"Jest mi przykro, że zostaliście oszukani"

(fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)
KAI / pz

Działając w dobrej wierze i nieświadomości, nie zaciągnęliście żadnych win i kar - zapewnił dziś parafian z Mogielnicy kard. Kazimierz Nycz po tym, jak w miejscowym kościele św. Floriana dwaj fałszywi księża przez miesiąc udawali kapłanów, oszukując proboszcza i wiernych.

15 stycznia zostali zatrzymani przez policję, ale wypuszczeni z powodu "braku wystarczających dowodów". W najbliższą niedzielę w parafii w Mogielnicy zostanie odczytany specjalny list metropolity warszawskiego. Jest to reakcja arcybiskupa Warszawy w związku z działalnością osób podających się za duchownych i niepokojem parafian odnośnie nieważności "sprawowanych" przez nich sakramentów.

W specjalnym liście do parafian w Mogielnicy kard. Nycz uspokaja wiernych, że "nie zaciągneli żadnych win i kar ani nie dopuścili się żadnych uchybień. "Nie miejcie z tego powodu poczucia winy. To wy jesteście ofiarami" - pisze kardynał.

Jednocześnie poprosił on wiernych z Mogielnicy, aby ci, którzy skorzystali ze spowiedzi sprawowanej przez fałszywych duchownych, w najbliższym czasie na spowiedzi wyznali ponownie wypowiedziane wówczas grzechy.

DEON.PL POLECA

Kard. Nycz przyznaje, że wydarzenia w parafii św. Floriana w Mogielnicy poruszyły go osobiście i ubolewa, że święte sakramenty sprawowały osoby, które z dużym prawdopodobieństwem mogą nie być duchownymi. Metropolita warszawski wyraził też smutek, że parafianie zostali oszukani podczas spowiedzi.

Poniżej publikujemy treść listu kard. Kazimierza Nycza, wystosowanego do wiernych w Mogielnicy. List będzie odczytany w najbliższą niedzielę w kościele pw. Floriana w Mogielnicy.

List kardynała Kazimierza Nycza do parafian w Mogielnicy

Kochani Parafianie!

Informacja o wydarzeniach, które w ostatnim czasie miały miejsce w Waszej parafii, poruszyła i mnie osobiście. Ubolewam, że święte sakramenty sprawowały osoby, które z dużym prawdopodobieństwem mogą nie być duchownymi. Jest mi przykro, jeśli zostaliście oszukani podczas tak szczególnego sakramentu, jakim jest spowiedź.

Pragnę Was zapewnić, że działając w dobrej wierze i nieświadomości, nie zaciągnęliście żadnych win i kar. Nie dopuściliście się uchybień w odniesieniu do spowiedzi i wobec przyjętej Komunii Świętej. Podobnie osoby, które uczestniczyły w Eucharystii, spełniły przepisany prawem kanonicznym obowiązek. Nie miejcie z tego powodu poczucia winy. To wy jesteście ofiarami.

Proszę Was bardzo, aby ci z Was, którzy korzystali ze spowiedzi sprawowanej przez domniemanych fałszywych duchownych, przystąpili w najbliższym czasie ponownie do sakramentu pokuty i pojednania, raz jeszcze wyznając wypowiedziane wówczas grzechy.

