ma powstać, czy kosztem innego życia (nie wiadomo ile zarodków w tym celu powstało i co z nimi dalej) itp..
Jadwiga Krywult
17 lutego 2011, 13:57
(dla ścisłości.. stał się podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu) Nie 'stał się podobny', jak jakiś niby-człowiek, ale był/jest człowiekiem. Oczywiście Chrystus jest nie tylko człowiekiem, ale nie można umniejszać Jego człowieczeństwa. Przy tym in vitro natomiast człowiek pretenduje do roli stworzyciela, Nie. Stworzycielem w in vitro jest nadal Bóg. selekcjonuje materiał genetyczny i decyduje, czy człowiek ma powstać, czy kosztem innego życia (nie wiadomo ile zarodków w tym celu powstało i co z nimi dalej) itp.. Mieszasz tematy. O tym czy człowiek ma powstać decydują również rodzice współżyjąc w dokładnie wybranym momencie i nikt im nie zarzuca, że uzurpują sobie rzekomo prawa stworzyciela.
L
leszek
17 lutego 2011, 13:41
Dziecko to dziecko. Krew pępowinowa użyta to krew pępowinowa. Tak durne rozumowanie że aż szkoda gadać. Jeszcze może równie błyskotliwie dodasz że wino mszalne to wino mszalne, a Krew Chrystusa to Krew Chrystusa? Ilu rodziców i ile rodzeństwa oddaje swoje narządy dzieciom, by ratować życie? Bardzo wielu. A co to ma do rzeczy? Czyżbyś chciała oprócz krwi pępowinowej wycinać również jakieś narządy tym dzieciom?!? I Ty uważasz się za katoliczkę?
L
leszek
17 lutego 2011, 13:32
kks40 No właśnie zgoda!- stworzono na potrzeby innego dziecka - było chciane, zaplanowane i kochane. Ewa! Nieprawda! To dziecko nie było chciane i kochane. Zostało wyprodukowane jako lekarstwo. Jeszcze może zaczniesz dowodzić, że produkcja dzieci na części zamienne powinna być dopuszczalna bo przecież dzieci te będą chciane i wyczekiwane i każde z nich da zrdowie/życie kilku innym dzieciom? A teraz ile dzieci jest z przypadku i niechcianych stworzonych "normalną metodą"? A co to ma do rzeczy? Na co to ma być argument? Ilość niechcianych dzieci nie jest jakimkolwiek argumentem za produkcją dzieci.
L
leszek
17 lutego 2011, 13:26
 To dziecko gdy dowie się, że przyczyniło się do uratowania życia swojego starszego rodzeństwa będzie    szczęśliwe.  Jak Ty jesteś @matka to co najwyżej wyrodna matka. Chciała byś się dowiedzieć że pojawiłąś się na świecie nie dlatego że rodzice Ciebie chcieli ale dlatego że złożyli zamówienie na wyprodukowanie Ciebie jako lekarstwa dla swojego dziecka?
L
leszek
17 lutego 2011, 13:24
Zaraz zaraz, przeciez to nie tkanki tego malenkiego dziecka były dane bratu ale krew pępowinowa.Obecnie trwa calutka akcja dawców szpiku i w tym nie widzi się nic złego tylko dobrego @Ewa, nie widzisz różnicy pomiędzy tym że ktoś postanawia być dawcą szpiku czy choćby i organów, a sytuacją gdy kogoś powołuje się do istnienia nie dla niego samego ale z przeznaczeniem go jako materiału do użycia?!? Problem nie w tym że wykorzystuje się czyjąś krew pępowinową, ale w tym że kogoś powołuje się do życia traktując go instrumentalnie, nie jako osobę ale jako przedmiot do użycia! - nie sądzę też aby dziecko-lek juz w dorosłosci miało negatywne uczucia zwiazane z tym, ze uratowało brata czy siostrę krwią pępowinowa. @Ewa, tu nie chodzi o to że ktoś dowie się że jego krew pępowinowa uratował komuś życie. Problem będzie w tym gdy ten ktoś dowie się że zaistniał na świecie nie wskutek miłości rodziców ale jako rzecz, jako produkt technologiczny mający być lekiem.
L
leszek
17 lutego 2011, 13:15
Lektura artykułu była zatrważająca, ale to co w komentarzach wypisują ludzie uważający się za chrześcijan/katolików to już horror.
A
Aura
17 lutego 2011, 13:11
A ja słyszałem że pierwsze "dziecko lek", poczete zostało ponad 2tyś lat temu, aby ofiarą własnej krwi, i wlasnego życia, ocalić innych przed grzechem pierworodnym. Czyżbym coś pomylil? Pokusa porównywania człowieka do Boga jak widać jest ogromna. Ale również ogromna jest różnica między Bogiem a człowiekiem... To nie jest porównywanie człowieka do Boga, bo Jezus był/jest również człowiekiem, we wszystkim oprócz grzechu. Nie był (nie jest) tylko Bogiem. (dla ścisłości.. stał się podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu) W każdym razie tu kluczowe jest, że Jezus jest Bogiem-Człowiekiem, z dwoma naturami, boską też. Co nie zmienia faktu, że człowiek nie jest Bogiem, lecz Bożym stworzeniem. Przy tym in vitro natomiast człowiek pretenduje do roli stworzyciela, selekcjonuje materiał genetyczny i decyduje, czy człowiek ma powstać, czy kosztem innego życia (nie wiadomo ile zarodków w tym celu powstało i co z nimi dalej) itp..
