Katolicy na Sri Lance w niedzielę modlili się w domach
Przeżywamy chwile, w których nasze serca zostały wystawione na próbę po dramatycznych wydarzeniach, jakie rozegrały się w minioną niedzielę. To czas, kiedy w sercu człowieka może zrodzić się pytanie: czy Bóg nas jeszcze kocha i czy ma miłosierdzie nad nami. To dramatyczne słowa z homilii, jaką arcybiskup Kolombo wygłosił w czasie Mszy telewizyjnej.
Kard. Malcolm Ranjith podjął decyzję, aby katolicy we wczorajszą niedzielę pozostali w domach i nie uczestniczyli we Mszach w świątyniach. Radiu Watykańskiemu opowiedział o motywach takiego działania.
"Sytuacja na Sri Lance nadal jest bardzo niepewna. Rząd poinformował nas, że istnieje prawdopodobieństwo kolejnych ataków na kościoły katolickie. Dlatego nie chciałem narażać mojej wspólnoty katolickiej na kolejne niebezpieczeństwo. Prosiłem więc, aby nie celebrowali Mszy w kościołach i pozostali w domach i tam się modlili. Postanowiłem także odprawić Mszę w prywatnej kaplicy w siedzibie arcybiskupstwa, która była transmitowana przez telewizję" - zaznaczył arcybiskup Kolombo.
Przyznał, ze wiele środowisk w kraju okazuje katolikom swe współczucie i ofiaruje pomoc. Muzułmanie zaproponowali nawet, aby Msze odprawili u nich w meczetach. We Mszy odprawianej przez lankijskiego hierarchę wziął udział prezydent kraju, jego premier oraz przedstawiciel opozycji. Przed jej rozpoczęciem zapalili świece upamiętniające ofiary zeszłotygodniowego zamachu, a potem na zgliszczach jednego ze zniszczonych kościołów złożyli kwiaty.
Tymczasem policja aresztowała już ponad 100 osób, które mogły być związane z zamachem, wśród nich dwie z pięciu najbardziej podejrzanych o jego organizację.
Skomentuj artykuł