Kard. Nycz: Te wszystkie próby, są żałosne

(fot. PAP/Radek Pietruszka)
KAI / drr

Wszelka próba zrównywania związków partnerskich, także związków homoseksualnych, z małżeństwem jest żałosna - uważa kard. Kazimierz Nycz. W rozmowie z KAI wyraził przekonanie, że w Polsce nie zabraknie ludzi, którzy będą bronić małżeństwa i rodziny, a politykom roztropności. - Zapis w Konstytucji RP, wyraźnie określa czym jest małżeństwo i jaka jest wartość, której trzeba tutaj bronić - podkreślił metropolita warszawski. Na jutro w Sejmie zaplanowano pierwsze czytanie projektów ustaw o związkach partnerskich.

W rozmowie z KAI powiedział, że Kościół do tematu związków partnerskich odnosi się i będzie się odnosił niezmiennie, podobnie jak papież Benedykt XVI, który w niedawnym przemówieniu do Kurii Rzymskiej wyraźnie przypomniał czym jest małżeństwo, z jakiego jest ustanowienia i co trzeba robić, żeby to małżeństwo traktować jako związek mężczyzny i kobiety, służący nie tylko samej rodzinie, ale też społeczeństwu. - przypominał kard. Nycz.

Jego zdaniem, wszelka próba zrównywania związków partnerskich z małżeństwem jest żałosna. - Najlepszym dowodem na to, że do ludzi coś dociera jest to, co się dzieje w tej chwili we Francji. Wydawać by się mogło, że ta zlaicyzowana Francja będzie broniła usiłowań rządu wprowadzenia ustawy pod hasłem bardzo górnolotnym "małżeństwo dla wszystkich". Tymczasem setki tysięcy ludzi wychodzą na ulicę, bo widzą, że pewna granica została już przekroczona - zauważył metropolita warszawski.

Kard. Nycz wyraził przekonanie, iż w Polsce też można i trzeba spodziewać się inicjatyw w obronie małżeństwa i rodziny. - Jestem głęboko przekonany, że nie zabraknie ludzi, nie tylko po stronie Kościoła ale i społeczeństwa obywatelskiego, którzy będą bronić małżeństwa i rodziny - mówił. Wyraził przy tym nadzieję, że "nie zabraknie także roztropności politykom, którzy te sprawy będą przegłosowywać w parlamencie, gdzie stanowi się prawo".

- Jeżeli nie chcą korzystać z argumentów wprost religijnych, to przecież mają zapis w Konstytucji RP, który wyraźnie określa czym jest małżeństwo i jaka jest wartość, której trzeba tutaj bronić - zaznaczył.

Na posiedzeniu w dniach 23-25 stycznia Sejm ma rozpatrzyć w pierwszym czytaniu projekty ustaw o związkach partnerskich autorstwa wspólnie SLD i Ruchu Palikota oraz projekt Platformy Obywatelskiej - wynika ze wstępnego porządku obrad w tym terminie. Wprawdzie w projektach nie ma mowy o adopcji dzieci przez pary homoseksualne, jednak do tej kwestii nawiązuje się w uzasadnieniu lewicowych propozycji.

