Ekstremalna Droga Krzyżowa w Beskidach

KAI / drr

Tylko 15 z 65 osób zakończyło 29 marca Ekstremalną Drogę Krzyżową planowaną trasą, która wiodła przez beskidzkie szczyty. Piechurzy przeszli w sumie 43 km i 800 metrów w ciągu 13 godzin.

Trasa, na której różnica wzniesień wyniosła 1770, dla większości okazała się za trudna. Dodatkowo sytuację poważnie pogorszyło załamanie pogody. Podczas śnieżycy, jaka rozpętała się w nocy, prędkość wiatru dochodziła do 100 km na godzinę. Widoczność zmniejszyła się do 30 metrów.

Kluczowym momentem dla wielu były odcinki z Błatniej do Brennej, a następnie z Brennej na Salmopol. Na Przełęczy Salmpolskiej, przy 8. stacji Drogi Krzyżowej usytuowanej przy Białym Krzyżu, br. Mirek Myszka - pallotyn i inicjator przedsięwzięcia - postanowił, że większa grupa uczestników wyprawy schodzi do Szczyrku drogą asfaltową. Tymczasem 15 osób, w tym ks. Jacek Pędziwiatr, zdecydowało się kontynuować marsz w kierunku Malinowskiej Skały. Udało się im dojść do celu. Ostatnią stację Drogi Krzyżowej odprawili w Wielki Piątek nad ranem w kościele pw. Przemienienia Pańskiego w Buczkowicach.

Wśród tych, którzy dotrwali do końca, było małżeństwo z Bielska-Białej - Barbara i Grzegorz. Mimo poważnych trudności 33-letni, mężczyzna pokonał kryzys fizyczny i dotarł do ostatniej stacji. Przed wyruszeniem na kolejny odcinek każdy z grupy głośno wymieniał imiona tych, których symbolicznie "brał na swe ramiona" podczas przemierzania kolejnych kilometrów. W ten sposób modlono się za najbliższych, przyjaciół, krewnych.

DEON.PL POLECA

Zdaniem ks. Pędziwiatra, EDK była bardzo dobrze przygotowana. "Materiały, które mieliśmy ze sobą, nieustanna pomoc Goprowców, świadczą o profesjonalizmie" - stwierdza w rozmowie z KAI. Jednak jak zaznacza kapłan, przedsięwzięcie jest adresowane do tych, którzy naprawdę mają bardzo dobrą kondycję fizyczną. "Sporadyczne chodzenie po górach to za mało, potrzebna jest poważna zaprawa" - dodaje duchowny, który znalazł się w grupie najwytrwalszych.

Uczestnicy wyprawy szli w grupkach zaopatrzonych w drewniane krzyże i materiały do rozważań. Wyruszyli wieczorem 28 marca po uroczystej Mszy św. Wieczerzy Pańskiej z parafii pallotyńskiej w Bielsku-Białej pod Szyndzielnią.

Droga przebiegła przez Dębowiec, Szyndzielnię (1028 m), Klimczok (1117 m), Stołów (1035 m), Błatnią (917 m), Horzelicę (797 m), Stary Groń (792 m), Grabową (907 m), Przełęcz Salmopolską (934 m), Malinów (1114 m), Malinowską Skałę (1152 m), Kopę Skrzyczeńską (1189 m), Małe Skrzyczne (1208 m), Skrzyczne (1257 m), Lanckoronę (831 m).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ekstremalna Droga Krzyżowa w Beskidach
Komentarze (4)
P
Pepe
31 marca 2013, 00:01
Niektóży nie dostali szansy ukończenia EDK...
PN
pomysł na cały rok
29 marca 2013, 21:08
Proponuję teraz znaleźć staruszkę lub staruszka i cały rok pomagać im wnosić zakupy na 4 wysokie piętro bez windy w starej kamienicy. Cały rok, wystarczy jeden rok. Jako taka lżejsza droga - pomoc potrzebującym starym ludziom w okolicy.
S
Sołtys
29 marca 2013, 18:52
[url=https://picasaweb.google.com/103679484370238844040/EkstremalnaDrogaKrzyzowaBielsko?authuser=0&feat=directlink]Było ciężko, parę zdjęć https://picasaweb.google.com/103679484370238844040/EkstremalnaDrogaKrzyzowaBielsko?authuser=0&feat=directlink[/url]
M
Madzik
29 marca 2013, 14:49
Przepraszam, ale... albo Bieszczady albo Beskidy. A Brenna raczej na pewno w Bieszczadach nie leży..