Kard. Dziwisz o Słudze Bożym ks. Bukowińskim
"Dobrze, że w Roku Miłosierdzia będzie beatyfikowany wielki kapłan, wielki Polak, patriota, misjonarz i patron uciemiężonych" - mówił kard. Stanisław Dziwisz o ks. Władysławie Bukowińskim, którego beatyfikacja odbędzie się 11 września w Karagandzie.
"Urodził się na Kresach Wschodnich, ale przybył do Krakowa, żeby tu studiować. W Krakowie skończył prawo - przede wszystkim jest prawnikiem, a potem kapłanem. A w jego życiu to się odwróciło - najpierw był kapłanem, a potem prawnikiem" - mówił kard. Dziwisz i dodał, że gdy ks. Bukowiński przyjeżdżał do Krakowa, zawsze przychodził do arcybiskupa, a potem kardynała Wojtyły, żeby się z nim spotkać, ponieważ "zawsze czuł się Polakiem, polskim kapłanem i kapłanem archidiecezji krakowskiej".
"Ciekawe jest jego powołanie, bo on wcale nie myślał o byciu księdzem. Spotkał kleryka, który tak atrakcyjnie przedstawił mu życie w seminarium, że on od razu postanowił do niego wstąpić. Wstąpił do krakowskiego seminarium zaraz po ukończeniu studiów" - opowiadał metropolita krakowski.
Po pięciu latach posługi w archidiecezji krakowskiej kard. Adam Sapieha pozwolił ks. Bukowińskiemu wrócić w jego rodzinne strony. "Wyjechał do Łucka - tam zaczęła się jego gehenna, można powiedzieć: martyrologium. Pracował w katedrze, potem został osądzony i przebywał w łagrach i więzieniach. Stał się misjonarzem, stał się kapłanem, który niósł nie tylko dobre słowo, ale troskę o wszystkich wygnańców" - mówił kard. Dziwisz zwracając uwagę, że w beatyfikacji ks. Bukowińskiego Kościół zyskuje patrona wszystkich wygnańców, więźniów, Sybiraków. "On nosi to wszystko w swoim życiorysie, w swoim sercu - tragedię narodu Polskiego, ale także innych narodów zesłanych na Syberię czy do Kazachstanu" - podkreślił metropolita krakowski.
Hierarcha dodał, że ks. Bukowiński był w zasadzie pierwszym kapłanem katolickim w Kazachstanie i założycielem tamtejszego Kościoła. "Wspaniała postać, bohater. Czytając jego życiorys można powiedzieć, że jest w nim cała historia męczeństwa narodu polskiego. W czasie wojny i po wojnie naród polski cierpiał od hitlerowców, a on cierpiał od bolszewików, był prześladowany przez reżim komunistyczny, był więziony ale nigdy nie poddał się duchowo" - zaznaczył kard. Dziwisz.
Metropolita krakowski wyznał co uderzało go w ks. Bukowińskim. "Nie miał nienawiści w sercu! On kierował się zawsze przebaczeniem, miłością i służbą do każdego człowieka" - mówił hierarcha.
"Pamiętam gdy ostatni raz był w Krakowie. Był schorowany, trochę się podleczył. Kard. Wojtyła mówił do niego, żeby został: masz swoje lata, jesteś chory, słaby. On wtedy powiedział: tam mnie potrzebują, tam czekają na kapłana, tam potrzebne są sakramenty święte, Msza św., posługa ludziom umierającym. I mimo słabego zdrowia wrócił, żeby służyć do końca" - wspominał były papieski sekretarz.
"Dobrze, że w Roku Miłosierdzia będzie beatyfikowany wielki kapłan, wielki Polak, patriota, misjonarz i patron uciemiężonych" - mówił kard. Dziwisz podkreślając, że święci są przede wszystkim świadkami Jezusa Chrystusa. "On rzeczywiście w życiu swoim naśladował służbę człowiekowi i równocześnie krzyż - można powiedzieć, że to człowiek-męczennik. Ks. Bukowiński to męczennik za wiarę, prawdziwy męczennik komunizmu. Przesiedział tyle lat w łagrach i więzieniach i pokazał kim jest - że jest wielkim świadkiem Jezusa Chrystusa, wielkim kapłanem i misjonarzem miłosierdzia" - podkreślił metropolita krakowski.
Kard. Dziwisz zaznaczył, że do zapoznania się z postacią i osobowością ks. Bukowińskiego przyczynił się kard. Karol Wojtyła. "Kazał mu robić zapiski, kazał to wszystko odnotować. Przez kard. Wojtyłę dostało się to do Paryża, przez prof. Teresę Rylską" - mówił hierarcha.
Ks. Jan Nowak, postulator procesu beatyfikacyjnego ks. Władysława Bukowińskiego wspomina, że Sługa Boży służył wszystkim zesłańcom niezależnie od narodowości czy religii. Pomagał nie tylko rodakom, ale także rosyjskim jeńcom, ratował żydowskie dzieci. "Przede wszystkim prowadził podziemną pracę duszpasterską - przygotowywał do pierwszej Komunii. Duszpasterz z krwi i kości" - mówił ks. Nowak.
Postulator wspominał, że gdy młodzi księża chcieli dowiedzieć się od ks. Bukowińskiego czegoś o Soborze Watykańskim II, to ten wykładał im ekumenizm, który sam praktykował. W łagrze zbierał wszystkich pobożnych ludzi, którzy chcieli się wspólnie modlić - protestantów różnych denominacji. "Każdy z nich mówił co czuje, wspólnie odmawiali "Ojcze nasz" a na końcu - jak mówi - była wspaniała uczta, bo kaszę jedli" - przywoływał ks. Nowak i dodawał, że także muzułmanie zapraszali ks. Bukowińskiego, żeby głosił do nich konferencje, bo uchodzi w łagrze za bardzo mądrego człowieka.
"Poza tym, że raz dostał w twarz za to, że spowiadał Polaka w łagrze, to właściwie nigdy nie był fizycznie niszczony. Miał bardzo pozytywny stosunek do człowieka. Może dlatego nie był niszczony, bo był zawsze uśmiechnięty i pełen radości" - zwracał uwagę postulator dodając, że ks. Bukowiński bardzo mocno związał się z zesłańcami. "Związał się w sposób szczególny - przez spowiedź. On spowiadał dniami i nocami. Ludziom zniewolonym przez komunizm dawał wewnętrzną wolność" - mówił ks. Nowak podkreślając, że ks. Bukowiński jako spowiednik wykonywał tytaniczną pracę, bo posługiwał dziesiątkom tysięcy katolików, którzy od dwudziestu lat nie widzieli kapłana.
Kard. Dziwisz wyjaśnił także, dlaczego proces beatyfikacyjny ks. Władysława Bukowińskiego odbywał się w Krakowie. "Kazachstan wówczas nie był przygotowany na przeprowadzenie takiego procesu. Nie było przygotowanych do tego ludzi" - zwrócił uwagę metropolita krakowski, który otrzymał prośbę o prowadzenie tego procesu od biskupów z Kazachstanu.
"Kraków miał także powody - ks. Bukowiński był księdzem krakowskim. Kraków jest szczęśliwy, bo ma jeszcze jednego świętego - bł. ks. Bukowińskiego" - mówił kard. Dziwisz.
Beatyfikacja ks. Władysława Bukowińskiego odbędzie się 11 września w Karagandzie - mieście, w którym pełnił swą duszpasterską posługę w czasach Związku Radzieckiego i gdzie został pochowany.
Skomentuj artykuł