Irak: Boże Narodzenie uchodźców z Mosulu w Kurdystanie
Chociaż tzw. Państwo Islamskie w Iraku zostało niedawno pokonane, wielu uchodźców nie może jeszcze wrócić do Mosulu, mimo iż tego pragną.
Otrzymują tam pomoc materialną i duchową. Dla wyznawców Chrystusa to już czwarte Boże Narodzenie na wygnaniu, tym razem jednak całkiem inne, bo jest nadzieja na powrót.
O swej wdzięczności dla goszczącej ich parafii i o roli religii w przetrwaniu mówili oni kościelnej agencji informacyjnej Asianews. Ich zdaniem najważniejsza jest pomoc duchowa.
"Nasza wiara to pierwsza pomoc, podstawa, by przetrwać - mówi ojciec jednej z uchodźczych rodzin Asaad Amen Jiarjes.
- Przeżywamy naszą wiarę z wiernymi parafii, która przyjęła nas jak swoje dzieci. Dziś możemy z dumą powiedzieć, że nie straciliśmy wiary. Dzięki Kościołowi i tutejszemu proboszczowi doświadczyliśmy miłości Boga i wiemy, że nie jesteśmy sami".
Ten 47-letni mechanik, przekonany, że w Iraku jest przyszłość dla chrześcijan, dodaje: "Wiele krajów europejskich otworzyło drzwi uchodźcom, ale ja postanowiłem zostać z rodziną w moim kraju. To nasza ziemia i nie możemy jej oddać obcym. Wszędzie są trudności i znam chrześcijańskie rodziny, które opuściły Irak i wcale nie są zadowolone".
Inny ojciec rodziny Emad Matti Elias mówi o tych, którzy wyemigrowali: "Gdyby mieli silną wiarę w Boga, nie opuściliby Iraku. W przeszłości wielu było do tego zmuszonych, ale teraz czas wracać, bo to nasza ziemia, a nasze rodziny nie są szczęśliwe za granicą. Muszą wrócić, by odbudowywać razem Irak i gromadzić się w kościołach" - uważa ten 64-letni robotnik.
* * *
* * *
Skomentuj artykuł