Finał głośnej sprawy lekarza zabójcy

(fot. wader / flickr.com)
KAI / pz

Winny zabójstwa trojga dzieci oraz nieumyślnego spowodowania śmierci 41-letniej kobiety - taki werdykt ogłosiła ława przysięgłych na zakończonym 13 maja procesie aborcjonisty z Filadelfii, Kermita Gosnella.

Spośród licznych zarzutów, jakie ciążyły na lekarzu 4 dotyczyły morderstwa pierwszego stopnia (z premedytacją) na dzieciach, które urodziły się żywe podczas tzw. późnych aborcji. 72-letniemu mężczyźnie grozi kara śmierci. Wyrok ogłosi sąd w przyszłym tygodniu.

DEON.PL POLECA

Gosnell większość aborcji wykonywał na dzieciach po 24. tygodniu życia. W tym celu wstrzykiwał zastrzyk mający spowodować u nich ustanie akcji serca. Gdy jednak po urodzeniu okazywały się nadal żywe, przecinał nożyczkami ich rdzeń kręgowy.

Proces w tej sprawie trwał 5 tygodni, a ława przysięgłych debatowała nad wyrokiem 10 dni. Ponieważ długo nie mogła uzgodnić werdyktu w dwóch punktach aktu oskarżenia, przez chwilę istniała groźba, że sędzia każe powtórzyć proces w przypadku nieuzgodnionych przez ławę przysięgłych punktów oskarżenia, natomiast uznać za prawomocny werdykt w innych, uzgodnionych punktach.

Przysięgli - 7 kobiet i 5 mężczyzn - mieli w sumie rozpatrzyć ponad 250 zarzutów kryminalnych, w tym 4 zarzuty o morderstwo, ciążących na aborcjoniście. W jednym przypadku ława przysięgłych oczyściła go z zarzutu morderstwa, nie znajdując dowodu, by dziecko żyło w czasie przecinania mu rdzeniu kręgowego.

Początkowo Gosnell był oskarżony o morderstwo siedmiorga dzieci i spowodowanie śmierci pacjentki, która chciała dokonać w jego klinice aborcji. Sędzia zredukował listę najpoważniejszych zarzutów oskarżenia do 4 zbrodni z premedytacją na nowo urodzonych, żywych dzieciach, gdyż uznał, że nie ma dostatecznych dowodów na to, że pozostałe niemowlęta urodziły się żywe. Obrona Gosnella twierdziła, że ruchy abortowanych dzieci, o których mówili świadkowie, były jedynie pośmiertnymi drgawkami.

W klinice Gosnella, nazywanej przez media "przerażającym domem", policja znalazła zamrożone w lodówce szczątki 45 dzieci zabitych w wyniku aborcji. Personel placówki i sam aborcjonista umieszczali szczątki abortowanych dzieci w różnych naczyniach i pojemnikach.

Pozew przeciwko Gosnellowi złożyła rodzina imigrantki z Bhutanu, która zmarła w 2009 r. w wyniku przeprowadzonej przez niego aborcji. Za zabijanie dzieci Gosnell brał od 325 do 3 tys. dolarów, zależnie od stopnia zaawansowania ciąży kobiety. Gdyby Gosnell został uznany winnym choćby jednego z zarzucanych morderstw z premedytacją groziłaby mu kara śmierci.

Obrońcy życia w USA oskarżali media głównego nurtu o zmowę milczenia nt. procesu Gosnella. Zainicjowali dlatego specjalną kampanię mająca zmusić dziennikarzy do zajęcia się bulwersującą i obfitującą w niezwykle drastyczne szczegóły sprawą. Uczestnicy kampanii kontaktowali się z mediami lokalnymi, pytając, dlaczego nie relacjonują procesu Gosnella.

"Gdyby Gosnell zabijał szczeniaki, nie można byłoby się opędzić od mediów" - mówił Andy Moore, szef organizacji AbortionWiki.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Finał głośnej sprawy lekarza zabójcy
Komentarze (1)
MR
Maciej Roszkowski
14 maja 2013, 14:25
Tę sprawę powinny nagłaśniać i nasze media, przynajmniej te katolickie. Zacyzna się od pigułki "po", potem od zgody na zabijanie "zarodków", potem morduje sie dzieci "częściowo urodzone". Gosnell to nie jednostkowy przypadek zwyrodnialca, to koniec równi pochyłej.