Jadwiga Krywult
17 lutego 2011, 13:01
Dziecko to dziecko. Krew pępowinowa użyta to krew pępowinowa. Ilu rodziców i ile rodzeństwa oddaje swoje narządy dzieciom, by ratować życie? Bardzo wielu. Chyba nie o to chodzi. Pytanie, czy rodzice chcieli mieć drugie dziecko, bo chcieli mieć dwoje, czy chcieli tylko dlatego, że pierwsze było chore i drugie zechcieli, żeby pierwsze leczyć.
Jadwiga Krywult
17 lutego 2011, 11:59
A ja słyszałem że pierwsze "dziecko lek", poczete zostało ponad 2tyś lat temu, aby ofiarą własnej krwi, i wlasnego życia, ocalić innych przed grzechem pierworodnym. Czyżbym coś pomylil? Pokusa porównywania człowieka do Boga jak widać jest ogromna. Ale również ogromna jest różnica między Bogiem a człowiekiem... To nie jest porównywanie człowieka do Boga, bo Jezus był/jest również człowiekiem, we wszystkim oprócz grzechu. Nie był (nie jest) tylko Bogiem.
A
Aura
17 lutego 2011, 11:35
A ja słyszałem że pierwsze "dziecko lek", poczete zostało ponad 2tyś lat temu, aby ofiarą własnej krwi, i wlasnego życia, ocalić innych przed grzechem pierworodnym. Czyżbym coś pomylil? Pokusa porównywania człowieka do Boga jak widać jest ogromna. Ale również ogromna jest różnica między Bogiem a człowiekiem...
J
jol
17 lutego 2011, 10:44
Pan arcybiskup nie wie co znaczy być rodzicem i kochać dzieci (...bo to drugie to po "użyciu" rodzice wyrzucą na śmietnik - prawda?) - a "instrumentalnie" to kościół traktuje swoje owieczki 
V
Vodayo
11 lutego 2011, 20:45
A ja słyszałem że pierwsze "dziecko lek", poczete zostało ponad 2tyś lat temu, aby ofiarą  własnej krwi, i wlasnego życia, ocalić innych przed grzechem pierworodnym. Czyżbym coś pomylil?
?
?
10 lutego 2011, 09:29
Nie, nie ma "przypadków" , tylko ludzki grzech niedostrzegania OPACZNOSCI BOZEJ! Czy chodziło o OPATRZNOŚĆ? Czy "opaczność" w sensie, ze Bóg robi wszystko na opak?
U
una
10 lutego 2011, 09:25
To jest przerażające, ale taki jest skutek uprzedmiotowienia człowieka. Świat faktycznie staje się nieludzki.
P
Petre
10 lutego 2011, 09:05
Sama idea bardzo kontrowersyjna. Nie mniej jednak jesli to dziecko bedzie tak samo kochane, tak samo traktowane i nie bedzie nosilo zadnych negatywnych skutkow zarowno fizycznych jak i psychicznych, to wydaje mi sie to dopuszcalne. Niemniej jednak trzeba uwazac aby dziecko nie stalo sie tylko srodkiem a nie celem.
10 lutego 2011, 08:48
To dziecko potraktowano jak przedmiot. To dziecko nie było chciane. Chciane były komórki pozyskiwane przy jego porodzie. To dziecko nie jest kochane. To dziecko zostalo poczęte z myślą o wykorzystaniu, tak jak się wytwarza przedmiot, który ma czemuś służyć. Diabeł zaciera ręce...
Jadwiga Krywult
10 lutego 2011, 08:48
No właśnie zgoda!- stworzono na potrzeby innego dziecka - było chciane, zaplanowane i kochane. Zostało poczęte tylko dlatego, żeby pierwsze dziecko nie umarło.
E
Ewa
10 lutego 2011, 07:39
kks40 No właśnie zgoda!- stworzono na potrzeby innego dziecka - było chciane, zaplanowane i kochane. A teraz ile dzieci jest z przypadku i niechcianych stworzonych "normalną metodą"?
M
matka
9 lutego 2011, 21:58
 To dziecko gdy dowie się, że przyczyniło się do uratowania życia swojego starszego rodzeństwa będzie    szczęśliwe. 
E
Ewa
9 lutego 2011, 21:17
Zaraz zaraz, przeciez to nie tkanki tego malenkiego dziecka były dane bratu ale krew pępowinowa.Obecnie trwa calutka akcja dawców szpiku i w tym nie widzi się nic złego tylko dobrego - nie sądzę też aby dziecko-lek juz w dorosłosci miało negatywne uczucia zwiazane z tym, ze uratowało brata czy siostrę krwią pępowinowa. Jedyne co widzę w tym negatywnego - to to, że zostało poczęte z wyselekcjonowanego materiału genetycznego. Znajac rodzaj ludzki - można snuć domysły iz może w przyszłosci się zdarzać produkcja takich istot jako części zamiennych. I tutaj rzeczywiście rodzi sie problem.