Farsa z pojednania

(fot. depositphotos.com)

Niełatwo zrezygnować z lukratywnych przywilejów i przyznać się do winy. I nie chodzi tylko o nagłe odcięcie od koryta.

Był sobie raz rozwodnik, a właściwie kandydat na powtórnego rozwodnika. Już raz się rozwiódł, więc wiedział, jak to się robi, by nie stracić. Podczas sprawy rozwodowej powołał fałszywych świadków, którzy "obrobili" jego żonę, zszargali jej opinię… W efekcie sąd przyznał mu ich dziecko oraz lwią część majątku. Na koniec wyciągnął rękę do byłej już żony, mówiąc: "Rozstańmy się w zgodzie. Przepraszam, jeśli cię obraziłem. Nie żywmy do siebie urazy". Czy to jest pojednanie?

Wiele ksiąg biblijnych opisuje nastroje panujące w Izraelu w okresie schyłkowego królestwa. Dużo silniejszy wróg osaczał ich państwo. Ludzie pielgrzymowali do sanktuarium, by złożyć ofiary, błagając o ocalenie. Ale prorocy twierdzili, że Bóg gardzi tymi całopaleniami, wypluwa je, ma je w nienawiści, bo zamiast porzucić wykorzystywanie słabszych, oni się bogacą na ludzkiej krzywdzie, na ucisku "współobywateli". I rzeczywiście uprowadzeni do niewoli zostali przede wszystkim owi "wyzyskiwacze". Składali ofiary, modlili się, ale bez szczerego pojednania z tymi, których prześladowali.

Jak można mówić o pojednaniu bez zadośćuczynienia, bez wynagrodzenia krzywd (a przynajmniej szczerej chęci ich wynagrodzenia)? A to znowu nie jest możliwe bez przyznania się do konkretnej winy.

DEON.PL POLECA

Z wymierzania kary możemy zrezygnować. Ale gest pojednania musi być poparty oddaniem tego, co zostało "skradzione", przywróceniem dobrego imienia, zdemaskowaniem fałszywych oskarżeń. Żeby się pojednać po fali oszczerstw i dyfamacji, trzeba pokazać, jak wyglądały mechanizmy tego niszczenia dobrego imienia, kto w tym brał udział i za jakie profity. Inaczej pojednanie będzie farsą, a podawanie ręki wymuszaniem gestu poddańczego. Trzeba odciąć się od szczujących na moją korzyść. Inaczej wyciągnięta ręka będzie zakłamana, będzie tylko oszustwem mającym na celu przyklepanie gwałtu i pokazanie, że oto druga strona pogodziła się z tą„grabieżą” i że już będzie siedzieć cicho…Tym bardziej że "ów rozwodnik" wie, iż bez tej jego "szczujni" nie oszukałby sądu i nie wygrałby rozprawy rozwodowej.

Czy to jest możliwe? Dla owych "pasących swoje brzuchy" na krzywdzie ludzkiej było to zbyt trudne. Woleli składać ofiary w sanktuarium (z części tego, co sobie przywłaszczyli), niż rezygnować z posadek i oszustw. Wzywali do wspólnych modłów i procesji, zamiast zadośćuczynić za krzywdy.

Nie jest łatwo zrezygnować z lukratywnych przywilejów i przyznać się do winy. I nie chodzi tylko o nagłe odcięcie od koryta. Wielkim problemem jest samo wyznanie winy, np. przyznanie się do przyzwolenia na to, by w moim imieniu ktoś oczerniał tego, do kogo teraz wyciągam rękę.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Farsa z pojednania
Komentarze (6)
ZJ
~zbyt jednostronne
22 lipca 2020, 15:59
"Był sobie raz rozwodnik" Wie ksiądz, już zaczynam, tak na poważnie mieć dosyć tego ciągłego walenia w mężczyzn. Przechodzę ulicą i widzę ogromny plakat na żółtawym tle z wychodzona i zabiedzoną psiną i napis UWAGA ZŁY PAN ! Pełno tego na przystankach tramwajowych, w mieście. Naprawdę nie ma rozwodniczek i to jeszcze bardziej zdeterminowanych niż opisywany rozwodnik ? nie ma złych pań nie tylko nie dbających należycie o psy ale z satysfakcją je kastrujących dla swojej wygody ? itd. itd. PS. może tak da równowagi reprezentacji płci w artykułach na Deon.pl tym razem przygotuje ksiądz coś o kobietach ?
MB
~Marcin Baran
21 lipca 2020, 23:43
Czy te dobre rady dotyczą również duchownych prowadzących w swoim środowsku nagonkę na takiego czy innego człowieka, którym lub Kościołowi zaszedł za skórę?
RK
~R K
19 lipca 2020, 22:56
To nie było czasem o niedawnej kampanii wyborczej
JL
Jerzy Liwski
19 lipca 2020, 18:52
Jednostronny, jak to u Księdza bywa, tekst. W polskich warunkach opisana przez Księdza sprawa rozwodowa wygląda tak, że i mąż i żona okładają siebie równo - kłamstwami, pomówieniami etc etc. Obie strony wiedzą jak się gra i o co się gra. I po przegranej sprawie żona wychodzi przed sąd i próbuje wzbudzić do siebie litość (wykorzystując tych krzykaczy, którzy w sądzie wykrzykiwali kłamstwa przeciw mężowi. Jedno i drugie jest siebie warte.
BD
~bgt dcf
19 lipca 2020, 11:41
A teraz czekamy na komentarz w sprawie łagiewnickiego "Jarku ufam Tobie "
WG
W Gedymin
19 lipca 2020, 09:50
Czy "rozwodnicy", nawet jak są biskupami, to zrozumieją?