Posłowie RP i SLD przygotowali projekty ustaw oraz osobno projekty przepisów wprowadzających do tych ustaw. Obydwa projekty ustaw zakładają, że związek partnerski zostanie zawarty, gdy dwie osoby jednocześnie złożą przed kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego stosowne oświadczenia. Związek mogłyby zawierać wyłącznie osoby pełnoletnie. Obydwa dają możliwość zawarcia takiego związku zarówno osobom hetero-, jak i homoseksualnym.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kard. Nycz: Te wszystkie próby, są żałosne
Komentarze (10)
MR
Maciej Roszkowski
25 stycznia 2013, 12:42
Mnie osobiście, czy społeczności w której żyję? Mnie osobiście nic już nie grozi poza katarem alergicznym i  z racjii wieku raczej myślę o niebieskich pastwiskach i jak zostane tam przyjęty. Projekty ustaw o związkach partnerskich są szkodliwe społecznie. Nie przez przypadek  i nie wskutek kaprysów "czarnych " rodzina (matka, ojciec, dzieci)  jest uznana za fundament życia społeczeństwa. Nie przez przypadek i czyjeś widzimisię mówi o tym Konstytucja. Projekty są z nią zniezgodne przynajmniej co do ducha, a niektóre i co do litery. "Związki partnerskie" to pojęcie umyślnie niejasne i stwarzające warunki do najróżniejszych  interpretacji, nowelizacji, manipulacji. Nie tylko w tej dziedzinie i nie tylko w Polsce prawo stanowi sie dziś w sposób zamierzony jako niejasne. Podstawowe prawa obywatela (informacja medyczna, dziedziczenie i kilka innych) są dziś zagwarantowane istniejącym prawem. Rodzina istotnie jest prawnie uprzywilejowana, co wynika z obowiązków na niej ciążących.  Jeśli "partnerzy"  chcą się zabrać na te korzyści, to niech ponoszą pełne obowiązki rodziny, a nie chcą "jechać na gapę". W kwestiach materialnych to zwykłe cwaniactwo i uzasadnianie go prawnie jest wadliwe. Odrębną sprawą są związki homoseksualne w których również te podstawowe prawa jw. istnieją. Aktywiści   homoseksualni słabo jedynie ukrywają, że apetyty maja daleko większe niż dzisiejsze projekty. A to już zaczyna przypominać środowisko  w pełni tolerancyjne, otwarte na wszystko wszytskich  i w pełni realizujące wszystkie swoje zachcianki- mieszkańców Sopdomy i Gomory. Jak wiemy raj nie trwał długo i skończył się kiepsko
Martino
23 stycznia 2013, 14:28
Ale właściwie przed czym chcecie się bronić? Co Wam - AGNES i MR - zagraża w związku z tą ustawą?
MR
Maciej Roszkowski
23 stycznia 2013, 09:27
          Projekt dostępny w internecie jest tylko projektem i nie idzie o jego literę, a o "ducha". Może się jeszcze zmienić, potem ustawę będzie się stopniowo nowelizować. Wszystkie "zdobycze nowoczesnego świata" zaczynały się od malutkich kroczków "postępowych" i pozornie nie groźnych. Od którego momentu kulka śniegowa zmienia się w lawinę? Ile cegieł trzeba wyjąć, żeby mur się zawalił? U źródeł takich prób leżą te słowa "Będziecie jak Bóg".
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
23 stycznia 2013, 00:00
Próby nie są żałosne tylko groźne i nie należy ich lekceważyć, a reagować dopiero, gdy niepożądane prawo zostanie przeforsowane. Zawczasu powinna być opracowana długofalowa strategia obronna. A najlepszą bronią jaką dysponujemy jest zawierzenie Bogu i modlitwa, najlepiej przed wystawionym Jezusem euchrystycznym i na różańcu.  Powinny być organizowane krucjaty modlitw we wszystkich, trudnych do obrony sprawach. Kościól jakby zapomniał o tym orężu. Dlaczego? Równolegle powinny być też podjęte legislacyjne działania obronne.
T
tak
22 stycznia 2013, 23:40
Teraz ks. kardynał odwołuje się do ludzi. Kościół potrzebuje ich wsparcia. A przecież nie tak dawno tenże ks kardynał strofował ludzi, że modlą  się na ulicy. Obawiam sie, że po różnych zadziwiajacych woltach trudno będzie akurat temu duchownemu mobilizować ludzi. Wielu wiernych odniosło wrażenie , że bardziej dba o dobre samopoczucie rządących niż o oddanych wiernych. Jdeni go zawiedli. Drudzy pewnie nie zawiodą , ale bardziej słuchając  Boga niż apelującego duchownego. Oby pewnego dnia się to nie skończyło.
Martino
22 stycznia 2013, 22:28
Co to znaczy "zawracanie kijem..." Czy krzykliwi aktywiści mniejszości mają narzucać rozwiązania szkodliwe, a my mamy się poddać, bo to "nowoczesne", bo Europa..." itd? Opór jest jak najbardziej racjonalny, bo broni małeństwa i dzieci przed krzywdą. ... Projekty ustaw o zwiazkach partnerskich sa dostepne na stronie internetowej Sejmu. Wskaz choc jeden zawarty w nich przepis, z ktorego wynika 'krzywda' dla malzenstw lub dzieci.
MR
Maciej Roszkowski
22 stycznia 2013, 18:34
Co to znaczy "zawracanie kijem..." Czy krzykliwi aktywiści mniejszości mają  narzucać rozwiązania szkodliwe, a my mamy się poddać, bo to "nowoczesne", bo Europa..." itd? Opór jest jak najbardziej racjonalny, bo broni małeństwa i dzieci przed krzywdą.
Martino
22 stycznia 2013, 18:14
Żałosne to jest usilowanie zawracania kijem Wisły, Księże Kardynale. Ten irracjonalny opór i tak na nic się nie zda.
22 stycznia 2013, 15:33
@etyk Kardynał Nycz tak bardzo - jak to ująłeś - "zbywa" tę tragedię, że aż się na jej temat wypowiada stanowczo się jej sprzeciwiając. Zamiast wdawać się w jałowe w tym wypadku meandry semantyki, warto może uznać, że słusznym jest z jego strony ponowne zwracanie uwagi na ten temat i podkreślenie, że stanowisko Kościoła było, jest i będzie w tej kwestii wyrażane i niezmienne. Na fakt dążenia pewnych dziwnych sfer do wprowadzania niezdrowych rozwiązań słowo "żałosne" (bardzo tutaj trafne) nie ma zapewne takiego wpływu, jak to, że ktoś na takich polityków w Polsce zagłosował. I, doprawdy, nie wiem, skąd wziął się nagle w tym miejsu Piotr uciekający z Rzymu.
E
etyk
22 stycznia 2013, 14:39
Na coś "żałosnego" można tylko pokiwać z politowaniem głową. Niestety sytuacja dzieci oddanych w adopcję takim związkom wcale nie jest żałosna. Ona jest tragiczna, deprawująca, antywychowawcza. Zbycie tej tragedii określeniem "żałosna", to potworne zaniechanie. To takie pozostawienie tych dzieci ich nieszczęściu, jak ucieczka Piotra z Rzymu przed prześladowaniami. Kiedy polscy hierarchowie wreszcie napotkają na drodze swej ucieczki Chrystusa i będą mieli odwagę zapytać Go "Quo vadis Domine"? Czy usłyszą Jego odpowiedź? Czy może droga odwróconego Piotrowego krzyża już dawno nie jest ich drogą? Kiedy pasterz staje się najemnikiem?