Jezuici w Łodzi: Chcemy być narzędziami pojednania w dziele ewangelizacji

Jezuici w Łodzi: Chcemy być narzędziami pojednania w dziele ewangelizacji
O. Krzysztof Ołdakowski SJ - fot. www.youtube.com/Mocni w Duchu Live

Ostatnio głośno się zrobiło wokół działalności jezuitów w Łodzi czy wspólnoty Mocnych w Duchu za sprawą artykułów w środowisku medialnym Gazety Wyborczej. Zostawiając jednak trochę na boku kwestie prawne, procesu, który się dzieje, chcemy się dowiedzieć więcej o tym, jak ta sytuacja wpływa na całą wspólnotę skupioną wokół obecnie pracujących tam jezuitów. Zapytaliśmy o to o. Krzysztofa Ołdakowskiego SJ, superiora i proboszcza.

Deon.pl: Jak odbieracie to, co dzieje się wokół wspólnoty działającej przy kościele jezuitów w Łodzi?

Krzysztof Ołdakowski SJ: Główne problemy poruszane w tekście artykułu w Wyborczej są w dużej części znane opinii publicznej i sporo się o nich mówi, również w naszych kręgach. Nie możemy jednak dać się obezwładnić przez jeden kryzys personalno-strukturalny, którego przezwyciężenie zapewne będzie wymagało jeszcze sporo czasu oraz wzajemnej cierpliwości i wyrozumiałości. Nie wszystko da się uzdrowić i zmienić natychmiast, tak jak byśmy chcieli, bo wiele rzeczy od nas nie zależy. Trzeba bardzo uważać, żeby przez szybkie i gwałtowne reakcje nie zniszczyć dobra, które się dzieje. Uważam jednak, że robimy na tej drodze postępy.

DEON.PL POLECA

Warto spojrzeć na działalność naszego ośrodka w szerszej perspektywie, żeby nie ulegać jakiejś alarmistycznej medialnej wizji, ale ucieszyć się dziełami Bożymi, które u nas się dokonują i które widzimy wokół nas. Misją naszego ośrodka skupionego wokół Parafii i Sanktuarium Najświętszego Imienia Jezus jest towarzyszenie w nawiązywaniu i pogłębianiu osobistej relacji z Bogiem oraz we włączaniu osób w życie wspólnot żyjących duchem misyjnym w Kościele.

Wychodzimy na spotkanie młodych, poznajemy ich język oraz uczymy się ich słuchać. Staramy się odczytywać zachętę Papieża Franciszka, aby być czymś w rodzaju „szpitala polowego” dla osób poranionych i pomóc im odnaleźć się w Kościele. Dlatego tworzymy duszpasterstwo par niesakramentalnych, „singli”, którzy poszukują drugiej połowy, mamy poradnię, która oferuje pomoc duchową i psychologiczną oraz prowadzimy świetlicę środowiskową, która pomaga w rozwoju dzieciom z zaniedbanych rodzin, są wspólnoty A-A, jest także księga abstynencka. Dynamicznie działa Parafialny Zespół Caritas, który prowadzi systematyczne zbiórki żywności i odzieży dla potrzebujących, przekazuje na bieżąco jedzenie i ubrania ubogim, opiekuje się chorymi i starszymi w domach, wspierając także finansowo w pozyskiwaniu leków.

Wiemy, że parafia w „jezuickim stylu” jest powołana do ożywiania ducha misyjnego „Kościoła w drodze”, i nie powinna stać się schronieniem tylko dla nielicznych osób, które pozostają blisko wiary katolickiej. Ważnym rysem prowadzonej przez nas ewangelizacji jest wykorzystywanie bogactwa Ćwiczeń Duchowych przez organizowanie różnych form rekolekcji ignacjańskich. Prowadzimy je kilka razy w roku, przy ogromnym zaangażowaniu świeckich w różnych ośrodkach rekolekcyjnych oraz w życiu codziennym na miejscu. Otwieramy przestrzeń dla aktywności kulturalnej przez organizowanie koncertów i festiwali muzycznych.

Jak przebiega proces pojednania i dochodzenia do równowagi po tym trudnym czasie?

Tutaj również nie należy uogólniać całej rzeczywistości w wymiarach relacji międzyludzkich i wspólnotowych, którymi żyjemy na Sienkiewicza. Cieszymy się wzajemnie swoją obecnością, pomagamy sobie w drodze do Boga, odnosimy się do siebie z szacunkiem. Atmosfera jaką wspólnie tworzymy jest zdrowa i ludzie lubią ze sobą przebywać. Oczywiście angażujemy się w przezwyciężanie bolesnego konfliktu, który istnieje, bo on cały czas rani osoby i odbiera wiarygodność świadectwa na polu ewangelizacji.

