Historia każdego proboszcza jest ważna

Fot. Pascal Deloche / Godong / depositphotos.com

Dla wielu nie tylko tych zaangażowanych w życie Kościoła to proboszczowie są jego „twarzą”. Czasami spotkanie z proboszczem decyduje o pozostaniu lub odejściu z Kościoła. Dlatego warto zastanowić się, czy głos proboszczów jest wystarczająco w nim słuchany. Nie tylko w ramach Synodu o synodalności.

„Myślę, że wybrano kategorię proboszczów ze względu na to, że są to ludzie, którzy biorą pełną odpowiedzialność za lokalne wspólnoty” – powiedział ks. Mirosław Tykfer w mediach społecznościowych u progu zorganizowanego w podrzymskim Sacrofano w dniach od 29 kwietnia do 2 maja br. spotkaniu „Proboszczowie dla Synodu”. Dodał, że pierwsza część Synodu o synodalności była mocno nastawiona na świeckich, a teraz, przed zaplanowaną na jesień drugą częścią Synodu, „mają coś powiedzieć księża”. Ks. Tykfer jest proboszczem parafii pw. św. Jana Vianneya w Poznaniu.

Inny polski uczestnik spotkania, ks. Paweł Baran, proboszcz wawelskiej katedry, tłumaczył watykańskim mediom, że „Nie chodziło o to, żeby wyjść z tego spotkania z gotowymi metodami i rozwiązaniami”. Według niego wydarzenie miało raczej na celu słuchanie siebie nawzajem, a także było okazją, by zatrzymać się, spotkać i porozmawiać. Przywołał opinię jednego z ekspertów, że Kościół już od starożytności, od czasu pierwszych wspólnot chrześcijańskich, gromadził się w dwóch celach: na łamanie chleba albo by rozeznawać, gdy pojawiały się wyzwania duszpasterskie. „To jest głęboko zapisane w naszym chrześcijańskim DNA, że spotyka się po to, aby rozeznawać daną sytuację, w której przychodzi nam głosić Ewangelię”.

DEON.PL POLECA

„Nie przybyliście tutaj, by otrzymać nauczanie czy wykład nt. synodalności. Jesteście tutaj, by opowiedzieć nam swoją historię, ponieważ historia każdego z was jest ważna” – mówił kard. Mario Grech, sekretarz generalny Synodu Biskupów, otwierając spotkanie kilkuset proboszczów z całego świata. Przyznał, że w pewnej mierze jest ono odpowiedzią na pojawiający się zarzut, że głos kapłanów odpowiedzialnych za wspólnoty parafialne został dotąd niewystarczająco wysłuchany.

Istotnie, uważny obserwator trwającego Synodu mógł odnieść takie wrażenie. A przecież to od proboszczów zależy w dużej mierze kształt i postrzeganie Kościoła na poziomie parafii. Z pewnością jest tak w Polsce. Nie tylko w wymiarze negatywnym. Doświadczyli tego parafianie niejednej wspólnoty, która po zmianie proboszcza odżyła i zaczęła się rozwijać, czasami po długim okresie letargu.

Kodeks Prawa Kanonicznego wyjaśnia, że proboszcz sprawuje opiekę duszpasterską nad powierzoną mu wspólnotą pod władzą biskupa diecezjalnego. „Jest powołany do uczestnictwa w jego Chrystusowej posłudze, aby wykonywać dla tej wspólnoty zadania nauczania, uświęcania i rządzenia we współpracy także z innymi prezbiterami lub diakonami oraz świadczącymi pomoc wiernymi świeckimi” (kan. 519). W Kodeksie znajduje się wiele kanonów mówiących, że proboszcz „jest zobowiązany”, „ma troszczyć się”, „powinien”. Jednak znający polską kościelną rzeczywistość wiedzą, że niejednokrotnie okazuje się on ważniejszy nie tylko od swego biskupa, ale nawet od papieża, bo to od niego zależy wdrożenie lub zablokowanie rozmaitych, płynących „z góry”, dyrektyw, zaleceń, rozporządzeń. „To nie biskupi rządzą Kościołem, lecz proboszczowie” – taki daleko idący wniosek zamieścił Ignacy Dutkiewicz w swej książce „Pastwisko. Jak przeszłość, strach i bezwład rządzą polskim Kościołem”. Na ile jest on słuszny, mogą ocenić parafianie w poszczególnych diecezjach.

Papież Franciszek nie tylko przyjął uczestników spotkania „Proboszczowie dla Synodu” na audiencji, ale wykorzystując okazję, skierował list do wszystkich proboszczów świata. Zawarł w nim trzy sugestie, które jego zdaniem „mogą zainspirować styl życia i działania duszpasterskiego”.

Pierwszą z nich media watykańskie, omawiając dokument, streściły sformułowaniem „rozpoznawanie ziaren Ducha w wiernych”. Papież ujął to bardziej opisowo: „abyście przeżywali swój specyficzny charyzmat posługi coraz bardziej w służbie wielorakich darów, rozpowszechnianych przez Ducha Świętego w Ludzie Bożym”. Przywołując Dekret Soboru Watykańskiego II „Presbyterorum ordinis” zwrócił uwagę, że istnieje pilna potrzeba odkrywania, wspierania i doceniania „ze zmysłem wiary charyzmatów, tak małych, jak i wielkich, które w różnych formach udzielane są świeckim”.