Zapewniam o nieustającej łączności i modlitwie za Was,

Wasz Biskup
Kardynał Kazimierz Nycz

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Jest mi przykro, że zostaliście oszukani"
Komentarze (38)
19 stycznia 2014, 10:49
Co do birytualizmu, przyznaję 100% racji, do przedstawionego przez Was fragmentu mam więcej zaufania, niż do artykułu w Wybiórczej. Wasza racja, mój błąd. Nie zmienia to faktu, że przed SW2 ksiądz Kościoła Greckokatolickiego mógł sfałszować dokumenty podobnie, jak zrobił to ów fałszerz obecnie. Mógł zadzwonić i wesprzeć swoje kłamstwo podobnie, jak zrobił to ten fałszerz. Być może tylko, ze względu na ówczesną sytuację, proboszcz byłby bardziej ostrożny, bojąc się prowokacji. Niemniej, atak na Kościół oparty na takim oskarżeniu przypomina mi "dajcie oskarżonego, paragraf się znajdzie" i jest dla mnie niedopuszczalny. Poza tym schizma lefebrystów przypomina mi schizmę Lutra. Też działał w dobrej wierze. Tylko że on nie zdawał sobie sprawy, do czego dojdzie. Wy już wiecie, do czego doszło.
19 stycznia 2014, 10:43
@victor @mb Ok, przyznaję rację, mój błąd, nie znałem tego tekstu. Opierałem się na innym fragmencie: "Pod koniec 1946 r. papież Pius XII mianował prymasa Augusta Hlonda specjalnym delegatem Stolicy Apostolskiej do spraw obrządków wschodnich. Po akcji "Wisła" prymas zdecydował o nadawaniu kapłanom greckokatolickim prawa do odprawiania nabożeństw w obrządku rodzimym i łacińskim (birytualizm) oraz mianowaniu ich wikariuszami w rzymskokatolickich parafiach na ziemiach północnych i zachodnich. Kandydat musiał jednak zdać egzamin z łaciny i liturgii zachodniej, zaś żonaci księża powinni byli zamieszkać bez rodzin. Z możliwości tej skorzystała większość kapłanów greckokatolickich, ale jedynie kilku zaczęło odprawiać nabożeństwa we własnym obrządku. Powodem było rozproszenie wiernych i strach przed represjami. Aparat bezpieczeństwa traktował 100 pozostałych w Polsce kapłanów greckokatolickich jako element niebezpieczny politycznie - każdego duchownego ewidencjonowano i rozpracowywano pod kątem współpracy z podziemiem oraz ewentualnych kontaktów z Watykanem i emigracją ukraińską na Zachodzie. Ks. Hrynyk konspiracyjnie opuścił Przemyśl. Ukrywał się w Krakowie, a w marcu 1947 r. przeniósł się do Bielanki k. Gorlic, a następnie do Hańczowej, zastępując miejscowych księży greckokatolickich. 1 kwietnia 1947 r. kard. Hlond mianował duchownego wikariuszem generalnym tej części diecezji przemyskiej, która znalazła się w granicach Polski. Po wysiedleniu ludności jego pełnomocnictwa wygasły." http://wyborcza.pl/1,76842,6833238,Niedola_grekokatolikow_w_PRL.html?as=2#ixzz2qpq5lMDF Z powyższego tekstu wynikało, że Hrynyk należał do tych 100 pozostałych w Polsce kapłanów greckokatolickich, którzy nie skorzystali z możliwości zostania księżmi birytualistami. Jak zwykle - wyborcza :) Przepraszam. W następnym poście odniosę się do tego.
V
victor
19 stycznia 2014, 04:09
cały lex po chrześcijańsku namiesza, naubliża aby ekumenicznie prowokować bijatyki. Raczej dość to żałosne...
M
misio
19 stycznia 2014, 02:12