Doświadczamy także ludzkiej niemożności, żeby poradzić sobie z tym o własnych siłach. Tutaj potrzeba naprawdę solidarnego i wspólnego wołania do Boga, żeby pomógł nam przełamać kryzys. Należy przy tym wciąż rozszerzać serce, zmieniać nastawienie, żeby nie traktować osób o odmiennych poglądach i wrażliwości jak wrogów, wyzwalać się z ciasnego subiektywizmu i budzić zdolność autorefleksji.

Nie da się do końca kierować procesem pojednania i zgody według własnego życzenia. Są one czasami zależne od czasu łaski, którego nie da się zaprogramować. Należy oczywiście sprzyjać jego nadejściu. Potrzeba cierpliwości i pokory. Mija osiem miesięcy od czasu, kiedy zostałem proboszczem na Sienkiewicza 60 w Łodzi. Zaraz po przybyciu rozpocząłem rozmowy z osobami, które najbardziej są dotknięte niezgodą i podziałami, a także najdotkliwiej ucierpiały z powodu ich skutków. Po wysłuchaniu wielu głosów z różnych stron skierowałem list do skłóconego środowiska wzywając do „rozejmu” polegającego chociażby na zaniechaniu publikacji postów w sieci, które zawierałyby złośliwe komentarze do wypowiedzi innych, ich oceny oraz wzajemne oskarżenia. Poprosiłem także o zaniechanie działań, które przeciwne strony mogłyby odbierać jako krzywdzące. Jak nie można od razu się pojednać, to przynajmniej trzeba powstrzymać dalsze pogłębianie konfliktu.

Zaprosiłem wspólnie ze współbraćmi jezuitami do modlitwy, która może natchnąć do „rozbrojenia” serc, uspokojenia emocji i powolnego wchodzenia na drogę rozeznania, aby podjąć konkretne działania służące przełamaniu kryzysu. Mam nadzieję, że przeciwności w postaci działań podważających sens porozumienia nie zniechęcą w podążaniu tą drogą i wniesienia osobistego wkładu w ten proces. Chcę również jasno powiedzieć, że wiele decyzji przybliżających pojednanie między osobami oraz uporządkowanie struktur nie zależy ode mnie i innych jezuitów, ale od władz kościelnych, z którymi jestem w stałym kontakcie i przedstawiam swoje propozycje.

Jak trwa i rozwija się dzieło zapoczątkowane przez ojca Józefa Kozłowskiego SJ?

Dziedzictwo o. Józefa Kozłowskiego jest obecne i żywe. Bardzo poruszało mnie jego świadectwo gorliwości i zapału w dziele ewangelizacji. Był człowiekiem, który zapalał innych do pójścia tą drogą. Miara jego charyzmatyczności polegała na tym, że nie był niewolnikiem swoich planów. Pozwalał prowadzić się Duchowi, który wie, co jest lepsze i co należy wybrać. Założył wiele wspólnot charyzmatycznych i „Ośrodek w Duchu Świętym”, który rozrósł się w dzieło wydające wiele wspaniałych owoców. Trzeba je podjąć i ponieść dalej.

Już za jego życia powstało wiele inicjatyw ewangelizacyjnych: zespół muzyczny, wydawnictwo, świetlica środowiskowa, a potem chociażby Stowarzyszenie, Fundacja, realizujące wiele inicjatyw charytatywnych, edukacyjnych i formacyjnych. Wiadomo, że czas niósł nowe potrzeby, chociażby w dziedzinie zastosowania nowych mediów w ewangelizacji oraz instytucjonalizacji działań, aby sprawnie funkcjonować. Trzeba oczywiście pamiętać, że dzieła Boże zawsze powinny się rozwijać z poszanowaniem dla każdego człowieka, nigdy kosztem jego zdrowia czy czasu wolnego. Relacje pracownicze i wykorzystywanie środków powierzonych nam przez pojedyncze osoby oraz instytucje zawsze powinny być uczciwe i transparentne. Tego zawsze uczył nas o. Józef i do tego powinniśmy się stosować wyciągając wnioski z różnych zaniedbań, jakie mogą nam się przydarzyć. Dzieło ewangelizacji w duchu ojca Józefa to świadectwo miłości wobec wszystkich ludzi, wśród których pracujemy i do których Bóg nas posyła.

Dziękujemy za rozmowę.

Krzysztof Ołdakowski SJ - jezuita, dziennikarz sekcji polskiej Radia Watykańskiego

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Arkadiusz Łodziewski

Całe życie walczysz, aby być kochanym. Nie musisz. Ukochał cię ten, który jest źródłem...

Przemień swoje serce i odzyskaj Boży pokój!

Pomoże ci w tym najnowsza książka Arkadiusza Łodziewskiego,

Bóg cię nie opuścił, nie zapomniał...

Skomentuj artykuł

Jezuici w Łodzi: Chcemy być narzędziami pojednania w dziele ewangelizacji
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.