Kard. Nycz: w Sejmie zwyciężyło sumienie

(fot. PAP/Tomasz Gzell)
KAI/ ad

Największy sukces piątkowego głosowania nad związkami partnerskimi polega na tym, że posłowie skorzystali z możliwości głosowania zgodnie z sumieniem, bez dyktatu dyscypliny, ponad partyjnymi podziałami - mówi KAI kard. Kazimierz Nycz. Metropolita warszawski dodaje, że jest to zwycięstwo tych, którym leży na sercu prawdziwe małżeństwo, rodzina i wszystko, co się z tym wiąże.

Wywiad z kard. Kazimierzem Nyczem:

KAI: Czy zgodziłby się Ksiądz Kardynał z opinią, że odrzucenie w piątek przez Sejm projektów ustaw o związkach partnerskich było ważne wręcz z punktu widzenia cywilizacyjnego?

Kard. Kazimierz Nycz: Piątkowe głosowanie w Sejmie jest zwycięstwem tych wszystkich, którym leży na sercu prawdziwe małżeństwo, rodzina i wszystko, co się z tym wiąże.

Głosowanie to było bardzo ważne z perspektywy tego, co się dzieje z rodziną w dzisiejszym świecie, w Europie i także w Polsce. A chodzi tu o procesy podważające status małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety. Strategia tych działań jest taka, że zaczyna się od żądania legalizacji związków partnerskich, a kolejnymi krokami jest przyznanie statusu małżeństwa parom homoseksualnym i w ślad za tym prawa do adopcji przez nie dzieci.

Przykładem tego jest Francja. Społeczeństwo, które wydawać by się mogło, że jest najbardziej zlaicyzowane w Europie, masowo protestuje dziś przeciwko projektowi prawnego uznania za małżeństwa związków homoseksualnych. Pod nośnym hasłem " małżeństwo dla wszystkich" rząd socjalistyczny chciał przeprowadzić swoje liberalne zamiary wobec małżeństwa i rodziny. Warto dodać, że większość Francuzów powiedziało "stop" bynajmniej nie z powodów religijnych, ale z racji przekroczenia pewnej granicy moralnej jak i dopuszczalnej granicy przyzwoitości. Nie wyrażają oni zgody na relatywizację statusu małżeństwa, które od wieków stanowi podstawowy element życia społecznego. Świadczą o tym niemal milionowe manifestacje w ostatnich tygodniach na ulicach Paryża i innych francuskich miast.

KAI: Co powinniśmy robić zatem w Polsce?

- W Polsce, gdzie na szczęście ta sprawa nie zaszła tak daleko, trzeba dmuchać na zimne. I to wtedy kiedy jeszcze jest czas, a nie dopiero wtedy, kiedy zwyciężą zwolennicy rozmontowania małżeństwa w rozumieniu prawa naturalnego - czyli jako związku mężczyzny i kobiety.

Nie znaczy to, że nie można dyskutować na temat związków partnerskich, ale pójście z dyskusją na temat związków partnerskich od razu do parlamentu jest błędem. Takich spraw nie można poddawać partyjnej polityce i jej mechanizmom. Problem wymaga głębokiej dyskusji wśród ludzi, którzy się na tym znają, przede wszystkim wśród etyków, znawców kultury, a nie zanoszenia tego problemu do parlamentu, gdzie "droga na skróty" polega na tym, że próbuje się głosowaniem rozstrzygać poważne kwestie moralne. Przypomnę też i to z całą mocą, nie powinno się poddawać pod głosowanie kwestii natury moralnej czy etycznej. To nie parlamenty są od ustanawiania i zmieniania zasad moralnych.

Największym sukcesem - jaki widzę przy okazji tego głosowania - jest to, że wielu posłów przypomniało sobie, że mają obowiązek głosować zgodnie z sumieniem. Wiem, że zrobiliby to nawet gdyby obowiązywała partyjna dyscyplina.

KAI: Zwolennicy związków partnerskich tłumaczą, że nie zagrażają one małżeństwu. W jaki sposób zagrażają?

- Legalizacja związków partnerskich zagraża tej szczególnej pozycji społecznej i statusowi prawnemu jakie posiada małżeństwo. Przyznając związkom partnerskich część praw i przywilejów przysługujących małżeństwu, osłabiamy społeczną pozycję małżeństwa. A to jest bardzo niebezpieczne.

Związek partnerski nie może być w prawach zrównany z małżeństwem, które dla ludzi wierzących jest naturalnym związkiem, ustanowionym przez Stwórcę. Natomiast dla niewierzących jest najbardziej podstawową instytucją społeczną, A więc przypisywanie związkom partnerskim takich samych praw jak małżeństwu jest wielkim nieporozumieniem.

Ważna także jest stabilność małżeństwa zarówno sakramentalnego jak i cywilnego. Czymś bardzo niebezpiecznym - w szczególności dla dzieci - jest związek zakładany w formie umowy notarialnej, którą w każdej chwili można rozwiązać. Nawet małżeństwo cywilne może być rozwiązane tylko w oparciu o decyzję sądu, a nie samych małżonków.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kard. Nycz: w Sejmie zwyciężyło sumienie
Komentarze (4)
Jadwiga Krywult
30 stycznia 2013, 08:37
"Strategia tych działań jest taka, że zaczyna się od żądania legalizacji związków partnerskich, a kolejnymi krokami jest przyznanie statusu małżeństwa parom homoseksualnym i w ślad za tym prawa do adopcji przez nie dzieci." To trzeba wiedzieć i nie dać się bajerować różnym rzekomo pokrzywdzonym, którzy chcą tylko tyci tyci.
T
tomek
30 stycznia 2013, 00:41
A ja nie jestem przekonany. Poprostu nie wiem! Z jednej strony tzreba szanowac wszystkich a z drugiej fakt strzec malzenstawa i rodziny. A ewangelizowac przez dobry przyklad a nie na sile...tak mi sie wydaje. A co by Jezus zrobil?
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
27 stycznia 2013, 19:38
Niech mowa wasza będzie: tak - tak, nie - nie. Dotyczy to wszystkich, również polityków. Ileż mniej problemów byłoby na świecie, gdyby zasada ta była powszechnie stosowana. Polityka nie byłaby potokiem bezkarnych kłamstw, ale rzeczywistym zabieganiem o dobro wspólne, czym w swojej najgłębszej istocie winna być.
PZ
Pawel z Tarsu
27 stycznia 2013, 17:03
jest to niebywaly skandal, ze w takie projekty ustaw sa rozpatrywane w parlamencie, w ktorym przemawial Ojciec Sw. Jana Pawel II i mial zgotowana owacje. Drugi skandal to fakt, ze Premier RP uwazajacy sie za katolika, przyjmowany w palacach przez polskich ksiezy biskupow nakazuje aby dac rzadowi spokoj i umozliwic uczynienie zycia homoseksualistow godniejszym... on legalizuje grzech sodomski i cudzolustwo. Ten pierwszy jest grzechem wolajacym o pomste do Nieba. Biskupi Polscy opamietajcie sie!!! czlowiek uwazajacego sie za katolika, wprowadzajacy taka nieprawosc, rozpustę i niemoralnośc ktory z Waszych rak przyjmuje Najswietszy Sakrament powinien zosta objęty ekskomuniką i wszyscy z tej partii, ktorzy na to głosowali. Ale Ksieza Biskupi ktorzy dogdauja sie z rzadem nt. finansow boja sie jakichkolwiek zdecydowanych reakcji i nazwania tej nieprawosci po imieniu.