POlszewia kontynuuje PRL-owską tradycję? Stara komuna w ramach szeroko pojętej walki z Kościołem potrafiła swoich agentów wstawiać do seminariów, to co za problem wstawić jakiegoś do konfesjonału. Najbardziej znany przypadek to oczywiście oficer komunistycznego wywiadu Tomasz Turowski, który potrafił w Watykanie służbowo udawać jezuickiego kleryka przez jedenaście lat (sic). Ciekawa to zresztą postać - obecny zarówno w Watykanie w czasie zamachu na papieża jak i w Smoleńsku podczas "katastrofy" skierowany tam przez tzw. rząd Tuska do "przygotowania wizyty" prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Tutaj więcej na temat jegomościa: http://www.rp.pl/artykul/580731.html?p=1ntyn
M
mb
19 stycznia 2014, 01:04
Acha, dla Twojej informacji, ksiądz Hrynyk nie był BIRYTUALISTĄ, bo "biritualistą" nie był na pewno, specjalisto od SW2. ...10 XII 1946 r. papież Pius XII powierzył prymasowi Polski kard. Augustowi Hlondowi opiekę i władzę nad grekokatolikami w Polsce. Na mocy otrzymanych uprawnień głowa polskiego Kościoła mianował 1 IV 1947 r. ks. Hrynyka generalnym wikariuszem pozostałej w Polsce części diecezji przemyskiej. Na mocy nadanych mu przez Piusa XII pełnomocnictw prymas Hlond podjął decyzję o nadawaniu duchownym greckokatolickim indultu birytualizmu i mianowaniu ich wikariuszami w rzymskokatolickich parafiach na ziemiach zachodnich i północnych. ks. Hrynyk 15 VI 1947 r. przeniósł się do Pruszkowa, gdzie za zgodą prymasa Hlonda (po zdaniu odpowiednich egzaminów z łacińskiej liturgiki i otrzymaniu indultu) przez jeden lub dwa miesiące zastępował kapelana ss. Samarytanek. Od sierpnia 1947 r. do marca 1948 r. ks. Hrynyk był wikariuszem w rzymskokatolickiej parafii w Brwinowie k. Warszawy. Wiosną 1948 r. ks. Hrynyk za zgodą prymasa objął wakujące stanowisko rezydenta w rzymskokatolickim kościele p.w. Matki Boskiej w Wiercinach pow. Malbork. Uwieńczeniem działalności ks. Hrynyka było utworzenie z dniem 1 II 1949 r. stałej parafii rzymskokatolickiej w Wiercinach, o co duchowny czynił starania już od lutego 1948 r. [url]http://www.grekokatolicy.pl/artykuly/Ukraincy-i-SB/Biografia-ks.-mitrata-Bazylego-Hrynyka-dr-Igor-Halagida.html[/url] Pierwsze nabożeństwa greckokatolickie odprawiane były od roku 1948 w Nowym Dworze Gdańskim przez ks. Bazylego Hrynyki, który jako birytualista (osoba duchowna mająca zgodę na celebrowanie nabożeństw w dwóch obrządkach), pełnił funkcję rektora rzymskokatolickiej parafii w Wiercinach, powiat Malbork. [url]http://www.encyklopediagdanska.pl/index.php?ti<x>tle=GREKOKATOLICY[/url]
18 stycznia 2014, 19:55
Chłopcze drogi, w sposób typowy dla lefebrysty nałgałeś, naplułeś, ktoś Cię zdemaskował, a teraz bronisz się niezrozumiemiem, patologią i rzucasz na prawo i lewo "bzdurami". Jesteś nie tylko kłamcą, jesteś żenująco śmiesznym kłamcą :)
18 stycznia 2014, 19:53
Acha, dla Twojej informacji, ksiądz Hrynyk nie był BIRYTUALISTĄ, bo "biritualistą" nie był na pewno, specjalisto od SW2.
C
chrysorroas
18 stycznia 2014, 19:51
ad "lex" Najpierw nauczyć się czytać ze zrozumieniem to, co ktoś napisał. W razie niejasności możesz zapytać. Natomiast rzutowanie swoich własnych bzdurnych treści na czyjąś wypowiedź jest niczym innym jak myleniem swoich myśli z rzeczywistością. A to już jest objaw patologiczny.
18 stycznia 2014, 19:44
Sam nie wiesz, co twierdziłeś. Może Ty nie jesteś zły, tylko po prostu masz słabą głowę? 2014-01-18 18:39:04 | Cytuj | Zgłoś ~chrysorroas Przed V2 było też wyraźnie oddzielenie obrządków, tzn. ksiądz grecko-katolicki nie miał prawa tak sobie sprawować sakramentów w obrządku łacińskim, lecz musiał mieć na to nie tylko jurysdykcję, lecz także uprawnienia odnośnie obrządku. Tym samym także pod tym względem takowe oszustwo przed pseudosoborem V2 było niemożliwe.
