Gorzów Wlkp.: odbyła się Wigilia Narodów
Już po raz piąty 11 grudnia w Gorzowie Wlkp. odbyła się Wigilia Narodów. Międzykulturowe spotkanie przedstawicieli grup etnicznych i mniejszości narodowych mieszkających w tym regionie odbyło się w auli Zamiejscowego Wydziału Kultury Fizycznej w Gorzowie. Była wspólna modlitwa, dzielenie się opłatkiem, śpiewanie kolęd i prezentowanie zwyczajów wigilijnych.
Organizatorem i pomysłodawcą spotkania jest Stowarzyszenie Twórców i Przyjaciół Kultury Cygańskiej. - Wigilia to święto, w czasie którego wrogowie i przeciwnicy zasiadają przy jednym stole. Poza tym te tradycje wigilijne, które tutaj są prezentowane zaczynają powoli ginąć bo młodzi ich nie pielęgnują. A my chcemy dalej ten wzorzec kultywować, aby tradycja nie zaginęła - podkreślił w rozmowie z KAI prezes stowarzyszenia Edward Dębicki.
Wigilia Narodów ma jeszcze jeden wymiar, na terenie diecezji zielonogórskiej żyje obok siebie wiele grup etnicznych i mniejszości narodowych przybyłych tu po II wojnie światowej. - Kiedyś Cyganie byli traktowani po macoszemu, a teraz mamy satysfakcję bo wiele narodowości spotyka się przy jednym stole, aby wspólnie dzielić się opłatkiem i wspólnie biesiadować - zauważył Dębicki.
Najważniejsze podczas wigilii jest pokazanie różnorodności kulturowej i zaznajomienie mieszkańców z tradycjami poszczególnych grup i mniejszości, które wspólnie tworzą polską tożsamość. - Dla wielu to właśnie Gorzów był stacją przesiadkową. Ludzie uciekali po tragediach wojennych szukając swojego miejsca na ziemi. Wiele pierwszych wigilii odbyło się właśnie tu. Pomysł Wigilii Narodów ma swój głęboki sens, aby dzisiejszy dzień chwalić i wspominać jak to niegdyś bywało - zauważa Stanisław Jaskułka, warszawski aktor, który co roku prowadzi wigilię.
Zaproszenia na tegoroczną wigilie przyjęli przedstawiciele jedenastu mniejszości m.in. Romowie, Łemkowie, Bośniacy i Górale Czadeccy i Poleszucy. Poszczególne grupy dzieliły się nie tylko swoimi potrawami wigilijnymi, ale także zwyczajami i kolędami.
- Miałam trzy lata, kiedy tu przyjechaliśmy, więc stamtąd mało co pamiętam, ale rodzice zadbali, żebym wiedziała wszystko co trzeba i nauczyła się poleskiej mowy. A teraz my musimy przekazywać tę wiedzę naszym dzieciom i wnukom - podkreśla Maria Dobryniewska z Białkowa, która urodziła się w Petelewie na Polesiu.
Na poleskiej wigilii był zawsze opłatek w trzech kolorach. - Białym domownicy dzielili się przy wieczerzy wigilijnej, opłatek różowy podawano zwierzętom, a zielony gospodarz zanosił na pole i kładł w jego czterech rogach, aby mieć urodzaj - opowiada Dobryniewska. - Natomiast wszystkie potrawy wigilijne były proste w wykonaniu i nie wymagały wielu składników. Wśród nich m.in. fasola z makiem, żur wigilijny, fasola z kaszą jęczmienną i grzybami czy zupa grzybowa. - Do dziś niektóre robimy - zapewniają poleszukowie.
Podczas wigilijnej wieczerzy wystąpił cygański Teatr Muzyczny Terno pod kierownictwem znanego kompozytora i poety Edwarda Dębickiego.
Skomentuj artykuł