Druga sugestia Franciszka mówi nie tylko o praktykowaniu, ale również o uczeniu się sztuki rozeznawania wspólnotowego, „korzystając w tym celu z metody «rozmowy w Duchu», która tak bardzo pomogła nam na drodze synodalnej i w przebiegu samego Zgromadzenia”. Zaakcentował, że rozeznawanie jest kluczowym elementem duszpasterskiego działania Kościoła synodalnego.

W trzecim zaleceniu Papież wskazał potrzebę opierania wszystkiego „na podstawie dzielenia się oraz braterstwa między sobą i z waszymi biskupami”. Franciszek napisał wprost „Nie możemy być autentycznymi ojcami, jeśli nie jesteśmy przede wszystkim synami i braćmi. Nie jesteśmy w stanie wzbudzić komunii i uczestnictwa w powierzonych nam wspólnotach, jeśli nie żyjemy nimi przede wszystkim między sobą” – stwierdził Franciszek. Przyznał, że w natłoku zadań duszpasterskich takie zaangażowanie może wydawać się przesadą, a nawet stratą czasu, zapewnił jednak, że naprawdę jest odwrotnie.

Dla wielu nie tylko zaangażowanych w życie Kościoła to proboszczowie są jego główną „twarzą”. Nie bez powodu właśnie błędy, niedociągnięcia, niegrzeczne zachowania itp. proboszczów są dziś skwapliwie wychwytywane i pokazywane w mediach społecznościowych i tradycyjnych. Oczekiwania pod ich adresem są naprawdę duże, a bywają ogromne. Czasami można odnieść wrażenie, że są z tymi wymogami i piętrzącymi się problemami pozostawieni sami. To, że w ramach Synodu o synodalności zdecydowano się wysłuchać ich reprezentantów z pewnością jest ważne. Ale czy wystarczy?

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Historia każdego proboszcza jest ważna
Komentarze (9)
KK
~karol karol
11 maja 2024, 14:51
jak to jest, że księża są tak niemożliwie "zarobieni", ale mają jeszcze czas produkować się na tiktokach albo twitterach?
MD
~Marcin Drozd
7 maja 2024, 00:29
Pomysł by biskupami pozostawiali proboszczowie ma jedną zasadniczą wadę.. taki biskup jest już w zmowie z innymi proboszczami, zawsze będzie brał ich stronę, bo jest ich znajomym. Jedynym problemem kościoła dzisiaj jest brak powołań. Kropka.
KR
~Ks Robert W.
6 maja 2024, 19:24
Pana opinia jest niezwykle szkodliwa i niesprawiedliwa.Widać, że ma Pan niską wiedzę i pojęcie na temat życia oraz funkcjonowania parafii. Wikariusz też bardzo często chce dużo zrobić w parafii, ma swoje pomysły i inicjatywy, ale spotyka się z blokowaniem ze strony proboszcza. Nie znam księdza, który ma dużo wolnego i za nic nie odpowiada. Wikary często bardzo dużo pracy wykonuje z młodzieżą, grupami, w kancelarii. Życzę poznania życia Kościoła, a dopiero później będzie Pan mógł pisać mądre i rzetelne opinie.
RK
~Roman Klarman
6 maja 2024, 09:54
Dzisiaj wielu wikariuszy odmawia biskupowi, gdy proponuje im probostwo. Odpowiedzialność - olbrzymia, oczekiwania - wielkie, fiskalizm kurialny - nie do zniesienia, roszczeniowość parafian - eskalująca. Nie lepiej być wikarym? Nie odpowiadać za nic, mieć dużo wolnego i mówić ludziom: "to nie moja sprawa, proszę iść z tym do proboszcza"
TN
~Tomasz Niewierny
6 maja 2024, 16:43
Eeeetam, nie sadzę, żeby odmowy miały jakiś powszechny charakter. Są na pewno, ale czy posługa bez namacalnej odpowiedzialności za wspólnotę, za jej majątek jest ciekawa na dłuższą metę? Problemy są wszędzie, ale trzeba je rozwiązywać. Łatwiej byłoby kapłanom, gdyby mieli permanentną formację nie tylko duchową, ale także merytoryczną w zakresie prowadzenia finansów, sposobu prowadzenia rozmów z wiernymi, komunikacji w lokalnej wspólnocie, angażowania i zjednywania ludzi, itp. I Proboszczom i nam wiernym byłoby łatwiej.
MD
~Marcin Drozd
7 maja 2024, 00:27
Bardzo nieudana analiza sytuacji....wikarym nie chce być żaden proboszcz... A każdy wikary marzy o byciu proboszczem... Wszystko dotyczy po prostu pieniędzy
GM
~Greg Marzden
7 maja 2024, 06:13
Status wikariusza to status parobka. A o nadmiarze wolnego czasu można zapomnieć.
MS
~Mieczysław Strużek
7 maja 2024, 20:14
A iluż tam tych wikarych jest w Polskim kościele? Jeśli w wielkich diecezjach obecnie co roku święcą 3-4 nowych, to jest to funkcja raczej na wymarciu.
KK
~karol karol
8 maja 2024, 07:20
Biedni kapłani, na nic nie mają czasu, ciągle zabiegani, drżą o mieszkanie, zapewnienie podstawowych potrzeb, stabilność pracy, naprawdę na nic nie mają czasu :( Nie to co my, świeccy, rozleniwieni ciągle niepewną pracą zawodową i dorabianiem, sprzątaniem, gotowaniem, dbaniem o dzieci i ich wychowywaniem - w takich warunkach trudno zapomnieć o poświęceniu kapłanów, szczególnie biskupów. Ci to już pewnie w ogóle nie mają na nic czasu :(