C
chrysorroas
18 stycznia 2014, 19:42
ad "lex" Mieszasz, oszukujesz i rzucasz oszczerstwa. Nigdy nie twierdziłem, jakoby przed V2 w świątyniach łacińskich nie wolno było sprawować liturgii w obrządku greckokatolickim. Nigdy nie twiedziłem, jakoby przed V2 nie było księży biritualistów, tzn. na mocy specjalnego pozwolenia mających prawo do sprawowania liturgii w obrządku zarówno łacińskim jak też grecko-katolickim.
18 stycznia 2014, 19:39
Mam jeszcze jeden cytat, jak chodzi o wspólnotę z Kościołem Greckokatolickim. Tym razem dotyczy bezpośrednio waszego bractwa. "Tak jak wspomniałam – mamy w Kościele jakoś kilkanaście (nie pamiętam dokładnej liczby) liturgicznych rytów Mszy, których żaden tradycjonalista się nie czepia. Ja sama kilkakrotnie rozmawiałam z księżmi Bractwa o rycie greckokatolickim mówiąc przy okazji wprost, że na mnie osobiście ryt ten robi większe wrażenie i bardziej do mnie przemawia niż nawet Msza trydencka. Cóż ja zrobię, że tak ogromnie kocham greckokatolicką Boską Liturgię! Nigdy nikt z księży Bractwa nie miał do mnie pretensji za te słowa i za moje wielkie ukochanie Boskiej Liturgii. Mało nawet – jakieś półtora roku temu byłam na kilkudniowych rekolekcjach w kaplicy Bractwa w Bajerzu pod Toruniem. Brało w nich udział też dwóch księży greckokatolickich. Codziennie rano celebrowali oni w kaplicy swoją Boską Liturgię, w której bez przeszkód brałam udział. Raz nawet jeden z księży Bractwa św. Piusa X ganiał specjalnie wieczorem do tych greckokatolickich księży do pokoju, żeby spytać ich dla mnie, o której godzinie planują Mszę dnia następnego, bo chcę w niej uczestniczyć." 2014-01-18 18:39:04 | Cytuj | Zgłoś ~chrysorroas Wyraźne oddzielene obrządków. Zaiste, wyraźne.
18 stycznia 2014, 19:11
@chrysorroas Kłamca. Normalnie bezczelny kłamca. Wy, lefebryści nie umiecie inaczej, co? "7 kwietnia 1948 roku w święto Zwiastowania w nowodworskim kościele rzymskokatolickim ks. Hrynyk odprawił pierwszą greckokatolicką mszę. Obecnych było tylko 17 rodzin. Greckokatolickie nabożeństwa odprawiano w tym kościele nieregularnie do 1952 roku. Z przyczyny nieprzychylności miejscowych władz ks. Hrynyk został zmuszony do mówienia kazania w języku polskim." "Pierwszą mszę św. jesienią 1956 roku odprawił ksiądz Michał Pasławski. Należał on do tej grupy księży greckokatolickich, którzy nie mając możliwości duszpasterzowania w swoim własnym obrządku, czasowo przenieśli się do obrządku rzymskokatolickiego. Kiedy jednak pojawiła się możliwość powrotu, podejmowali swoje duszpasterskie obowiązki wśród grekokatolików. Ksiądz Pasławski przyjeżdżał do Zielonej Góry w niedzielę raz w miesiącu. Jego posługa ograniczała się do minimum. Było to spowodowane uciążliwymi dojazdami, niemłodym wiekiem duchownego i obsługą dodatkowo dwóch parafii w Skwierzynie i Międzyrzeczu." Kłamca. Normalnie, jak wy możecie się uważać za chrześcijan. Ósme przykazanie Boże "Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu". Komu Ty służysz, co? Próbujesz kłamstwem niszczyć Kościół - czy Ty służysz Szatanowi, czy Bogu?
C
chrysorroas
18 stycznia 2014, 18:39
ad "lex" Przed V2 było też wyraźnie oddzielenie obrządków, tzn. ksiądz grecko-katolicki nie miał prawa tak sobie sprawować sakramentów w obrządku łacińskim, lecz musiał mieć na to nie tylko jurysdykcję, lecz także uprawnienia odnośnie obrządku. Tym samym także pod tym względem takowe oszustwo przed pseudosoborem V2 było niemożliwe. No ale typowi sekciarze widocznie potrafią tylko pluć na kogoś, kto podaje proste, im niepasujące fakty...
GN
Gość Niedzielny
18 stycznia 2014, 18:12
Jacek K. zamierza w dalszym ciągu oszukiwać, podając się za duchownego. Jacek K., po zatrzymaniu w środę wraz z drugim oszustem na terenie parafii Mogielnica (przeczytaj tekst Fałszywi księża złapani), został wypuszczony z braku wystarczających dowodów. Rzekomy o. Adeodat posługuje się dokumentem wydanym jakoby przez biskupa greckokatolickiego z Charkowa, w którym hierarcha wysyła go rzekomo z misją zebrania datków na budowę sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej w Doniecku. Przedstawiony jest tam jako członek Wspólnoty Bractwa Kapłańskiego Świętego Klemensa Rzymskiego w Doniecku. W rzeczywistości jednak osoba taka nie jest znana w Bractwie, co potwierdziły władze Bractwa w korespondencji z Kurią Metropolitalną Gdańską. „W imieniu Bractwa Kapłańskiego św. Klemensa Rzymskiego Egzarchatu Doniecko – Charkowskiego Kościoła Greko-Katolickiego informuję, że Jacek K. (obywatel Rzeczypospolitej), który nazywa siebie «ojciec Adeodat», nie ma nic wspólnego z naszym Bractwem. Nie jest on kapłanem katolickim i nie ma prawa do jakiegokolwiek reprezentowania ww. Bractwa” – poinformował o. Jurij Jurczyk, Przełożony Generalny Bractwa. Okazuje się, że Jacek K. prowadzi oszukańczą działalność w różnej formie już od kilkunastu lat. Przestępcza działalność tego człowieka została nagłośniona w 2010 roku w programie TVN „Uwaga” (http://uwaga.tvn.pl).Jacek K., po opuszczeniu komendy policji, skontaktował się w czwartek z redakcją Gosc.pl, w dalszym ciągu grając rolę kapłana, tym razem „nieprawdopodobnie skrzywdzonego” rzekomymi pomówieniami. Z szokującą pewnością siebie twierdził, że informacje o nim są nieprawdziwe i próbował wymóc na nas „oczyszczenie jego dobrego imienia”. [url]http://gosc.pl/doc/1852442.Wyjatkowo-niebezpieczny-Adeodat[/url]
W
WLODEK
18 stycznia 2014, 15:26
SZATAN  ATEISTA  SIDIMITA  LADACZNICA  HOMOSEKSUALISTA  NIENAWIDZI  SWIETEGO  KOSCIOLA  jEZUSA  JUZ  MU  NIE  WYSTARCZY  ZE  DO  KOSCIOLA  PODRZUCA  PEDERASTE    TO  BIERZE  SIE  ZA  SAKRAMENTY
18 stycznia 2014, 14:37
A przy okazji, skoro was się tu tyle zbiegło jak do padliny, zapytam niedelikatnie: jak tam wasz świątobliwy Richard Williamson od Oświęcimia? Czy wciąż odprawia uczciwe, pobożne nabożeństwa w jedynym uznanym przez was rycie? Mam nadzieję, że wszystko u niego w porządku i cieszy się przyjaźnią równie świątobliwego pana Fellaya.
18 stycznia 2014, 14:31
Wilki z lefebrystowskiej sekty głośno warczą, i wolą przemilczeć fakt, że ów "ksiądz" podawał się za duchownego greckokatolickiego z Ukrainy, przy użyciu podrobionego dokumentu, wystawionego jakoby przez biskupa greckokatolickiego z Charkowa. Jako hipotetyczny duchowny greckokatolicki z Ukrainy nie mógł mieć celebretu wystawionego przez polskiego biskupa. Oszukałby w ten sposób i proboszcza przed SW2. Ale o tym lepiej nie mówić, lepiej po szatańsku kłamać, naginać prawdę i pluć jadem na NOM i Kościół Katolicki. "Chrześcijanie". Szczekajcie dalej, nikogo nie nabierzecie na wasze szatańskie sztuczki.
C
chrysorroas
17 stycznia 2014, 23:07
Oprócz profanacji sakramentów Eucharystii i Spowiedzi są jeszcze do rozwiązania takie problemy jak... ... Mamy po prostu do czynienia z jednym z owoców "odnowy soborowej", czyli generalnego rozluźnienia przepisów i ułatwień rzekomo "duszpasterskich". Przed "odnową" każdy kapłan miał jurysdykcję do spowiadania tylko na terenie swojej diecezji. Poza nią musiał otrzymał otrzymać jurysdykcję przynajmniej czasową od biskupa miejsca, co się wiązało oczywiście ze sprawdzeniem tożsamości kościelnej. Mówiąc krótko: przed prześwietnym V2 takie oszustwo byłoby praktycznie niemożliwe.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
17 stycznia 2014, 22:55
Oprócz profanacji sakramentów Eucharystii i Spowiedzi są jeszcze do rozwiązania takie problemy jak: - naruszenie tajemnicy spowiedzi, którego skutki mogą być długofalowe i szerokie - codzienna trwająca przez miesiąc profanacja Najświętszego Sakramentu i konieczność zadośćuczynienia ekspiacyjnego - podjęcie działań zmierzających do odbudowy zaufania wiernych - modlitwa za sprawców i innych wrogów Kośćioła o złych zamiarach
A
albion
17 stycznia 2014, 22:49
proboszcza bym suspendował i już
M
Mt
17 stycznia 2014, 22:24
"Ubolewam, że święte sakramenty sprawowały osoby, które z dużym prawdopodobieństwem mogą nie być duchownymi." No przecież wiadomo, że nie byli duchownymi, to skąd ta wątpliwosc?po co to?
17 stycznia 2014, 21:28
@sacerdos (=kapłanie, w polskim po odmianie przez przypadek, jeśli się nie mylę oczywiście) Pytanie, czy można Ci wierzyć. Jeśli masz wątpliwości, to możesz popytać chociażby ówczesnych pracowników Papieskiej Komisji "Ecclesia Dei". Zgłosiłem im to zajście i powiedzieli mi, że nie jest to jednostkowe, lecz reguła. Tak było pod despotycznymi rządami skrajnego modernisty Marchisano. Zmieniło się dopiero od objęcia urzędu przez kard. Comastri. http://pl.wikipedia.org/wiki/Francesco_Marchisano http://pl.wikipedia.org/wiki/Angelo_Comastri ... @sacerdos Spróbuję poszukać i poczytać.
H
Hania
17 stycznia 2014, 21:21
Gdzie był proboszcz miejsca? Na jakiej podstawie dopuścił do tej sytuacji? To jest zaniedbanie względem parafian, że dopuscił do takiej sytuacji.
S
sacerdos
17 stycznia 2014, 21:09
@sacerdos (=kapłanie, w polskim po odmianie przez przypadek, jeśli się nie mylę oczywiście) Pytanie, czy można Ci wierzyć. Jeśli masz wątpliwości, to możesz popytać chociażby ówczesnych pracowników Papieskiej Komisji "Ecclesia Dei". Zgłosiłem im to zajście i powiedzieli mi, że nie jest to jednostkowe, lecz reguła. Tak było pod despotycznymi rządami skrajnego modernisty Marchisano. Zmieniło się dopiero od objęcia urzędu przez kard. Comastri. http://pl.wikipedia.org/wiki/Francesco_Marchisano http://pl.wikipedia.org/wiki/Angelo_Comastri
C
chrysorroas
17 stycznia 2014, 21:02
Dopowiedzenie: "Tak więc w danym przypadku spowiedzi odbyte u oszustów są wtedy ważne, gdy penitenci mieli żal doskonały." Chodzi oczywiście o ważność w znaczeniu otrzymania przebaczenia, a nie w znaczeniu rozgrzeszenia sakramentalnego (bo oszust nie może rozgrzeszyć). Powinno to być jasne w dalszym kontekście.
C
chrysorroas
17 stycznia 2014, 20:56
ad "tomke" 1. Wygląda na to, że oszuści pokazali jakieś papiery. I nikt ich nie sprawdzał, bo odprawiali NOM-a. 2. Do ważności spowiedzi sakramentalnej są konieczne warunki: a. pełne wyznanie grzechów ciężkich b. przed ważnie wyświęconym i posiadającym jurysdykcję kapłanem c. żal za grzechy przynajmniej niedoskonały W razie gdy nie ma objektywnej możliwości wyznania grzechów przed kapłanem (warunek b.) odpuszczenie grzechów odbywa się, gdy penitent ma żal doskonały, tzn. z miłości do Boga. Tak więc w danym przypadku spowiedzi odbyte u oszustów są wtedy ważne, gdy penitenci mieli żal doskonały. Nie ma obiektywnej możliwości stwierdzenia tego żalu i dlatego Kardynał zaleca powtórzenie wyznania grzechów w ważnej spowiedzi. Dodać trzeba, że chodzi tutaj o reguły sakramentalne, czyli wynikające z przekazanej Apostołom przez Zbawiciela władzy. Zbawiciel jest ponad tym regułami i oczywiście może udzielać przebaczenia grzechów bezpośrednio, tzn. w wyjątkowych sytuacjach, gdy te reguły nie są spełnione. Konkretnie: Jeśli ktoś się szczerze spowiadał u oszusta, to jest możliwe, a nawet bardzo prawdopodobne, że Jezus Chrystus pozasakramentalnie przyjął to wyznanie grzechów i udzielił przebaczenia. Wynika to z Bożej sprawiedliwości. Tym niemniej taka osoba powinna przy najbliższej okazji powtórzyć wyznanie grzechów dlatego, że zwyczajną, ustanowioną przez Jezusa Chrystusa drogą odpuszczenia grzechów jest spowiedź sakramentalna. Zaś dla szczerego katolika spowiedź nie jest ciężarem, lecz ulgą i wzmocnieniem, choć zwykle wymaga przezwyciężenia wstydu.
17 stycznia 2014, 20:47
Mnie interesuje jak to możliwe, że proboszcz takowych wpuścił. Przecież, aby pracować na terenie danej parafii musi być skierowanie od biskupa miejsca no i dyplom potwierdzający wykształcenie. ... Mogę powiedzieć z własnego doświadczenia. Na początku pontyfikatu BXVI, jeszcze przed Motu proprio ""Summorum Pontificum", będąc w Rzymie udałem się rano do Bazyliki św. Piotra, żeby odprawić Mszę św. Wszedłem do zakrystii i poprosiłem o przydział ołtarza itd. Bez ŻADNYCH formalności wszystko przygotowano wraz z przydzieleniem mi ministranta. Tak wyszedłem do ołtarza i zacząłem sprawować Mszę św. Podczas modlitwy u stopni ołtarza, gdy można było rozpoznać, że Msza św. jest wg Mszału św. Piuss V, pojawił się nagle poddenerwowany strażnik żądając pokazanie celebretu. Miałem oczywiście przy sobie i pokazałem. Mimo tego strażnik nakazał mi przerwać Mszę św. i wrócić do zakrystii. Tam dowiedziałem się, że mogę Mszę św. sprawować jedynie w kaplicy w podziemiach, praktycznie niewidoczny dla przypadkowych przechodniów. Wniosek: Gdybym był oszustem bez celebretu i odprawiał NOM, to bym bez ŻADNYCH przeszkód mógł celebrować nawet w bazylice papieskiej z udziałem wiernych. Widocznie jedynym problemem i powodem do podejrzeń jest "przedsoborowość". Oto jest praktyka modernistycznej sekty V2. ... @sacerdos (=kapłanie, w polskim po odmianie przez przypadek, jeśli się nie mylę oczywiście) Pytanie, czy można Ci wierzyć.  Jeśli tak, jest to paskudna i brutalna nauka na przyszłość, żeby weryfikować każdego. Trudno mieć pretensje do diecezji, która nie wpadła po prostu na to, jak daleko może sięgnąć bezczelność. Ale to nie może się powtórzyć, więc wyraźnie trzeba będzie sprawdzać, żeby byle ściera nie sprawowała czegoś, co z reguły jest sakramentem, a w tym przypadku okazało się być świętokradztwem
T
Tadeusz
17 stycznia 2014, 19:35
Jaki GOSPODARZ, takie porządki!
T
tomke
17 stycznia 2014, 19:09
Przez miesiac, to jakos dlugo, tam odprawiali? Po drugie nie rozumiem dlaczego kard. Nycz namawia do powtorzenia spowiedzi... Odpuszczone czy nieodpuszczone? Odpowie ktos? tyle tu madrali... przedsoborowych i posoborowych.... Po trzecie z nikad to sie oni nie wzieli, musieli miec dobra praktyke... i orientacje w realiach, w terenie.... Aż nie chce sie wierzyc , przez miesiac...i to dwóch jeszcze.... Rozumiem na jedna msze, od biedy z noclegiem i z dzien pozniej ale na miesiac....niewiarygodne
S
sacerdos
17 stycznia 2014, 17:53
Mnie interesuje jak to możliwe, że proboszcz takowych wpuścił. Przecież, aby pracować na terenie danej parafii musi być skierowanie od biskupa miejsca no i dyplom potwierdzający wykształcenie. ... Mogę powiedzieć z własnego doświadczenia. Na początku pontyfikatu BXVI, jeszcze przed Motu proprio ""Summorum Pontificum", będąc w Rzymie udałem się rano do Bazyliki św. Piotra, żeby odprawić Mszę św. Wszedłem do zakrystii i poprosiłem o przydział ołtarza itd. Bez ŻADNYCH formalności wszystko przygotowano wraz z przydzieleniem mi ministranta. Tak wyszedłem do ołtarza i zacząłem sprawować Mszę św. Podczas modlitwy u stopni ołtarza, gdy można było rozpoznać, że Msza św. jest wg Mszału św. Piuss V, pojawił się nagle poddenerwowany strażnik żądając pokazanie celebretu. Miałem oczywiście przy sobie i pokazałem. Mimo tego strażnik nakazał mi przerwać Mszę św. i wrócić do zakrystii. Tam dowiedziałem się, że mogę Mszę św. sprawować jedynie w kaplicy w podziemiach, praktycznie niewidoczny dla przypadkowych przechodniów. Wniosek: Gdybym był oszustem bez celebretu i odprawiał NOM, to bym bez ŻADNYCH przeszkód mógł celebrować nawet w bazylice papieskiej z udziałem wiernych. Widocznie jedynym problemem i powodem do podejrzeń jest "przedsoborowość". Oto jest praktyka modernistycznej sekty V2.
A
Aga
17 stycznia 2014, 17:10
http://www.xlm.pl/adopcje-wiezniow zachęcam do modlitwy za więźniów
K
Katarzyna
17 stycznia 2014, 15:45
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Chciałam się dowiedzieć o to dlaczego nikt nie sprawdza dokumentu stwierdzającego stan kapłański tzw. celebretu. Oczekuję odpowiedzi..... ,może od zatroskanego Metropolity Warszawskiego. Szczęść Boże.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
17 stycznia 2014, 15:41
Mnie interesuje jak to możliwe, że proboszcz takowych wpuścił. Przecież, aby pracować na terenie danej parafii musi być skierowanie od biskupa miejsca no i dyplom potwierdzający wykształcenie. Papiery to za mało. Dzisiaj wszystkie są do sfałszowania. Ktoś zaniedbał obowiązek osobistego poznania wprowadzanych księży.
G
Gosiek
17 stycznia 2014, 15:35
Mnie interesuje jak to możliwe, że proboszcz takowych wpuścił. Przecież, aby pracować na terenie danej parafii musi być skierowanie od biskupa miejsca no i dyplom potwierdzający wykształcenie.
K
kol.
17 stycznia 2014, 15:30
obowiązuje ich tajemnica!!!!! 
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
17 stycznia 2014, 15:30
Znowu zawód. Duży zawód. Wygląda na to, że pasterze wpuścili dwa wilki do zagrody owiec. Czy będą jakieś poważne wnioski i wynikające z nich działania zapobiegawcze? W czasach, gdy kościół jest tak atakowany musi być wzmożona czujność. Otwartość, do której nawołuje Franciszek została wykorzystana do skompromitowania Kościoła.
P
pg
17 stycznia 2014, 15:22
"Wyrazy ubolewania nie wystarczą." A co proponujesz?
Paweł Tatrocki
17 stycznia 2014, 14:45
Ciekawe nie obowiązuje tych ludzi tajemnica spowiedzi więc mogą mówić co ludzie mówili na spowiedzi. Dla księdza jest ekskomunika. Poza tym jak to jest możliwe, żeby nikt nie zweryfikował księży wcześniej? Nie zdziwi fakt jak ludzie po takim zdarzeniu odwrócą się od Kościoła. Wyrazy ubolewania nie wystarczą.